Quantcast
Channel: Stanikomania!
Viewing all 210 articles
Browse latest View live

Stanikowy rok 2017 w bieliźnie, mediach i naszych głowach :-)

$
0
0

Victory_selfie_newyear_b3

 

Podsumowania są nudne, conie? :-) Nie wiem, czy bardziej dla czytelnika, czy dla twórcy, bo przyznam się Wam, że za każdym razem czuję się zmęczona tematem, jeszcze zanim do niego zasiądę. Dlatego nie każdy stanikowy rok chciało mi się podsumowywać. Ale, teraz będzie Ale :-) Ale tym razem jest inaczej, bo naprawdę tyle się fajnego przez ostatni - jedenasty, dodam - rok istnienia Stanikomanii wydarzyło, że wraca mi się do tego wszystkiego niesamowicie przyjemnie. 

W związku ze Stanikomanią poznałam mnóstwo ciekawej bielizny (polskiej zwłaszcza!) i zrobiłam sobie w niej mnóstwo selfie ;-),  przemyślałam wiele spraw (dotyczących ciała, psyche, mody, społeczeństwa, mediów, praw kobiet, ciało- i sekspozytywności), poznałam świetnych ludzi (bra-blogerki! polskie firmy!), spotykałam się z Wami na żywo (Warszawa! Gdańsk! Kraków! Łódź!) i otrzymałam olbrzymiego inspiracyjnego kopa. Oraz uświadomiłam sobie, że aby wykorzystać te inspiracje, w nadchodzącym roku będę miała pełny biust i ręce roboty. Mam nadzieję, że będziecie mnie wspierać na tej mozolnej drodze, tak by udało nam się zrobić wspólnie jak najwięcej fajnych rzeczy: zachęcić jak najwięcej firm do robienia świetnych staników, i jak najwięcej kobiet do ich noszenia (koniecznie w dobrym rozmiarze! ;-) ), albo nienoszenia, i do patrzenia na swoje i nieswoje biusty jeśli nie zachwyconymi, to przynajmniej akceptującymi oczami :-)

A oto, co nam się udało w 2017 roku :-) 

 

Rok polskiej bielizny! 

Wystarczy zerknąć do recenzji... W minionym roku polskie marki prawie całkowicie zawładnęły Stanikomanią! Na 24 recki ogółem, aż 16, czyli 2/3, dotyczyło modeli made in Poland. Najwięcej przetestowałam modeli firmy Ava - aż 6, na drugim miejscu uplasowała się Samanta (3 modele). Do mojej szuflady wpadły też modele Nessy, Gai, Ewy Michalak, Ewy Bien, Gorteksu, Le Vernis (straplessa recenzowała gościnnie Miss Alchemist).

 

Ava_Noire_selfie_00_b

Noire by Ava

 

Testowało się też marki brytyjskie: Cleo, Gossarda, Elomi, Sculptresse, Panache, Scantilly oraz duńską Change. 

Prezentacji całych kolekcji po raz pierwszy doczekały się Ava oraz Kinga. 

 

Kinga_AW17

Kinga - kolekcja jesień-zima 2017

 

W wakacje po raz pierwszy odwiedziłam Samantę i zdałam Wam relację zdjęciową i filmową z tego spotkania, której towarzyszył wywiad. Gdybym miała wskazać moje prywatne odkrycie roku 2017 wśród polskich firm, to byłaby nim właśnie Samanta, a kolejnym miłym zaskoczeniem - Nessa.

 

Samanta_projektowy_01_b

Samanta. Dział kreatywny :-)

 

W eksploracji oferty polskich marek pomagają wszystkim targi Salon Bielizny, które w tym roku odbyły się po raz pierwszy aż dwa razy - w marcu i w październiku. I ja tam byłam oraz to i owo przymierzyłam! :-) (tudzież, tradycyjnie już, matronowałam medialnie).

