Quantcast
Channel: Stanikomania!
Viewing all 210 articles
Browse latest View live

So Light - lekkość bez ramiączek

$
0
0

Nęcą nas b luzki hiszpanki i sukienki „bez ramion”, ale na przeszkodzie staje brak odpowiedniego biustonosza. Najwyższy czas zatem odświeżyć temat straplessów (czyli staników z odpinanymi ramiączkami, zwanych też bardotkami) dla większych biustów. Zaczynam od gościnnego wpisu Miss-Alchemist, która zgodziła się dogłębnie przetestować dla nas model polskiej firmy Le Vernis.

Marka ta dotąd kojarzyła mi się z haftowanymi balkonetkami oraz pewnym mega efektownym złotym modelem, który widziałam na Salonie Bielizny (zajrzyjcie do relacji , pod punkt „Buduar i klasyka”) a tu proszę - kolekcja bazowa okazuje się także godna uwagi. Bezramiączkowy cykl będzie kontynuowany - niebawem dalsze recenzje modeli z odpinanymi ramiączkami!  Zapraszam do lektury i oddaję głos Recenzentce :-) 

 

 

Biustonosza do zadań specjalnych szukałam już od jakiegoś czasu i nie były to poszukiwania łatwe. To chyba najtrudniejszy do dopasowania krój. Ramiączka nie tylko dają dodatkowe podtrzymanie, ale też pozwalają na korektę kształtu czy asymetrii - w bezramiączkowcu odpowiedzialny jest za to jedynie krój miski. Dlatego też propozycja recenzji modelu bez ramiączek od firmy Le Vernis to był wyjątkowo szczęśliwy traf, z którego skwapliwie skorzystałam. I było warto ;-)

 

 

Marka jest dla mnie nowa (firma powstała w 2013 roku) i dowiedziałam się o jej istnieniu dzięki propozycji recenzji. Na stronie internetowej możemy obejrzeć modele zarówno z kolekcji bazowej (z tej pochodzi testowany), jak i sezonowej. Szczególnie zachęcająca wydaje się być ta druga - mamy tam do czynienia z wieloma krojami, w tym longline czy też miękus z pionowym cięciem. Fotografie wskazują, że Le Vernis jest warte zainteresowania, a ja sprawdziłam również, czy zdjęcia przekładają się na rzeczywistość.

Drogie Stanikomaniaczki, przed Wami model z kolekcji bazowej - So Light.

 

Le Vernis - So Light , rozmiar: 70D, kolor: beż  [Rozmiary: 65 E-I, 70 D-I, 75 C-H, 80 B-G, 85 B-F, 90 B-E, 95 B-D, cena: 178,90 zł w sklepie Heppin.pl; biustonosz został dostarczony przez producenta]

 

 

Estetyka

Beżowy, gładki biustonosz to jeden z tych modeli, który w szafie mieć warto (a może nawet trzeba?), a przed którym broniłam się wcześniej rękami i nogami. A to dlatego, że mam nieuleczalny pociąg do kolorów i wzorów oraz niski procent ubrań wymagających „niewidzialnego” biustonosza. No właśnie, niski procent to nie zero, dlatego niektóre ciuchy w szafie się kurzyły od jakiegoś czasu i So Light pozwala im na wielkie wyjście.

 

 

Bardzo się cieszę, że Le Vernis nie poszło na łatwiznę przy produkcji tego biustonosza. Bardzo często gładkie beżowce są po prostu śmiertelnie nudne, natomiast w przypadku So Light interesującym akcentem jest koronka wykańczająca obwód. Zabieg jest świetny, ponieważ wzór w tym miejscu nie będzie przebijać spod materiału, a wprowadza pewną odmianę do biustonosza. 

Odcień So Light jest ciepły i dość jasny, choć daleko mu do mojej trupiej bladości. Pod białą bluzką chowa się znakomicie. Dla posiadaczek mocno opalonej skóry może się okazać nieco zbyt jasny, choć nie mam jak sprawdzić, bo nigdy nie byłam opalona ;). Producent zadbał o to, by odcienie poszczególnych części biustonosza (obwód, miseczki, koronka, ramiączka) nie różniły się od siebie - za co duży plus. Nawet kolory szwów, regulatorów i zapięcia są idealnie dopasowane.

Jedyne, czego zabrakło mi w tym modelu, to jakiegoś ciekawszego akcentu na łączeniu fiszbin. Zdobi je zwykła kokardka - oczywiście pasująca odcieniem - a ja chętnie zobaczyłabym tam coś nowego. Drobny kamyczek czy nietypowa ozdoba wynagrodziłyby zupełnie gładkie miseczki.

 

 

Z detali dużym plusem jest wykończenie ramiączek. Nić, którą obszyte są brzegi, jest lekko połyskliwa, a pętelki pełnią dodatkową funkcję - nie pozwalają regulatorom się zsuwać. Drobny minus - ramiączka na zakończeniach mają tendencję do delikatnego strzępienia się.

 

 

W kategorii gładkich biustonoszy do zadań specjalnych - czwórka z plusem.

 

Dopasowanie

To moje drugie podejście do Le Vernis. Za pierwszym razem mierzyłam kilka rozmiarów z mojej okolicy. Tym razem miałam już wstępną orientację w temacie i wystarczyło porównanie 70D i 65E. Zdecydowałam się na ten pierwszy ze względu na ścisły obwód.

So Light nie zaskakuje zatem rozmiarówką - 32D i 30DD to najczęściej noszone przeze mnie rozmiary w „brytyjczykach”. Zdecydowanie obwód należy do ścisłych i pracujących, nie trzeba go w żadnym wypadku zaniżać (70D noszę chociażby w znanych ze swojej ścisłości biustonoszach Ewy Michalak). Warto zwrócić uwagę na fakt, że zapięcie ma 4 stopnie regulacji, mamy zatem całkiem niezłą swobodę wyboru, jeśli chodzi o obwód.

Biustonosz noszony bez ramiączek trudno jest wyregulować, jeśli wypadnie się między rozmiarami misek. Najlepiej w tym celu pokombinować z ułożeniem obwodu - podniesiony nieco wyżej pozwala na otwarcie się krawędzi misek, dzięki czemu nieco więcej się w nim zmieści. Nie ma obaw co do „zjeżdżania”, bowiem obwód podszyty jest silikonem.

Jeśli chodzi o zakres rozmiarów - 70D jest tą dolną granicą. W obwodzie 65 najmniejszą miseczką jest E. Szkoda, ponieważ sądzę, że ten model nieźle sprawdziłby się także na mniejszych biustach, a ma niewątpliwą zaletę - nie jest wypełniony gąbką, co się często w tego typu modelach zdarza ;-).

Największą dostępną miseczką jest 70I (oraz jej odpowiedniki w wyższych obwodach), przy czym jest to polska rozmiarówka. Kasica - autorka Stanikomanii już się nie mieści ;-)

Za łatwość dopasowania rozmiaru i ścisły obwód należy się piątka, a pół gwiazdki muszę odjąć w imieniu mniej biuściastych za brak mniejszych miseczek w małych obwodach.

 

Kształt

So Light posiada miseczki z pianki i nie pozostawia pola do negocjacji - biust ma być okrągły i kropka. Na szczęście, w przypadku tego modelu, okrągły nie oznacza spłaszczony. So Light nie cierpi zatem na częstą przypadłość straplessów polegającą na wypchnięciu biustu do góry kosztem profilu.

 

 

 

 

 

Mój osobisty biust jest w kształcie kropli i dość podatny na formowanie, więc So Light sprawdza się w kształtowaniu świetnie. Biustonosz ma jednak nieco zamkniętą krawędź i sądzę, że u biustów bardziej pełnych u góry może wystąpić problem z wcinaniem się brzegu miski. Nie doświadczyłam jednak osobiście, więc punktów nie odejmuję.

Jeśli zaś chodzi o zbieranie - So Light szałowego dekoltu nie robi, ale też nie taka jego rola. Na szczęście nie rozstawia jednak na boki. W kategorii bezramiączkowców zasługuje na wysoką ocenę.

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Testując model, zdecydowałam się nie dawać mu żadnych forów w stosunku do reszty moich biustonoszy. So Light zrobił ze mną pranie, sprzątał mieszkanie i wystąpił na imieninach u teściów (oczywiście, pod kiecką :D). Przez ten cały czas biust pozostawał na swoim miejscu bez tendencji do uciekania. W kwestii podtrzymania nie odczułam drastycznych różnic pomiędzy tym bezramiączkowcem a klasycznym biustonoszem, choć na bieganie raczej bym się nie zdecydowała ;-).

Dobre podtrzymanie spowodowane jest zapewne tym, że model ten nie powiela grzechów wielu bezramiączkowców, z jakimi się do tej pory zetknęłam. Fiszbiny, mimo niedużego rozmiaru, mają odpowiednią szerokość, dzięki czemu nic nie ucieka mi na boki. Przylegają także na mostku (a odstawanie w tej strefie często się u mnie zdarzało.

Na duży plus zaliczam ścisły, pracujący obwód. Koronka stanowi nieznaczny jego fragment, natomiast cały pas obwodu za boczną fiszbiną uszyty jest z elastycznej, ale mocnej dzianiny, dodatkowo podszytej silikonem. Z tyłu obwód jest dość wąski, dzięki czemu nie wychyla się spod bluzek i sukienek z nieco bardziej odkrytymi plecami. Koniecznie trzeba też docenić wysoką jakość zapięcia. Często ten fragment ma tendencja do brzydkiego naciągania się, tutaj nic takiego nie występuje. Dodatkowo języczek pod ostatnim rzędem haftek jest dość długi, dzięki czemu nie narażamy się na podwijanie i drapanie po plecach.

 

 

 

Ceną za to dobre podtrzymanie jest dość wysokie zabudowanie zarówno od frontu, jak i pod pachami. So Light raczej nie nadaje się do głębszych dekoltów, może też wyglądać spod mocno wyciętych pod pachą bluzek.

So Light ma możliwość noszenia go z ramiączkami przy użyciu klasycznych zaczepów. Tu chciałabym zwrócić uwagę na to, że ramiączka są dość krótkie. Niestety, przy użyciu tych ramiączek nie da się nosić So Light w wersji halterneck, a szkoda. Pętelki do zaczepów są ciasne i nie ma szans na przypadkowe wypięcie ramiączek, a początkowo to nawet i nieprzypadkowo ciężko było je odczepić ;-). W trakcie testowania na szczęście nabrałam wprawy, choć wciąż nie jest to łatwe zadanie.

Podsumowując, dobra konstrukcja z jasno określonym celem (podtrzymanie kosztem wycięcia i zebrania) i drobnymi tylko wadami.

 

Wygoda

Bałam się tego silikonu, zwłaszcza na dni upalne. Całe szczęście, nie dawał mi się we znaki w trakcie noszenia, choć muszę tu zaznaczyć, że nie nosiłam go w trakcie występowania najwyższych temperatur. Pianka w tym modelu jest dość gruba, choć o tym, że jest mi w nim nieco za ciepło przekonałam się dopiero po zdjęciu biustonosza. W upał może być to uciążliwe na dłuższą metę, chociaż z drugiej strony - upał jest uciążliwy sam z siebie ;-)

Pomijając sytuację niekorzystnych warunków atmosferycznych, jest to biustonosz, o którym mogłam zapomnieć w ciągu dnia. Wrażliwszym mogą przeszkadzać boczne fiszbiny (ja je akurat lubię). Drobny minusem jest to, że biustonosz trochę... skrzypi. Prawdopodobnie fiszbiny nieco trą o kanaliki, stąd ten dźwięk - pozostaje mieć nadzieję, że się to wyrobi i że nikt poza mną tego nie słyszy ;-)

 

Galeria

Zapraszam do rzutu oka na So Lighta w większym formacie :-) 

 

Le Vernis - So Light

 

Podsumowanie 

Podsumowując, So Light to naprawdę fajny, wygodny bezramiączkowiec. Liczę na to, że w ramach tej konstrukcji pojawią się też mniejsze rozmiary oraz nie tylko bazowa kolorystyka. Chętnie zobaczyłabym na tej gładkiej powierzchni jakiś fantastyczny nadruk albo chociaż szalony kolor. W kategorii „biustonosze must have” model ten plasuje się jednak bardzo wysoko ze względu na swoją uniwersalność.

 

Le Vernis - So Light, foto firmowe

 

Czy znacie bieliznę Le Vernis?  Jakie macie wrażenia z noszenia? Bo ja, zgodnie ze słowami recenzentki - się nie mieszczę :-( A chętnie bym przetestowała zwłaszcza miękkie haftowane balkonetki...  A może mogłybyście polecić jeszcze inne godne uwagi bezramiączkowce polskich marek? :-) Tego tematu też jestem ciekawa - nie mam ani jednego polskiego straplessa! Czekam więc na Wasze sugestie :-)  


Herbatka z Evitą

$
0
0

 

Oto kolejna przedstawicielka gatunku jasnego kwiecistego - uroczego, lecz uważanego za niełatwy do noszenia. Utarło się, że jasne biustonosze traktujemy jako bazę pod jasne, często prześwitujące ubrania, i nie chcemy, by było je widać. Tymczasem Evita, podobnie jak wcześniej Thea, jest gotowa radośnie przebić się ze swoim ogródkiem (czy też łączką) zarówno przez wizytową koszulę, jak i jasnego t-shirta.

A zatem,  jak nosić stanik w kwiatki? Może spodoba Wam się stylizacja wymyślona przez Izę Sakutovą (muszę sobie sprawić coś w tym odcieniu różu), a może kwiecisty biustonosz włożycie pod kwiecistą sukienkę? Szkoda, że lato jakby się skończyło, ale mam nadzieję, że jeszcze przez jakiś czas nie schowamy barwnych outfitów na dno szafy... A flora jest wciąż obłędnie modna. Ja w każdym razie wciąż się z upodobaniem ukwiecam :-)

Przedstawiam Wam zatem Evitę, biustonosz w stylu five o'clock ;-)

 

 

Ava - Evita Soft Side Suport AV 1526 , rozmiar: 85F, kolor:  light garden   [Rozmiary katalogowe, łącznie z tzw. maxi: 65 E-J, 70 D-J, 75 B-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, cena: ok. 90 zł; biustonosz dostarczył mi producent]

 

Estetyka



Nareszcie ogródek po całości! To znaczy: i z przodu, i z tyłu stanika, oraz oczywiście z góry na dół. Z wyjątkiem ramiączek - te są po prostu białe i niestety muszę przezwyciężać swoje uprzedzenia do białych gumek. Dobrze, że są przyjemnie połyskliwe.

 





Ogródek zawiera bratki, chyba dalie, tulipany oraz hmm, chyba niezapominajki? Kolorystyka jednak kojarzy się łąkowo-polnie i znowu brakuje mi złotych kłosów do pełni folkowego szczęścia.

 

 

 

Jak widzicie, tym razem zawładnęło mną także skojarzenie ceramiczne, stąd kompozycje bieliźniano-porcelanowe (porcelana nie sponsorowała tej notki ;-) )

Nadruk jest całkiem gęsty - białe przestrzenie nie dominują - jednocześnie wzory są na tyle spore, by nie kojarzyć się ani trochę z drobnym rzucikiem a la piżamka. Trochę tylko boli brak symetrii, ale tak to już bywa z nadrukami :-( Kolory żywe, a biel - biała. Udany projekt i wykonanie oraz jakość też. 

 

Dopasowanie

Po raz kolejny 85F - pasuje, choć wydaje mi się, o zgrozo, ciaśniejsze niż ostatnio noszona Hailey . Czy to znaczy, że zmierzam w stronę 90tek? ;-) Myślę, że różnica wynika z tego, że tam cały bok wraz z tyłem zrobiony był z jednego kawałka dzianiny. Tu bok jest stabilny, a dopiero za bocznymi fiszbinami zaczyna się elastyczny  powermesh. Dlatego Evita jest mniej rozciągliwa niż Hailey. Podsumowując - miseczka w normie Avowskiej, a obwód raczej ścisły. 

 

 

Kształt

Bardzo mi się podoba forma biustu w Evicie - jest ładnie zaokrąglony, podniesiony i zebrany, bez kanciastości ani „przemodelowania”. Trochę widać granicę między stabilną dolną miską z simplexu a lekko elastyczną siatkową górą, ale nie wpływa ona na ogólny kształt.

Elastyczna górna część miseczek może się spodobać asymetrycznym biustom. 

 

 

Konstrukcja i podtrzymanie

I znowu nie mam się do czego przyczepić. Konstrukcja typu side-support Avy sprawdza się u mnie jak zawsze: kształtuje i podtrzymuje świetnie, na co dodatkowo wpływają stabilne materiały: dół miseczek oraz dobrze pracujący tył, o zmniejszonej rozciągliwości dzięki stabilnym bokom. 

 

 

Elastyczna górna część miseczek nie zmniejsza stabilności biustu. Oczywiście nie jest to biustonosz sportowy, ale wypełnia obowiązki dobrze podtrzymującego, bezpiecznego modelu na co dzień. 

Fiszbiny boczne, wedle moich obserwacji, nie mają zauważalnego wpływu na podtrzymanie. Ich usunięcie niczego pod tym względem nie zmieniło :-)

 

Wygoda

Skąd taka dziwna, podwójna ocena? Niektóre z Was już się domyślają, że chodzi o fiszbiny boczne - tak zwane „patyki” montowane na granicy przodu i tylnych skrzydełek biustonosza. Niestety uwierały mnie dość dokuczliwie swoimi dolnymi końcami. Zdobyłam się więc na odwagę i je po prostu wyjęłam, brutalnie przecinając kanaliki ostrymi nożyczkami. Nie wymaga to specjalnych zdolności manualnych (można ewentualnie pozaszywać dziurki po wyjętych patykach, czego jak dotąd nie chciało mi się robić ;-) ). 

 

 

Brak patyków w niczym nie zaszkodził Evicie. Kształtowanie jest takie samo, jedynie boki w dolnej części ociupinę się marszczą, efekt nie odbiega jednak specjalnie od tego, jak zachowują się boki w wielu innych stanikach. Naprawdę nie musi być w tym miejscu idealne gładko i prosto - a o ile jest wygodniej... Evita w wersji bezpatykowej jest prawie wygodniczkiem, no może trochę czasem czuję końce drutów na mostku. 

A oto selfie w wersji bezpatykowej:

 

 

 

Podsumowując - wkraczam na drogę wypruwacza patyków! ;-) 

 

Do kompletu - Figi, rozmiar XL

Majtki są równie urocze, jak stanik - dodatkowo ukoronkowione oraz wyposażone w przejrzysty tył z ozdobnym pionowym marszczeniem. Jak zwykle, narzekam na ich wysokość (małą). Ach, jakby do Evity były figi z wysokim stanem... Marzenie :-) 

 

 

 

Galeria

Tym razem naprawdę obfita - bo i Evita okazała się bardzo fotogeniczną modelką. Zerknijcie! :-)

 

Ava - Evita AV1526

 

Podsumowanie

Kolejny bardzo udany produkt Avy - powiedziałabym, że na światowym poziomie, jeśli chodzi o codzienną bieliznę ze średniej półki. Cieszę się, że zdobyłam się na odwagę uczynienia Evity wygodniejszą (czyli usunięcia fiszbin bocznych). Rzecz jasna, Wy wcale nie musicie mieć z nimi problemu - wielu kobietom zupełnie one nie przeszkadzają. 

Jestem bardzo zadowolona i mimo oswojenia gatunku „biały w kwiatki” chętnie powitałabym podobny projekt także w wersji ciemnej.

 

 

A może wypróbowałyście inną wersję Evity - np. półusztywnianą, a może półgorsetową ? Jak Wam się podoba ten herbaciany komplecik?  ;-)  

Biust ocenzurowany

$
0
0

Kadr z reklamy marki Berlei

 

Ten news mógłby stać się krótkim postem na facebooku - tyle że, no właśnie, nie bardzo może. Reklama australijskiej marki Berlei, z której kadr widzicie wyżej, została bowiem zakazana zarówno na tym portalu społecznościowym, jak i na Instagramie. Mam nadzieję, że mój prowajder blogowy nie będzie robił mi kłopotów z powodu jej zamieszczenia :-) Chodzi o ten spot:

 

 

Wiadomość dotarła do mnie przez portal „The Lingerie Insight” i pewnie nie dowiedziałabym się o tym inną drogą, bo Berlei rzadko staje w centrum moich zainteresowań ze względu na małą ofertę D+ (choć modele sportowe są podobno interesujące). Dlaczego więc z kolejnej z rzędu wiadomości o fejsbukowej cenzurze (może się znudzić, prawda?) postanowiłam zrobić notkę?

Bo uważam, że obsesyjne cenzurowanie treści związanych z ciałem - zwłaszcza kobiecym - jest złe i trzeba o tym jak najczęściej mówić.

Bo uważam, że ta akurat reklama jest niezła i przekazuje istotną dla kobiet treść. 

 

Womankind?

Na filmiku widzimy kobiety nieomal walczące ze swoimi piersiami - próbując ja na różne sposoby podnieść, upchnąć, wypchnąć tudzież zakryć, pomagając sobie różnymi promowanymi szeroko wynalazkami, typu naklejki, dziwaczna taśma, samoprzylepne staniki... Wyraźnie widać, jak cierpią, wkładając bądź zdejmując z piersi te wszystkie narzędzia tortur. Wśród nich znajdują się też zwykłe biustonosze, tyle że przeważnie za małe.

Oczywiście, jak można się było spodziewać, na ratunek uciśnionym biustom przybywa nowy model marki Berlei - gładki t-shirt bra robiący faktycznie wrażenie komfortowego, codziennego stanika nie wywierającego na piersi większej presji. Model nazywa się Womankind - co można tłumaczyć jako „dobry dla kobiety” - albo „kobiecość”, przez analogię do „ludzkość” ( mankind ). Brzmi całkiem feministycznie, nieprawdaż? Na fotkach reklamowych - galeria kobiet o różnej tuszy, wieku i kolorze skóry. W spocie na końcu - pani o pełniejszych kształtach. Wyraźnie chciano tu wpisać się w nurt promowania różnorodności tudzież body positive . My, kobiety - potrzebujemy być dobre ( kind) dla siebie i naszych ciał!

 

foto: Berlei Australia

 

Rzecz jasna, żaden cudowny stanik nie rozwiąże problemów wszystkich kobiet marzących o wygodzie na co dzień. Po pierwsze - nasze piersi i ciała są ogromnie różnorodne i to, co dla jednej z nas będzie superkomfortowe, dla innej może okazać się udręką. Po drugie - wracając do reklamowanego modelu - sięga on zaledwie miseczki E ;-) Pomijając jednak ten „drobny” szczegół, spot mówi wyraźnie i dobitnie: my, kobiety, mamy bardzo dokuczliwy problem! Masa kobiet boryka się z dyskomfortem związanym z koniecznością noszenia czegoś na piersiach. Czy będą to naklejki maskujące brodawki, czy staniki eksponujące kuszące dekolty - nasze biusty są przez nie ściskane, przepychane, oblepiane, a to wszystko dzieje się w celu nadawania im określonego wyglądu. Kobiety znoszą te wszystkie niewygody w milczeniu.

A jakby tak, dla odmiany, zacząć mówić o tym głośno? Jakby tak zacząć domagać się od przemysłu, by dostarczał nam produktów przyjaznych ciału, a od kultury - by wreszcie się od niego odczepiła i przestała nam z takim uporem dyktować, jak mamy je zmienić?

 

Nasze piersi nie są nasze

Zbanowanie spotu przez fejsbuk tudzież wycofanie z australijskiej telewizji jest symptomatyczne. Oto mamy opowieść o tym, że kobiety cierpią w sytuacji, w której muszą pozbawiać swoje piersi naturalnego wyglądu. By ich biust był akceptowany, czy pożądany, muszą znosić bolesne ściskanie, wypychanie i zalepianie sutków. Piersi kobiet de facto nie należą do nich - muszą spełniać wymagania otoczenia, czyli na przemian pojawiać się w dekoltach i znikać pod naklejkami. Aż tu nagle ktoś wpada na pomysł, by dla odmiany umieścić biust w czymś przede wszystkim wygodnym dla kobiety . 

Opowieść ta okazuje się jednak „niewygodna”, ponieważ... pokazuje piersi! Piersi, które redukowane są przez naszą kulturę do obiektów seksualnych. Kawałek nagiej piersi, nawet wypikselowany, może pobudzić kogoś erotycznie. Musimy więc je schować i o nich milczeć. A jeśli pokazywać - to tylko w dozwolonym kontekście oraz, rzecz jasna, w ściśle określonej, podniesionej, upchniętej i wypchniętej formie.  

Cała ta historia na przemian gniewa mnie i śmieszy. A reklama mi się podoba - jest zabawna, sensowna i ma pozytywny przekaz. Szukajmy tego, co dla nas dobre - nie upychajmy się na siłę w wymyślone przez innych formy. Wielka szkoda, że nie może zdobyć wirusowej popularności na fejsie, bo komuś fragment mojego, twojego ciała - kojarzy się tylko z wyzwalaczem popędu. 

Stare złoto, burgund i niebo, czyli jesienna kolekcja Kingi

$
0
0

 

Kinga przez długi czas była dla mnie marką dość tajemniczą i wcale nie łatwo dostępną. W sklepie firmowym biustonosze mają tendencję do szybkiego znikania, a mój rozmiar - 80H - nie jest tam obficie reprezentowany (a mój ulubiony onlajn z polską bielizną - Kontri.pl - Kingi nie prowadzi). Co ciekawe, w katalogu dużych miseczek nie brakuje, a przedstawiciele firmy na łódzkich targach zawsze chętnie chwalili się rozmiarami K czy M. Aktualny sezon zamierzam pilnie śledzić, bo kilka modeli mnie zainteresowało - a i od Was chętnie się dowiem, co sądzicie o tej marce i gdzie znajdujecie jej najlepsze źródełka ;-) 

Na koncie mam dotąd jedną recenzję stanika Kingi - bardzo udanego, miękkiego pionowca Blue Lagoon z zeszłego lata.

 

 

Minionego lata nie odmówiłam sobie też babeczkowego Dolci, mimo że niestety wystąpił tylko w wersjach wygąbkowanych. 

 

Babeczki z truskawkami. Na pewno mnie rozumiecie. Nie miałam wyjścia. 🍓🍓🍓🍰🍰🍰By @kinga_lingerie_ 😊/ Cupcakes With Stawberries. I just had to. Surely you understand. 😄 Size: 80H #love #pink #cupcakes #strawberries #polskabielizna #brassiere #lingeriefashion #bielizna #instalingerie #polishbrand #polishlingerie #KingaLingerie #stanik #stanikomania #słodkie #truskawki #lingerieaddict #fullbust #lingerielovers #instagood #print #cute

A post shared by Stanikomania (@stanikomania) onJul 13, 2017 at 10:27am PDT

 

Te z Was, które Kingi jeszcze nie znają, a znajdują się w większej strefie wymiarowej, na pewno zainteresuje w pierwszym rzędzie  rozmiarówka. Na mój biust, noszących w brytyjskich markach rozmiary 36-38 FF-G, a w polskich okolice 80-85 F-H, pasuje Kingowe 80H. Rozmiar ten w jesiennym katalogu, który mam właśnie w ręku, jest powszechnie dostępny w modelach półusztywnianych oraz usztywnianych, z wyjątkiem push-upów, a także w jednym sezonowym modelu miękkim.

Niestety dla mnie, więcej miękkich modeli w moim rozmiarze ani w kolekcji sezonowej, ani w bazowej nie ma, co mnie bardzo rozczarowało. Nie znajdziemy odpowiednika Blue Lagoon - nie wiem, czemu firma uparła się mnie dyskryminować i w jedynym w kolekcji staniku o tej konstrukcji przewiduje maksymalny rozmiar 80G. Nie ma jednak co płakać, warto przyjrzeć się całości - bo mimo braku ulubionego kroju mam ochotę wypróbować kilka rzeczy. A to z dwóch względów: design i materiały. Produkty Kingi podobają mi się „na dotyk” - materiały są miękkie, subtelne, a wykonanie staranne.

Kolekcja jest nieduża, dzięki czemu poświęciłam więcej czasu na przyjrzenie się także majtkom - i dobrze, bo są godne uwagi.

 

Złoto, beż, czerń 

Zestawy beżu z czernią mają w kolekcji silną reprezentację i występują zarówno we wcieleniu tradycjno-koronkowym, jak i minimalistyczno-erotycznym. Zacznę od swojego faworyta, czyli złotego  Merci. Jest to miękka trzyczęściowa balkonetka z czarnobrązowo-złotawym, bogatym haftem na złotobeżowym tle i nią chciałabym zainaugurować testowanie kolejnej miękkiej konstrukcji Kingi - zobaczymy, czy się uda :-) 

 

 

Rozmiary Merci: 65 E-K, 70 D-K, 75 C-J, 80 B-I, 85 B-H, 90 B-G, 95 B-F, 100 B-E, 105 B-D.

 

Dostępna już w sklepie Beauty II to coś, o co mam największy żal do Kingi - bardzo ładny wzór i krój, ale rozmiary kończą się poniżej możliwości firmy (których to możliwości dowodem była pionowa Blue Lagoon) oraz uniemożliwiają mi wypróbowanie ;-) 

 

 

Rozmiary Beauty II: 65 D-J, 70 C-I, 75 B-H, 80 B-G, 85 B-F, 90 B-E, 95 B-D.

 

Oprócz tej miękkiej ślicznotki firma oferuje też push-up Beauty I , z wyjmowanymi wkładkami. 

 

 

Rozmiary: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

Z figami to naprawdę ładny komplecik :-) 

 

 

The One to kolejny model, którym firma już teraz się chwali. Jest to półgorset (longline) - push-up. Osoby z moim rozmiarem mogą obejść się jedynie smakiem, ale - jak we wszystkich push-upach - w obwodzie 65 kinga oferuje miseczki aż do H. Wewnątrz tej wielkiej tiulowej kokardy błyszczy kilka grzechoczących sobie luzem kryształków. Ciekawy pomysł, ale jednak mało je widać. Bardzo podoba mi się wyrazista koronka. 

 

 

Rozmiary: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D.

 

Czas na jeden z ciekawszych zestawów, dla którego jestem gotowa nawet rozważyć przetestowanie całkowicie usztywnianego stanika :-)  Amazing II to usztywniana balkonetka o minimalistycznym designie i bardzo dużym zakresie rozmiarów. Na przejrzystych bokach widzimy aluzję do modnej paskowatości, aczkolwiek tył niestety jest totalnie zwyczajny.

 

 

Rozmiary Amazing II (swoją drogą, dlaczego modele z większymi rozmiarami nigdy nie są „I”? ;-) : 65 E-M, 70 D-L, 75 C-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, 105 B-F.

 

Ciekawszy tył ma mniejszy rozmiarowo, termicznie modelowany push-up  Amazing I. To może już trochę ograny chwyt, ale mnie wciąż cieszy. Dzięki tym wszystkim oplotom i uprzężom wprowadzonym w ostatnich latach w bieliźnie wreszcie zaczęło się dziać coś ciekawego. 

 

 

Rozmiary Amazing I: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C. 

 

Figi i stringi do kompletu są pełne przejrzystości i pasków i podobają mi się szalenie, zwłaszcza figi. Amazing II plus figi jest na mojej wstępnej liście musisztomieciów. W kolekcji jest także siateczkowy pas do pończoch! 

 

 

Dla zwolenniczek Kingowych puszapów - w podobnej klasycznej czarno-beżowej stylistyce jest model Faisty . Tu również zwracają uwagę ładne majteczki. 

 

 

Rozmiary: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

 

Na doczepkę, bo to już nie złoto ani beż z czernią, a raczej srebro. Całkiem ładny czarno-szary haft zdobi półsztywniaczkę  Softly. Tu również mam szansę załapać się na rozmiar, ale gładkie czarne miski z gąbką mnie aż tak nie porywają.

 

 

 

Rozmiary: 65 E-K, 70 D-K, 75 C-J, 80 B-I, 85 B-H, 90 B-G, 95 B-F.

 

Burgund

Ten model w katalogu, ani nawet po obejrzeniu próbki, nie wydałby mi się tak ciekawy, gdybym nie miała okazji go przymierzyć. Otrzymałam od firmy egzemplarz w swoim rozmiarze - 80H, w półusztywnianej konstrukcji  Si II. Wygląda na mnie o tak:

 

Si by Kinga 😊Model z aktualnej kolekcji jesiennej, który trafił do mnie jako bonus do wypożyczonych od firmy sampli. (burgundowej koronce mówię SI! 😊🍷) Czy zgadłybyście na pierwszy rzut oka, że jest półusztywniany? 😊 Bo ja chyba nie. To pierwszy mój półusztywniany stanik, w którym praktycznie nie czuję gąbki. Jest miękka, delikatna i nie odznacza się. Górna część miseczek jest elastyczna. Rozmiar: 80H. / This is the Si bra from @kinga_lingerie_ . Would you tell it is half-padded just by looking at it? I think I would not 😊The foam is thin and soft and practically invisible. The top parts of the cups are stretchy. I really likethe burgundy lace 😊🍷 Size: 80H.

A post shared by Stanikomania (@stanikomania) onSep 16, 2017 at 3:26am PDT

 

Trochę przesadziłam z entuzjazmem - pod cienką satyną szew oczywiście się odznacza, ale nie bardziej niż w miękkich modelach ;-) Koronka ładna, całość wygodna. Niepokoi mnie tylko mało solidna, rozciągliwa dzianina z tyłu - nie wiem czy przy większym rozmiarze nie będzie problemu z podtrzymaniem. Poza tym konstrukcja jest przyjemnie zaokrąglająca i mało czuć gąbkowość. Co nie sprawia jednak, że nie wolałabym miękkiego :-) Niestety, Si występuje tylko w odmianach: półusztywnianej, usztywnianej i push-up.

 

 

Rozmiary Si II (półusztywnianego): 65 E-M, 70 D-M, 75 C-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, 105 B-F

 

 

Rozmiary  Si III (usztywnianego): 65 E-M, 70 D-L, 75 C-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, 105 B-F

 

 

Rozmiary  Si I (push-upa): 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

 

A jakby komuś mało było push-upów, dorzucam jeszcze  Bonjour. Szara koronka na czerwonawym spodzie. Lubię szarość - to kolejny model po Merci z dodatkiem szarości, a będzie jeszcze jeden szarak. Rozmiarówka nieco większa niż pozostałych push-upów. Na mostku ukrywa się serce - takie samo, jak w złotym Merci.  

 

 

Rozmiary Bonjour: 65 C-J, 70 B-I, 75 B-H, 80 A-G, 85 A-,F 90 B-E, 95 B-D.

 

Ogródek

Kwiaty ciągle w modzie. Zero zdziwień ;-) Motyw róż na szarym tle znamy już od kilku sezonów, jest całkiem udany - czemu nie. Oto  Happiness II - model półusztywniany. 

 

 

Rozmiary: 65 E-M, 70 D-M, 75 C-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, 105 B-F.

 

Oraz push-up -  Happiness I: 

 

 

Rozmiary: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

 

Połączenie pepitki i kwiatków zostało najwidoczniej uznane za szokujące, ten model bowiem nazywa się  Shocked II :-) Nie jestem fanką tego zestawu, ale podoba mi się półprzejrzysta góra miski oraz pepitkowy tył. Półusztywniany:

 

 

Rozmiary: 65 E-M, 70 D-M, 75 C-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, 105 B-F. 

 

Do pary push-up  Shocked I:

 

 

Rozmiary: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

 

W katalogu znajdziemy jeszcze jeden model z tej serii -  Shocked bez numerka. Jest to model - uwaga - bezfiszbinowy! Niestety nie dotarła do mnie jego próbka i nie jestem pewna, czy w ogóle będzie w sprzedaży. Rozmiary: 65 C-H, 70 B-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

 

Całkiem udaną nocną łączkę prezentuje  Addicted II. I w tym przypadku uważam, że w komplecie z figami urodą wygrywają figi :-) Półusztywniany.

 

 

Rozmiary: 65 E-M, 70 D-M, 75 C-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, 105 B-F.

 

Push-up  Addicted I ma miseczki przedłużone koronką à la trójkąty. 

 

Rozmiary: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

Z serii Addicted mamy też koszulkę nocną - koszulki najlepiej jednak wyglądają na modelkach, dlatego nie mam dla Was portretu jej próbki. 

 

Na zakończenie ogrodowej serii coś bardzo oryginalnego i mój kolejny musisztomieć doświadczalny.  Passion II jest modelem usztywnianym, pokrytym grubą i efektowną czarną koronką na wściekle różowym tle. Koronka może maskować ewentualną odznaczającą się krawędź, a krój miseczek ma jedno pionowe cięcie i krótką poziomą zakładkę odchodzącą od mostka. W sumie dość przypomina miękką Blue Lagoon z mojej kolekcji :-) Szkoda trochę, że figi mają tak mało koronki. 

 

 

Rozmiary: 65 H-L, 70 G-L, 75 F-K, 80 E-J, 85 D-I, 90 C-H, 95 B-G, 100 B-F.

 

Push-upek  Passion I niewiele odbiega od usztywnianej dwójki, tylko miseczki są niżej zabudowane. 

 

 

Rozmiary: 65 C-G, 70 B-F, 75 A-E, 80 A-D, 85 A-C, 90 A-B, 95 A.

 

Nieba jasne i ciemne

Takie małe przedłużenie lata - jaskrawy turkus w kolekcji jesiennej trochę zaskakuje, ale w sumie czemu nie. Trochę szkoda, że w wydaniu całkowicie nieprzejrzystym - usztywniany i push-up.  Flowers II wbrew nazwie kwiatową ma tylko koronkę ;-)

 

 

Rozmiary: 65 E-M, 70 D-L, 75 C-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, 105 B-F

 

Flowers I - push-upek:

 

 

Rozmiary: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

 

I ostatni półsztywniaczek z kolekcji -  Print II - zawiera print ;-) czyli wzorek w paseczki i kwiatki, który całkiem mi się podoba. Materiał jest bardzo przyjemny w dotyku.

 

 

Rozmiary: 65 E-M, 70 D-M, 75 C-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, 105 B-F.

 

Towarzyszy mu jak zwykle push-up -  Print I. Tu, podobnie jak w przypadku nocnej łączki Addicted, mamy koronkowe przedłużenie miseczek. 

 

 

Rozmiary: 65 B-H, 70 A-G, 75 A-F, 80 A-E, 85 A-D, 90 A-C, 95 A-B.

 

Detale

Kinga na tle innych polskich marek wypada ciekawie w dziedzinie dodatków biżuteryjnych - daje to przyjemne wrażenie dopracowania. W repertuarze mamy złote serce z logotypem Kingi (Merci, Bonjour), hematytowy koralik (Softly), szklaną gwiazdkę (Flowers), mniej banalne kokardki (Passion, The One), guziczki (Amazing, Shocked), ażurową kulkę (Print). Mniej podobają mi się zwykłe nudne szkiełka (Si, Addicted, Happiness) - można było z nich zrezygnować, albo zdobyć się na choćby perełkę. Jeśli chodzi o zdobienia - znajdziemy w kolekcji zarówno nadruki, jak i koronki, niektóre bardzo efektowne (The One, Beauty), hafty natomiast nie są w kolekcji popularne - obecne tylko w miękkim modelu Merci i półusztywnianym Softly.

 

 

 

 

 

 

Rozmiary i kroje

Jak już wspomniałam - w kolekcji Kingi generalnie  dominują modele o usztywnianych lub półusztywnianych miseczkach . Przeważają one również w kolekcji bazowej - znajdziecie ją na stronie firmowej. W bazie najciekawsze są usztywniane modele w stylu paseczkowym (Nati, Onyx - uwaga Onyx powstał również w większych rozmiarach - super size :-) ), mniejsze rozmiarówkowo biustonosze miękkie Michelle oraz modele typu  spacer (niestety, nie załapię się ani na Kingowego spejsera, ani na miękką bazę). Modele półusztywniane i usztywniane mają też zdecydowanie największy zakres rozmiarów - sięgający miseczki M w mniejszych obwodach. Zdecydowanie mniejszy zakres mają push-upy, ale i tu w obwodzie 65 można się zaopatrzyć nawet w miseczkę H. 

Rozmiary obwodów zaczynają się w Kindzie konsekwentnie od 65, jednak różnie jest w tym rozmiarze z dostępnością miseczek. Kończą zaś na 105 w niektórych modelach (push-upy - na 95). 

Majteczki dostępne są w rozmiarach od XS do XXL w przypadku stringów i XXXL w przypadku fig, co wyróżnia Kingę pozytywnie na tle producentów kończących rozmiary majtek na XL. Figi dzielą się z grubsza na takie ze zwykłym dzianinowym tyłem oraz takie z tyłem z podwójnego tiulu, pionowym szwem i bezszwowym wykończeniem tylnych nogawek. Brakuje mi wysokich stanów :-) Ale np. te z kolekcji Amazing mają całkiem obiecującą jak dla mnie wysokość. 

Czy już wspominałam, że jest stanowczo za mało miękkich modeli, a konstrukcja miękka z pionowym szwem ma za mały zakres rozmiarów? Kingo, potrafisz - szyj ich więcej! :-)

 

Galeria

Dużo Fotek :-) Warto przyjrzeć się z bliska. W tym także majtkom. 

 

Kinga - kolekcja jesień-zima 2017

 

Podsumowując - kolekcja, jak widzicie, nie jest bardzo duża i na tle światowym nie zawiera może designerskich fajerwerków, ale jest przyjemnie różnorodna i niektóre z pomysłów wyróżniają ją na tle propozycji pozostałych polskich marek na jesienny sezon. Choć ja osobiście liczyłam na dalsze odjechane pomysły w stylu babeczek z truskawkami... Kingo, odwagi! :-) 

Na zakończenie - pytania do Was :-) Mam na razie małe doświadczenie z noszeniem Kingi.  A Wy jak oceniacie te biustonosze (i majtki? ;-) . Jeśli chodzi o konstrukcje - dotychczasowe moje wrażenia są pozytywne. A te największe rozmiary, od J w górę? Czy są wśród Was ich użytkowniczki?  Ciekawa jestem, czy Kingowe staniki dają radę w największych rejonach miseczkowych, którymi firma się pyszni w katalogu. 

Musisztomiecie?  Ja najbardziej ciekawa jestem Merci, Amazing oraz Passion.  A jakie są Wasze? 


Amory mi w głowie (i na biuście), czyli jak pokochałam A922

$
0
0

Amory w głowie wymagały ciepłego okrycia. W końcu jesień! ;-)

 

Po udanych eksperymentach z nowymi produktami Samanty, zwłaszcza z modelem Spark, bez wahania zgodziłam się na dalsze testy konstrukcji A922 adresowanej do większych biustów. Jestem łasa na kolorowe hafty (pamięta ktosia jeszcze markę Fauve?), którymi ostatnimi czasy jakby rzadziej rozpieszczały nas firmy. Samanta jednak zawsze miała ich dużo, a do tego konsekwentnie stawiała na żywe kolory. Dodam, że firma obchodzi właśnie 25-lecie. Kilka tygodni temu spędziłam urocze pół dnia w siedzibie Samanty w Makowie Podhalańskim (relacja niebawem!) i bardzo ucieszył mnie mniej więcej taki dialog:

- Czy zawsze stawialiście Państwo na żywe kolory, czy dopiero z czasem zwiększał się udział barwnych modeli w kolekcjach?

- Właściwie zawsze było u nas kolorowo!

I mam nadzieję, że nadal będzie :-)

A tymczasem przed Wami:

 

Samanta - Amor A922 , kolor: granatowy, rozmiar: 80H  [Rozmiary katalogowe: 65 G-M, 70 F-L, 75 E-K, 80 D-J, 85 D-I, 90 D-H, 95 D-G; cena w sklepie firmowym: 229 zł. Biustonosz został mi dostarczony przez producenta. Cała kolekcja Amor w kolorze granatowym dostępna pod linkiem]

 

 

Estetyka

Granat to nowa czerń - to po pierwsze ;-) Bardzo lubię bieliznę w ciemnych kolorach nieczarnych - czarną też lubię, ale zawsze chętnie witam odmianę. Tu rarytasem dla mnie są też kolorowe hafty, bogate i efektowne, trochę w folkowym klimacie. Różane hafty są szalenie w modzie, wystarczy wstąpić do pierwszej z brzegu sieciówki: haftowane dżinsy, bluzy, kurtki z haftowanymi naprasowankami i tak dalej. Zawsze się cieszę widząc, że bielizna odpowiada na trendy, choć jeszcze bardziej, gdy tworzy własne :-)

 

 

Hafty są urodziwe, dobrej jakości, mięciutkie i pokrywają całą miseczkę, a szafirowy motyw - nawet tył biustonosza. To super, gdy z tyłu też coś się dzieje! Ramiączka też mają haftową naszywkę. Dzieje się także na mostku - kokardka z dwóch wstążeczek oraz zawieszka ze stylizowanym S z logotypu firmy.

 

 

Przejrzystość to kolejny atut Amora, choć nie jest ona całkowita (transparentne w całości są pozostałe dwie miękkie konstrukcje - A122 oraz A142, niestety żadna z nich nie sięga mojego rozmiaru). Dolna część miseczek jest podszyta dodatkową warstwą siateczki, która tę przejrzystość zmniejsza. Ale tylko trochę. Czyni to z Amora A922 całkiem niezłe, jak to się po stanikomaniacku mówi, kusidło. Zwracam uwagę na fakt, że mimo dwóch warstw siatki, nie ma efektu mory - a raczej jest, tylko subtelny i nie rzuca się specjalnie w oczy - brawo dla firmy za ten miły szczegół. Slingi boczne, również z siatki, nie uwierają mnie wizualnie. 

 

 

Całość jest staranniutko zszyta i bez niesfornych nitek ani zostawionych surowych brzegów. Zapięcie tylko trochę się naciąga w noszeniu. W dotyku czuje się niezłą jakość. 

Nawiasem mówiąc - jeźlikto nie chce granatu, Amor występuje też w wersji kremowo-różowo-srebrzystej - która jednak nie skradła mego serca, mimo metalicznej nitki.

 

 

Dopasowanie

Rozmiar moim zdaniem standardowy. Obwód nie jest zbyt rozciągliwy. Miseczki są głębokie, stąd nieco luzu na mniejszej piersi. Mimo że nie wydają mi się jeszcze za duże, to jednak chętnie wypróbowałabym mniejszy rozmiar - dla niższego zabudowania. Ale spodziewam się, że fiszbiny byłyby wtedy już za wąskie, dlatego zostaję przy moim 80H. 

 

 

Kształt

Może trochę na wyrost, ale wydaje mi się, że Amor podnosi mój biust lepiej niż Spark - może to kwestia lepiej trzymającego obwodu. Jest okrągło, piersi ładnie podniesione i zebrane. 

 

W odpowiedzi na sugestię jednej z Was - powrót do „brafittingowego podkoszulka”. No nie powiem, żebym czuła się w nim świetnie, ale kształt biustu niewątpliwie dobrze widać :-) 

 

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Głębokie miseczki ze sporą przestrzenią u dołu i dość wąskimi - ale też nie najwęższymi na świecie (i dobrze!) fiszbinami nie są ideałem dla moich piersi, które generalnie wolą miseczki szersze, ale i tak sprawują się zaskakująco dobrze. Odczuwam jakąś śladową niestabilność związaną pewnie z tą głębokością, ale podtrzymanie jest zupełnie dobre. Czuję się naprawdę nieźle w tej konstrukcji i porzucam obawy z nią związane. 

 

 

Wygoda

Odejmuję pół punkta za fiszbiny boczne - po paru godzinach dolne końcówki zaczynają mnie uwierać. Ale dzieje się to po naprawdę długim czasie. Jak się ostatecznie zniecierpliwię, to je wypruję i zdam Wam relację, jak się sprawuje ten stanik bez bocznych fiszbin. Druty zasadnicze, znaczy - te w miseczkach - nie były dla mnie niewygodne, więc obyło się bez fiszbinoplastyki. 

 

Do kompletu - figi (XL) 

Porządne, wystarczająco głębokie i seksownie przezroczyste gacie ;-) Nie mam żadnego „ale”. Choć optycznie podobają mi się też bokserki i żałuję, że ich chociaż nie przymierzyłam (zapomniałam w sumie :-) ). 

 

 

 

Galeria

Zachęcam gorąco do rzucenia okiem na większą liczbę fotek i zbliżeń, jest na co popatrzeć :-)

 

Samanta - Amor

 

Podsumowanie

Coraz lepiej czuję się w konstrukcji A922 - nie wiem czy to kwestia nieco innych materiałów, ale Amor leży i działa u mnie lepiej od Sparka. Podobnie zachowuje się Cora, którą też sobie sprawiłam. Haft w Corze nie jest tak zabójczo kolorowy jak w Amorze, ale podoba mi się ten obsypany listkami czy też płatkami dekolt oraz barwa całości.

 

Nie ma ucieczki przed stanikomanią - dopada nawet na urlopie w Beskidach! 😊💙Oto co przywiozłam ze sklepu firmowego @samantalingerie w Makowie Podhalańskim 😉 Rozmiar: 80H. / There's no escape from bra-mania, it got me even on my Beskidy mountains holiday 😊💙This is what I brought from Samanta Lingerie's store in Maków Podhalański 😊Size: 80H

A post shared by Stanikomania (@stanikomania) onSep 4, 2017 at 10:03am PDT

 

By the way, chętnie powitałabym linię pasujących do biustonoszy koszulek. Byle tylko wybór rozmiarów był odpowiednio duży, a koszulki dobrze układały się na większym biuście. W Amora chętnie ubrałabym się bardziej całościowo, w Sparka zresztą też :-) 

Podsumowując, Samanta ma wszelkie dane, by trafić do mojego repertuaru marek regularnie obserwowanych i testowanych. 

 

Bieliznę sponsorowała: Samanta, daszka w tył nie sponsorowali: & Other Stories.

 

Uwaga, promocja!

Firma Samanta, aby zachęcić nas szczególnie do zawarcia znajomości ze świeżą, jesienną kolekcją (z której pochodzi nasz Amorek), ma dla nas specjalny stanikomaniacki rabat w wysokości -10% na wszystkie towary poza ofertą wyprzedażową i promocyjną. Podajcie w koszyku kod STANIKOMANIA a rabat naliczy się automatycznie. Promocja obowiązuje w internetowym sklepie firmowym Samanty, od NIEDZIELI 1.10 do 8.10.2017 (nie łączy się z innymi promocjami i rabatami). Zapraszam w imieniu firmy :-)

Nosicie Samantę? Jak Wam się nosi? :-) Macie ochotę na Amory? ;-)

Deszcz kwiatów - V Salon Bielizny

$
0
0

V Salon Bielizny - jesień 2015

V Salon Bielizny - foto ekstrakt :-)

 

Jeśli ktokolwiek się spodziewał, że dwa Salony Bielizny w roku zapewnią mniejsze tłumy na imprezie, był w błędzie :-) Nie znam co prawda liczb, ale Salon Bielizny 1 października roił się od bieliźnianych pasjonatek i pasjonatów nie mniej niż edycja wiosenna (która odbyła się w marcu). Frekwencja była duża także wśród wystawców - co prawda nie wszyscy obecni na wiosnę się pojawili (nie było np. marki Le Vernis), powróciła za to Nessa, Lupoline i Ewa Bien i były to szalenie interesujące powroty. I przez to oczywiście znowu miałam permanentny niedosyt czasowy ;-) 

Na stoiskach panowało znowu pomieszanie kolekcji jesiennej i wiosennej, co trochę utrudniało wyłowienie nowych tendencji i pomysłów, choć z drugiej strony - było okazją do porównań. Byłoby też wygodniej, gdyby firmy wcześniej nadążały z przygotowaniem katalogów na następny sezon (a może warto byłoby targi organizować później, tak by wszyscy zdążyli?). Dialog „Czy jest już wiosenny katalog?” „Nie, ale już zaraz robimy sesję...” powtarzał się dość często :-) 

W kolekcjach naszych firm wciąż dzieje się sporo i fajnie, tym razem jednak trochę mniej zaciekawiły mnie wzory na materiałach, a bardziej -  nowe pomysły i rozwiązania konstrukcyjne.  Chyba trochę dlatego, że wzornictwo na nadchodzącą wiosnę to  jeden wielki powrót do najbardziej tradycyjnego wzoru w damskiej modzie: kwiatów. Przez to kolekcje prezentowały się ciut zachowawczo. To jednak już nie piżamowe rzuciki, lecz wyraziste wzory, jakby prosto z kwitnącego ogrodu czy dzikiej łąki, albo z efektownych porcelanowych serwisów, czy dzieł grafików. Monopol flory z rzadka tylko przełamywały desenie pochodzenia zwierzęcego, typu pióra, skóra węża, czy malarskie abstrakcje.

Ta wszechobecna bujna roślinność i okazjonalna fauna zainspirowała twórców pokazu, który tym razem miał tytuł „Tajemiczy ogród”. Na wybiegu pląsały rusałki, fruwały motyle i ptaki (niektóre dość drapieżne). Niech jednak nie zwodzi nas to kwieciste rozmarzenie - leśne nimfy są świadome swojej mocy :-) Flower Power. 

Jako że za pastelową, typowo wiosenną kolorystyką niezbyt przepadam - mniej przeżyłam zachwytów wzorem i kolorem, za to cieszę się, że firmy dalej  eksperymentują z krojami i nie rezygnują z szerokich zakresów rozmiarów.

 

Wodne rusałki

Turkus, masa turkusu! Kolory wody i niezapominajek, morskie fale, błękitne laguny - ta kolorystyka rzuciła mi się w oczy najbardziej. Najwięcej wody znalazłam w kolekcji marki Gaia, ale turkusy panoszyły się także u Avy, Nessy, Kris Line. Często towarzyszyły im fuksje, cyklameny czy jagodowe fiolety.

 

Ava - coś jak lilie na błękitnej tafli wody, choć gatunek to chyba inny :-) Trochę folkowo, trochę staroświecko. Ma być też, na szczęście, wersja miękka tego cuda. Jestem na TAK!

 

Kris Line - miękki half-cup o rzadko spotykanej w tego typu krojach szerokiej rozmiarówce, sięgającej miseczki I w obwodzie 70, a H - w 80, co pozwoli mi go nareszcie wypróbować! :-) 

 

Gaia - ten wzór ma również wersję miękką z połyskującego satynowego simplexu.

 

Gorsenia - przedstawicielka frakcji miętowej :-) Zwróćcie uwagę na opalizujący żuczkowato koralik na mostku.

 

Gorteks - mięta i angielskie róże, całkiem urokliwy zestaw. 

 

Gorsenia - nadruk to rzadkość w kolekcjach tej marki. Pewnie jednak trudno było oprzeć się ogródkowym trendom :-)

 

 

Leśne jagody

Jagodowe fiolety i wiśniowe czerwienie, a z kwiatów - cyklameny i wrzosy kwitły i owocowały na potęgę. W sumie, wystarczy wziąć turkusowo-jagodowy duet, do tego może szczyptę jaśniejszego różu i seledynu - i już mamy całą wiosnę 2018. No, może prawie całą ;-)

 

Gorsenia - koronkowy miękki model typu  high-apex

 

Gaia - soczyste jeżyny :-)

 

Poniżej  jakby powrót do pomysłów Gai na jesień, o których tak się rozpisywałam przy okazji wiosennego Salonu. Niestety, ku mojej rozpaczy, te najbardziej oryginalne desenie nie weszły ostatecznie do oferty. Tym razem firma zarzekała się, że na wieszakach wiszą wyłącznie pewniaki. No cóż, zobaczymy - uwierzymy ;-) 

 

Gaia - niesamowite ametysty. Niekwiatki! 

 

A oto Naturana - do tej pory ignorowałam tę markę ze względu na konserwatywny zakres rozmiarów - ale, jak widzimy, i ją dotknął wzrost objętości misek :-) Obwody za to dopiero od 70. 

 

Naturana - dojrzałe czereśnie. Model półusztywniany do miseczki H. 

 

Wrzosowa Gorsenia. Zawieszka na mostku błyszczała prawie jak Swarovski.

 

Wracamy do kwiatów - Ava :-) 

 

I kwiaty haftowane - Kris Line. Tam różowy na niebieskim, tu - niebieski na różowym. Konsekwentnie. 

 

Korale

Czerwień to teraz trend, nomen omen, gorący. Sporo kolekcji przyprawiono cieplejszymi odcieniami czerwono-koralowo-pomarańczowymi. 

Niżej - gama kolorystyczna kolekcji Gorteksu. Widać wiosenne zielenie i gorące czerwienie. Szkoda, że prawie cała kolekcja tej marki jest usztywniana, choć miłośniczki sztywnych konstrukcji pewnie się cieszą. 

 

Kolorowe sztywniaczki by Gorteks

 

Niekiedy była to czysta czerwień, jak w tym modelu Samanty, w którym się zakochałam (znanym jako czerwony mak z Makowa Podhalańskiego ;-) ). Ma wyjątkowo piękny odcień, nie za ciepły, ale wciąż hot! ;-) 

 

Samanta - czerwona Verbena. Tym wzorem będą mogły się cieszyć także miłośniczki Samantowych push-upów.

 

Ocieplona śliwka od Ewy Bien - model, wbrew pozorom, z kolekcji wiosennej. Jesienią pojawi się podobny z czarnym tłem i nieco innym wzorem. 

 

Rubin od Nessy na biuście pewnej utalentowanej osoby z bra-branży :-)

 

Kolejna czerwona Nessa - nie znalazłam jej w katalogu, mam nadzieję że albo jest, albo będzie w ofercie. 

 

Mocnym koralem przyprawiona Gaia - ten model będzie dostępny w wersji rozmiarów maxi. 

 

Neony w odwrocie

Neonów było w tym razem mniej niż w poprzednich sezonach, ale, jak widać, nie zapomniano o nich do końca! 

 

Pomarańczem w odmianie neonowej świeci longlajn Avy z usztywnianą miseczką.