 

SalonV_Ava_01_b

Ava na V Salonie Bielizny w październiku 2017

 

Rok strappy bra

Czyli paseczkowca :-) Trend to już bardzo nienowy, ale wciąż żywy, a w segmencie D-plusowym ożywiony szczególnie dzięki m.in. marce Elomi i jej modelom z rodziny Soraya - Nicole - Sachi (tę pierwszą już dla Was zrecenzowałam ). Przypuszczam, że ten rok przyniesie kolejne modele tego typu, a jeśli nie - zadowolę się harness bras w wykonaniu naszej Jastin ;-) 

 

Soraya_selfie_01_b

Elomi - Soraya

 

Harness bra by Jastin :-)

 

Rok braletki

Nie pamiętam, który z minionych lat po raz pierwszy okrzyknięto rokiem braletki, ten był już chyba któryś z kolei ;-) (obecnie, zdaje się, świat bieliźnianej mody zadaje sobie już pytanie „co po braletce”). Bezfiszbinowe, lekkie produkty zachowujące naturalny kształt biustu były nadal szalenie w trendzie (a jak nie braletki i bratopy, to przynajmniej udające je modele - „Wysokie Szczyty, czyli kto nosił koronki po szyję, zanim to było modne”).

Z ciałopozytywnego punktu widzenia trend cieszy, bo ani podtrzymywanie czy modelowanie biustu, ani w ogóle noszenie stanika nie powinno być niczyim ciężkim obowiązkiem. Z punktu widzenia biuściastej miłośniczki staników może jednak niepokoić („Mam niebraletkowy biust - i co teraz?”). W minionym roku nie udało mi się jeszcze zrecenzować żadnej bezfiszbinowej braletki, ale przypuszczam, że w 2018 w końcu do tego dojdzie. Ciekawe, czy będzie to pozytywna recenzja... ;-)

 

ImpishLeeSpring17

Braletka Impish Lee [foto: Impish Lee] 

 

Rok brafittingu

Jeśli chodzi o naszą branżę brafittingową - moim zdaniem rok 2017 minął pod znakiem rozwoju szkoleń. W tej dziedzinie jestem pod wielkim wrażeniem działalności Agnieszki Sochy i jej Akademii Profesjonalnego Brafittingu. Czy wiecie, że dzięki niej w Polsce szkolą się już adeptki brafittingu z innych krajów? Agnieszka, wymiatasz! :-)

Oprócz tego branża w osobie Izabeli Sakutovej (dystrybutorki firmy Panache w Polsce) postawiła na edukację kobiet i powstał popularny poradnik „Brafitting - lifting piersi bez skalpela”, któremu miałam zaszczyt matronować medialnie, w którym znalazło się kilka moich wypowiedzi i który oczywiście dla Was zrecenzowałam :-)

 

Brafitting_Lifting_01_b

 

Blogosfera - brasfera

Rok 2017 był moim zdaniem przełomowy dla rozwoju blogów o bieliźnie. Wciąż jest nas tylko kilka, ale za to aktywnych. Rozwój brasfery to więcej osób - pasjonatek tematu, z którymi mogę wymieniać informacje i konfrontować opinie, podejmować wspólne działania i fronty. Oczywiście, najważniejsze jesteście zawsze Wy, moje czytelniczki, i Wasze komentarze, ale koleżanki po fachu to dla mnie też istotne źródło inspiracji.

 

miski_skrin

 

Prężną działalność kontynuują Miski Dwie, które spotykam już regularnie na targach i innych bieliźnianych eventach. Aga i Magda testują, relacjonują, nie boją się kontrowersyjnych tematów i prowokują do dyskusji (np. pamiętny artukuł o marce Victoria's Secret). Z przyjemnością dyskutuję z autorkami i czytam recenzje Blue Bralette i Brafiterki . Mam nadzieję, że dziewczyny wytrwają w blogowaniu.

Powiew świeżości w bra-blogosferze zapewniła  Jagna, która patrzy na bieliznę pod kątem mody i światowych trendów tudzież dostarcza nowinek z bardziej drobnorozmiarowego segmentu. Jej recenzje zdobią fajne naturalne zdjęcia.

 

Screen_Shot_20180102_at_20.07.33

 

Działalność rozpoczął prężny medialnie blog będący dziełem ważnej osoby z branży - Stanikowy zawrót głowy Izabeli Sakutovej. 

Autorka doświadczonego już branżowego bloga  Stanikowe biz-perypetie pisze wytrwale (choć mogłaby częściej ;-) ), a ostatnio  włożyła środowiskowy kij w mrowisko i zaapelowała do brafitterek o protest przeciwko nadmiernemu retuszowi zdjęć reklamowych bielizny.