 

I teraz model, który przyciągał chyba wszystkie spojrzenia - neonowe różowo-koralowe ombre szykowane na wiosnę przez Kingę. Soczyste, intensywne, seksowne, z pionowym cięciem miski. Niestety, nie dla wszystkich! :-( Zakres rozmiarowy tego modelu ma być taki sam, jak beżowo-czarnej Beauty II z teraźniejszej kolekcji, który zresztą wisiał obok grzecznie na wieszaku: 65 D-J, 70 C-I, 75 B-H, 80 B-G, 85 B-F, 90 B-E, 95 B-D. Znaczy to dla mnie jedno: nie załapię się, buuu. 

 

Nie dla mnie Kingowy ombrzak! :-( 

 

A propos ombre - kolorystyczne przejścia są nadal modne, jak dowiedziałam się na prelekcji o trendach. Tu i ówdzie widać je w kolekcjach, na przykład w wyżej wspomnianym turkusowo-tęczowym modelu Nessy, albo niżej w wężowej Gai.

 

Ptaszarnia

Wzory pierzaste i ptasie to kontynuacja trendu z bieżącego sezonu - pamiętacie piórka u Gai i Avy? Wiosną powrócą, choć będzie ich nieco mniej. 

 

Gaia: piórka, turkus i fiolet w jednym

 

Gorteks - żurawie wśród chryzantem. Powiało Dalekim Wschodem. 

 

Kolejny Gorteks - abstrakcja to, czy pióra? Możemy chyba założyć, że pierzasta abstrakcja :-)  

 

Jeśli chodzi o inne zwierzęce wzory - znikła panterka, ale wypatrzyłam chyba jakiegoś gada :-) 

 

Gaia - wodny wąż, a może zupełnie inny zwierz lub minerał, zmiksowany z pastelową tęczą

 

 A oto Dama Kier - ta marka ostatnio zyskała moją uwagę - jest mój rozmiar, choć tylko w półusztywnianych modelach: 

 

Dama Kier - wąż bez wątpienia, ale to jeszcze propozycja na jesień. Jest w tym wzorze srebrna nitka! 

 

Młoda zieleń

Wracając znów do flory - tu i ówdzie dostrzegało się kolor młodych listków, co zawsze cieszy mnie - miłośniczkę zieleni w bieliźnie :-) 

 

Gorteks - ten model nazwałabym „cykoria” :-)

 

 A oto mój największy zachwyt kolorystyczny i największa porażka fotograficzna w jednym. Tej zielonej ślicznocie od Ewy Bien udało się wyleźć mi z ostrości na wszystkich zdjęciach! Buuuu :-(

 

Zielona Ewa Bien. MUST HAVE. Zwłaszcza, że - fanfary - będzie w moim rozmiarze w konstrukcji B103. 

 

Beże z pazurem

Jak to w sezonie wiosenno-letnim, nudziaków zabraknąć nie może. Oczywiście na targach roiło się od nich wszędzie, jako że to kolor bazowy, pełno było też bladego różu. Moją uwagę zwróciło jednak wlewanie się beżu w trend seksowny. To już nie są nudziaki z babcinej szuflady, a mgiełki - niewidki eksponujące ciało. Choć, rzecz jasna, tych bardziej klasycznych też było pod dostatkiem. 

 

Longlajn, czyli półgorset, od Avy. Beżowo-czarny long pojawi się już tej jesieni, ten jednak jest inny. Zwróćcie uwagę na pionowe cięcia miseczek. Jeszcze nie znam rozmiarówki.

 

Subtelny nudziak od Gorsenii. Podoba mi się ta mgiełka z koronką. Ciekawa jestem, czy w moim rozmiarze będzie równie przejrzysty.

 

 A oto najciekawszy - z mojego punktu widzenia - beżak całych targów, czyli miękka Kinga w konstrukcji 800 - z pionowym cięciem, ta sama, nad której brakiem w moim rozmiarze ubolewałam w opisie kolekcji jesiennej. Zapewniono mnie, że 80H będzie. Trzymam za słowo ;-) Choć szkoda oczywiście, że nie w kolorze: 

 

Beżak 800 od Kingi 

 

Ewa Bien - karmel i pistacje :-)

 

Samanta - beżowa strojnisia z lawendą i różowym złotem

 

Superefektowny zestaw beżu z czernią by Ewa Bien. Ten sam model w katalogu jesiennym występuje w zestawieniu z burgundem (model Basileja).

  

 

Ava - odcienie szarości na beżu. 

 

Rozety

Cieszyło mnie wszystko, co przełamywało wszechobecną ogródkowość, choć tym wzorom trudno odmówić związku z florą :-) Rozeta to taki geokwiatek. 

 

Slajd z prelekcji, która odbyła się podczas targów. Takie motywy, kojarzące się z architekturą, obrazem z kalejdoskopu czy efektem zabawy spirografem, to jeden z trendów sezonu. 

 

Propozycja Gai - rozety na turkusowej satynie (wersja błysk) :-)

 

Nessa - rozety na szaro

 

Kwiatki, po prostu kwiatki

W tym czy innym trendzie barwnym czy wzorkowym - było ich pełno, dorzucę więc jeszcze trochę :-)

 

Kinga - łąka w słowiańskim klimacie

 

Samanta - różany ogródek

 

Kinga - skojarzenia zdecydowanie ceramiczne

 

Lupoline - wintydżowo, podoba mi się zestawienie nadruku z haftem.

 

Gorteks - rusałka w pastelach 

 

 

Konrad - to model z kolekcji jesiennej, pięknie wpisujący się w trend kwiatowych folkowych hafcików na wszystkim :-) Niestety wersji miękkiej brak. 

 

Kuszenie

Co prawda zabrakło tym razem marki Agent Provocateur, jednak rolę najbardziej erotycznej marki Salonu przyjęła na siebie z powodzeniem brytyjska  Bluebella. Marka ta znalazła się w dystrybucji tej samej firmy, od której mamy w polsce produkty Panache (So Chic). Nawiasem mówiąc, Panache była także obecna na targach z całą kolekcją wiosenną, którą już częściowo znacie z moich wrzutek (pokażę Wam ją, mam nadzieję, ze szczegółami później).

Bluebellę podziwiam raczej z daleka, albowiem do jej produktów (w moim rozmiarze jest ich bardzo niewiele - w linii More by Bluebella) jestem na razie lekko rozczarowana (recenzja tu). Kibicuję mimo wszystko, bo wzornictwo jest piękne, seksowne i gustowne. 

Nie jedna Bluebella obstawiała seksowny segment - właściwie w większości firm znalazły się koronkowe zwiewności, zmysłowe oploty w stylu bondydż, paseczki w dekoltach, zwiewne body, bralety i bra-topy. Bieda, że przeważnie tylko w rozmiarach dla drobnej części populacji. Dlatego większość tych cudów nie załapała się w mój obiektyw. 

Trend kusidlany skłonił jednak kilka firm do  konstrukcyjnych poszukiwań także i w segmencie większych rozmiarów. Na wejściu oczarowały mnie kolejne paseczkowce od Gorsenii. 

 

Czerwony i czarny - zapowiadają się podobno w porządnym zakresie rozmiarów. Zobaczymy :-) Kryształki cieszą moją wewnętrzną srokę. Te czerwone opalizują i przypominają mi naszyjnik przyjaciółki mojej babci z Jablonexu (jest to pozytywne skojarzenie) ;-)

 

A to już pomysł Lupoline - półprzejrzysty czarny biustonosz obleczony elastycznym tiulem. Wystąpić ma także w bieli i beżu oraz - uwaga - wejść do kolekcji bazowej! Jego rozmiary (wersja BIG - w mniejszych zakresach dostępny w innych krojach): 65 G-M, 70 F-L, 75 E-K, 80 D-K, 85 C-I, 90 C-H, 95 C-G, 100 C-F. 

 

Lupoline - staniko-top

 

A tak prezentował się nabiustnie - na prezentacji brafittingowej firmy Dobra Kreacja. Z ustnych relacji wiem, że wierzchnia warstwa dodatkowo wzmacnia zebranie biustu. Podoba mi się ta koncepcja - chętnie wypróbuję. 

 

 

Plus size

Większe rozmiary - nie tylko biustu, ale i reszty ciała - są pomału coraz lepiej reprezentowane na targach, choć wciąż daleko nam do ideału. Jak dotąd na Salonie pojawiła się tylko jedna marka skierowana przede wszystkim do tej grupy - Sculptresse by Panache . Plus sajzki muszą więc szukać oferty dla siebie w markach, nazwijmy to, regularnych. I podczas gdy wiele firm produkuje już duże biustonosze - wciąż trudno znaleźć odpowiednio dużą dolną połowę kompletu! Gdzie duże, naprawdę duże majtki? Brakuje też ciekawej bielizny nocnej czy propozycji erotycznych dla większych rozmiarów.

 

Model Estel marki Scupltresse prezentowany przez fantastyczną modelkę plus size. Miseczki chyba trochę za małe, ale to tylko targowa próbka - sam model ma dużo większy zakres rozmiarów :-) 

 

Od lat miałam nadzieję, że w Polsce powstanie wreszcie licząca się blogosfera plus size i ruch konsumentek pobudzi rynek do rozwoju, tak samo, jak to było w przypadku biuściastych i brafittingu. I oto moje marzenie zaczyna się spełniać :-) Na targi zawitała blogerka plus size - i to od razu znakomita, czyli Ula - autorka bloga Galanta Lala. Zajrzyjcie koniecznie na jej blog! Nawet jeśli nie jesteście plus sajz, ale nieobce są wam takie kwestie, jak ciałopozytywność - wbijajcie do Lali! :-) W przeddzień targów spotkałyśmy się i odkryłyśmy sporo wspólnych tematów. Dowiedziałam się, że polskie plus sajzki w większości nie znają nawet tej skromnej bieliźnianej oferty, która już jest do nich kierowana. Czas to zmienić! W konsumentkach siła, proszę Pań!

 

Galanta Lala - odwiedziny na stoisku Lupoline. „Proszę nie odwracać mi tu uwagi stanikami, poproszę duże majtki!” :-) 

 

Na pokazie zobaczyłyśmy też dwie modelki plus size z prawdziwego zdarzenia: Joannę Cesarz i Wiktorię Kulę (co wiem dzięki Galantej Lali :-)).  

 

Bezfiszbinowce

Trend na brak drutu trwa. Dzięki zorganizowaniu w trakcie targów tak zwanej Brafittingowej Przymierzalni miałam okazję przymierzyć nowego bezfiszbinowca Kris Line imieniem Afrodyta. Byłam pozytywnie zaskoczona tym, jak poradził sobie z moim biustem - solidnie go zebrał i dobrze podniósł. 

 

Afrodyta od Krisa. Tu ma ją na sobie modelka, mój biust w niej znajdziecie na insta ;-) 

 

Bezfiszbinowca oferuje także m.in. Gaia - zarówno w bazie, jak i w wiosennej wersji sezonowej. 

 

Bezfiszbinowiec Gai. Satynowy simplex w pastelowe akwarelki ukonkretnione czarnym konturem. 

 

Ava też chyba szykuje coś bezprzewodowego, jednak tu nie mogę zdradzić szczegółów - tajemnica handlowa :-) 

 

Sport

Nareszcie przymierzyłam sportowy model Kris Line! Powiem jednak szczerze: jestem rozczarowana. Za duży poziom baunsu - moim zdaniem winne są zbyt elastyczne ramiączka. 

 

Sportowiec Kris Line na biustach modelek. Prezentuje się świetnie, ale u mnie za słabo trzyma. 

 

Pozytywnie zdziwiła mnie natomiast Anita. Ten model też udało mi się przymierzyć - ku memu zaskoczeniu, zmieściłam się w rozmiarówce - gorzej, że nie pamiętam, jaki to był rozmiar. Chyba 85G... Na zdjęciach na większych piersiach wygląda nieszczególnie - biust prezentuje się nieco obwiśle i nie jest zebrany. Test skokowy za to wypadł doskonale! A i kolor ładny, plus półprzejrzysta siatka, która i wygląda fajnie, i musi być przewiewna. 

 

Sportowce Anity. Przymierzałam ten różowy model. 

 

Miałam też okazję, by przymierzyć sportowca Sculptresse. Jest OK, ale chyba pozostanę przy Panache Sport. Jakoś lepiej mnie trzyma swoimi sztywnymi miskami. Ten jest miękki. 

 

Model sportowy marki Sculptresse - nieusztywniany, w rozmiarach do 105 pod biustem.

 

Nowe konstrukcje, nowe rozmiary :-)

Oprócz pomysłów wokół trendu underwear as outerwear czy wątków erotycznych, polskie firmy rozwijają się konstrukcyjnie. Nowy krój biustonosza, side-support, zaprezentowała Nessa. Model według mego skromnego biustu zapowiada się świetnie, a rozmiarówka jak zwykle imponuje (65 E-S, 70 D-R, 75 C-P, 80 B-O, 85 B-N, 90 B-M, 95 B-L, 100 B-K). 

 

A post shared by Stanikomania (@stanikomania) onOct 1, 2017 at 12:25pm PDT

 

Ava szaleje z półgorsetami - oprócz usztywnianego proponuje też miękki z pionowym cięciem, a także longowe wersje push-upów. W aktualnym - jesiennym - sezonie oferuje seksownego longlajna w kroju trójdzielnym oraz usztywnianego z paseczkiem:

 

 

W jesiennej kolekcji Ava proponuje także usztywnianego plandża, również w seksownej czerni.

 Jak już widziałyście wyżej - kroje z pionowym cięciem, zwane przez nas halfami, dla dużych rozmiarów zagospodarował Kris Line - stało się to już podobno przed kilkoma sezonami, tym bardziej muszę wypróbować je czym prędzej :-) 

Jednym z najmilszych zaskoczeń Salonu była dla mnie Ewa Bien. Kilka Salonów temu odbyłam z przedstawicielkami firmy rozmowę, w której mocno domagałam się kolorowych modeli w większych rozmiarach - przynajmniej takich, jak mój. Nie wiem, czy to moje prośby zostały wysłuchane, czy też było więcej nacisków - dość, że rośnie liczba modeli dostępnych w kroju B103. W aktualnym jesiennym katalogu ma on zakres: 65 F-M, 70 E-L, 75 D-K, 80 C-J, 85 B-I, 90 B-H, 95 B-G i dostępne w nim mają być m.in. takie cuda:

 

 

To nie wszystkie B-stotrójki - te już dostępne z jesiennej kolekcji znajdziecie tutaj :-) 

 

Podsumowanie

To jeszcze nie wszystko ;-) Zamierzam osobno pokazać Wam jeszcze film z pokazu oraz rzucić kilka słów o prelekcjach - o tym będzie kolejna notka. 

Salon i tym razem mnie nie rozczarował, choć pewien niedosyt jest chyba zawsze nieunikniony. Po pierwsze, chętnie skonsumowałabym więcej salonowych atrakcji (prelekcje, warsztaty), ale czasu było za mało. Brakowało mi go również na spokojne pogadanie z innymi blogerkami, które zjawiły się na targach. Organizatorki coraz mocniej zabiegają o obecność imprezy w blogosferze i social mediach, o czym świadczy zaproszenie Galantej Lali ze sfery plus size, a z bieliźnianej - Misek Dwóch (które tym razem wspólnie ze mną matronowały imprezie), Blue Bralette i Brafiterki. Może były też inne blogerki, o których nie wiem - dajcie znać! :-)  

Fajnie byłoby też móc dłużej pogawędzić przy stoiskach (tu szczególnie pozdrawiam Samantę, u której przesiedziałam najdłużej, a także Gaię, Ewę Bien, Avę, Nessę, Gorsenię, Nipplex... - w firmach tych pracują świetni, otwarci ludzie, z którymi doskonale się rozmawia i którym jestem wdzięczna za poświęcony mi czas). 

 

Dziewczyny z Samanty :-) Zerknijcie na dekolty! ;-) Tak, te czarne ozdoby pochodzą z kolekcji marki. 

 

Firmy wydają się również coraz życzliwiej zainteresowane kontaktami z bieliźnianym lobby konsumenckim :-) Cieszę się, że kończy się epoka, w której trendy na rynku kształtowały hurtownie oraz ludzie o konserwatywnych gustach. Z całym szacunkiem dla hurtowników - bez kontaktu z klientem końcowym (jak ja nie lubię tego terminu, ale lepszego nie znam :-) ) producent ma znacznie mniejszy wgląd w jego rzeczywiste potrzeby. A nasze bieliźniane szuflady dość już mają „pewniaków” w bazowych kolorach, takich, które sprzedaje się najłatwiej i z najmniejszym ryzykiem.  Jesteśmy indywidualistkami i estetkami. Chcemy bielizny ciekawej, innowacyjnej, co sezon innej, podążającej za trendami we wszystkich dziedzinach życia - i taka właśnie bielizna pojawia się już na Salonie w dużych ilościach. Mam nadzieję, że tendencja się utrzyma i będę wracać z tej imprezy coraz bardziej naładowana wrażeniami i pozytywną bieliźnianą energią :-)

 

 

A Wam jak się podobało na Salonach? :-)

 

Rusałki w bieliźnie - V Salon Bielizny

Piszą książki o stanikach! Recenzja poradnika "Brafitting. Lifting piersi bez skalpela" Izabeli Sakutovej

$
0
0

Brafitting_Lifting_01_b

 

To musiało się w końcu wydarzyć. Doczekałyśmy się pierwszej poważnej pozycji wydawniczej na temat drogi naszym biustom! Czy się cieszę? Moje odczucia wahają się między dwiema skrajnościami. Pierwszą można opisać słowami „Nareszcie! Hurra, cała Polska pozna brafittingową prawdę!”. Na drugim biegunie jest wątpliwość, czy ludzie jeszcze przyswajają wiedzę w ten sposób. Czy warto jeszcze wydawać poradniki? A może szeroka publiczność prędzej doznałaby bra-oświecenia, gdyby temat poruszyła znana jutuberka czy jutuber? 

Chodzą jednak słuchy, że „Brafitting. Lifting piersi bez skalpela” sprzedaje się dobrze (właśnie idą dodruki). Jestem zatem ostrożną optymistką. 

Więc nie ma rady, teraz musicie to przeczytać (i książkę, i moją recenzję) - mam nadzieję, że zrobicie to, mimo wszystko ;-) 

 

Iza Sakutova, nasza „Bellissima” ;-)

Tak czy owak, jestem zadowolona, że autorką pierwszej polskiej książki o brafittingu jest właśnie Izabela Sakutova. Izabela jest - nie owijając w simplex - jedną z tych postaci, dzięki którym istnieje brafittng w Polsce. Nie jedyną, ale na pewno jedną z najważniejszych. Jako jedna z pierwszych założyła firmę oferującą w naszym kraju brytyjskie biustonosze w pełnych rozmiarówkach, a ja poznałam ją jeszcze jako właścicielkę sklepu internetowego Bellissima. Kupiłam od niej kilka pierwszych prawidłowo dopasowanych staników w życiu! Pamiętacie ten wywiad? :-) 

Dziś Iza zajmuje się dystrybucją marek Panache i Bluebella oraz SOAK, prężnie organizuje i udziela się w licznych medialnych kampaniach probrafittingowych, prokobiecych i prozdrowotnych (dość wspomnieć o edukacyjno-reklamowej Klinice Stanika, kampanii Modelled by Role Models, antyrakowej Dotykam=Wygrywam, czy o obecnym udziale w programie Supermodelka Plus Size w roli ekspertki brafittingu).

Dobrze prosperujący biznes to nie jedyny atut autorki - Izabela jest dobrą brafitterką, a przede wszystkim - zwyczajnie rozumie kobiety i ich potrzeby w dziedzinie ostanikowania. Sama jest właścicielką biustu, który przez lata odbiegał od rynkowej „normy” (65GG) i można powiedzieć, że swój problem rozwiązała w najlepszy możliwy sposób: nie mogąc kupić dla siebie staników w Polsce, po prostu je do Polski sprowadziła i zaczęła rozkręcać rynek. 

Dlatego, gdy zaoferowano mi patronat (matronat!) medialny nad książką, nie zastanawiałam się długo - nie ma w naszym kraju wielu osób, których fachowość oraz - co też bardzo ważne - aktywność i siła przebicia w promowaniu ważnych dla mnie treści dorównałyby Izie Sakutovej. 

 

Dwieście stron o brafittingu (nie ma strachu!)

Kiedy dostałam dla rzutu okiem wersję elektroniczną książki, zaskoczyła mnie jej spora objętość. Co prawda sama o stanikach i brafittingu też potrafię mówić i pisać bez końca, ale dwie stówki - robią wrażenie, zwłaszcza w naszej obrazkowej kulturze.

Poradnik okazał się jednak średniej grubości, kartkuje się go przyjemnie, tekst jest przejrzyście rozłożony i jego ilość wcale nie przytłacza. Łatwo trafić na kolejne rozdziały dzięki rozdzielającym je różowym stronom. W odbiorze pomagają - niezbędne w tego typu pozycji - ilustracje. Nie ma się czego bać - nie będziecie się nudzić, a niektóre rozdziały mogą was zaskoczyć, nawet jeśli już stare z was bra-wyjadaczki. 

 

Brafitting_Lifting_03_b

 

O dobieraniu biustonoszy w poradniku powiedziano, jeśli nie wszystko, to prawie wszystko. Jasne, można pewnie jeszcze więcej, jeszcze bardziej szczegółowo, ale wszak mówimy tu o poradniku dla każdej kobiety, nie dla zawodowych brafitterek - czyli dla przeciętnej, niecierpliwej czytelniczki, której trzeba jak najskuteczniej przekazać podstawy. Na tych podstawach każda właścicielka biustu będzie mogła sobie zbudować własną brafittingową praktykę, czyli stać się swoją własną brafitterką.

Czego własna-brafitterka-in-spe dowie się z książki? Mówiąc w skrócie, następujących rzeczy:

  • do czego służy stanik, jak działa i dlaczego jego prawidłowe dopasowanie jest ważne (biomechanika stanika)
  • jak zbudowane są piersi (według lekarza - w tym rzetelne info o podtrzymujących piersi więzadłach: Würinger i Coopera - co ważne, ponieważ, jak się okazuje, to nie Cooper nasze piersi trzyma, a w każdym razie nie tylko!)
  • jak sprawdzić, czy stanik jest dobrze dopasowany i co robić, gdy nie pasuje (z obrazkami, rzecz jasna) oraz jak powinien się układać dobrze dopasowany stanik i jakie warunki ma spełniać
  • o co chodzi z tymi rozmiarami, jak się je oblicza, oraz czym się różnią rozmiarówki staników 
  • jak prawidłowo założyć stanik, tak by móc ocenić, czy jest dobrze dopasowany

 

Brafitting_Lifting_05_b

 

  • jak dobierać stanik na różnych etapach życia i w różnych sytuacjach, w tym bardzo dobry fragment o dobieraniu stanika dla dziewczynki-nastolatki, porady dotyczące dobierania biustonoszy na czas ciąży, do karmienia, w przypadku wahań wagi, w dojrzałym wieku (w tym - o tym, że nasze piersi obwisają, że to normalne, i co z tym fantem począć), po operacjach plastycznych piersi oraz dla Amazonek
  • jak kupować staniki: co jest niezbędne w naszej bra-szufladzie, jaki biustonosz wybrać dla swojego biustu (gdy jest mały, średni, duży, a także przy pełnej figurze - coś dla plus sajzek!) i czego od niego wymagać, jak znaleźć odpowiedni sklep, jak kupować przez internet oraz czemu jedne staniki są tańsze, inne droższe
  • jak dobrać stanik do ślubu, kostium kąpielowy, biustonosz sportowy...

...i tak dalej :-)

 

Brafitting_Lifting_10_b

 

Zdrowie - ale bez ćwiczeń „na jędrny biust”

Bardzo miło zaskoczyło mnie, że autorka aż dwa rozdziały poświęciła kwestiom zdrowotnym. Jeden z nich traktuje o profilaktyce raka piersi i badaniach - o tym nigdy dość, chociaż informacje w nim zawarte dla osób dbających o zdrowie nie będą niczym nowym. 

W drugim z nich - i to już, jak dla mnie, rewelacja - dowiadujemy się, jak posiadanie biustu może wpływać na naszą postawę ciała i co za tym idzie, kondycję kręgosłupa i mięśni oraz ogólne samopoczucie. Ten wpływ   może być niekorzystny, szczególnie jeśli nosimy nieodpowiednią bieliznę.  Jeśli czytałyście tekst „Czy plecy mogą boleć od piersi” (POLECAM!) Joanny Tokarskiej, fizjoterapeutki (albo jej artykuł, który ukazał się latem w „Modnej Bieliźnie”) - to także nie będzie dla was odkryciem. Jednak ja skaczę z radości, że wiedza ta wyszła poza branżowe pismo i stanęła na księgarnianych półkach. Zły stanik szkodzi, a dobry - pomaga. 

 

Brafitting_Lifting_06_b

 

Joanna Tokarska opracowała dla „Brafittingu...” zestaw ćwiczeń na klatkę piersiową, które pomagają utrzymać prawidłową postawę, niwelują skutki garbienia się, zmniejszają stres - bo, jak pisze autorka, przyjmowane przez nas na co dzień pozycje mają wpływ także na naszą psychikę. 

Dlaczego nie ma ćwiczeń na jędrny biust? Bo takowe nie istnieją - albowiem, jak dowiedziałyśmy się już na początku książki, w piersiach jest mnóstwo różnych tkanek - ale nie ma wśród nich tkanki mięśniowej :-) 

 

Bieliźniana moda, czyli co pod co

Jak nosić koronkowe braletki, a do czego najlepiej założyć t-shirt bra? Czy (i jaki?) stanik może prześwitywać przez sukienkę? Te i inne kwestie rozstrzyga autorka, podając konkretne zestawienia i pokazując je oczywiście na fotkach. Kolejne miłe zaskoczenie zakresem tematów - miał być brafitting, a tu jeszcze bra-stylizacja :-) 

 

Brafitting_Lifting_07_b

 

Fajna lektura dla zagubionych w gąszczach sklepowych propozycji oraz niepewnych, „czy wypada”. Moda bowiem bardzo się ostatnio zmieniła i bielizna stopniowo przestaje być wstydliwie ukrywaną warstwą, maskowaniem ciała, rusztowaniem dla ubrania - a zaczyna być po prostu fragmentem stroju. 

Mam tu trochę niedosyt - chętnie widziałabym jeszcze więcej pomysłów na bra-stylizacje oraz dużo większe zdjęcia! 

 

Brandy

Temat nieco wrażliwy. Nie da się ukryć - w poradniku padają nazwy konkretnych marek biustonoszy. Najczęściej pojawia się Panache, miga też Bluebella, w części o nastolatkach - Key, o Amazonkach - Amoena, w rozdziale o modzie - bieliźniane dodatki Julimexu; w rozdziale o profilaktyce raka piersi autorka wspomina o jednym z własnych brandów - kampanii Dotykam=Wygrywam. Przyznam szczerze - nie czytuję poradników i nie wiem, jak bardzo przyjęte jest zjawisko wspierania projektów wydawniczych przez firmy. Może tak jak w prasie - nikogo już nie dziwi. Przypuszczam jednak, że ktoś może postawić autorce zarzut braku bezstronności, skoro wspomina o jednych produktach (na przykład tych, które sama sprzedaje), a pomija inne.

 

Brafitting_Lifting_12_b

 

Jest jednak i druga strona tego medalu. Po pierwsze, bardzo trudno jest mówić o brafittingu bez podawania konkretnych przykładów. Żeby daleko nie patrzeć, moja blogowa działalność to niekończąca się promocja konkretnych produktów i marek ;-) Nie wyobrażam sobie Stanikomanii bez wspierania konkretnych firm, tych, które najlepiej odpowiadają na nasze potrzeby, oraz motywowania innych do pójścia w ich ślady. 

Jeśli do tego ma to być poradnik zakupowy realnie przydatny kobietom - to nazwa marki czy modelu bywa nieocenioną wskazówką. Autorka zna produkty, o których pisze (zwłaszcza bieliznę Panache) i myślę, że jest szczerze przekonana o ich jakości, a doświadczenie ma niemałe. Książka, jeśli będzie sukcesem na rynku, odegra niemałą rolę w promocji marki Panache. Ale warto zauważyć, że - po primo - jest to dobra marka i warto, by kobiety ją znały (tak uważam, inaczej bym jej nie nosiła ani nie lansowała ;-) ), a secundo - zwiększając świadomość kobiet, przyczyni się również do dostrzeżenia dobrych produktów innych firm. „Brafitting...” jest już dostępny także w salonach z bielizną - uważam, że to świetny pomysł. 

 

Bodyposi-niedosycik

Mam taki „problem”, że naczytałam się ostatnio ciałopozytywnych i feministycznych tekstów, naoglądałam instagrama, i trudniej mi się teraz przyswaja klasyczne urodowo-modowe treści. Brafitting w tradycyjnym wydaniu zrobił się dla mnie za mało  body positive, mimo że to właśnie dobre staniki przekonały mnie kiedyś, że mój biust jest więcej niż okej. Niby z treści książki wynika masa pożytecznych rzeczy dla ciał, komfortu i dobrego samopoczucia nosicielek staników (na czele z tym, że #BiustySąRóżne i wciskanie ich w niepasujące rozmiary jest złe) i bez wahania poleciłabym większość z tego kobiecie ciałopozytywnej. Brakuje mi jednak większego luzu, przestrzeni na własne wybory (A może by tak nie nosić stanika? Ten pomysł został zaliczony do stanikowych gaf), a wskazówki brzmią czasem trochę jak nakazy. Będziesz wyglądać dobrze, jeśli postąpisz tak, a tak - a co jeśli mam inną koncepcję „dobrego” wyglądu? Sam tytuł książki - bardzo chwytliwy zresztą - zawiera założenie, że marzymy o liftingu, choć boimy się skalpela. Zastanawiam się teraz, jaką postać miałby mój wymarzony poradnik: biusto-pozytywny, bielizno-pozytywny - ale nie nadający podniesionej i zebranej formie biustu rangi absolutnej. A może sama powinnam go napisać? ;-) 

 

Autorytety

Żyjemy w czasach ich masowego kwestionowania, mimo to jednak - a może właśnie dlatego - Izabela Sakutova powołuje się nie tylko na wiedzę własną, ale korzysta ze wsparcia fachowców. Są to: profesor Tadeusz Pieńkowski (onkolog), doktor Karolina Kondej (chirurg plastyczny), Joanna Tokarska (fizjoterapeutka), a także bra-edukatorki Agnieszka Socha i Katarzyna Sałata (nawet niżej podpisana doczekała się kilku cytatów ;-) ) Dzięki opiniom profesjonalistów treść zyskuje nie tylko merytorycznie, ale także na wiarygodności - brawo dla autorki zwłaszcza za współpracę z autorytetami medycznymi!

Druga grupa cytowana w książce to znane postacie - aktorki, dziennikarki - tu i ówdzie pojawiają się ich wypowiedzi o tym, jaką to super rzeczą jest właściwie dobrana bielizna. Niby fajnie, choć ja szczerze mówiąc wolałabym wykorzystać to miejsce na więcej wiedzy lub większe zdjęcia ;-) Może dlatego, że jestem odporna na uroki gwiazd. Wstęp Elżbiety Romanowskiej mógłby jak dla mnie zamknąć temat osobistych bra-świadectw (wyjąwszy opis doświadczeń samej autorki, o którym niżej). 

 

Brafitting_Lifting_09_b

 

Rys historyczny

Na koniec - zacznę od początku ;-) Co może na wstępie zaskoczyć czytelniczkę, która chce się dowiedzieć, jak dobrać stanik? W pierwszych rozdziałach autorka opisuje, jak zaczęła się jej kariera oraz jak kształtowała się polska brafittingowa scena od początków lat dwutysięcznych. Rzuciłam się na te opowieści zachłannie (polecam!), ale jednocześnie pomyślałam: okej, fajnie, tylko kogo to interesuje? Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w poradniku nie było ani słowa o historii brafittingu w Polsce. Bo i po co to przeciętnej kobiecie? Nie ma tam zresztą wszystkiego - jak słusznie zauważyła w swojej recenzji Renulec (i dobrze, że wypełniła luki). Czy jednak nie jest to temat ważny tylko dla nas, pasjonatek bielizny? 

Kiedy się wczytałam, zrozumiałam, czemu te fragmenty się tam znalazły i dlaczego są ważne. Nie dlatego, że figurują tam wciąż drogie memu sercu nazwy, jak forum Lobby Biuściastych, oraz blogi z uwzględnieniem mojej skromnej osoby - czyli ruch konsumentek . Izabela opisuje swoją własną bra-drogę i przy okazji pokazuje, jak brafittingowa rewolucja „zaskoczyła” w Polsce i dlaczego. Że były w Polsce kobiety, które miały dość niewygodnych, niedopasowanych, nudnych i brzydkich biustonoszy i postanowiły to zmienić . Ten cały brafitting nie został nam dany - musiałyśmy go sobie zrobić  - ta informacja uzupełnia książkę o szalenie ważny dla kobiet kontekst.  

 

Brafitting_Lifting_02_b

 

Osobista perspektywa Izy, niegdyś zakompleksionej nastolatki, a potem młodej kobiety, która nie mogła znaleźć dla siebie ani ładnego, ani wygodnego biustonosza i myślała poważnie o opieracji redukcji piersi - perspektywa wspólna dla wielu z nas - sprawia, że poradnik zyskuje na wiarygodności. Przecież zupełnie inaczej odbieramy rady osoby, która musiała wszystko przetestować na sobie, niż głoszoną z piedestału teorię. Wiedza Izy nie wzięła się z powietrza ani jedynie z chęci wypromowania dystrybuowanego przez jej firmę towaru, ale z praktyki i osobistych przeżyć. Gdyby mnie zapytano, jak zaczynałam 11 lat temu pisać blog, zaserwowałabym opowieść w podobnym stylu. Zaczęło się... od biustu, a skończyło na tym, że zmienił się rynek, i zmienia się dalej - tworzy się świat coraz lepszy dla naszych biustów, ciał, dla nas. 

Krótko (a raczej całkiem długo) mówiąc - polecam! Dla siebie i dla matki, ciotki, córki i sąsiadki. Musisztomieć sezonu :-) 

Zainteresowanym polecam też lekturę recenzji w blogu Stanikowe biz-perypetie! :-)  

 

 


Hettie fiolettie :-)

$
0
0

 

Miękkie miseczki z elastyczną koronką u góry zachwycają sporą grupę użytkowniczek staników oraz brafitterek. Dzięki nim stanik akomoduje się do kształtu biustu w partiach górnych - rozciąga tam, gdzie pierś się uwypukla, mniej odstaje tam, gdzie klęśnie. Za to kochają stretch lace właścicielki niesymetrycznych biustów (których - że przypomnę - jest w istocie większość). Praktyczna rzecz i potrafi sprawdzać się nawet przy bardzo dużych rozmiarach. 

Sama też jestem entuzjastką takich modeli, a Hettie nie dość, że ładna i koronkowa, to jeszcze w kolorze czarnym należy obecnie do kolekcji bazowej marki Cleo i pewnie jeszcze parę sezonów z nami pozostanie. Jest też bazą czarnej koszulki babydollki. Czy warto w nią zainwestować? Czas najwyższy na test!

Cleo - Hettie , rozmiar: UK 36G, kolor: violet mix  [Rozmiary: UK 28 E-H, 30-38 D-J, cena w polskich sklepach: ok.179 zł; biustonosz został mi dostarczony przez dystrybutora.]

 

 

 

Estetyka

Bazowa czerń niech sobie będzie w bazie, ja skusiłam się oczywiście na fioletową sezonówkę. Hettie poważnie nęciła mnie kolorem w poprzedniej wersji morskiej (wiosna 2017)... 

 

Hettie_blueteal_01_b

 

...ale dopiero fiolet przekonał ostatecznie. Dawno nie nabyłam nic w tym kolorze (ostatnio chyba Peek-A-Boo od Scantilly), a fiolet to dla mnie nowa czerwień, czyli kolor mocno kojarzący się z seksownością (hmm, ciekawam, czy ktosia jeszcze tak ma? :-) ).

 

 

Podoba mi się oszczędny wzór koronki i w ogóle fakt koronkowości, bo w kolekcjach dla D+ wciąż królują hafty i nadruki. Koronka pokrywa też dół miseczek i zawiera otworki, które szczęśliwie nie skojarzyły mi się z niezbyt lubianymi groszkami, a przez które wygląda spód w kolorze zimnego niebiesko-fioletu ( blurple). Z kolorem spodu harmonizują regulatory i haftki. Podoba mi się to urozmaicenie, podbija kolor. Hettie jednolicie ubarwiona byłaby mniej ciekawa. 

 

 

Fajne są ramiączka z karbowana fakturą oraz dwuelementowa kokardka. 

 

 

 

Trochę przeszkadza mi różnica odcieni między przodem a tyłem - dzianina z tyłu ma kolor ciemniejszy i mniej intensywny niż koronka z przodu. Można by też przyczepić się do tego, że koronka pokrywająca dół miseczek marszczy się przy naciąganiu. Podejrzewam, że trudno takich efektów uniknąć w przypadku złożenia ze sobą dwóch tak różnych materiałów. W ubraniu nie jest to widoczne. 

 

 

Niestety, coraz bardziej zaczynają mi przeszkadzać zapięcia w sporej części biustonoszy... Tutaj zapięcie jest niezłej w sumie jakości, ale jednak na ciele się rozciąga i wolałabym, by było szersze i solidniejsze. Chciałabym, by w każdym biustonoszu tył wyglądał równie nienagannie jak przód. Bo właściwie dlaczego nie? 

 

Dopasowanie

Hettie okazała się luźniejsza niż inne modele Cleo, które ostatnio przymierzałam, dlatego zdecydowałam się na rozmiar 36G. Miseczki są w normie.

 

 

 

Kształt

Hettie to jedna z tych balkonetek Cleo, które mocno wypychają do góry i zbierają biust, daje też bardzo okrągły kształt. Wygląda to moim zdaniem bardzo dobrze. 

Obawiałam się, czy koronka u góry nie będzie odstawała, jako że jest to konstrukcja zwykle najlepsza dla biustów pełniejszych w górnej części. Na mniejszej piersi faktycznie jest trochę za luźna, ale pod ubraniem tego nie widać. Mam za to inny problem - koronka jest tak wiotka i elastyczna, że przy mocnym wyproście większa pierś uwypukla się nad szwem między dołem a górą miseczki (bułkowanie wewnętrzne czyli in-cup quadding ;-) ). Tego też nie widać, bardziej niepokoi wpływ mało stabilnej góry na podtrzymanie. 

 

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Znana nam dobrze konstrukcja podnosząco-zbierająca charakterystyczna dla Cleo dobrze działa i w przypadku Hettie. Górna część biustu jednak trochę „pływa” z uwagi na wiotką koronkę u góry miseczek. Nie powoduje to jednak poczucia nietrzymania biustu. Na unieruchomienie jak w full-cupie jednak nie ma co liczyć. Fiszbiny są niezbyt szerokie, choć wciąż nieco szersze niż np. w Avie :-) Trochę mi przeszkadza, że są krótsze od kanalików, ale może wtedy byłoby mniej komfortowo dla okolic pach. 

 

 

 

Wygoda

Hettie zachowuje się bez zarzutu, tylko po paru godzinach zaczynam czuć końcówki fiszbin na mostku. Dobry model dla biustów, które skarżą się na nieprzyleganie mostka. Tutaj mostek naprawdę mocno pcha się do klatki piersiowej :-) Druty są w moim odczuciu dość sztywne, może to dlatego. 

Ramiączka są jak zwykle w tej firmie podszyte „misiem” i nie uwierają w ramiona. 

 

Do kompletu - figi, rozmiar UK 16

Zgrabne majteczki z pionowym szwem z tyłu, przyjemne w dotyku, ale dla mnie, entuzjastki wysokich stanów - za niskie! :-)

 

 

 

Galeria

Rzućcie okiem na Hettie, najlepiej w trybie full screen! ;-) Bo ładna z niej dziewczyna. 

 

Cleo by Panache - Hettie

 

Podsumowanie

Cieszę się, że jeszcze jeden model z elastyczną koronką, będący jednocześnie Cleowskim piersio-podnośnikiem, przyjął się na moim biuście. Dobrze, że jest już więcej niż jeden taki model w kolekcji  (inny, który też już przetestowałam, to Kayla - aktualnie w wersji mono). Oraz chętnie powitałabym więcej koronki w całej kolekcji Cleo, choć trzeba powiedzieć, że marka Panache nieco nadrabia w tej kwestii :-)

 

 

Ciekawa jestem, czy macie już Hettie, a może planujecie sobie sprawić tę jesienną śliwkę? :-) Lubicie elastyczno-koronkowce? 

 

 

Podkreślamy piękno, dbając o komfort. Wywiad z Samantą

$
0
0

 

Samanta_krojownia_01

 

Zapraszam was na wycieczkę w czasie i przestrzeni - czas akcji: wrzesień, miejsce: Samanta, Maków Podhalański! :-) To był jasny punkt moich beskidzkich wakacji jesiennych, które w tym roku okazały się mocno deszczowe, i do dziś szeroko się uśmiecham na to wspomnienie. Wyobraźcie sobie grupę kipiących aktywnością, serdecznych kobiet, mówiących z pasją i dumą o swojej pracy i życiu. I to wszystko w miejscu, gdzie przyroda jest co prawda piękna, ale pogoda nie zawsze łaskawa, a do stolic światowej mody daleko. To jednak, jak widać, nie stanowi przeszkody w tworzeniu ładnej i coraz lepszej jakości bielizny w pokaźnym zakresie rozmiarów, której nie powstydziłaby się pewnie niejedna światowa marka. Poza serdeczną atmosferą, firma zrobiła na mnie wrażenie niesamowicie dobrze zorganizowanej. W Samancie wszystko chodzi jak w zegarku, według szczegółowo opracowanych procedur, co jednak ani trochę nie hamuje przepływu twórczej energii. 

Zobaczcie, jak było :-)

 

 

Samanta to też jedna z tych firm, które ostatnimi czasy bardzo przekonały mnie do siebie swoimi produktami - nie tylko się mieszczę, ale i doceniam jakość oraz estetykę. Tym milej było poznać osobiście ludzi, którzy za tymi produktami stoją. Jeśli też chcecie ich, a raczej je - poznać, zapraszam do wywiadu :-)

 

- Jaki był pierwszy model biustonosza firmy Samanta? Czemu to właśnie bielizna stała się waszą domeną?

Elżbieta Adamek (prezes): W latach 90. rynek bieliźniany oparty był na państwowych zakładach. Pojawiła się ogromna nisza, z której skorzystało wiele firm, również Samanta. Niektórzy zaczynają biznes z powołania, inni w wyniku pojawienia się odpowiedniej okazji. Myślę, że w naszym przypadku oba te czynniki były ważne. Chciałyśmy zarabiać i realizować się zawodowo, ale również tworzyć zmysłową bieliznę, której kupno w tamtych czasach graniczyło z cudem. Frustracja związana z brakiem seksownych biustonoszy zmotywowała nas do założenia firmy właśnie w tej branży.

Dorota Sarlej (dyrektor produktu): Pierwszym modelem był biustonosz bezfiszbinowy o nazwie Stefania . Był to produkt w klasycznym designie, usztywniany, w szerokiej gamie rozmiarowej. Natomiast najstarszymi modelami w naszej ofercie, które do dziś produkujemy, są biustonosze A122 oraz A111 . Są to modele miękkie, idealne na średni i większy biust. Produkujemy je od ponad 15 lat. W ciągu tego okresu przeszły one lekkie udoskonalenia, jednak niezmienne miski wykonane są z najwyższej jakości, bogato zdobionych haftów stabilnych i gipiury. Rozmiary uległy poszerzeniu, i tak w przypadku modelu A122 zakres z 14 rozmiarów ewoluował do 30. Oczywiście wraz z poszerzeniem oferty rozmiarowej zmieniły się szerokości stosowanych ramiączek, haftek oraz szerokość i gramatura materiału stosowanego na boki biustonosza. Wszystko to, aby zapewnić maksymalny komfort naszym klientkom.  

 

Kolekcja wiosna-lato 2018. W czasach powstawania firmy 25 lat temu kobiety w Polsce o takich kolorach mogły tylko pomarzyć...

 

- Jak rozwijał się zakres rozmiarów biustonoszy Samanty? Czy od razu myślały panie o tym, by ubierać większe biusty?  

Dorota Sarlej: Oczywiście wraz z rozwojem oferty rozwijaliśmy też naszą bazę rozmiarową. Obecnie produkujemy do miski P w bardzo szerokiej gamie obwodów: 65-95. Od samego początku działalności firmy dbałyśmy o panie z dużym biustem. Już pierwsze nasze kampanie reklamowe były tworzone na modelce o pełniejszych, kobiecych kształtach.

 

- Bielizna Samanty kojarzy się z efektownymi, barwnymi haftami i koronkami. Skąd czerpiecie panie pomysły na nowe kolekcje? Czym się inspirujecie?  

Kornelia Adamek (projektantka): Odniosę się do kolekcji wiosna-lato 2018, która jest pierwszą pełną kolekcją Samanty z moim udziałem - stanowisko projektanta objęłam bowiem na początku 2017 roku. Każda kolekcja bielizny Samanta jest wyjątkowa. Jak wspomniałaś, klientki cenią sobie u nas niespotykane hafty. Jednak podczas projektowania kieruję się nie tylko designem. Kluczowym czynnikiem wyboru danego haftu czy koronki jest komfort użytkowania. Dla nas wygoda to wartość fundamentalna.

 

Już znany nam model z kolekcji wiosennej 2018 - Verbena

 

Model z kolekcji wiosennej 

  

W moim przypadku proces zbierania inspiracji do kolekcji to złożona praca składająca się z kilku etapów. Staram się mieć otwarty umysł i jak najwięcej czerpać z zewnątrz, od ludzi. Kobiety są dla mnie największą inspiracją. Projektując nową kolekcję, musiałam uwzględnić standardy, którymi kieruje się Samanta, a przede wszystkim mieć na uwadze wspomnianą wcześniej wygodę. Wstępne projekty wychodzą ode mnie, jednak praca nad kolekcją to praca zespołowa. Razem z dyrektorem produktu, zaopatrzeniem i sprzedażą staramy się tworzyć bieliznę, którą pokochają kobiety na całym świecie. Dzięki badaniom wykonywanym na grupie konsumentów i partnerów biznesowych wiemy, w którym kierunku podążać, aby kolekcja spotkała się z pozytywnym odzewem na rynku.

 

Dział Kreatywny. Inspiracje.

 

Z tych materiałów być może powstanie następna kolekcja...

 

Projekt przybiera realne kształty. Wygląda obiecująco... :-)

 

- Jak pozyskujecie te wyjątkowe materiały, które wyróżniają Samantę na tle innych marek? Skąd najczęściej pochodzą hafty i koronki? Na jakiej podstawie decydujecie, czy dany materiał spełnia Wasze kryteria jakościowe, wytrzymałościowe? 

Beata Urbańska (kierownik zaopatrzenia): Materiały, których używamy do tworzenia naszych produktów, pochodzą od sprawdzonych przez lata dostawców z różnych części Europy. Przez 25 lat wypracowaliśmy stałe współprace, które przynoszą efekt w postaci nienagannej jakości wyrobów. Nie oznacza to jednak, że nie nawiązujemy nowych kontaktów. Stale poszerzamy grupę naszych dostawców, poszukujemy nowych, innowacyjnych rozwiązań, dążąc cały czas do niezawodności naszych produktów. W tym celu udajemy się także na międzynarodowe targi w Paryżu, gdzie możemy porozmawiać bezpośrednio z dostawcami oraz poznać najnowsze trendy w bieliźnie. Dostawcy również osobiście odwiedzają naszą firmę.

Hafty i koronki, których używamy do kolekcji, najczęściej pochodzą z Włoch, Szwajcarii i Austrii, ale również z Polski. Różnego rodzaju dzianiny i elementy składowe biustonosza sprowadzamy np. z Hiszpanii, Portugalii, Niemiec czy Francji. Aby każdy materiał, haft, koronka i pozostałe elementy spełniły nasze wymagania, muszą przejść w pierwszej kolejności badania pod względem preferencji konsumenckich, a następnie gotowe produkty przechodzą serię testów wytrzymałościowych i jakościowych na grupie osób z różnymi potrzebami – dla przykładu: wprowadzając model na bardzo duży biust znajdujemy osoby z możliwie największym biustem (nawet 75K i większe) – zarówno ten młody i jędrny, jak i ten, który przeszedł już w życiu bardzo dużo :-) Na obu paniach biustonosz musi spełnić swoje zadanie.  

 

 

Ten haft już znamy z modelu Amor w wersji granatowej :-)

 

Próbki haftów w Dziale Kreatywnym. Ciekawe, czy coś z nich powstanie :-)

 

Nie tylko różne rozmiary wymagają różnych typów fiszbin. Inne będą użyte w push-upach, inne w modelach o pełnej miseczce.  

 

- Jakie rozmiary biustonoszy stanowią największe wyzwanie dla Działu Konstrukcji?

Dorota Sarlej: Biustonosze na większe rozmiary zdecydowanie są dużym wyzwaniem. Wymagają szeregu testów, badań i poszukiwania nowych rozwiązań technologicznych. Bardzo ważną kwestią jest dobór materiałów, które muszą dawać mocne potrzymanie, komfort, a zarazem lekkość i piękny wygląd. Największym wyzwaniem jest forma miski, która nada piersiom odpowiedni kształt, a jednocześnie da poczucie bezpieczeństwa i komfortu.  

 

Konstrukcje tworzone są przy pomocy specjalistycznego oprogramowania. Na ekranie - stanikowe tyły w różnych rozmiarach.

 

Szablony klasycznych modeli. Poznajecie nazwy? :-)

 

Linia Zoe - wzory poszczególnych modeli, jeszcze przed rozpoczęciem produkcji. Teraz Zoe jest już w sprzedaży.

 

- W jaki sposób przebiega testowanie nowego wyrobu?

Dorota Sarlej:  Każdy produkt wprowadzany do oferty przechodzi szereg badań i testów. Od pierwszego prototypu, aż po ostateczny produkt wprowadzany do produkcji. Dysponujemy grupą panelową, w skład której wchodzi ok. 100 pań. Każda z tych kobiet jest przypisana do odpowiedniej grupy produktów, które testuje. Test polega na codziennym użytkowaniu produktu i jego ocenie. Panie każdorazowo spotykają się z konstruktorem, relacjonują swoje uwagi i kolejno wypełniają ankiety. Wszystkie zgłaszane uwagi są analizowane i kolejno wdrażane do produktu. Test kończymy w momencie osiągnięcia maksymalnego zadowolenia testerek. Główne obszary, które badamy to komfort, estetyka, kształt biustu oraz ogólne walory użytkowe. Szczegółowo też odnosimy się do ramiączek, obwodów, zastosowanych fiszbin, haftek itp.

 

Wzór wyrobu gotowego, czyli „stanik matka” sporządzany dla każdego modelu stanowi wzorzec dla działu produkcji. Tu linia Cora :-)

 

- Z ilu elementów składa się przeciętny biustonosz? 

Dorota Sarlej:  Biustonosz składa się z od 25 do 40 elementów. W skład biustonosza wchodzą materiały główne (hafty, koronki, dzianiny, gipiury) oraz dodatki (gumki, fiszbiny, ramiączka, ozdoby, haftki i inne akcesoria). Liczba elementów zależna jest od modelu, projektu i walorów, jakie spełnia dany produkt. Czas uszycia i skrojenia biustonosza jest bardzo mocno uwarunkowany liczbą elementów z ilu składa się biustonosz oraz zastosowanych materiałów.

 

- Ile osób zajmuje się krojeniem, ile szyciem biustonoszy i majtek? Jakie problemy przy krojeniu bądź szyciu stwarzają różnego rodzaju materiały?

Małgorzata Banat (kierownik produkcji): W dziale produkcji 4 osoby zajmują się przygotowaniem i krojeniem materiałów dla szwalni, 30 osób szyje biustonosze, a 4 osoby majtki. Akcesoria typu kołnierzyki są zazwyczaj szyte przez grupę szyjącą doły, ale wszystko zależy od rodzaju akcesoriów i niejednokrotnie szyje je też grupa szyjąca biustonosze. Produkcja podzielona jest na różne specjalizacje, ponieważ każdy produkt wymaga innej wprawy w szyciu. Nasz personel przez lata doszedł do perfekcji w swojej dziedzinie.

Nie ma materiałów łatwych do obróbki, każdy jest specyficzny i wymaga innego prowadzenia przy szyciu. W haftach stabilnych najważniejsze to idealnie zszyć elementy - tutaj nie ma miejsca na pomyłki, drobne uchybienie zmienia walory całego produktu. Elastyczne dzianiny muszą być naciągane i prowadzone w jednym tempie, tak aby na wyrobie gotowym były równe i elastyczne. Każda dzianina jest też innej grubości i różnie się naciąga. Potrzeba lat praktyki, aby już przy pierwszej styczności z nowym materiałem wiedzieć, w jaki sposób go obrabiać.

Na krojowni z kolei wszystkie materiały są idealnie wycinane. Hafty i koronki przed skrojeniem muszą być perfekcyjne spięte szpilkami, tak aby po przejściu całej produkcji gotowe wyroby były identyczne. W przypadku kontroli jakości produkty bez skazy, które w 100% odwzorowują siebie nawzajem są dopuszczane do sprzedaży – jeśli tak nie jest – zostają zwrócone do poprzednich etapów w celu poprawy.

 

Spinanie haftu szpilkami przed krojeniem. Poznajecie Corę? :-)

 

Krojenie haftu wymaga wielkiej precyzji i zręczności.

 

Elementy haftu po skrojeniu precyzyjnie według szablonów

 

Tu się szyje! Poznajecie haft na pierwszym planie? Tak powstają Amory ;-) 

 

Ta Pani szyje majteczki do Amora! 

 

Push-upy Intensa. Je także można już kupić :-)

 

- Jak przebiega kontrola jakości gotowego biustonosza?

Dorota Sarlej: Kontrolę jakości prowadzimy na trzech płaszczyznach: dostarczane surowce, produkcja w toku oraz kontrola wyrobu gotowego. Kontrolujemy każdą pojedynczą sztukę produktu zwalnianego do sprzedaży. Wytycznymi jakościowymi są dokumenty techniczno-technologiczne, według których sprawdzamy wszystkie niezbędne parametry: obwód, szerokość, długość ramiączka, zastosowane szwy oraz ogólną estetykę produktu. Produkt przyrównujemy do zatwierdzonego wzorca, mierzymy produkty i sprawdzamy zachowane standardy danej konstrukcji.

 

 Instrukcja pomiaru obwodu i jego rozciągliwości

 

Jeszcze ciepłe Intensy czekają na drobiazgową kontrolę jakości :-) Po zdaniu tego egzaminu zostaną spakowane i wysłane do magazynu. 

 

- Do jakich krajów Samanta eksportuje swoje produkty? Czy możecie Panie wskazać różnice w gustach, oczekiwaniach klientek z różnych stron świata?  

Agnieszka Kuczek (manager sprzedaży B2B): Największą sprzedaż realizujemy w Polsce, jednak współpracujemy także z firmami z Rosji, Ukrainy, Niemiec, Francji, Bułgarii, Słowacji, Izraela, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Holandii oraz Austrii.

Z naszych doświadczeń możemy powiedzieć, że kobiety z Niemiec i Holandii to tradycjonalistki, lubią klasyczną kolorystykę i wzornictwo, jednak ostrożnie zaczynają sięgać po bardziej odważne propozycje. Klientki pozostałych państw są znacznie bardziej odważne. Chętniej kupują bieliznę nietuzinkową, seksowną, o mocno nasyconych kolorach. Bardzo lubią miłe w dotyku koronki. Cechy, które wyróżniają markę Samanta za granicą, to przede wszystkim unikatowy design, ale również dodatkowo podszywane ramiączka przy dużych rozmiarach oraz bezszwowo wykończone tyły w majtkach. Najlepiej sprzedającymi konstrukcjami są A922, A925, A333 oraz A122.

 

Magazyn wyrobów gotowych. To stąd produkty Samanty wyfruwają na cały świat, w tym także do klientek sklepu internetowego.  

 

- Na stronie internetowej informujecie Państwo o możliwości stworzenia kompletu bielizny na indywidualne zamówienie klientki. To wyjątkowa propozycja na rynku. Jak to działa? :-)    

Izabela Szombara (manager sprzedaży detalicznej): Dla osób, które marzą o innym produkcie w dostępnych w naszej ofercie liniach, powstał program Indywidualnego Doboru Bielizny. I tak na przykład z naszej kultowej już linii Ollanta tworzymy dopasowane do klientki body, gorsety, które w podstawowej ofercie nie występują. Spełniamy też ślubne marzenia przyszłych panien młodych, dla których wykonujemy bardotki lub biustonosze kombinowane, dostosowane specjalnie do wybranej przez nie sukni ślubnej. Takie zamówienie można złożyć przez sklep internetowy, aczkolwiek zachęcamy do odwiedzenia salonu, tak aby uszyta bielizna była idealnie dopasowana od samego początku. Cena tych produktów kształtuje się bardzo różnie i jest zależna od użytych materiałów oraz zastosowanej technologii.

 

Salon firmowy Samanty w Makowie Podhalańskim. 

 

Przymierzalnia w makowskim salonie firmowym. Na ścianie oferta Indywidualnego Doboru Bielizny oraz produktów na zamówienie. 

 

Model Daisy na sklepowych wieszakach. Ta zieleń... :-) 

 

- Czy klientka może zamówić przeróbkę istniejącego modelu?

Izabela Szombara: Przede wszystkim każdy produkt można dopasować pod względem zmiany obwodu, ramiączek, dostosować do karmienia lub dla Amazonki, a także można zamówić produkt w rozmiarze, który nie występuje w danym modelu. Istnieje także możliwość przeróbek za pośrednictwem sklepu internetowego, na przykład od razu przy zamówieniu można zaznaczyć, że zakupiony biustonosz ma spełniać funkcję do karmienia. Każdy produkt wychodzący z naszej firmy objęty jest naszą opieką nawet po zakupie. To znaczy, że gwarantujemy naprawę, gdy biustonosz nie z winy klientki ulegnie uszkodzeniu.