Temat bielizny i brafittingu pojawił się też u blogerek zajmujących się na co dzień inną tematyką, takich jak Galanta Lala, z którą wywiad miałyście okazję niedawno poczytać. Odbyłyśmy w tym roku bardzo inspirujące spotkanie na żywo, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że kobiety plus size można i trzeba przekonywać do dobrej bielizny. Bielizna drogą do body positive! :-) 

 

Ciałopozytywność

A skoro już o bopo mowa :-) 2017 to pierwszy rok, w którym usłyszałyśmy polską wersję terminu body positivity i przeczytałyśmy ją w ogólnopolskiej gazecie. Wiosną „Wysokie Obcasy” namówiły kobiety, by pokazały się światu w bikini (akcia #ciałopozytywne, #ciałogotowenaplażę), z czego skwapliwie skorzystałam („Twoje ciało żyje teraz”). Miałam przy tym trochę smutną refleksję, że bez klasycznych mediów wciąż bardzo trudno ruszyć w kraju jakikolwiek kontrowersyjny temat :-( Rzecz jasna, łakniemy ruchu body positivity jak kania dżdżu, tylko wciąż wstydzimy się chyba do tego przyznać.

Nasze ciała zasługują na szacunek, na publiczną obecność bez cenzury, na otwarte mówienie o ich potrzebach bez względu na rozmiar, wiek, kształt. Niezależnie od formy czy wieku ciała, każda z nas ma prawo do wyrażania siebie poprzez strój czy bieliznę. Chyba wiele z Was zgadza się ze mną, bo „Manifest Dzidzi Piernik” zebrał w minionym roku rekordową liczbę Waszych komentarzy.

 

Kolaz_04_1

 

Mamy też dość cenzurowania reklam bielizny w mediach i pruderii social mediów, w których za pokazanie kobiecych piersi grożą bany („Biust ocenzurowany”). Zachęcałam Was też do tego, byśmy oprócz domagania się zmiany myślenia w mediach, zaczęły przemeblowanie we własnych głowach i dały naszym ciałom i biustom prawo do własnej, naturalnej formy - w staniku czy bez („Nie muszę pasować do formy"). 

Last but not least - protestowałam przeciwko nadmiernemu retuszowi zdjęć reklamowych bielizny, który szkodzi nam nie tylko na samoocenę, ale też źle wpływa na nasze decyzje zakupowe („Nie daj się rozwałkować”). 

 

waek

 

Media

To był kolejny rok coraz fajniejszej, ciekawszej i bardziej bra-ciało-pozytywnej prasy branży bieliźnianej. Każdy numer „Modnej Bielizny” czytam już od deski do deski, znajdując ciekawe ankiety (np. o potrzebach klientek z dużym biustem, 50+), wywiady z właścicielkami sklepów i marek, które znamy i lubimy, plus zawsze jakąś porcję wiedzy. Z nudnych (przepraszam, ale tak było) magazynów reklamowych zrobiły się opiniotwórcze czasopisma, które da się czytać, a nie tylko kartkować reklamowe fotki.

Fotki zresztą też stają się coraz lepsze - dość wspomnieć świetną sesję „Piękne bez retuszu” w ostatnim numerze „Modnej...”, z modelkami plus size.

 

modne_bezretuszu

 

W tym samym numerze o ciałopozytywności w bieliźnie wypowiedziały się blogerki (łącznie z niżej podpisaną) :-) 

 

 modna_blogerki

 

Trochę zaniedbałam ostatnio Magazyn Mody Intymnej, ale zdaje się, że i tam dzieje się coraz ciekawiej i w 2018 roku zamierzam nadrobić lekturę. 

W telewizorze ważnym wydarzeniem był program Supermodelka Plus Size - choć nie jestem jego entuzjastką, doceniam jednak, że poruszył umysły i dzięki niemu internety zawrzały od dyskusji o miejscu ciała w większym rozmiarze w naszym medialnym i społecznym krajobrazie. A Iza Sakutova miała tam swoje bieliźniane 10 minut i ubrała ładne stadko biustów. 

A soszal media? Pochwalę się własnymi - na fejsie Stanikomania przekroczyła liczbę 7000 fanek i fanów, na instagramie - 2000 (czy już mówiłam, że kocham Instagram? Szczerze zachęcam do obserwowania nie tylko mojego instagramka , bo dużo się tam fajnego dzieje). Waszej uwadze polecam też tagi #ciałopozytywne oraz #wolneodretuszu.

 

Co na Stanikomanii w 2018?

Przyznam się Wam szczerze, że nie lubię planować - ani w życiu, ani w blogu :-) Raczej wolę marzyć i definiować zamiary. A zatem, Stanikomania w nadchodzącym roku postara się robić więcej i lepiej!