 

Tabela rozmiarów biustonoszy produkowanych przez Samantę. Zaznaczone ciemniejszym kolorem rozmiary można zamawiać indywidualnie. 

 

- Czy pracujecie Panie nad zwiększaniem świadomości klientek na temat prawidłowego doboru biustonosza, tak by służył on ich wygodzie i zadowoleniu z wyglądu? Czy wykorzystujecie social media do nawiązywania kontaktu z klientkami?

Dorota Sarlej: Akcje brafitingowe realizujemy w ramach programu Akademia Bielizny. Akademia powstała w 2009 roku w celu propagowania wiedzy na temat bielizny poprzez szkolenia, prelekcje oraz indywidualne spotkania z konsumentkami w sklepach. Akademię Bielizny tworzą kobiety, dla których indywidualne podejście do potrzeb jest elementarnym składnikiem doboru bielizny. W ramach programu Akademia Bielizny została uruchomiona wspomniana wcześniej usługa IDB - Indywidualny Dobór Bielizny. W ramach programu prowadzimy również blog, gdzie zamieszkamy bieliźniane porady oraz dzielimy się wydarzeniami z życia Samanty.

 

Strona Akademii Bielizny. Warto zerknąć, zwłaszcza do postów o trendach :-)

 

Strona usługi Indywidualnego Doboru Bielizny - znajdziecie tam przykłady już zrealizowanych zamówień. 

 

W dzisiejszych czasach Internet jest głównym źródłem pozyskiwania wiedzy, dlatego działania typu blog są konieczne do propagowania wiedzy brafittingowej. Z kolei social media stanowią szybki i skuteczny sposób kontaktu z konsumentką. Na fanpage Samanty otrzymujemy wiele wiadomości i komentarzy na temat naszych produktów, które stanowią podstawę przy tworzeniu nowych kolekcji. Wszelkie opinie są dla nas niezwykle cenne, ponieważ to dzięki nim wiemy, czy nasz produkt spełnia oczekiwania tak wymagającego rynku.

 

- Jakie są plany Samanty na najbliższą przyszłość, dotyczące oferty? Słyszałam o strojach kąpielowych :-)

Kornelia Adamek (projektant): Zgadza się, w najbliższym czasie planujemy wprowadzić stroje kąpielowe. W przypadku oferty bielizny, nadal pozostajemy przy naszych topowych konstrukcjach, które na bieżąco modyfikujemy pod potrzeby rynku. Ostatnio model A142 został poszerzony o kolejne rozmiary. Dodajemy również nowe modele, jak np. A143 i A337, które będzie można zobaczyć w kolekcji Wiosna Lato 2018. W ramach zachęty mogę dodać, iż sezon Jesień Zima 2018 zapowiada się bardzo ciekawie. Zamierzamy wprowadzić ozdoby na plecy również dla pań z większym biustem.

 

Dzianiny na kostiumy kąpielowe

 

 

 Ozdoba dekoltowa. Moze być noszona zarówno z przodu, jak i z tyłu :-) 

 

- Co przynosi Państwu największą satysfakcję w codziennej pracy i z czego jesteście najbardziej dumni? Jakie są Wasze najbliższe cele? 

Elżbieta Adamek (prezes): Klientka, która wraca po bieliznę Samanta. Jej uśmiech i błysk w oku po założeniu bielizny. To, że poprawia się jej humor oraz wrasta poziom własnej wartości daje mam poczucie spełnienia, sprawia, że nasza praca ma sens.

Ważne dla nas jest środowisko, w jakim tworzone są nasze dzieła sztuki. Szacunek i partnerstwo są podstawą istnienia firmy. Wiele z nas to żony i matki, dlatego zawsze przypominam o utrzymaniu równowagi pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym. Prowadzi to do zachowania dobrych relacji w rodzinie oraz spełnienia zawodowego.

 

Zespół salonu firmowego

 

Załoga Centrum Dowodzenia Samanty :-) Jeśli chcecie poznać cały ( w ponad 90% kobiecy!) zespół - zajrzyjcie do artykułu Bieliźnany Babiniec

 

Naszym kluczowym celem jest ciągły rozwój sieci dystrybucji. Pozyskujemy nowych partnerów biznesowych, zarówno w Polsce, jak i za granicą, dbamy o największą dostępność naszych produktów dla klientki.

Naszym zadaniem jest skuteczne zaspokajanie bieliźnianych potrzeb kobiet, nadążanie za zmieniającym się światem, aby dawać im to, czego potrzebują tu i teraz. Każda z nas jest inna, niepowtarzalna. Ile kobiet, tyle biustów. Podkreślamy kobiece piękno, równocześnie dbając o komfort użytkowania.

 

Dziękuję za rozmowę! :-)

 

Jak wam się podobało u Samanty? :-)  

Brafitting. Ile zostało jeszcze do zrobienia? Wywiad z autorką książki i konkurs!

$
0
0

Wracamy jeszcze na chwilę do pierwszego polskiego poradnika brafittingowego - dziś pytam samą autorkę, co sprawiło jej najwięcej frajdy przy pisaniu (szczerze mówiąc, nie jestem zaskoczona odpowiedzią :-)). Odpowiadamy sobie też na pytanie: czy fakt, że ktoś już słyszał o brafittingu oznacza, że zna zasady prawidłowego doboru biustonosza? Okazuje się, że niekoniecznie. Dlatego zapraszamy Was także do rozpowszechniania rzetelnej, wypróbowanej wiedzy na ten temat! Pod wywiadem - konkurs!

 

Izabela Sakutova odpowiada!

 

Ile czasu powstawał „Brafitting. Lifting piersi bez skalpela”? Czy długo nosiłaś się z zamiarem napisania tej książki, czy też był to spontaniczny pomysł? 

Izabela Sakutova: Samo spisanie działów zajęło mi około dwóch miesięcy. Niemniej jednak „dopieszczenie” ich trwało kolejny miesiąc. Pracowałam praktycznie non stop, gdyż oprócz książki nadal miałam swoje bieżące zawodowe zadania oraz kręcenie przez cały czerwiec odcinków do programu Supermodelka Plus Size, w którym pełniłam rolę eksperta brafittingu Panache. Muszę jednak przyznać, że mój So Chic’owy zespół, którym kieruje niezastąpiona Joanna Błakita, bardzo mnie wspomógł w tym czasie, gdyż niejednokrotnie wykazał się inicjatywą i wspierał mnie w dopinaniu wielu z moich zadań. Również dużym wsparciem był mój mąż, który bez zmrużenia oka przejął w domu obowiązki obojga rodziców. Tylko dzięki pomocy męża i zespołu udało mi się tak szybko dokończyć książkę.

Nad książką myślałam już od dłuższego czasu, a moja intensywna współpraca w roli eksperta brafittingu z wydawnictwem Edipresse Polska polegająca na pisaniu działów bieliźnianych w książkach poradniczych, takich jak książka Marioli Bojarskiej-Ferenc „Moda bez metryki”, stylistki Anny Męczyńskiej „Figura jak z ekranu”, Karoliny Szostak „Moja Spektakularna Metamorfoza” czy Ani Dziedzic Fit Mom „Fit ciąża z Anią Dziedzic”, uświadomiła mi i wydawnictwu, że temat brafittingu nadaje się na książkę i że w Polsce jest potrzeba edukacji w tej dziedzinie. Jak widać, nie myliłyśmy się. Na dwa tygodnie przed wydaniem książki wydawnictwo wyprzedało w przedsprzedaży już połowę nakładu, czyli 2500 książek, a po 3 tygodniach obecności na półkach sklepowych książka doczekała się dodruku.

 

- Co było dla ciebie największym, najtrudniejszym wyzwaniem przy pracy nad książką? Jaką część pracy wspominasz najmilej?

Trudno mi powiedzieć, co było najtrudniejsze. Pomimo tego, że w brafittingu pracuję od ponad 13 lat, stworzenie i poukładanie każdego z działów w sposób merytoryczny, ale i dostępny dla laika stanowiło wyzwanie. Na pewno czasochłonnym zadaniem było terminowe zebranie materiałów od ekspertów, jednakże nie wyobrażałam sobie działów o profilaktyce raka piersi, budowie anatomicznej czy o wpływie dobrze dobranego biustonosza na zdrowie z punktu widzenia fizjoterapii bez wypowiedzi specjalistów.

Niezaprzeczalnie najprzyjemniejszą dla mnie pracą było tworzenie działu o bieliźnianych stylizacjach. Uwielbiam zabawę modą i wykorzystywanie biustonoszy w moich codziennych kreacjach. Do niedawna traktowano widoczną bieliznę jako modową wpadkę lub coś niestosownego. W aktualnych trendach daje się zauważyć swego rodzaju bieliźnianą emancypację. Biustonosze nie stanowią już tabu, a sprytnie wykorzystane mogą się stać wisienką na torcie każdej stylizacji. Jestem za tym, aby z pomysłem przemycać na co dzień w naszym codziennym ubiorze ten element garderoby. W tej dziedzinie niewiele się robi w naszym kraju, a ja chciałabym to zmienić. Niestety, w książce, ze względu na ograniczenie miejsca, musiałam dokonać selekcji tego, co mogłam pokazać. Zamierzam to nadrobić na moim blogu www.izabela.sakutova.com, na którym już zaczęłam pisać artykuły na ten temat. Obiecuję, że tej kwestii poświęcę tam znacznie więcej miejsca :-)

 

„Biustonosz podstawą stylizacji”

 

- Na polskich ulicach coraz częściej widuje się kobiety w dobrze dobranych biustonoszach – to po prostu widać po sylwetce. Co czujesz na taki widok? Czy myślisz sobie „Kurczę, udało się!”, a może bardziej „Super, ale zostało jeszcze tyle do zrobienia”?

Tak jak zapewne i ciebie, niezmiernie cieszy mnie ten widok. Nawet nie wiesz, o ile łatwiej rozmawia się dziś z przedstawicielkami mediów, które już „kojarzą” temat. Celowo użyłam tego słowa w cudzysłowie, gdyż wielu osobom ten temat jedynie obił się o uszy, ale nie do końca oznacza to dla nich pełną świadomość́ konieczności odpowiedniego dopasowania. Wiele kobiet pracujących w mediach, zapraszających mnie do dyskusji chociażby na temat książki, twierdzi, że zna brafitting, a po krótkiej rozmowie dowiaduję się, że ich koleżanka była w sklepie świadczącym taką usługę, ale one same nie były, bo one nie mają aż tak dużego problemu z doborem biustonosza. Wtedy proponuję, że mogę zerknąć, czy wszystko jest OK z tym dopasowaniem. W 99% przypadków okazuje się, że nie jest. Jeśli więc osoby pracujące na co dzień z kobiecymi tematami, mające do tych informacji łatwy dostęp, same nie korzystają w praktyce z tej wiedzy, to na jakim poziomie jest wiedza kobiet pracujących w innych dziedzinach i zamieszkujących mniejsze miasta niż Warszawa? Niestety, po trzynastu latach pracy nadal stwierdzam, że jest jeszcze wiele do zrobienia w tej dziedzinie dla nas, brafitterek.

 

„Jedną z najczęściej krążących błędnych opinii jest tak, że miseczka D jest zawsze większa niż B lub C”

 

Od jakiegoś czasu zauważam również przykre zjawisko zawłaszczania modnej nazwy „brafitting” do celów marketingowych przez marki czy sklepy bieliźniane nie posiadające wystarczającej oferty produktowej czy wiedzy do świadczenia takiej usługi. Rezultatem takiego działania często bywa nieodpowiednie dobranie klientce biustonosza, w efekcie czego kobiety postrzegają usługę brafittingu jako jakiś wymysł, bo przecież wciąż odczuwają niewygodę i ucisk - zamiast obiecywanego komfortu zapewnionego odpowiednim ułożeniem i podtrzymaniem piersi. Był to jeden z głównych motywów powstania tej książki. Zależało mi na tym, aby stworzyć praktyczny poradnik, który raz na zawsze rozwieje brafittingowe mity i wyjaśni, jak powinnyśmy się czuć w odpowiednio dopasowanym biustonoszu i jak powinien się on zachowywać na naszym ciele.

- Dziękuję za rozmowę! 

 

Konkurs brafittingowy :-)

Nie, nie będziemy współzawodniczyć w brafitowaniu znajomych kobiet - zadanie będzie znacznie łatwiejsze ;-) Nagrodą w konkursie będą oczywiście książki „Brafitting. Lifting piersi bez skalpela” Izabeli Sakutovej.

W ramach zadania konkursowego prosimy was razem z Izą Sakutovą o napisanie krótkiego liściku do kobiety, której dajecie właśnie w prezencie poradnik brafittingowy. Napiszcie, w czym pomogła wam wiedza o dobieraniu biustonosza, co zmieniła w waszym życiu i czemu chciałybyście, by obdarowana przez was osoba także z niej skorzystała? 

Najciekawsze teksty nagrodzimy książką. Czekają na was cztery egzemplarze w miękkich okładkach :-) Prosimy o nadsyłanie prac do 15.11.2017 na adres stanikomania.konkurs@gmail.com

 

Nagroda czeka... Uwaga: biustonosz nie wchodzi w skład nagrody! ;-) 

 

Miłego pisania, a następnie - czytania! :-) 

 

Biust w pikasy (Ava - Picaso)

$
0
0

 

Abstrakcja, czysta abstrakcja... Bardziej niż z Picassem, druczek ten kojarzy mi się z meksykańską sztuką ludową, pewnie z powodu tęczowych barw. Pomysł Avy z aktualnej kolekcji jesiennej należy do tych bieliźnianych wzorów, które można by spokojnie przenieść na plażę, choć w roli jesiennego podgrzewacza nastroju Picaso również sprawdza się znakomicie :-)

Wzór ten występuje w aktualnej kolekcji Avy w dwóch konstrukcjach: półusztywnianej (AV 1582 Picaso Semi Soft) oraz miękkiej (AV 1583 Picaso Soft Side Support) - ja jak zwykle wybrałam miękką i tę wam niniejszym przedstawiam. 

Ava - AV 1583 Picaso Soft Side Support, rozmiar: 85F  [Rozmiary katalogowe, łącznie z tzw. maxi: 65 E-J, 70 D-J, 75 B-L, 80 B-K, 85 B-J, 90 B-I, 95 B-H, 100 B-G, cena: ok. 91-100 zł; biustonosz dostarczył mi producent]. 

 

 

Estetyka

Wzorek jest super, geometryczny, tęczowy, do wszystkiego pasuje i zdobi cały stanik z przodu i z tyłu. Ciut może trąci kolorowym obiciem dziecinnych mebelków czy innym cyrkiem, ale ogólnie bardzo da się lubić. 

 

 

Bardzo mi się podoba lekkość i półprzejrzystość całości miseczek. I tu też ujawnia się pewien mankament: kolory na tiulu prezentują się mniej żywo niż na dzianinowym obwodzie i ramiączkach, które półprzejrzyste nie są (spód materiału jest biały), co trochę mi optycznie przeszkadza. Chwalę za to wzorzyste ramiączka - niebieska guma w kolorze zapięcia nie byłaby taka fajna. 

 

 

 

Granatowa kokardka na mostku jest, uwaga: ombrowa! Tu też trochę doskwiera mi jej biały rewers. Mimo to brawo Avo, tak dobre kokardki w polskich markach i tak rzadko się zdarzają. Kółka i regulatory są z metalu w kolorze srebrnym, co też mi się podoba, choć niebieskie harmonizujące z haftkami też nie byłyby złe. 

 

 

Jeśli chodzi o jakość materiałów i szycia, mamy tu solidną średną półkę.

 

Dopasowanie

85F znowu pasuje idealnie, 80G było za ciasne pod biustem - jak we wszystkich ostatnio testowanych miękkich Avach. Nie będę więc narzekała. Warto zwrócić uwagę, że Ava należy do firm o sporych miseczkach. Na przykład, w firmie Nessa pasuje mi 85H, w Samancie odpowiednikiem tego F w tym samym obwodzie byłoby zapewne G (noszę w tej marce 80H), w Ewie Bien - H (noszę 80I). Do tego ten model został wyprodukowany także w rozmiarach tzw. maxi, czyli np. w rozmiarze 85 sięga do miseczki J, a w 75 - nawet do L. Różnice rozmiarów między firmami są oczywiście kłopotliwe, ale nie przeszkadza mi to chwalić Avy za duży zakres rozmiarów - sporo naprawdę dużych biustów się załapie.

 

  

Kształt

Nie mam zastrzeżeń - ładne podnosi, zbiera i zaokrągla, bez niewygody. 

 

 

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Kolejny dobrze skonstruowany model w kroju z panelem bocznym (Ava nazywa go 1130 Manche za jego pierwszym wcieleniem -  modelem Manche z kolekcji bazowej), czyli z 3-częściową miseczką typu side-support - dla mnie jest to krój doskonały, daje dobry kształt, podnosi i dobrze podtrzymuje.

 

 

Materiały Picasa też dają sobie świetnie radę ze stablizacją biustu. Miseczki są cieniutkie, ale mocne - może nie aż tak pancerne, jak dzianiny simplex, ale całkowicie zadowalające. Tył jest z dwóch warstw dzianiny i ma komfortową, nieprzesadną elastyczność. Ramiączka wbrew pozorom nie są zbudowane z samej złożonej i zszytej dzianiny - w środku daje się wyczuć gumkę, nie są nadmiernie rozciągliwe ani nie zwijają się. 

 

Wygoda

Trochę uwierają mnie końcówki fiszbin na mostku, ale zauważyłam, że po pewnym czasie od założenia przestają - może stanik dostosowuje się do ciała. Poza tym nie narzekam na komfort noszenia. Nie ma fiszbin bocznych, zatem odpadło mi wypruwanie patyków ;-) 

 

 

Do kompletu: figi (XL)

Bardzo sympatyczne, choć prościutkie - w całości z tej samej elastycznej dzianinki, która stanowi wierzchnią warstwę tyłu stanika. Nie są to majtki z wysokim stanem, ale przez swoją elastyczność nie zsuwają się i za to je lubię. Przyjemność noszenia pikasów w komplecie jest duża :-) 

 

 

 

Galeria

Zapraszam do dokładniejszego przyjrzenia się pikasom Picasa ;-)

 

Ava - Picaso AV 1583

 

Podsumowanie

Spora część moich recek polskich biustonoszy ma gdzieś na początku „wzór ten zwrócił moją uwagę już na targach Salon Bielizny” i w tym przypadku też tak było ;-) Zawsze skaczę z radości, kiedy pomysły oglądane na samplach w końcu wyglądają na światło dzienne - miesiące trzymania kciuków za Picaso najwidoczniej przyniosły efekty. Picaso pojawił się na rynku już w sierpniu, ale wcale nie było tak łatwo go kupić. W Kontri.pl, gdzie zwykle najpierw sprawdzam bieżącą ofertę made in Poland, jest tylko wersja półusztywniana. Miękką da się szczęśliwie tu i ówdzie znaleźć - warto użyć Googla, a tu podam jeden z najlepszych linków - z rozmiarami maxi. Zarówno półusztywnianą, jak i miękką wersję zrecenzowały już Miski Dwie

 

Zima, zią! Futra z kociej jednoróżki z glitterkiem nie sponsorował: Etam (prezent), biżu: unknown (prezent), stanik: Ava

 

 

Oby tak dalej - tak ostatnio często kończą sie moje recenzje Avy :-) Picaso to kolejny model fajny estetycznie, dobrze skonstruowany i z niezłą relacją jakości do ceny oraz imponującą rozmiarówką. Bardzo popieram modele w całości owzorkowane, kolorowe, o lekkich, półprzejrzystych miseczkach, zwłaszcza jeżeli wzorki nie są jeszcze jedną odsłoną bladej łączki czy groszków. Uważam też, że mimo mody na koronkę - lepszy w miarę fajny nadruk, niż taka sobie koronka czy haft, a mam wrażenie, że polskie firmy ciągle trochę się wyrazistych nadruków boją. Pewnie dlatego, że sklepy też boją się odważniejszych pomysłów. Najwyższy czas, by przestały.  Mniej kwiatków, więcej pikasów proszę! Zgadzacie się, czy niekoniecznie? ;-) 

 

Czarna Bernadetta

$
0
0

 

Jak często zachwycają was gładkie biustonosze w bazowych kolorach? Jeśli o mnie chodzi, to nie jest łatwo czarnemu, jeszcze trudniej beżowemu, a już maksymalnie trudno - białemu stanikowi podbić moje stanikomaniackie serce. Czerń lubię najbardziej z tej trójki, ale czarna bielizna też musi być ciekawa - jeśli kolor nie przyciąga uwagi, liczy się krój i materiał. 

W Bernadetcie zainteresował mnie właśnie krój z podziałem górnego panelu miseczki na dwie części: matową i przejrzystą z pojedynczej siatki. Chciałam też zrobić kolejne (po modelu Karima) podejście do marki Gaia - inny styl, inna konstrukcja, a także, co już nie było niestety moim wyborem, inny rozmiar. 

 

 

Gaia - Bernadetta , rozmiar: 80H  [rozmiary: 65 E-K, 70 D-J, 75 C-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E; cena: ok. 73-87 zł;  biustonosz dostarczył mi producent]

 

Estetyka

Moim zdaniem jest to jeden z ciekawszych staników w ofercie polskich firm. Nareszcie przełamano monopol najprostszego schematu „dzianinowy dół, haftowa/koronkowa góra” i stworzono coś trochę innego.

Siatkowy panel ma inny niż zwykle kształt, do tego jest naprawdę, a nie tylko trochę przejrzysty. Nawiązuje trochę do trendu paseczków w dekolcie, bo wywołuje efekt prawie że nagiego ciała. 

 

 

Geometryczne linie w dekolcie, połączenie przejrzystości z połyskliwą satyną, a do tego dodatek koronki i „diament w kabaretkach” na mostku - dały skrzyżowanie nowoczesnego seksownego minimalizmu ze stylem retro. Do tego Bernadetta jest całkiem elegancka, do czego przyczynia się przyzwoita jakość materiałów. Simpleksy są mięsiste i śliskie, siatka solidna, choć zwiewna, koronka estetyczna. Dzianina tyłów też bardzo dobrej jakości. Wszystko przyjemne w dotyku i sprawia solidne wrażenie. I to wszystko za dwucyfrową cenę - aż nie do wiary, prawda?

 

 

Trochę nie pasują mi ramiączka - 2 cm to trochę za szeroko jak na mój gust. 

 

Dopasowanie

Gdyby był dostępny rozmiar 80I, wymieniłabym bez wahania. Miseczki w 80H są na mnie przymałe. Gaia stawia granicę między rozmiarem 80H a 80I - ten pierwszy występuje w modelach „regularnych”, a ten drugi - tylko w tak zwanych maxi. Rozmiary maxi są produkowane w innych konstrukcjach i jest ich znacznie mniej w ofercie, niż tych zwykłych.

Czuję się więc pewnie trochę jak nosicielka miseczki GG w kontakcie z typową brytyjską marką D-plusową, gdzie to miseczka G jest górną granicą szerokiej oferty. Jednak u Brytyjczyków granica ta po pierwsze znajduje się wyżej (powyżej mojego brytyjskiego rozmiaru - G), a po drugie, ostatnimi czasy wyraźnie przesuwa się w górę, przynajmniej u najbardziej znanych producentów. W Polsce dopiero na to czekamy...

Mój biust czeka z utęsknieniem na moment, gdy rozmiar 80H-80I będzie w polskich markach tak samo dobrze dostępny, jak 80G. 

 

 

Ale, co ciekawe - mimo że brafitterka dostrzeże niedostatecznie głęboką miskę, to mój biust wcale nie czuje się nadmiernie ściśnięty ani wybułkowany w tym 80H. Przymały rozmiar objawia się raczej smutnawym kształtem piersi. Gdyby nie brafitterskie oko, nie zauważyłabym pewnie tego niedopasowania. Nazwałabym dopasowanie tego biustonosza dopasowaniem użytkowym, w odróżnieniu od „brafitterskiego” :-) To znaczy, nie przystaje do teorii, ale nosi się bez problemu. Dlatego Bernadetta ostatecznie została u mnie. 

 

Kształt

Pewnie nie wzbudzi entuzjazmu u zwolenniczek mocno uniesionych kulek - Bernadetta daje dość naturalny, taki trochę retro biust ;-) Ale moim zdaniem ta forma zgrywa się ze stylistyką tego stanika. 

 

 

Paseczki w dekolcie to już nie Gaia, lecz inna polska firma - Jastin . Harness bra , czyli uprzężą z paseczków do zakładania na dowolny biustonosz (albo bez biustonosza ;-) ) zajmę się w oddzielnej recenzji :-)

 

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Nie jestem pewna, czy mogę ocenić Bernadettę miarodajnie ze względu na przymałe miseczki, ale moim zdaniem to dobrze skonstruowany model, choć nie daje tak spektakularnych efektów kształtowych, jak choćby side-supporty Avy. Miseczki są przyjemnie nisko zabudowane - nie jest to plandż ani half, ale mimo normalnej wysokości mostka zakrywają mniej niż zwykle. 

 

 

Bernadetta podtrzymuje dobrze, co zawdzięczam zapewne dobrze pracującej dzianinie tylnej. Trochę zbyt elastyczne są ramiączka - za mocno sprężynują i gdyby nie to, że są tak szerokie, byłby problem ze stabilnością. Przydałoby się wymienić je na lepsze. 

 

Wygoda

Bernadetta jest stuprocentowo wygodna i to mimo bocznych fiszbin. Nie muszę bawić się w ich usuwanie - po prostu ich nie zauważam. Sądzę, że to dzięki temu, że ich dolne końce, które przeważnie mnie uwierają, wypadają wyżej na ciele niż w modelach Avy. Tam „patyki” zaczynają się na tej samej wysokości, co dół fiszbin w miseczkach, tutaj boki są podkrojone do góry i to jest klucz do sukcesu. 

 

 

Galeria

Zapraszam do przyjrzenia się z bliska :-) 

 

Gaia - Bernadetta

 

Podsumowanie

Ładny i wygodny model za niską cenę - to zawsze osiągnięcie. Życzyłabym Bernadetcie, by pojawiła się także w innych kolorach. Świetnie nadaje się do bazy - beż i biel czy też kość słoniowa na pewno znalazłyby zwolenniczki. Na ostatnim Salonie Bielizny była prezentowana wiosenna wersja Bernadetty w intensywnym różu (możecie ją zobaczyć na filmie z pokazu w okolicy piątej minuty). Brałabym ;-) Choć marzy mi się większy zakres rozmiarów miseczek. Myślę, że ta konstrukcja spokojnie wytrzymałaby kilka rozmiarów więcej. 

 

Ciekawa jestem. czy zdarza się Wam nosić miękkie Gaie i czy macie podobne wrażenia? Oraz mam do Was nietypowe pytanie: gdzie kupujecie biustonosze Gaia? W Kontri.pl nie zawsze są wszystkie rozmiary; spory wybór i niską cenę znalazłam też tutaj. Jakie są wasze ulubione źródła polskiej bielizny? 

"Wiedza prosta i zwyczajna... zmieniła moje życie." Rostrzygnięcie konkursu brafittingowego

$
0
0

Brafitting_lift 

Oto przedstawiam wam z przyjemnością zwyciężczynie naszego konkursu, który ogłosiłyśmy razem z Izą Sakutovą, autorką poradnika „Brafitting. Lifting piersi bez skalpela”. Przypomnę, że zadaniem uczestniczek było napisanie „listu do przyjaciółki”, w którym wyjaśniają, w czym pomogła im wiedza o tym, jak dobrać stanik. Co w ich życiu zmieniła, dlaczego warto się nią dzielić? Dziewczyny wywiązały się z tego zadania świetnie, za co bardzo dziękujemy :-) Była to dla nas obu bardzo przyjemna lektura, a Iza powiedziała nawet, że zobaczyła w waszych listach odbicie swojej własnej historii i wzruszyła się na myśl, że jej książka rzeczywiście może pomóc innym kobietom uporać się z problemem dopasowania biustonosza.

Jesteśmy ciekawe, czy wy również dostrzeżecie w tych tekstach echa własnych bra-doświadczeń! :-)

Książki „Brafitting. Lifting piersi bez skalpela” otrzymują: 

 

Agnieszka 

Wiele z nas zna to uczucie, gdy chciałybyśmy „oświecić” cały świat: Noście dobrze dobrane staniki! :-) Autorka tego treściwego i osobistego przekazu podkreśla, że brafitting to żadna magia, a zwyczajna, przydatna wiedza dla każdej z nas. 

Nieznajoma Kobieto,

Chciałabym podarować Ci w prezencie tę oto książkę, czyli poradnik brafittingowy. Nie znamy się i zapewne zastanawiasz się, dlaczego właśnie chce Ci ja dać?