Jeśli chodzi o konkrety, zastanawiam się poważnie nad zwiększeniem częstotliwości artykułów. Co o tym sądzicie? Myślę, że sporo zagadnień zasługuje na więcej niż krótkie wrzutki na fejsie czy insta - ich tworzenie zajmuje mniej czasu, ale też daje mi mniej satysfakcji i poczucie, że prześlizguję się po tematach.

Co dalej? Na pewno będę, jak zwykle, recenzować, prezentować i opisywać, co się w bra-nży, zwłaszcza D-plusowej, dzieje, ale oprócz zachwytów nad modelami i markami chcę dalej rozmawiać z Wami na różne bardziej ogólne związane z bielizną tematy, takie jak ciałopozytywność, obraz ciała w reklamie i mediach, normy społeczne dotyczące noszenia i ubierania biustu. A także... psychologia brafittingu, że tak to szumnie nazwę, czyli o tym, jakiego podejścia oczekujemy od brafitterek i wszelkich doradczyń bieliźniano-stylistycznych. W tym także tych przekazujących nam swoje porady w książkach, prasie czy telewizji.

Chciałabym, żebyśmy w 2018 roku wspólnie zastanowiły się, na ile pozwalamy modzie czy medialnym kanonom urody narzucać nam spojrzenie na nasze ciała, jak wypracować zdrowy dystans do społecznych oczekiwań, a także, czy możemy same te kanony zmieniać?   Niech 2018 stanie się Rokiem Wolnego Biustu, czyli dążenia do maksymalnej swobody wyboru, jak i w co będziemy odziewać nasze piersi. Co wy na to? :-) 

 

Czego Wy sobie życzycie?

Czego najbardziej życzyłybyście sobie w 2018 roku, w dziedzinie bielizny?

Ja sama oprócz standardowego „więcej fajnego w moim rozmiarze” życzyłabym sobie rozwoju zmysłowo-erotycznej bielizny nie tylko  pasującej na mnie, ale także o przyzwoitej, nie-bazarowej jakości i dobrze (nie byle jak) skonstruowanej (z tym jest wieczny problem!). Może też trochę eksperymentów z formami pośrednimi między biustonoszem a topem ( underwear as outerwear) dla większych rozmiarów. Do tego mniej cenzury i pruderii w mediach, mniej retuszu w reklamie, więcej różnorodnych ciał w ich naturalnej formie w katalogach... I coraz lepszej polskiej bielizny - może pojawienia się większej liczby małych, niezależnych producentów o ciekawych pomysłach designerskich, nie tylko w rozmiarze XS?

Z chęcią posłucham Waszego koncertu życzeń! Może się spełnią już w tym roku? Niektórym na pewno możemy w tym spełnianiu się dopomóc, a zatem: do roboty! :-) 

 


Anita Powietrzna

$
0
0

Anita_selfie_00_b

 Ćwicz jogę, a żadne zapięcie na plecach nie będzie ci straszne ;-) 

Aktywność ruchowa to ta sytuacja, kiedy większe piersi przeszkadzają nam chyba najbardziej. Od czego jednak porządne staniki sportowe? Kosztują, ale działają. Naprawdę! Jeśli ktosia jeszcze nie jest przekonana... To niech się przekona :-)

Od paru lat jestem fanką sportowców marki Panache - trzymają jak żelazo, fajnie się w nich wygląda, co sezon pojawiają się nowe kolory i nadruki (no i są do miseczki H, brytyjskiej, a mniejsze obwody nawet do J). Cudem się powstrzymuję przed kolekcjonowaniem. Boleję tylko trochę nad tym, że wersja bez drutu, a takiej ostatnio potrzebuję bardziej, ma jakby mniej atrakcyjne wzory niż klasyczny fiszbinowiec. Bez drutu, a więc trochę mniej pancernie podtrzymująca, albowiem - i tu być może niektóre z Was będą zawiedzione - nie biegam. Nie biegam, nie skaczę, nie uprawiam innych sportów typu high impact, mocno wstrząsogennych dla biustu. Nie polubiłam się nawet z bieżnią i dlatego nie znajdziecie u mnie recenzji z punktu widzenia biegaczki (chyba że gościnną, co już się zdarzało! :). Zostałam za to fanką jogi i tu drut w miseczce nie tylko nie jest mi potrzebny, ale nawet przeszkadza. 