Przez wiele lat żyłam jak zwykła, typowa kobieta. Moje problemy były zwyczajne. Pewnie tak samo, jak Twoje. Kilka lat temu jednak coś się zmieniło. Do tej pory biust należał do jednego z moich licznych kompleksów. Nie twierdzę, że uniemożliwiał cokolwiek, co to, to nie. Jednak utrudniał wiele codziennych sytuacji. W moim wypadku biust wydawał się zbyt duży, ale równie dobrze mógłby być zbyt mały. Problemem był dobór pasującej bielizny, problemem był zakup wymarzonej bluzki/sukienki, problemem było uprawianie sporu czy szybszy bieg do autobusu. Pewnie mogłabym wymieniać bez końca.

Dzis nie jest i myślę, że już nigdy nie będzie. Nie opowiem ci o magicznych tabletkach czy diecie cud. Rozwiązanie okazało się tak samo zwyczajne jak problem – po prostu dobrałam prawidłowy biustonosz. Wiedza dotycząca podstawowych zasad okazała się prosta i zwyczajna. Zaś rozwiązanie problemu doboru biustonosza rozwiązało cały szereg innych – bluzka/sukienka układa się dobrze, mogę kupić taką na jaką mam ochotę, mogę uprawiać sport bez obaw że biust wybije mi zęby, mogę ruszyć sprintem do uciekającego autobusu. Moje życie dalej jest zwyczajne. Dalej mam jakieś kompleksy. Ale biust nie stanowi już jednego z moich problemów.

W tej książce znajdziesz wiedzę dotyczącą podstawowych zasad brafittingu – na co zwrócić uwagę przy zakupie biustonosza, jak dobrze dobrany powinien leżeć. Chciałabym, abyś również posiadła tę wiedzę, gdyż dzięki temu być może również w Twoim życiu pozbędziesz się chociaż jednego, typowego problemu.  

Typowa, zwykla Kobieta

 

Justyna (nathd)

Justyna na własnym przykładzie tłumaczy, że nie tylko rozmiar się liczy... i czego potrafi dokonać Ten Właściwy :-) 

Droga Przyjaciółko,

Z okazji urodzin życzę spełnienia marzen! W tym roku jak dobra wróżka pomyślałam, że pomogę rozwiązać jeden z twoich problemów. Mianowicie problem z doborem biustonosza. Nie raz mi powtarzałaś, że masz kłopot, aby kupić dobrze dobraną bieliznę. I nie tylko dotyczyło to samego rozmiaru. W prezencie ode mnie znajdziesz nie tylko ten list, ale również małe zawiniątko. Tak, już czas, abyś je odpakowała :) Już? W takim razie muszę wyjaśnić, że w swoich rekach właśnie trzymasz odpowiedz na wiele pytań dotyczących wspomnianego problemu.

Jest to poradnik brafittingowy. Tak, dobrze przeczytałaś. Ja sama podobnie jak Ty przeżywałam męki idąc po zakup nowej bielizny. Nic na mnie nie leżało, nawet nie zdawałam sobie sprawy dlaczego. Zwykle winiłam zbyt małą miseczkę, ale dlaczego, kiedy ona była odpowiedniej wielkości dalej cos nie pasowało? Książka zwróciła mi uwagę na wiele czynników - ze fiszbiny też mają znaczenie (to te druty), że w zależności od kroju uzyskuje się inne efekty (mogę mieć efekt WOW, jak i bezpieczny 'kaganiec'), że biustonosza sportowego zdecydowanie nie znajdę w sieciowce i nie powinien mieć rozmiar S-XL.

Jestem już po lekturze poradnika i nowych, świadomych zakupach. Byłam również w salonie z brafittingiem (otworzył się niedawno kolo tego salonu sukien ślubnych, co ostatnio przechodziliśmy). Teraz moje podejście zmieniło się o 180 stopni. Ja kocham kupować bieliznę :) Tyle modeli na mnie pasuje, że jestem powstrzymywana tylko grubością mojego portfela... Pamiętasz tą zieloną sukienkę, co mi się tak podobała? Byłam w poniedziałek w sklepie i kupiłam ją. Nie uwierzysz, ale leżała na mnie rewelacyjnie! A jak dobrze wyglądał mój biust! Ogolnie wygladałam jakbym zgubiła 5kg! Nigdy nie sadziłam, że dobry biustonosz może zmienić tak dużo. Niby taka mała, niepozorna rzecz... Najwazniejsze jednak, że w końcu jest mi wygodnie, nie muszę nic poprawiać przez cały dzień! Ramiczka przestały się wbijać w ramiona i kręgosłup nie boli po całym dniu!

Mam nadzieje, że poradnik pomoże Ci w takim samym stopniu, jak i mi. Jeśli nawet nie będzie to wystarczająca wiedza, aby samej dobrać bieliznę to otworzy oczy na wiele zagadnień. A przy okazji okaże się przyjemną lekturą na jesienny czas.

Jeszcze raz sto lat!

Twoja,
Justyna

 

Paulina  

Wiedza, która może zmienić życie -  brzmi górnolotnie, jednak to prawda! 

Felicjo!

Przesyłam Ci prezent z okazji braku okazji. Z okazji mojej radości. Książkę :). Na którą czekałam wiele lat. Teraz podaję ją dalej z nadzieją, że skorzystasz na niej nie tylko Ty, ale także kolejne kobiety. Ja wiedzę w niej zawartą musiałam znaleźć mozolnie w internecie. A wiedza ta w dużym stopniu zmieniła moje życie. Tak, wiem, brzmi górnolotnie, jednak to prawda! Choć czy moja historia jest wyjątkowa? Zapewne nie. Piersi, jak może wiesz, urosły mi stosunkowo wcześnie - już w IV kl SP czułam dyskomfort na wf-ie i potrzebowałam biustonosza. Potem przez wieeele lat żyłam z ogromnymi kompleksami na punkcie biustu- był za duży, ciągle żył wasnym życiem - falował, podskakiwał, wymykał się zbielizny, utrudniał bieganie itp. Wydawał mi się beznadziejny ;). Moment, kiedy zaczęłam drążyć temat i odkryłam, że PO PROSTU noszę zły rozmiar biustonosza (za duży obwód, za małe miski, a panie w bieliźniakach nie miały racji wmawiając, że tak ma być) i mogę to dość łatwo zmienić - był przełomowy. Dziś już wiem, że 80D to nie jest mój rozmiar :D. Dopasowuję bieliznę do zmieniających się potrzeb mojego ciała. Noszę biustonosze w różnych rozmiarach. A swoje piersi polubiłam - nie są wcale ogromne, raczej średniej wielkości. I mimo wykarmienia 3 dzieci wciąż mogą wyglądać WOW.

Miłej lektury i dzielenia się już nie tajemną wiedzą brafittingową.

Paulina

 

Katarzyna 

To wyjątkowa praca. Autorka nie ogranicza się do opisywania korzyści z prawidłowego dopasowania. Zdaje też ciekawą relację z tego, w jaki sposób sama pomaga rozwiązać stanikowe problemy... swoich uczennic. Zapraszam do lektury i nauczycielki, i uczennice :-) 

W czym pomogła mi wiedza o dobieraniu biustonosza?

W postrzeganiu siebie. Zobaczyłam, że nie jestem gruba na plecach, że to biust. że mam talię, że jestem nienajmniejsza, ale zgrabna, mimo wagi.

Odkąd noszę dobrze dobrany stanik - nie boli mnie kręgosłup. odkąd mam w szufladzie porządny stanik sportowy - mogę ten sport uprawiać bez ryzyka wybicia zębów biustem czy bólu piersi w trakcie ćwiczeń i po ich zakończeniu. Nie żebym tego sportu uprawiała niewiadomo jak dużo, bo nie, raptem rower, orbitrek, joga. W temacie jogi - biust mnie nie przydusza w trakcie wykonywania asan odwróconych, bo trzyma go stanik. 

Cztery lata temu dostałam wychowawstwo w klasie technikum hotelarskiego. trzecia klasa, dziewczyny po 18-19 lat, niektóre z drobnym, inne ze średnim, i kilka z naprawdę dużym biustem. w tej ostatniej grupie była Ola, która strasznie się garbiła, gdyż jej ciało przegrywało z grawitacją - biust jej ciążył, kręgosłup wołał o litość. 

Zaczęło się od niej właśnie. 

Na którejś przerwie zapytałam, jak ją ten kręgosłup boli, od czego, w jakich sytuacjach. Ola odparła, że od biustu właśnie, bo rozmiar, bo duże, bo nic ich nie trzyma, bo nie ma na nią stanika do kupienia... itp. Pomyślałam chwilę, i zadzwoniłam do zaprzyjaźnionej brafitterki, cudownej pani Ewy z zabrzańskiego OnlyHer, czy mogłabym przyjechać z grupą, żeby im poopowiadała co i jak, pokazała co robią dobrze, a co źle. Przed wizytą w sklepie na lekcji wychowawczej (klasa głównie sfeminizowana była, jeden osobnik męski tam był, który stwierdził, że chętnie się doszkoli, bo kto wie, jaka wiedza mu się przyda, szczególnie w kontekście potencjalnej dziewczyny w przyszłości) rozmawiałyśmy nieco o temacie doboru stanika, profilaktyki zdrowotnej (kręgosłup, rak piersi) - dużo tematów było poruszone w ramach burzy mózgów. a potem, w grupach 3-4-osobowych, zabierałam dziewczyny na warsztaty - po lekcjach. W czasie warsztatów główną rolę pełniła Ewa Pogodzińska, a ja dopowiadałam tym, które akurat nie były mierzone, różne ciekawostki ze stanikowego doświadczenia swojego i moich znajomych. Robiłyśmy też zdjęcia - w źle i dobrze dobranych stanikach, które potem oglądałyśmy na lekcjach wychowawczych, i omawiałyśmy różnice. Dziewczęta same widziały, jaką różnicę w wyglądzie i samopoczuciu daje porządnie dobrany stanik, i że wizyta u brafitterki nie boli :).

Cykl warsztatów zajął nam kilka tygodni, potem moja klasa skończyła szkołę, i temat przycichł aż do ostatniej wiosny, kiedy to z dekoltów uczennic wychyliły się paski i paseczki ozdobne. Znowu na przerwie wywiązała się dyskusja o tym co i gdzie i na jaką okazję można / należy założyć, i, oczywiście, i poprawnie (a raczej nie) dobranych rozmiarach. 

W obecnej chwili jestem w trakcie cyklu warsztatów - cztery grupy uczennic już dostały swoją porcję wiedzy, dwie kolejne czekają na najbliższe tygodnie. Być może grup będzie więcej, bo wieść o zajęciach rozniosła się nie tylko wśród moich uczniów, ale też wśród tych klas, których nie uczę / nie znam. 

Obecna edycja warsztatów ma pełną aprobatę dyrekcji - pracuję w technikum z kierunkami technik hotelarstwa, technik obsługi turystycznej, i technik eksploatacji portów i terminali. W każdym z zawodów, w których kształcimy, prezencja i wygląd zewnętrzny odgrywają ważną rolę. A o ile lepiej wyglądają dziewczęta / kobiety z biustem we właściwym miejscu..!

Wiedza o brafittingu sprawiła nie tylko to, co napisałam w pierwszym akapicie - prywatnie, ale też wiele zmieniła w moim życiu zawodoym - w szkole nie tylko uczę angielskiego, ale też dzielę się z chętną młodzieżą wiedzą w temacie stanikowym, biustowym, tak bardzo im potrzebnym. Wiedzą, której często nie wynoszą z domów, bo w ich rodzinach temat jest niezbyt znany.

Książka Izabeli Sakutovej pomogłaby mi w dalszym dzieleniu się wiedzą z Oliwią, Andzią, Sandrą, Julią, Izą i resztą dziewczyn :)

 

Wszystkim zwyciężczyniom gratuluję i życzę, żeby „Brafitting. Lifting piersi bez skalpela” spełnił ich oczekiwania tak samo, jak właściwie dobrane staniki! :-) 

Jak Wam się podobają prace? :-) 

Burgundziaki, czyli gorące antidotum na listopad :-)

$
0
0

 

Czerwoną bieliznę da się kupić praktycznie w każdym sezonie i przez cały rok, ze szczytem popularności zimą, a to ze względu na obfitość „prezentowych” świąt. To jeden z dyżurnych kolorów bielizny seksownej i erotycznej, jako że ponoć wyjątkowo mocno przyciąga wzrok męski, do tego świątecznie się kojarzy - to i nic dziwnego, że w okolicach Walentynek wystawy zapełniają szkarłatne kompleciki. 

Tej jesieni sprawy mają się jednak nieco inaczej za sprawą trendów. Mało która kolekcja odzieżowa obywa się w tym sezonie bez sukienki w kolorze wina czy dojrzałej truskawki. Czerwony jest modny. Za tym poszły liczniejsze niż zwykle burgundy, morella i borda oraz, last but not least, tradycyjna mocna czerwień w typie strażackim, w kolekcjach bielizny.

Wiele z nas ma do czerwonych fatałaszków stosunek ambiwalentny, przez skojarzenie z erotyzmem w popularnym wydaniu. A może moda na czerwień jednak zmieni nam perspektywę? W końcu to kolor sam w sobie piękny i oprócz seksu, kojarzy się też z energią, ciepłem, bogactwem... Trochę tego bogactwa znajdziecie poniżej, acz zastrzegam, że to tylko mały wycinek z dostępnej burgundowej i szkarłatnej oferty. Was zachęcam jak zwykle do uzupełniania listy! :-) 

 

Morello

Zacznijmy od odcieni typowo burgudnowych, czyli - w skrócie - takich, które wyobrażamy sobie, myśląc o plamach z czerwonego wina na białym obrusie (#christmaspanic hy hy ;-) ) A więc czerwień w wydaniu ciemnym, raczej mało jaskrawym. 

Jednym z moich ulubionych winniaków jest  Deco Amore w kolorze merlot, czyli klasyczny termicznie kształtowany plandż marki Freya. Materiał przy bliższym przyjrzeniu okazuje się subtelnie melanżowy, jest też bardzo miły w dotyku (musicicie uwierzyć mi na słowo), a sam model to powtarzana od lat bestsellerowa konstrukcja Deco, która ma mnóstwo oddanych fanek. 

 

DecoAmore_b

 Rozmiary: UK 28-30 D-GG, 32-36 B-GG, 38 B-G.

 

Idąc za ciosem - kolejny model o termicznych, bezszwowych miskach, ale z naszego, polskiego podwórka. Firma Nipplex, autorzy bardzo udanej Anny (preferowanej zwłaszcza przez te z was, które niespecjalnie lubią Deco), kontynuują sukces tego modelu, tworząc jego kolorowe wersje. Oto  Anita w wersji burgundowej, z gipiurowymi ozdobami. Miseczki są wytłoczone z pianki typu  spacer, dość sztywnej, jednka miększej niż materiał miseczek Deco. 

 

Nipplex_Anita_b

Rozmiary:  65 E-J, 70 D-K, 75 C-J, 80 B-I, 85 B-H, 90 C-G, 95 C-F. 

 

Na reprezentantkę chłodno-winnego odcienia wygląda też  Tamara marki Lepel (znanej u nas bardziej pod nazwą Audelle), na którą trafiłam w sklepie Bravissimo.com (nie znalazłam jej na firmowej stronie Lepela). Design jest kuszący, ale nie mam pojęcia, czy konstrukcja daje radę i czy miseczki nie są czasem z gatunku odstających u góry. Na zdjęciach w sklepie wygląda super, zwłaszcza w komplecie z pięknymi wysokimi majtkami. 

 

Lepel_Tamara_b

Rozmiary:  UK 30-38 D-G. 

 

A oto rzadko ostatnio widywany gość - marka Bravissimo, i to w bardzo nowatorskim wydaniu. Wbrew pozorom, Grace Plunge jest nieusztywniana! A byłam prawie pewna, że to termiczna wytłoczka. Jestem szalenie ciekawa, jak sprawuje się ta konstrukcja. Jest ona bazowana na innym nieusztywnianym plandżu - Elise - o bardziej bazowym charakterze, którego także jeszcze nie znam. Ponieważ miękkie modele plunge to rzadkosć - intensywnie myślę o przetestowaniu któregoś z nich. 

 

Bravissimo_Grace_oxblood_b

Rozmiary: UK 30-38 DD-J. 

 

Wracając do bardziej znanych u nas marek - Panache Black, która jest właśnie w trakcie powrotu do macierzy, czyli Panache (nie będzie już osobną marką) już od kilku sezonów proponuje nam ten oto dość ciekawy designersko model - Ettę . Jest to miękki model side-supportowy, którego jeszcze na biuście nie miałam, co uważam za niedopatrzenie ;-) W tym sezonie - w kolorze, a jakże,  wine. 

 

Panache_Etta_wine_b

Rozmiary: 30-38 D-G.

 

Czas na coś z naszego podwórka - Ewa Bien i model  Basileja. Basileja to cała linia, która występuje w kilku konstrukcjach, ja jednak złośliwe pokażę wam tylko jedną - półusztywnianą B150, bo jako jedyna ma w swoim repertuarze mój rozmiar (80I). Niestety miękkiego modelu się w tym wzorze nie doczekałam... ale niektóre z was się zmieszczą :-) 

 

EwaB_Basileja_b

Rozmiary: 65 E-K, 70 D-K, 75 C-J, 80 B-I, 85 B-H, 90 B-G, 95 B-F.

 

Na deser klasyka Panache - czyli  Tango , w tym sezonie w kolorze  morello. Morello co prawda pozyskuje się z wiśni, ale ten kolor zaliczyłabym jeszcze do winogronowych :-) Miękkie miseczki w tangowej konstrukcji i nieśmiertelny liściasty haft. Ciekawe, czy Panache kiedyś odważy się zmienić ten wzór. Konstrukcja była już modyfikowana, listki jednak trzymają się mocno już od kilkunastu lat.

 

Panache_Tango_morello_b 

Rozmiary: UK 28-40 D-K, 42 D-J, 44 DD-FF.

 

Red

Kolejna grupa odcieni to te średnie czerwienie, które już nie są bordem ani burgundem, a jeszcze nie są krzyczącym, jasnym szkarłatem. Wchodzimy tu już w subtelności, dlatego musicie mi wybaczyć, jeśli klasyfikacja okaże się nie do końca trafna, bo części modeli, które wam pokazuję, nie widziałam niestety na żywo. 

Zacznę od kolejnego modelu Panache, znowu o Blackowej proweniencji. To już wyraźnie cieplejszy odcień niż Tango czy Etta, ale wciąż przygaszony (widziałam w realu :-) ). Oto  Quinn w wersji  scarlet. Balkonetka miękka, na cielistym spodzie - z tego co zdążyłam zauwazyć, układa się naprawdę nieźle (serio, muszę się znowu dobrać do miękkich Blacków czy też ex-Blacków). 

 

Panache_Quinn_scarlet_b 

Rozmiary: UK 30-38 D-K.  

 

Kolejny łagodny odcień czerwieni reprezentuje Raquel marki Elomi. Bardzo lubię ten model i mam go w wersji szafirowej. Podoba mi się ten retro klimat bijący z obfitości przeszyć oraz koronki. Miseczki są miękkie, ale w całości podszyte wzmacniającą warstwą, całość świetnie podtrzymuje i jest wygodna, jak to w Elomi :-) 

 

Rozmiary: UK 34 G-JJ, 36 E-JJ, 38-42 DD-JJ, 44 DD-GG. 

 

Wkraczając w świat nieco intensywniejszych kolorów - oto  Ollanta by Samanta. Znowu pokazuję wam model o najszerszej rozmiarówce - miękki A922. To złoto i bling na obwodzie stanika (brokacik! Taki jak w Sparku! :-) ) nadaje mu bardzo świąteczny charakter - w sam raz pod choinkę :-) Ollanta ma też inne wersje, w tym np. push-up. 

 

Samanta_Ollanta_bordo_b

Rozmiary:  65 G-M, 70 F-L, 75 E-K, 80 D-J, 85 D-I, 90 D-H, 95 D-G. 

 

W zupełnie innym stylu utrzymany jest model  Peek-A-Boo marki Scantilly, który co prawda występował już w czerwieni, ale jaśniejszej i jaskrawszej, niż ta z aktualnego sezonu. Z Peek-a-boo mam podwójne doświadczenie, bo sprawiłam sobie jak dotąd już dwa kolory. I ten, prawdę mówiąc, kusi, bo wygląda na odcień, który lubię. Całość miękka, środek tiulowy, na zewnątrz - satyna.  

 

Scantilly_Peekaboo_red_b1

Rozmiary: UK 30-40 DD-HH 

 

A skoro już o Scantilly mowa, to na ten sezon przyszykowano nam nową, czerwoną wersję tiulowego przezroczystego plandża  Knock-Out. Nie skusiłam się jak dotąd na beż, może więc dać szansę czerwieni? ;-) 

 

Scantilly_KnockOut_red_b 

Rozmiary: UK 30-40 DD-HH

 

Wracam do marki Bravissimo, bo znalazłam tam kolejną ciekawostkę - usztywniany model plunge przebrany za longlajnową braletkę. Jeśli znacie już model Satine -  Harper Bralette oparty jest na tym samym kroju, moim zdaniem bardzo dobrym (niedawno wzbogaciłam się o trzeci z kolei i jestem bardzo zadowolona). 

 

Bravissimo_Harper_b 

Rozmiary: 28-38 DD-J

 

Na deser szkarłatny Rubin od firmy Nessa. To już dosyć mocny odcień i być może powinien załapać się do kolejnej grupy ;-) Miękka balkonetka o kroju zwykle stosowanym przez Nessę, mocno podnoszącym i zbierającym. 

 

Rozmiary: 65 E-S, 70 D-R, 75 C-P, 80 B-O, 85 B-N, 90 B-M, 95 B-L, 100 B-K (tak, dobrze widzicie, do S ;-) ). 

 

Scarlet

Czas na najwyższą temperaturę :-) Kilka propozycji dla amatorek naprawdę mocnej czerwieni. 

Envy , model znany i szanowany, obecny w marce Panache od wielu sezonów (w tym w kolorach bazowych), aktualnie występuje w dwóch kolorach: szafirowym oraz mocno czerwonym  ruby. Jest to miękka balkonetka z elastyczną koronką u góry miseczki, bardzo dobrze zaokrąglająca biust. 

 

Envy_red_b

Rozmiary: UK 30-38 D-K. 

 

Mocny odcień ma też Marcie marki Cleo. Marcie to też weteranka, mająca wiele fanek. Miękka balkonetka z ciekawym haftem z motywem kokardek, ma reputację dobrze podnoszącej biust. Podoba mi się panterkowa kokardka na mostku, żeby nie było za nudno ;-) 

 

Rozmiary: UK 28 DD-H, 30-38 D-J.  

 

Mega jaskrawą czerwienią oślepia wręcz  Matilda  od Elomi. Kolor nie bez powodu nazywa się  flame. To miękki model plunge w plus-sajzowym zakresie rozmiarów (rozmiar 46 to europejskie 105). Podobno Matilda należy do bestsellerów marki. 

 

Rozmiary: UK 32GG-JJ, 34G-JJ, 36-40 DD-JJ, 42 DD-HH, 44 DD-G, 46DD. 

 

I znowu wracamy do kraju - u Ewy Bien niedawno pojawiła się kolejna jesienna nowość - Szerida w szkarłacie. Znowu jestem straszna i pokazuję tylko jedną z kilku konstrukcji - miękką B103, o największej rozmiarówce. Co ciekawe, ma też wersję zieloną - takie dwa komplety stanowiłyby świetny podchoinkowy zestaw, nie sądzicie? ;-)  

 

Rozmiary: 65 F-M, 70 E-L, 75 D-K, 80 C-J, 85 B-I, 90 B-H, 95 B-G, 100 B-F.

 

Czerwono-zielony zestaw możecie zbudować także z kompletów Satine Lace marki Bravissimo :-) Ja jestem już szczęśliwą posiadaczką zielonego i na czerwony już się chyba nie skuszę, ale wam ten model gorąco polecam. Usztywniany plandż leży bardzo dobrze, a do tego ma w komplecie m.in. piękne figi z wysokim stanem z koronkowym tyłem! Tył biustonosza również pokryty jest koronką.  

 

Rozmiary: 28-40 DD-J. 

 

Czerwonoczarne

Zestawienie czerni z czerwienią budzi jeszcze bardziej buduarowe skojarzenia i nie zawsze jego efektowność idzie w parze z elegancją, że się tak wyrażę, jednak projektantom w kilku przypadkach udało się nie popaść w banał.

Mój ulubiony czarnoczerwony model to Nicole od Elomi, mękki model z obniżonym mostkiem, oparty na kroju Sorai, którą już dla was recenzowałam, równie wygodny i niesamowicie efektowny. Mam, polecam :-) Środki tych lamparcich cętek są lekko wzbogacone metalicznymi włóknami, co nadaje miseczkom wizualną trójwymiarowość, jednak pod ubraniem jest całkiem gładko. Od środka Elomi jest przepięknie żywo czerwona, w chłodniejszym odcieniu. 

 

Rozmiary: UK 32GG-JJ, 34G-JJ, 36-40 DD-JJ, 42 DD-HH, 44 DD-G, 46DD.

 

Na drugim miejscu wśród biedronek stawiam Clarę od Panache. Uwielbiam ten model i poważnie zastanawiam się nad zgarnięciem go do kolekcji w tej wersji, choć rozsądek się nieco buntuje ;-) Ten miękki full-cup ma elastyczną koronkę w górnej części miseczki, a do kompletu absolutnie zachwycające figi z wysokim stanem. Obecność takich majtek w komplecie to dla mnie ostatnio poważny argument za przyjęciem go do swojej szuflady :-) 

 

Rozmiary: UK 30-38 D-J, 40 E-J. 

 

Na deser jeszcze jedna propozycja made in Poland - co prawda czerń jest tu właściwie tylko dodatkiem, ale bardzo wyrazistym. Model Raspberry w kolekcji marki Ava na bieżący sezon występuje w kilku wersjach. Ja wypatruję jak zwykle miękkiej (AV 1610), na razie jednak widuję w sklepach tylko usztywnianą AV 1611 bądź półusztywnianą AV 1609. Niezła z niej strojnisia, a moje serce podbiła plisowana kokardka na mostku, którą mnie udało się lepiej uchwycić na zdjęciu, niż firmie ;-) 

 

Raspberry - foto firmowe 

 

Czerwone wino - to zdecydowanie kolor tej jesieni! 😊🍷Już szykuję dla was burgundowy przegląd, a tymczasem zerknijcie na Malinę, czyli Raspberry od @avalingerie 😊/ Red wine is the colour of the season! 🍷😊 While I am preparing a special burgundy report for you, enjoy this Raspberry from Ava Lingerie 😊 . . #polishbrand #polskiemarki #polskabielizna #polishlingerie #instalingerie #lingeriefashion #lingerielovers #undergarments #dessous #underwear #burgundy #red #embroidery #brassiere #aw17 #fashion #moda #styl #biustonosz #stanik #stanikomania #bielizna #bieliznamodowa #bieliznianyblog #avalingerie

A post shared by Stanikomania (@stanikomania) onNov 14, 2017 at 3:59am PST

 

Rozmiary wersji półusztywnianej: 65 E-J, 70 D-J, 75-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E, 100 B-D.

 

Rozmiarówki

Ten rozdział możecie pominąć, jeśli na drugie imię wam Stanikomaniaczka, oraz macie w głowie bazę danych wszystkich rozmiarów wszystkich marek ;-) 

Jak pewnie zauważyłyście, podając rozmiary modeli korzystam z dwóch różnych systemów rozmiarów: UK i nie-UK. Jeśli nie czujecie się jeszcze oblatane w tych wszystkich literkach i cyferkach - nie przejmujcie się, to tylko tak groźnie wygląda ;-) Problem ze stanikami, zwłaszcza tymi szytymi w większych rozmiarach powyżej miseczki D jest dokładnie taki, jak z ubraniami. Krótko mówiąc: ciężko o standardy ogólnoświatowe. Tak, jak mamy często w szafach ubrania w najróżniejszych rozmiarach, tak samo jest z biustonoszami. Trudność polega na tym, że biustonosz warto dobrać w miarę dokładnie - nie na oko, bo jak brzmi stare porzekadło stanikomaniaczek, nie na oku się go nosi ;-) 

W największym skrócie: rozmiarówka brytyjska UK zawiera miseczki: A, B, C, D, E, F, FF, G, GG, H, HH, J, JJ, K, KK i tak dalej (podwójne litery to pełne rozmiary, nie żadne połówki) i rozmiary pod biustem 28, 30, 32, 34... i tak dalej, co odpowiada naszemu: 60, 65, 70, 75... itd. Polskie rozmiary miseczek potrafią dość mocno różnić się w różnych firmach, dlatego przelicznika jeden-to-jeden między firmami polskimi a brytyjskimi nie ma (firmy czasem udają na metkach i w katalogach, że przeliczają rozmiary, ale niestety, nie można na tym do końca polegać). Pozwólcie, że posłużę się swoim przykładem. W marce Panache noszę rozmiary: UK 36G, 38FF, w marce Scantilly: UK 36FF, 36G, w marce Elomi: UK 36FF. W firmie Ava: 85F, Ewa Bien: 80I, Nessa: 80H, Samanta: 80H, Kinga: 80H :-) Ale naprawdę, uwierzcie: DA SIĘ trafić w swój rozmiar. W razie wątpliwości, jaki rozmiar wybrać dla siebie - piszcie! :-) Dla dociekliwych: zajrzyjcie do wpisu o rozmiarówkach!  

 

Po tej dawce czerwonych trunków zwracam się do was o dolewki! :-) Uzupełniajcie powyższą listę o godne według was uwagi czerwone, szkarłatne, bordowe i wiśniowe modele. Wasze zdrowie! :-D 


Noire Jacquard

$
0
0

 

Jakoś tak się ostatnio układa, że ciągle wpadają mi na biust ciekawe modele w czerni :-) Niby wolę kolory, ale też i nie mówię „nie” dobremu czarnemu stanikowi. Do tego ciężko mi było się oprzeć okazji do eksperymentu z nowością. Noire to pierwszy usztywniany biustonosz typu plunge produkcji polskiej, z jakim mam do czynienia, wyjąwszy firmy Ewa Michalak i Comexim (plandże tej ostatniej firmy jednak mi nie leżą). Dla porządku należałoby dopisać jeszcze firmę Kris Line i jej tak zwany Deco Plunge, poza tym - oferty naszych marek nie obfitują w dekoltowce w większych rozmiarach. Oczywiście jeśli macie swoje ulubione plandże made in Poland, proszę dajcie znać! :-) 

O aktualnej jesiennej kolekcji Avy planuję opowiedzieć wam oddzielnie, a Noire jest jednym z tych modeli, na których postanowiłam bardziej się skupić. 

Ava - AV 1626 Noire Full Cup Plunge , rozmiar: 85F  [Rozmiary: 65 E-J, 70 D-J, 75 C-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E, 100 B-D; cena: ok. 80 zł; biustonosz został mi dostarczony przez producenta]

 

Estetyka

To jeden z tych modeli, które od razu budzą skojarzenia tapicersko-staroświeckie ;-) Bo żakard w kwiatki typu „fotel u babci”, i jeszcze ta perełka na mostku... Myślę, że nie byłabym zachwycona, gdyby nie połączenie tegoż zakardu z głęboką czernią, które kojarzy się - jak zauważyła jedna z was na instagramie - wiktoriańsko. Podoba mi się ten mroczny wintydż, a perełkę z mostka, jakby ktosia wolała minimalizm, zawsze można usunąć. Ja jednak lubię perełki, zwłaszcza w kabaretkach, czy też w sieci :-) Kolejne skojarzenie to oczywiście tłoczona skóra, dzięki czemu robi się seksownie.

 

 Ava_Noire_02_b

Ava_Noire_13_b

Ava_Noire_11_b

 

Noire jest starannie wykonana, z solidnych materiałów, ma mocne zapięcie. Tylko ramiączka trochę za szerokie, przez co całość robi trochę przyciężkie wrażenie, potęgowane przez żakard. Podsumowując, myślę, że Noire może się zarówno bardzo podobać, jak i - nie podobać. Zwyczajna sprawa - rzecz gustu.

 

Dopasowanie

Ostatnio w Avie biorę regularnie 85F i tym razem też się nie rozczarowałam - miseczki pasują idealnie. Tylko po biustem na początku było ciasno, więc odejmuję pół punkta. Być może to kolejny przypadek potwierdzający opinię, że czarne dzianiny mocniej trzymają (podobno czarny barwnik powoduje mniejszą elastyczność materiału i dlatego często ciemne i czarne staniki bywają ciaśniejsze od jasnych). 

 

Ava_Noire_09_b

 

Kształt

Forma biustu bez zarzutu - podniesiony, zebrany, dolinka w dekolcie jest. Na piątkę. 

 

Ava_Noire_selfie_06_b

Ava_Noire_selfie_02_b

Ava_Noire_selfie_04_b

Ava_Noire_selfie_10_b

  Konstrukcja i podtrzymanie

Trójdzielne miseczki przypominają na oko np. te z modelu Satine z Bravissimo i pewnie jeszcze masę innych plandży. Tylko tutaj mostek jest trochę wyższy, ale w niczym mi to nie przeszkadza. Miseczki mają krój bardzo dobrze dostosowany do kształtu mojego biustu. Jestem tym pozytywnie zaskoczona, ponieważ wiele usztywnianych modeli made in Poland zupełnie się z nim nie zgrywa. Ten jest nawet lepszy od zwykłych usztywnianych biustonoszy Avy (zwanych full-cupami - ta konstrukcja w firmowej nomenklaturze nazywa się full cup plunge, co jest trochę zabawne, jako że full cup oznacza pełną miskę, a tu jest obniżony mostek :-) ). 

 

 

Do potrzymania nie mam zastrzeżeń. Tył jest z mocnej i mało elastycznej dzianiny, ramiączka też nie są zbyt rozciągliwe, a miseczki przytrzymują i domykają biust na tyle, na ile pozwala im obniżony mostek stanika. 

 

Wygoda

Bardzo bym chciała móc postawić wyższą ocenę, ale Noire przez jakiś czas dokuczała mi drapiącą dolną taśmą (ten ozdobny karbowany brzeżek) - po praniu sytuacja się poprawiła, ale wciąż nie jest super komfortowo. Może z czasem w końcu zmięknie? Poza tym - bez zarzutu.

Dolne końcówki fiszbin bocznych trochę jak zwykle mnie gniotły, ale je wyciągnęłam (tak samo, jak wcześniej w Evicie) i w ten sposób pozbyłam się problemu. 

Niektórym z was zapewne spodoba się bawełniana wyściółka miseczek od wewnątrz - jest miła dla skóry. 

 

 

  

Galeria

Zapraszam do przyjrzenia się żakardowi Noire detalicznie :-) 

 

Ava - Noire AV1626

 

Podsumowanie

Fajnie, że Ava odważyła się na usztywniany model typu plunge. Brakowało go do tej pory w kolekcjach tej marki - nie licząc oczywiście niskomostkowych push-upów, ale te mają, jak wiadomo, ograniczony zakres rozmiarów. Zakres Noire co prawda też nie jest największy z możliwych (nie ma rozmiarów maxi, które Ava oferuje w tej kolekcji w 7 biustonoszach sezonowych), ale kto wie, może kiedyś i ten model urośnie. Jeszcze co nieco brakuje mu do brytyjskiego J w obwodzie 85, który to rozmiar oferuje wspomniane już Bravissimo w swoim Satine. 

 

 

Moim zdaniem - konstrukcja jest świetna i może być powielana w innych materiałach, wzorach, stylach i kolorach, oraz z mniej gryzącymi wykończeniami ;-) Uważam też, że spokojnie nadaje się do bazy. Całkiem stylowo wypadła ta żakardowa pseudoskórka.

Jak Wam się podoba taka żakardowa stylistyka? Czy macie w swoich szafach podobne konstrukcje polskich marek? 

O bieliźnie z Galantą Lalą, czyli o majtkach dla Syren, języku photoshopa i lubieniu siebie bez ubrania

$
0
0

Każda Stanikomaniaczka wie, że o bieliźnie można bez końca :-) I że bieliźniane pogawędki często-gęsto rzucają nowe światło na całkiem, wydawać by się mogło, odległe sprawy. A jeśli jeszcze nie wie - to za chwilę się dowie!

Przedstawiam Wam nowy pomysł: cykl wywiadów z interesującymi ludźmi, pod hasłem "O bieliźnie z...". Będę pytać moje rozmówczynie i rozmówców o ich bieliźniane preferencje. Czy wolą figi czy stringi, odziewają ciało w beż, czy może wolą tęczę? A potem zobaczymy, dokąd nas temat zaprowadzi!

Na początek zapraszam do rozmowy z Galantą Lalą, blogerką plus size, która tworzy fundamenty ruchu body positive w naszym kraju. Kiedy trafiłam na jej blog, powiedziałam: Wow! Na taką osobowość właśnie czekałam! 

 

Galanta_Lala_czerwona

 

Lala, czyli Ula, to osoba o wszechstronnych zainteresowaniach, zapalona tancerka, wulkan energii oraz oczywiście zadeklarowana „ciałopozytywka”. Niektóre z Was być może znają ją także jako fotomodelkę z najfajniejszych sesji Ewy Michalak. 

(Przy okazji pozdrawiam też Jagienkę, która także bloguje o bieliźnie i która zainspirowała mnie do rozpoczęcia tego cyklu. Może i z nią pewnego dnia sobie porozmawiamy? :-) )

Endżojujcie! 

 

- Czy zwracasz uwagę na bieliznę? Traktujesz ją jako ważny element stroju, czy raczej się na niej nie skupiasz?

Galanta Lala: Bardzo! Odkąd odkryłam, że odklejony od brzucha biust ma sprawczą moc w kwestii mojego samopoczucia, zdecydowanie zwracam uwagę na to, co noszę. Osobną kwestią jest to, że dopiero od niedawna mogę kupić odpowiednio dopasowaną bieliznę - w obwodach powyżej 85 i więcej niż nieszczęsne 2XL w majtkach.

To nie jest tak, że nie mam dni, kiedy noszę majtki z multipacka od Bonprix - nie chciałabym też przekonywać nikogo, że dobrze się można czuć wyłącznie w koronkach i krynolinach. Bynajmniej. Przede wszystkim - dopasowanie. Zwracam uwagę na wygodę. Jestem już za duża na barowanie się z np. wpijającymi i rolującymi gumkami.

 

- Jaki jest twój ulubiony element bielizny? Ciekawa jestem, czy podzielasz moją miłość do staników, czy też jesteś pod tym względem bardziej umiarkowana :-)

Podzielam miłość do staników, chociaż jak wiesz - dopiero uczę się rynku. Odkrywam możliwości i właściwości różnych konstrukcji i materiałów, trochę jak Alicja w Krainie Czarów.

Nie mam za to problemu ze wskazaniem najmniej ulubionego elementu - zdecydowanie są to halki modelujące. Mimo szczerych chęci nie znalazłam jeszcze takiej, która by mnie nie doprowadziła do frustracji. Po pierwsze prawa fizyki są nieubłagane - jak ściśniesz na dole, wychodzi górą, po drugie - wszystkie, z jakimi miałam do czynienia rolują mi się tak, że po dwóch godzinach wszystko mam zwinięte w pasie.


- Czy lubisz bieliznę ozdobną, czy też wystarczy, by była funkcjonalna?

Chwilę temu sprzedałam się z majtkami z Bonprixa ;-) Lubię piękne rzeczy, ale decyduje wygoda. Na szczęście podaż rzeczy pięknych i przy tym funkcjonalnych rośnie. Kiedyś z moim rozmiarze miałam do wyboru stanik beżowy, czarny i biały, dzisiaj głowa mi się chce ukręcić od tych wszystkich kolorów i możliwości.

 

- Czy masz ulubiony krój biustonosza, majteczek? Pełna miseczka czy coś mniej zabudowanego? Figi czy stringi? Jakie kolory i style najbardziej lubisz? 

Moim najulubieńszym krojem fig są majtki z golfem! Z jednej strony - mam słabość do stylistyki retro, z drugiej wiecznie zjeżdżające i rolujące się pod brzuchem majtki doprowadzają mnie do białej gorączki. Tak samo wpijające się gumki, które z mojego tyłka robią świąteczną szynkę. Nie, nie, nie. Kiedyś wstydziłam się wielkich majtek (innych w moim rozmiarze nie było), ale potem zobaczyłam pin up i przeszło jak ręką odjął. Majtki z golfem weszły, mam nadzieję, na stałe do kanonu. Doskonale pamiętam, jak ze trzy lata temu jeździłam jak wściekła po Łodzi, żeby kupić bodaj pierwsze wysokie figi w Change, nie pamiętam modelu ale było to coś spod szyldu Britney Spears. Boczku, co to była za radość! Od sytuacji idealnej dzieli nas jeszcze trochę, ale wierzę, że wymusimy na producentach taki standard.

Jeśli chodzi o biustonosze, to nie wyrobiłam się jeszcze na tyle, żeby z pełnym przekonaniem wskazać swój ulubiony krój. Jedno jest pewne - bardzo się polubiłam z miękusami, w czym Twoja działalność blogowa miała niemały udział. Pływam sobie niezdecydowana czy wolę biust skulkowany, czy może jednak retro. Czy to nie cudowne, że mogę tak przebierać?!

Kolorystyczna ciekawostka jest taka, że nie mam w szufladzie ani jednego beżowego biustonosza. Nie wiem co zaszło, ale najwyraźniej mam teraz okres czarny. Rządzi zdecydowanie klasyka, ale czuję, że powoli zbiera mi się na kolor.  Po tym co widziałam na 5. Salonie Bielizny jestem pewna, że z wiosną wiele się zmieni. Jestem zdecydowanie „kwiatkowa”. Czekam z utęsknieniem na Maki z Makowa Podhalańskiego (czyli model Verbena od Samanty - przyp. red. :-) ). Zasada Fal rządzi całą moją garderobą; był taki okres, że miałam ubrania wyłącznie w dwóch kolorach - fioletowe i granatowe.

 

Galanta_pinup_b

 

- Twoja ulubiona marka bielizny (dla mnie podanie jednej byłoby mega trudne, więc możesz wymienić kilka ;-) )

O mamo. Ja z kolei nie znam rynku aż tak dobrze! Moje sympatie zdecydowanie układają się po stronie marek ciałopozytywnych - effuniaków, Sculptresse, Anity.  Oczywiście nie wyczerpuje to listy, temat stał się gorący i mam nadzieję, że jak najwięcej producentów odrobi pracę domową, przeanalizuje jakie rozmiary sprzedają się im najczęściej i zrezygnuje z mówienia w języku photoshopa na rzecz autentycznego dialogu z konsumentkami.


- Twoje największe bieliźniane bolączki, czyli co najtrudniej znaleźć, dopasować, czego jeszcze nie potrafią producenci? Z czym, w twoim odczuciu, największy problem mają Syreny Lądowe, czyli twoje czytelniczki?  

Ile mamy czasu? Niby żarcik, a jednak gorzki. Mam dosyć wymagającą konstrukcyjnie budowę, stosunkowo niedużą miskę przy dużym obwodzie, a do tego kawał zadu w rozmiarze gdzieś pomiędzy 48 a 50. I weź tu taką ubierz. [Ale jak to? Wydawałoby się, że większość kobiet wokół nas to raczej sylwetki typu „gruszka”, a więc wydatne biodra i biusty nie takie znowu atomowe... które wcale nie powinny stanowić konstrukcyjnego wyzwania!]

Największy żal do producentów mam o majtki. Jestem kompletoholiczką, do tego stopnia, że zwykle kupuję dwie pary majtek do kompletu. Niestety, często nie mam czego kupić. Mam wrażenie, że wiele firm szyje matki z resztek. Wiem oczywiście, że tak nie jest, ale w niektórych przypadkach widać posunięta do granic rozsądku oszczędność, szczególnie w dużych rozmiarach. Ha, dużych rozmiarach! Co to jest 3XL? W niektóre się mieszczę, ale przecież są kobiety noszące rozmiary powyżej 50tki, które też trzeba dopieścić. Nie rozumiem tego, klientela plus size to łatwy pieniądz, leżący na ulicy. Taki, po który nikt się nie chce schylić, czasami na serio chciałabym wydać pieniądze, ale producent ich nie chce.

Jest w tym błędnym kole jeszcze jedno ogniwo - sklepy, które nie prowadzą dużych rozmiarów. Rozumiem, że stany magazynowe trzeba prowadzić rozważnie, ale jeśli ktokolwiek uważa, że Syreny Lądowe będą kupowały majtki na zamówienie, to powinien się powtórnie zastanowić. Oczywiście - jak się na coś uprę to poczekam, ale na co dzień nie ma takiej opcji. Szukam kolejnego sklepu, który ma mój rozmiar. Gorzej, jeśli nikt nie ma. Jak wiesz podczas 5. Salonu Bielizny od jednej z marek usłyszałam, że w outletach mają głównie duże rozmiary. Bardzo długo to za mną chodziło. Myślałam i myślałam, a tymczasem odpowiedź na pytanie, dlaczego tak jest, miałam cały czas przed nosem, w półmetrowej hałdzie katalogów i broszur.

No bo jak sprzedawać duże rozmiary, pojąc kobiety zdjęciami modelek rozmaru 36? Nie zrozummy się źle, ja nie mam nic przeciwko szczupłym modelkom. Mam za to dużo przeciwko firmom, które serwują nam bez wytchnienia koszmarki obróbki graficznej. Takich kobiet, jak te w katalogach, nie ma! Uczciwie przyznam - mnie też jest ciężko wyobrazić sobie, czy zmieszczę tyłek w te konkretne majtki, które widzę na zdjęciu. Z jednej strony super, jesteśmy my, blogerki, pokazujemy na prawdziwych ciałach, na różnych typach sylwetek produkty różnych firm. Tyle, że to nie to samo, co katalog. Nie jest żadną tajemnicą, że brałam udział w zdjęciach dla Ewy Michalak - bardzo cenię jej podejście. Nasza współpraca nie była planowana, dopóki nie trafiłam do niej na przymiarkę. Mam mały biust i spory brzuch (przy czym - ciekawostka - nie jestem jabłkiem), ile jest kobiet, które wyglądają tak jak ja? No właśnie, na pewno o wiele więcej, niż tych, które mają 180 cm wzrostu i noszą rozmiar 34/36. Swoją drogą to ciekawe jak u Ewki wygląda sprzedaż majtek, co? Może jednak da się je sprzedać lepiej, gdyby je pokazać na większym tyłku?

Z tym właśnie mamy my, kobiety plus size, największy problem, że mało kto nas traktuje poważnie jako siłę nabywczą.


- Czy i w jaki sposób bielizna zmienia twoje samopoczucie, nastrój, dobre czucie się ze swoim ciałem? Czy lubisz siebie bez ubrania? U mnie bielizna sprawiła, że stałam się osobą bardziej ciałopozytywną. A jak jest u ciebie?

Bardzo zmieniła. Umówmy się, każdy wygląda lepiej w dopasowanej bieliźnie, niż w za małych majtkach wbijających się w boczki. Pierwszego nura w świat bielizny zrobiłam tak naprawdę za przyczyną bikini, chyba jakoś w okolicy tego posta się poznałyśmy, prawda? Tego o kiepskim bikini z sieciówki. Samo wyjście przed aparat w bikini było dla mnie novum, ale też wielką próbą charakteru. You oughta practice what you preach , prawda? Musiałam zmierzyć się z sobą i sprawdzić, na ile wystarczy tej mojej ciałopozytywności. W niszy plus size trwa niegasnąca dyskusja o tym, czy trzeba pokazywać tyłek, żeby być ciałopozytywnym. No nie trzeba. To nie jest kwestia bycia bopo, tylko elementarnej uczciwości, szczerości ze sobą.

 

Czarna_Mamba_b

 

Skoro mówię Syrenom, że gruby zad to nie koniec świata, nie mogę sama robić tragedii z tego, że jestem gruba. Jeśli mówię, że nawet z defektami są piękne, to nie będę poprawiać własnej urody (nie mówię tu o zwykłym dbaniu o siebie, oczywista). To nie jest ciałopozytywność, tylko czystej wody hochsztaplerka i korzystanie z mody. Mam wrażenie, że im dalej wchodzę w blogowanie, tym bardziej się radykalizuję w tym względzie. Rozdzielam plus size od body positivity, choć te granice się coraz mocniej zacierają, w dobrym tonie jest udawać, że się kocha siebie. Łatwiej to napisać, niż faktycznie wykonać pracę nad sobą i pokochać defekt. W moim odczuciu wasza, bieliźniana nisza jest znacznie bardziej body posi, niz plus size. Mówię to z bólem serca.

Nauczyłam się lubić siebie bez ubrania. W branży bieliźnianej mamy kontakt z ciałami prawdziwych kobiet, wiemy jak wygląda rzeczywistość w przymierzalniach. Ja się nauczyłam tego, że mam takie cycki, jakie mam. Moje. Długo ich nie lubiłam, bo takie nijakie. Nie dość duże, żeby spełniać wymogi bycia „sexy”, nie dość małe, żeby były jędrne przez długie lata. Wielokrotnie odchudzane, opalane, męczone jazdą konno bez odpowiedniej bielizny. To dla mnie ogromnie cenna lekcja, chcę się tym podzielić. Dlatego zdecydowałam się na zdjęcia w bieliźnie. Dlatego będąc po 30ce zdecydowałam się na pierwszą w swoim życiu sesję w bieliźnie. Przypadek? Nie sądzę.


- Czy nosisz bieliznę erotyczną?

Bardzo bym chciała, ale nie noszę. Raczej markuję koronkami.

Oferta bielizny erotycznej plus size jest, delikatnie mówiąc, mocno uboga. Nielicznym, podejmującym temat producentom brakuje wyobraźni - nie noszę stringów, nie poruszają mnie lateksowe tuby, rajstopy z dziurą i przebrania pielęgniarki. Biedaerotyka mnie odrzuca. Temat nie jest łatwy, ale trochę mi się marzy zrobienie takiej linii ze smakiem, może nawet pod szyldem Galantej Lali? To by było coś. Jest w narodzie potrzeba, o czym świadczy wyparowanie wszystkich większych koronkowych bikini z Lidla w pół godziny. Producenci, jeśli czytacie, to puszczam do Was oko! Wierzę, że nie jest to ziemia nie do zdobycia.

Tropię rozwój sytuacji, chciałam w ramach swojego cyklu o Intymności Plus Size pokazać kilka propozycji takiej bielizny, najchętniej krajowej produkcji, ale… delikatnie mówiąc, utknęłam. Podoba mi się styl Bluebelli, ale w tym przypadku mogę pomarzyć o pasującym rozmiarze.


- Jak myślisz, czy bielizna ma szansę stać się istotnym tematem w blogosferze plus size, obok mody odzieżowej? 

Absolutnie tak, widzę ostatnio intensywny wzrost bieliźnianej aktywności na blogach plus size. Tak naprawdę bielizna zawsze była obecna w tle, niestety, głównie w tym modelującym sylwetkę wydaniu. Nie potrafię przewidzieć, w którym kierunku się to potoczy - może dlatego, że moda ma dla mojej blogowej działalności marginalne znaczenie. Nie, że nie chciałabym jej robić. Niespecjalnie mnie na to stać, bo wiązałoby się to z koniecznością ściągania ciuchów z zagranicy.

Na rynku jest stosunkowo niewielu producentów, kolekcje nie są duże, a do tego firmy szyją bardzo podobne projekty. Efekt jest taki, że widzisz jedną kurtkę w podobnych stylizacjach na kilku blogach. Bielizna ma nad modą tę przewagę, że firm jest więcej, więcej eksportujących swoje produkty większych firm, więcej pomysłów, większe tempo rozwoju. Życzę modzie plus size, żebyśmy wylobbowały w niej przynajmniej to samo, co wy w zakresie stanikowym.

Rozwój branży plus size w Polsce - nie tylko w kontekście mody - powstrzymuje rozmiar rynku oraz brak pomysłu jak ten plus size podać. W tej chwili podajemy go z body posi, jak będziemy to robić za rok? Kto wie?

 

Galanta_turban_b

 

- Stworzyłaś już kilka bieliźnianych wpisów w swoim blogu. O czym są? Co chciałabyś przekazać Syrenom Lądowym w związku z bielizną? Może widzisz jakieś stereotypy do obalenia, mury do zburzenia? :-)

Ha! Zaczęło się od tragicznych bikini i muszę się przyznać, że to jest rekordowy wpis z minionego roku. Moje zdjęcia z nieszczęśliwą miną w kompletnie niedopasowanym bikini obejrzało kilkanaście tysięcy użytkowników, co jak na tak małego bloga jak mój jest niezłym wynikiem. Potem wyjaśniałam różnice między bikini od firmy bieliźniarskiej a tym z sieciówki.  

Tak naprawdę to temat bielizny wciąż jest u mnie bardzo świeżutki, podczas 5. Salonu Bielizny poznalam masę fajnych ludzi, to pchnęło mnie w kierunku głebszych refleksji nad bielizną w kontekście plus size. Ostatnio opowiadałam o tym, jak uwolniłam się od gąbki i głębokiego przekonania, że mój biust jest bardzo nie tak - staram się, żeby moje bieliźniane rozważania nie sprawiły, że zgubię gdzieś ciałopozytywnego i plussajzowego ducha bloga. To dla mnie bardzo ważne.

Syrenom Lądowym chciałabym powiedzieć, że zasługują na piękną bieliznę tak samo, jak ich szczuplejsze koleżanki i że nie, nie wyglądają wcale głupio w pięknej bieliźnie.

Oraz, że wbrew temu, co sądzimy, mamy moc - możemy sobie wylobbować te wymarzone majtki do rozmiaru 60 czy gustowną bieliznę erotyczną. Serio!

 

- Szczerze wierzę w moc! Dziękuję za rozmowę!

 

A może teraz Wy chciałybyście zadać Galantej Lali własne pytanie? Albo dorzucić coś do tego, co napisała o większych rozmiarach, albo o ciałopozytywności w kontekście bielizny?

I z kim mam porozmawiać następnym razem? :-)  

 

Clarisse, czyli koronkowa robota

$
0
0

 

Zawsze się cieszę, gdy nasze firmy wprowadzają nowe konstrukcje, zwłaszcza jeśli nie jest to kolejny model push-upa albo half-cup do F :-) O kłobuckiej firmie Nessa nie da się jednak powiedzieć, że nie dba o duże rozmiary. Na nowy model Clarisse w kroju side-support rzuciłam się więc z szałem, i dobrze, bo testy tej konstrukcji wypadają u mnie jeszcze lepiej niż poprzednio recenzowanej Moly. Do tego bardzo spodobał mi się design.

Clarisse udało mi się przymierzyć już w październiku, na ostatnim Salonie Bielizny w Łodzi. Jest więc kolejnym pozytywnym przykładem, że cuda oglądane na targach trafiają potem do sklepów. Miła ciekawostka: Clarisse doceniają nie tylko polscy, ale i zagraniczni detaliści, co już daje się zauważyć na różnych firmowych instagramach :-)

Nessa - Clarisse  [Rozmiary: 65 E-S, 70 D-R, 75 C-P, 80 B-O, 85 B-N, 90 B-M, 95 B-L, 100 B-K, cena: ok. 155 zł; biustonosz został mi dostarczony przez producenta.]

 

 

Estetyka

Nigdy nie przepadałam za nadrukami udającymi koronkę - zawsze gdzieś tam unosiło się wrażenie tańszego i wygodniejszego w szyciu substytutu koronki prawdziwej. Ale przypadku Clarisse, gdy tylko przyjrzałam się z bliska, wszystkie uprzedzenia wyparowały. Nadruk jest gęsty, finezyjny, bardzo precyzyjny. Może się kojarzyć nie tylko z wzorami koronek, ale też kolorowankami czy tatuażem. Do tego jest zgrabnie zestawiony z koronką w górnej części miseczki.

 

 

Koronce tej należy się również pean, ponieważ jest nie tylko bogata i urzęskowiona na brzegu (kocham eyelash lace), ale do tego mocna i dzięki temu pozbawiona jakiegokolwiek podszycia, które mogłoby zmniejszyć jej przejrzystość. 

 

 

Clarisse na tyle robi wrażenie wzorem, że wybaczam jej gładki czarny tył i dość zwyczajne kokardki. Niby taki zwykły zestaw czerni z lekko beżoworóżowawym kremem, a efekt jest piorunujący, zwłaszcza w komplecie z cudnymi wysokimi figami. Styl trochę staroświecko-buduarowy, ale przy tym bardzo świeży. 

 

 

Wszystkie materiały są solidne i dobrej jakości, włączając w to doskonałe zapięcie. Tylko ramiączka trochę za szerokie. 

 

Dopasowanie

Podobnie jak w przypadku Moly, wybrałam rozmiar 85H. Nessa, jak już wspomniałam w tamtej recenzji, należy do rodziny „małomiseczkowych” firm, w których miseczka H jest mniej więcej odpowiednikiem FF-G brytyjskiego (oprócz Nessy zaliczam do nich Ewę Bien i Gorteks). Kupując zatem w Nessie po wcześniejszych zakupach np. w Avie możemy się rozczarować mniejszą wielkością misek. Dobrze jednak, że rozmiarówka jest konsekwentna w ramach marki. Jak dotąd wszystkie przymierzane przeze mnie nowe Nessy (to jedna z trzech) pasują w tym samym rozmiarze. Ta w dodatku, pewnie dzięki konstrukcji, lepiej się układa i nie widać w niej mojej asymetrii. 

 

 

A tak swoją drogą, to kiedy wreszcie nasze firmy ujednolicą rozmiarówki? Czy to w ogóle kiedykolwiek nastąpi? 

 

Kształt

Marzenie każdej bra-ortodokski - biust mocno podniesiony, zebrany, a przy tym okrągły. Ten side-support lepiej sprawdza się na moim biuście, niż zwykła trójdzielna balkonetka (Moly). 

 

 

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Jak widzicie, miseczki mają czteroczęściowy krój z panelem bocznym, czyli side-support. Znamy dobrze ten typ kroju z biustonoszy brytyjskich (Panache, Sculptresse), a ostatnio także polskich (np. Ava). Panel jest spory, co u mnie zawsze działa na korzyść (staniki z mniejszym side-supportem gorzej zbierają i podnoszą mój biust). 

 

 

Cały przód Clarisse jest uszyty z matowego simplexu, który sam z siebie jest wyjątkowo stabilnym materiałem, a boczne panele są jeszcze dodatkowo podszyte tiulem. Dzianina tylna pracuje na piątkę - sprężysta, a jednocześnie mocna. Nie dziwię się, że Clarisse jest produkowana w tak dużym zakresie rozmiarów, bo od razu widać, że da radę nawet naprawdę ciężkim piersiom. 

 

 

Wygoda

Żeby nie było samych piątek ;-) Clarisse trochę mnie gniecie fiszbinami bocznymi, ale na tyle niewiele, że jeszcze ich nie wyprułam. Ale niewykluczone, że jednak w końcu to zrobię. Bardzo wygodne są te szerokachne ramiączka, choć wizualnie trochę za ciężkie. 

 

Do kompletu - figi z wysokim stanem, rozmiar XL

Są mega! Doskonale leżą na mojej brzuchatej i niezbyt biodrzastej figurze, trzymają się i nie zjeżdżają, do tego są bardzo ładne, a dla wielu zaletą zapewne będzie optycznie wyszczuplający design (pionowe panele z przodu i z tyłu, półprzejrzyste koronkowo-tiulowe boki). Dostępne katalogowo do rozmiaru XXXL, co wg firmy odpowiada konfekcyjnemu 46. Szkoda, że nie ma jeszcze większych, zwłaszcza że stanik dochodzi do rozmiaru 100 pod biustem (i w tym obwodzie do niemałej miseczki K). 

 

 

 

 Moim zdaniem - grzech nie wziąć kompletu! :-) By the way... Która z powyższych fotek bardziej się Wam podoba? ;-)

 

Galeria

Muczo zdjęć Klaryski! :-) 

 

Nessa - Clarisse

 

Podsumowanie

Jeszcze jedna świetna nowość od polskich firm w tym sezonie (i jeszcze jedna z dużym udziałem czerni ;)) - w ogóle mijający właśnie rok obfitował w udane krajowe produkty. W bliskich planach mam już kolejną recenzję Nessy, ale już w bardziej wiosennych barwach :-) 

 

 

Ciekawa jestem, czy miłośniczki Nessy poznały już ten model i co o nim myślą. Jak się sprawdza nowa konstrukcja? I czy wystarczająco zachęciłam do prób te z Was, które jeszcze tej marki nie znają? (majtki, pamiętajcie! Świetne majtki! :-))

 

Choinkowce, czyli #zielonomi :-)

$
0
0

choinkowce

 

Były już czerwone jabłka - czas na zielone iglaki ;-) Zieleń to kolor rzadko w bieliźnie spotykany, a przy tym jedna z moich ulubionych barw - dlatego widok zielonego kompleciku zawsze wywołuje u mnie rumieniec ekscytacji i ręka odruchowo sięga po wirtualny portfel. I wiem, że nie tylko u mnie, bo sporo bieliźnianych maniaczek wypatruje odcieni tej barwy w kolekcjach. Tak to już jest, że czego na rynku najmniej, to właśnie budzi największą żądzę posiadania. Zapraszam więc na wspólnego nura w lasy liściaste oraz iglaste, a może raczej - zagajniki. A o puszczy zawsze można pomarzyć... :-)

Poniższe propozycje to oczywiście tylko wybór. Musicie mi wybaczyć, że niektóre modele złośliwie pomijam, głównie ze względu na małą rozmiarówkę. Ale Wam nie stawiam żadnych ograniczeń - jeśli znacie coś godnego dorzucenia do tej listy, śmiało - zapraszam do komentarzy!

 

Las liściasty

Podział choinkowców będzie dość umowny - jako że niektórych modeli nie miałam okazji widzieć na żywo, moja ocena odcieni może trochę odbiegać od rzeczywistości. Ten jednak znam i posiadam oraz bardzo doceniam butelkowy odcień, odbiegający od najczęstszych w zielonej bieliźnie chłodnych, przeniebieszczonych kolorów. Satine Lace w wersji green marki Bravissimo przechyla się w moich oczach na ciepłą stronę bardziej niż większość dostępnych choinkowców i kojarzy się bardziej roślinnie, niż mineralnie. 

 

Bravissimo_Satine_green

Rozmiary: UK 28-40 DD-J. 

 

Satine_green_selfie_04

Jako że zdjęcie sklepowe nie oddaje moim zdaniem ani prawdziwego koloru, ani uroku koronki z tyłu świetnych majtek z wysokim stanem (szkoda, bo zwykle fotki w Bravissimo sobie cenię...), postanowiłam znowu zabawić się w modelkę ;-) 

 

Żałuję, że przegapiłam okres świetności modelu Daisy marki Samata w wersji zielonej. Ma oliwkowy, zdecydowanie liściasty odcień - a takie szczególnie hołubić należy, bo to prawdziwa rzadkość. Niestety, to już przemijająca kolekcja i zostało mało rozmiarów :-( Model był/jest dostępny w 5 konstrukcjach (na fotce - półusztywniana A925). 

 

Samanta_Daisy_zielony

 

I mój ulubiony liściak - co prawda mamy tu tylko zieleń na czarnym tle, ale nie mogłam go pominąć w tym zestawieniu. Na Shirley marki Gorteks fanki zieleni ostrzyły sobie ząbki już od marca, gdy owe urokliwe, elfickie czarno-zielone koronki pokazały się na Salonie Bielizny w Łodzi. Shirley już w sprzedaży w 3 wersjach - usztywnianej, miękkiej i push-up.

Na fotce wersja usztywniana (ta sama, którą widzicie na początku notki) - mam zamiar pokazać Wam ją jeszcze bardziej z bliska - może nawet załapie się na recenzję ;-) 

 

SalonBieliznyW17_Gorteks_01_b1

Rozmiary wersji usztywnianej (B4): 70-95 B-C, 65-100 D-F, 65-95 G, 65-90 H. 

 

Motyw listków i kwiatów w jeszcze bardziej luksusowym, wyjątkowo zwiewnym wydaniu oferuje nam A'zaira Intimates w modelu Morghan. Ciekawa jestem, czy jakakolwiek polska stanikomaniaczka odważyła się już zrobić zakupy w tej nietaniej marce. Jeśli tak - koniecznie dajcie znać, czy warte to-to takich pieniędzy? :-) 

 

Azaira_Morghan_green

Rozmiary UK: 30-36 DD-H

 

A jeśli już jeseśmy przy luksusach, to Adina Reay zrobiła model Pru w kolorze zwanym przez firmę trawiastym (grass). To jedna z najbardziej zielonych zieleni, jakie widziałam, i najbardziej godna miana trawiastej. Aż pokażę jej dwa zdjęcia:

 

AdinaReay_Pru_grass_02_b

AdinaReay_Pru_grass_01_b

 

Mamy tu do czynienia niewątpliwie z plandżem, w opisie jednak brakuje informacji, czy dolna część miseczki jest usztywniona czy nie (w ogóle opis jest w zasadzie nieistniejący...). Jeśli któraś z Was już zaryzykowała ten model (£130 - ryzyko niemałe), to proszę o podzielenie się wrażeniami :-) 

Rozmiary: UK 28-36 DD-G. 

 

A to nieco już przebrzmiała, ale ciekawa (i przeceniona :-) ) propozycja marki Freya - Pin Up. Prezentuję ją w komplecie, ponieważ usztywnianemu biustonoszowi towarzyszą świetne figi z wysokim stanem. W nadruku będącym czymś w rodzaju skrzyżowania motywu zwierzęcego z kamuflażem widać wyraźnie zielone akcenty. 

 

Freya_pinup_black

Rozmiary: UK 28 D-GG, 30 D-H, 32-36 C-H, 38 C-G (dostępność ograniczona), dostępny także półgorset (maksymalna miseczka GG). 

 

Marka Fantasie niespodziewanie zaskakuje w aktualnym sezonie całkiem zieloną zielenią. Z tego co pamiętam z oglądania zapowiedzi, jest to kolor nie całkiem chłodny, raczej bardziej po stronie zielonej niż niebieskawej. Isabella występuje w dwóch wersjach: miękkiej side-support i usztywnianej half-cup, obie łączą szmaragdową ciemną zieleń z czernią. 

 

Fantasie_Isabella2_emerald

Rozmiary wersji miękkiej: UK 30-38 D-H, 40 DD-G, 42 DD-F

 

Fantasie_Isabella_emerald

Rozmiary wersji usztywnianej: UK 30 D-G, 32 C-G. 

 

Nie jestem pewna, do której grupy zaliczyć Szeridę od Ewy Bien w wersji zielonej - całość to raczej chłodnawy odcień, ale w haftach pobłyskują liściaste akcenty. Niech więc będzie, że to las mieszany :-) Oto konstrukcja B103, czyli model miękki o największej rozmiarówce z tego wzoru. 

EB_Szerida_zielony

Rozmiary: 65 F-M, 70 E-L, 75 D-K, 80 C-J, 85 B-I, 90 B-H, 95 B-G, 100 B-F.

 

Las iglasty

Zmierzam ku odcieniom chłodniejszym, bardziej niebieskawym, czyli bardziej srebrnych świerków, niż modrzewi, i bardziej minerałów niż przyrody ożywionej. Na początek Marianna znowu z Fantasie - tym koronkom już się nie oparłam i na Wasze życzenie mogę zdać relację z noszenia :-) Polecam również piękne koronkowe figi do tego modelu. Marianna to starszy model i jest obecnie na etapie przecen. Jest to miękki side-support. 

 

Fantasie_Marianna_emerald

Rozmiary: UK 30-38 D-GG, 40 DD-G (dostępność ograniczona)

 

U Ewy Bien, która, jak widać, zieleni się nie boi - zostały jeszcze szmaragdy z kolekcji wiosennej. Oto Maruni - polecam upolować teraz w dobrej cenie :-) Na fotce znowu moja ulubiona wersja B103. 

 

EB_Maruni_szmaragd

Rozmiary: 65 F-M, 70 E-L, 75 D-K, 80 C-J, 85 B-I, 90 B-H, 95 B-G, 100 B-F.

 

A oto szmaragd z czernią, czyli aktualna wersja Anushki od Elomi - miękki plandż oraz usztywniany half-cup. Istnieje też koszulka babydoll z wbudowanym half-cupem. Jeszcze nie widać tego koloru zbytnio w sklepach, ale powinien już się pojawiać. 

 

Elomi_Anushka_luxury_plunge

Rozmiary: UK 34 G-HH, 36-42 D-HH, 44 D-G, 46 D-DD

 

Elomi_Anushka_luxury_halfcup_b

Rozmiary: UK 34 G-H, 36-42 D-H, 44 D-FF, 46 D-F

 

Już w sklepach znajdziemy za to Salome marki Gaia. To półusztywniany model z aktualnego sezonu, występujący w dwóch wersjach: „regularnej” oraz w rozmiarach maxi. Ją także oglądałam na marcowych targach i zrobiła całkiem miłe wrażenie. 

 

Gaia_Salome

 

A oto fotka „wieszakowa” - wydaje mi się, że wyszła bardziej niebiesko, niż w rzeczywistości.

 

SalonBieliznyW17_Gaia_19_b

Rozmiary: regularne: 65 E-K, 70 D-J, 75 C-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E; maxi: 70 K-L, 75 J-L, 80 I-L, 85 H-L, 90 G-J, 95 F-J, 100 D-I, 105 C-H. 

Na zakończenie kolor, którego właściwie nie uwzględniałam w tym zestawieniu. Odcieni mięty dałoby się pewnie znaleźć więcej - ale co to za zieleń? ;-)  Robię wyjątek dla Elissy i Eleonor marki Gaia (również z aktualnego sezonu), bo mięta nie jest tu za blada, ani też nie przechyla się w stronę niebieskawego kaczego jaja. 

Eleonor to półusztywniany model z sympatyczną koroneczką. Rozmiarówka niestety bez wersji maxi. 

 

Gaia_Eleonor

Rozmiary: 65 E-K, 70 D-J, 75 C-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E.

 

Elissa zaś jest miękkim half-cupem, co wzbudziło z początku entuzjazm wśród amatorek tego kroju, niestety podobno konstrukcja nie bardzo daje sobie radę z podnoszeniem biustu. A szkoda. 

 

Gaia_Elissa

Rozmiary: 65 E-K, 70 D-J, 75 C-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E.

 

I to wszystko, co mam Wam do zaproponowania w dziedzinie liści i igieł :-) Jak zwykle zachęcam do uzupełniania listy o Wasze ulubione zielenie! 

A przy tej liściasto-iglastej okazji życzę Wam wszystkim pięknych, pachnących i błyszczących Świąt! :-) 

 

Shirley_selfie_01_b1

Razem z Shirley i lampkami z IKEA wprawiam się w świąteczny nastrój, czego i Wam życzę ;-)  

 

 

Nie daj się rozwałkować!

$
0
0

waek

 

Pewnie nie możecie już patrzeć na świąteczne ciasta, ale bez obaw - nie zmieniam branży na wypieki ;-) Ostatnio przez soszal media przetacza się - za sprawą kilku osób, do których się dumnie zaliczam - dyskusja na temat zdjęć reklamowych bielizny. Mówimy o pladze złej samooceny u kobiet, o szkodliwości nierealistycznego obrazu ciała w przesadnie wyretuszowanych zdjęciach, mówimy o reprezentacji - a raczej jej braku - różnorodnych sylwetek w reklamie. Na temat tego, co w reklamie powinno być, a co nie, czym może nas karmić bez szkody, a co infekuje nasz mózg kompleksami, można (i warto) dyskutować długo. Teraz proponuję skupić się przez chwilę na jednym z bardzo namacalnych wpływów reklamy na nasze życie. Zastanówmy się,  jak reklama wpływa na to, w jaki sposób dobieramy sobie bieliznę.

Zacznę mniej standardowo, czyli od tyłu.

 

Plecy nie deska

Niedawno na instagramie którejś z brafitterek spoza naszego kraju przeczytałam komentarz dziewczyny, że chłopak zwrócił jej uwagę: „ten biustonosz jest na ciebie za mały, bo widać jego linię przez ubranie!”. Chodzi o te zagłębienia, czy też zmarszczki materiału, które widzimy czasem na swoich plecach, gdy ubranie choć trochę do nich przylega, a pod spodem mamy tył biustonosza.

Rozumiem, że zdaniem owego dżentelmena plecy dziewczyny powinny być równe jak stół. Serio? Jeśli mam być szczera, moje plecy nie są równe, nawet gdy zdejmę z siebie bieliznę. No ale dobra, załóżmy, że chodziło tylko o tę jedną konkretną nierówność, tworzoną przez gumki stanika. 

Muszę Was zmartwić, albo pocieszyć - zależy, z której strony patrzycie na zagadnienie. Ludzkie plecy nijak nie przypominają kawałka deski. Pod skórą znajduje się: tkanka tłuszczowa (tak, ten okropny TŁUSZCZ, słowo dla wielu z nas niemal niewymawialne, mają nawet bardzo szczupłe osoby - nieposiadanie go w ogóle jest oznaką patologii) oraz mięśnie. Na plecach konkretnie - mięśnie grzbietu, które umożliwiają nam poruszanie korpusem, schylanie się i podnoszenie tudzież stanie prosto. Chyba nie muszę tłumaczyć, że bez nich byśmy - dosłownie - leżały? Mieśnie, nawet najsilniejsze, też nie są ze stali i się, o zgrozo, uginają lub tworzą wybrzuszenia.

 

Dołek wyklęty

Skoro już wiemy, że nasze ciało, nawet jeśli nie mamy grama nadwagi - nie jest twarde, to wyobraźmy sobie, że je naciskamy. Co się dzieje? Powstaje dołek. Nierówność, wgłębienie, linia, skaza na tej wymarzonej gładkiej i twardej powierzchni, która, jak wiemy, jest fikcją. A obok dołka - górka, bułka, wałek, czy jak go tam zwał czy zwała. 

Uprzedzę dalszy tok rozważań i już teraz napiszę, że nie istnieje na świecie gumka od bielizny, która opinając ciało nie stworzy w nim żadnego dołka. Nawet jeśli jest bardzo luźna i bardzo sprężysta - jeśli nie ma zsunąć się z ciała, tylko ma się na nim trzymać, musi zagłębić się w nim choćby na milimetr. 

 

Tłuszczofobia

Przecież wiemy, jak wyglądamy i co się dzieje z naszym ciałem przy nacisku. Skąd zatem te dziwaczne przekonania o tym, że wszelkie nierówności to zło, bo ideał jest gładki, twardy plastik jest fantastik, a naturalne miękkie ciało to zgroza?

Pierwszą przyczyną obsesji gładkiego i twardego ciała jest, jak sądzę, powszechna tłuszczofobia. Mamy tak mocno wtłoczone do głów, że grube i tłuste to najgorsze zło i brzydota, że nie potrafimy zaakceptować tłuszczu jako nieodłącznego elementu naszej cielesności. Nawet wtedy, gdy mamy go w tak zwanej normie, a nawet jeszcze mniej. A to miękkie, w czym powstają dołki, to przecie tłuszcz.

 

Wałkowanie photoshopem

Idealizację gładkiego i twardego odzwierciedla, a zarazem wzmacnia, obraz ciała serwowany nam w reklamach. W tym - w reklamach bielizny, bo tam, siłą rzeczy, ciała jest najwięcej. Przyjrzymy się, jak wyglądają plecy modelek i tyły biustonoszy na zdjęciach reklamowych. O ile w ogóle są pokazane - bo bardzo często się ich nam skąpi. Zapewne sądzi się, że najważniejszy w ocenie biustonosza jest jego przód, a najlepszą reklamą stanika - pokazanie dwóch pokaźnych idealnych kulek, które jakoby tworzy on z piersi. Co też najczęściej nie odpowiada prawdzie (ale o tym w innym odcinku ;-) )

Wracając do pleców - na większości zdjęć reklamowych skrzętnie minimalizuje się jakiekolwiek nierówności tworzone przez tylne skrzydełka biustonosza. Częściowo dzieje się to przez zatrudnianie bardzo szczupłych modelek, u których te nierówności są bardzo niewielkie. Ale to byłoby jeszcze pół biedy.

 

Panache_Clara_back

Zdjęcie tyłu biustonosza Clara marki Panache. Nierówności są minimalne, ale widać, że pas biustonosza lekko zagłębia się w ciele modelki, mimo że jest bardzo szczupła. Widać także zagłębiające się gumki fig.

 

Panache_Clara_Figleaves_b

Ten sam biustonosz na zdjęciu sklepu internetowego Figleaves.com. Kontur ciała modeki jest dość równy, ale nie tworzy idealnie gładkiej linii. Tu także nieco bardziej realistycznie wyglądają majtki.

 

Panache_ClaraBravissimo_b

Jeszcze jedna fotka - tym razem z Bravissimo.com. Widać, jak tył biustonosza naciska na plecy i tworzy w nich lekkie zagłębienie. Nie ma też wątpliwości, że modelka posiada mięśnie grzbietu ;-)  

 

Powyższe trzy fotki przedstawiają szczupłe kobiety - firmy nie zdecydowały się pokazać nam, jak produkt układa się na innych typach sylwetki. Nieco większe zróżnicowanie do tego obrazu dokłada nam firma Curvy Kate. Modelki na zdjęciach tej marki są przeważnie pulchniejsze.

 

CurvyKateVictory_back

Tył biustonosza Victory marki Curvy Kate - tu już całkiem dobrze widać, jak pas biustonosza zagłębia się w ciele. 

 

A teraz - uwaga - pokażę Wam prawdziwy popis mistrza wałka! 

 

EB_Gloria_ty

EB_Gloria_tyl_2

Zdjęcie tyłu biustonosza Gloria z najnowszej kolekcji marki Ewa Bien. Plecy modelki w miejscu, gdzie leży biustonosz, są proste jak od linijki. Nie widać najmniejszej nierówności, nawet materiał jest jakby z plastiku. W powiększeniu da się nawet zauważyć ślad po retuszu. Czy ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, że ten biustonosz nie leżał w ten sposób naprawdę? 

 

Na wszystkich fotkach oprócz ostatniej modelki wyglądają może mało reprezentatywnie dla ogółu kobiet (są bardzo szczupłe lub raczej szczupłe, a gumki zagłębiają się w ich ciałach minimalnie), ale obrazy te mają przynajmniej pozory realizmu. Ostatnia fotka wraz z zoomem przedstawia fikcję. Fikcję, która utrwala się w naszych mózgach, bo widujemy takie zdjęcia setkami. Wiele z nas wyrabia sobie na tej podstawie wyobrażenie, jak powinnyśmy wyglądać w biustonoszu. Jest to wyobrażenie błędne, a nawet szkodliwe, bo powodujące, że kupujemy źle dopasowane biustonosze. Co zresztą i tak nie pomaga nam w osiągnięciu tego wymalowanego przez grafika ideału, bo jego zwyczajnie osiągnąć się nie da. 

 

Robią mi się wałki

Chyba nie ma na świecie brafitterki, która nie słyszała w przymierzalni narzekań na te okropne wałki na plecach. Wałki od biustonosza. Proszę dać mi inny rozmiar, ten jest za ciasny. W tym robią mi się wałki. Wyglądam, jakbym była jakaś tłusta!  Sama we własnym skromnym doświadczeniu spotkałam się z setkami uwag tego typu. Jak mam dobrać sobie biustonosz, w każdym robią mi się wałki na plecach. Proszę mi pomóc dobrać biustonosz, byle nie za ciasny, bo robią mi się wałki. Poszukuję biustonosza, ale koniecznie w bardzo dużym rozmiarze, co najmniej 100 pod biustem, bo jestem gruba i robią mi się wałki!  

Chcecie znowu złą, albo, zależnie od punktu widzenia, dobrą wiadomość?  Te wałki będą Wam się robić. Zawsze. 

Możecie oczywiście próbować nosić luźne staniki, które nie podniosą Wam piersi z przodu, ponieważ tył stanika z tyłu nie będzie miał się jak zatrzymać i wjedzie Wam na łopatki, a może i niemal pod kark. Jeden ze sklepów nawet zrobił o tym hasło z obrazkiem i postawił w salonie w widocznym miejscu:

 

brabirds  

Noszenie za luźnego stanika może czasem zmniejszyć ten spędzający sen z powiek nosicielek staników problem, a czasem nie, ponieważ podnoszący się do góry tył, ściągany z przodu przez obwisające piersi, i tak będzie pchał do góry tłuszczowy wałek.

Jeśli tak wolicie - okej, może nie zależeć Wam na podniesieniu piersi. Obowiązku nie ma, mówię to całkowicie szczerze i bez ironii! Biust ma prawo wisieć, jeśli tyko jego właścicielka nie ma nic przeciwko. Ale warto przemyśleć, czy na pewno nie wolicie wałków z tyłu zamiast biustu niżej i czy na pewno jest Wam wygodnie w luźnym rozmiarze pod biustem, zwłaszcza jeśli biust jest duży. Może być bardzo niekomfortowo, a do tego niezdrowo. Bo w tak dobranym klasycznym staniku, jeśli piersi są ciężkie - cierpi kręgosłup i nadmiernie obciążone ramiona, albowiem cały ciężar piersi zawiśnie w takim układzie na ramiączkach. Wybór należy do Was. Jeśli preferujecie naturalny look i minimum nacisku na skórę - rozważcie miękką, elastyczną braletkę, bez wyprofilowanych drutem misek i konieczności precyzyjnego dopasowania.  

 

Nasze ciała to nie wasza wizja artystyczna

Aby dokonać wyboru, potrzebujemy prawdziwej informacji. Moim zdaniem nieetyczne jest przedstawianie nam obrazów fałszujących rzeczywistość tak, że może nam to zaszkodzić. Nie obrażę się, jeśli grafik zmieni modelce kolor włosów, bo tak mu pasuje do kompozycji, ale jeśli zmieni formę ciała na nierealną, tak że może to wpłynąć na niekorzystną dla mnie decyzję zakupową (jak kupno nieodpowiedniego rozmiaru) - sorry, to już zupełnie, ale to zupełnie co innego! To tak, jakby zdjęcie przedstawiało inny produkt, niż jest oferowany. Pokazuje mi się stanik, który ani na mnie, ani na nikim innym nie będzie wyglądał tak, jak na zdjęciu. Nazwijmy rzecz po imieniu - to jest oszustwo. 

Czemu stosuje się te praktyki? Czy naprawdę kobiety wolą oglądać rozwałkowane ciała? Trudno jednoznacznie ocenić, bo jesteśmy już tak przyzwyczajone do odrealnionych obrazów, że to te prawdziwe czasem budzą szok i niedowierzanie. Wierzę mimo wszystko, że w większości z nas tli się jeszcze na tyle zdrowego rozsądku i realizmu, by nie wierzyć w takie „wałki” grafików i nie zachwycać się  photoshop disasters. Bardziej realistyczne zdjęcia (np. te z kampanii Curvy Kate, czy - z naszego podwórka - katalogi Avocado czy zdjęcia Ewy Michalak) spotykają się z bardzo pozytywnym odbiorem, a firmy chyba nie narzekają na brak klientek. 

 

Pretty_plecy

Biustonosz Pretty Ewy Michalak. Widać zarówno zagłębiające się w ciele gumki, jak i wybrzuszenie ciała pomiędzy dolną a górną gumką skrzydełka oraz nad nim. 

 

Clarisse_selfie_10_b

Tył biustonosza Clarisse marki Nessa na zdjęciu z mojej recenzji. Naga prawda - tu na pewno nie było żadnego wygładzania ani zmniejszania wałeczków. Mam dużo tkanki tłuszczowej w górnych partiach ciała oraz w pasie. Spora jej część znajduje się właśnie z tyłu i z boków.  

 

 Avocado_CESOIR2

Avocado - firma, która nie wstydzi się pokazać, jak jej komplety wyglądają z tyłu. Na zdjęciu kompletu Ce Soir ciało modelki jest szczupłe, ale zachowuje naturalną miękkość i nikt nie udaje, że jest lalką z plastiku, w którym nie zagłębiają się gumki od biustonosza czy majtek. 

 

Realny sposób na wałek

Czuję się w obowiązku poczynić dygresję. A co z tymi z nas, którym wałki na plecach psują radość z bielizny? Nie udaję, że problem nie istnieje, ale są na niego sposoby inne niż np. wybieranie luźnego obwodu. Po pierwsze - wybierajmy biustonosz we właściwym rozmiarze (za luźny nie podtrzyma biustu i będzie obcierał, za ciasny - utrudni oddychanie i będzie cisnął). 

Po drugie, zwracajmy uwagę na jakość tyłu. Przy pulchniejszej figurze i większym biuście sprawdza się szerszy tył, bo rozkłada nacisk na większą powierzchnię. Dzianina nie powinna być zbyt wiotka i elastyczna, by to nie gumki wykonywały większość podtrzymującej pracy. Praktyczne jest szerokie zapięcie (na trzy haftki). Dobrzy producenci wiedzą, że nie oczekujemy od biustonoszy pogłębiania naszych kompleksów i mają sposoby na to, by w dobrze dobranym rozmiarze tył biustonosza wyglądał w miarę gładko i jednocześnie był wygodny. 

 

#wolneodretuszu

Co kieruje photoshopowymi manipulatorami? Myślę, że często zwykła nieświadomość i brak wyobraźni. Twórcy katalogów otrzymują zadanie stworzenia „ładnych” obrazów, a więc, wedle ich standardów, nie obrażających nikogo widokiem tego okropnego tłuszczu w okolicach gumek. Nie biorą w ogóle pod uwagę, że na podstawie ich twórczości podejmowane będą decyzje zakupowe oraz będzie kształtowała się wiedza kobiet o tym, jak dobierać biustonosz czy majtki (postawię hipotezę, że najczęściej są to panowie, którzy nie noszą biustonoszy). Co więcej, na tej podstawie działają niedoświadczeni i niefachowi sprzedawcy bez wiedzy brafittingowej, przekonując kobiety, że stanik może, a nawet powinien wyglądać na za mały w miseczkach i za duży pod biustem - bo przecież na wszystkich reklamach tak właśnie wygląda. 

Dlatego uważam, że najwyższy czas się zbuntować przeciwko nadmiernemu, szkodliwemu retuszowi zdjęć bielizny . Buntować się mogą klientki (od czego soszal media, fanpejdże i profile firmowe, tudzież - last but not least - głosowanie portfelem?), ale także brafitterki i właścicielki sklepów. To do nich trafiają katalogi bielizny oraz to brafitterki muszą mierzyć się na co dzień z błędnymi przekonaniami kobiet o dobieraniu biustonosza kształtowanymi przez reklamę. To właścicielki i właściciele sklepów są pierwszymi odbiorcami producentów i mogą im różne rzeczy sygnalizować, sugerować, a nawet wymagać. Brafitterki - bądźcie rzeczniczkami swoich klientek i wymagajcie od producentów zmiany stylu obróbki zdjęć!

Kobiety! Nie dajmy sobie rozwałkować mózgów. #wolneodretuszu! 

 

 

Viewing all 210 articles
Browse latest View live