Kusiło więc, by poszerzyć repertuar i zainteresować się innymi bezdrutowymi sportowcami. Naprzeciw wyszła mi niemiecka marka Anita, z którą spotkałam się na ostatnim Salonie Bielizny. Tamże mogłam sobie poprzymierzać i dobrać rozmiar w Anitowskich sportach, a przy okazji od pierwszego wejrzenia polubiłam ten model, który niniejszym recenzuję :-)

Anita Active - Air Control Padded 5544 (Delta Pad)  [Rozmiary: 65-95 AA-E, 65-90 F, 65-85 G, 65-80 H, cena: ok. 289 zł; biustonosz został mi dostarczony przez producenta].

 

Anita_Air_01_b 

Anita_Air_05_b

  Estetyka

Siatka! Uwielbiam  mesh zarówno w ubraniach, jak i bieliźnie. Niestety mało rzeczy siateczkowych da się znaleźć w moim rozmiarze. A tu proszę - stanik praktycznie w całości z siatki, tylko od wewnątrz wzmocniony piankowymi usztywniająco-podtrzymującymi wstawkami, które producent nazywa delta pad. Estetyka i przewiewność w jednym - dla mnie super. Dzięki temu, że wierzchnia warstwa jest przejrzysta (przez różową siatkę prześwitują delta pady - od spodu są szare, ale po stronie siateczki - czarne), stanik jest lżejszy optycznie i ciekawy wizualnie. Takich twórczych kombinacji materiałów dotychczas brakowało mi w moich sportowcach. 

 

Anita_Air_21_b

 

Róż jest piękny i mocny, aczkolwiek przednia część stanika ma trochę inny odcień (cieplejszy) niż tylna. Zauważyłam to dopiero robiąc zdjęcia do tej recenzji, więc właściwie mu to wybaczam, skoro mnie nie razi. 

 

Anita_Air_03_b

Anita_Air_04_b

 

Podoba mi się gładka, opływowa linia tego modelu (na dolnej taśmie ani na skrzydełkach nie ma widocznych szwów u dołu) i wąskie ciemnoszare lamówki. No i siatka, czy już mówiłam, że ją kocham? ;-)  

 

Kształtowanie

Nie oszukujmy się, Anita nie da większym, cięższym piersiom takiego kształtu, jak na zdjęciach katalogowych. Takiego szału to nie ma. 

 

Anita_Air_pink

 

Mój biust sobie w niej elegancko z lekka wisi, jest podciągnięty, ale nie wypchnięty do góry, a także niezbyt zebrany. W koszulce jednak kształtem nie odbiega drastycznie od formy w przeciętnym, nieszczególnie zbierającym staniku. A i szczerze mówiąc bez niej nie mam presji na wymodelowane piersi w staniku, w którym ma mi być przede wszystkim wygodnie. Jest.

 

Anita_selfie_02_b  

Anita_selfie_08_b 

Anita_selfie_03_b Anita_selfie_10_b

 

Anita_selfie_05_b

Anita_selfie_12_b

Anita_selfie_13_b

Anita_selfie_15_b

Anita_selfie_14_b

  Podtrzymanie i redukcja ruchów biustu

Jako że nie ruszam się dynamicznie (co nie znaczy, że nie wykonuję wysiłku - kto joguje, ten wie), nie potrafię powiedzieć, czy Air Control Padded dobrze sprawdza się przy bieganiu. Jednak pierwsze, co zrobiłam po założeniu stanika i wyregulowaniu wszystkiego jak trzeba, był, rzecz jasna, test skokowy. Byłam miło zaskoczona faktem, że mój biust, mimo że, jak widać, nie ma w tym staniku podniesionej formy - nie bardzo się przy tych ruchach obniżał.

Szarpnięcie biustem w dół, które znają wszystkie właścicielki większych piersi, jest zaskakująco dobrze hamowane przez wzmacniające delta pady oraz mało rozciągliwe ramiączka. Delta pady są termicznie modelowane, wypełnione miękką pianką, lekko elastyczne - minimalnie góra-dół, trochę bardziej na boki. Podsumowując, biust nie jest wypchnięty do góry, ale pozostaje nieźle zabezpieczony przed opadaniem. 

Przygotowując recenzję, powtórzyłam test i nakręciłam dla Was ten oto wesoły filmik. Zapraszam do przyjrzenia się mojemu skaczącemu biustowi :-) 

 

 

Podczas testu (skakałam najwyżej jak umiałam) nie czułam żadnego dyskomfortu w piersiach. Choć, muszę powiedzieć szczerze, nie trwał długo (moje kolana niestety tego nie lubią :-( ). 

Mogą być rozczarowane te z Was, u których stabilność poprawia spięcie ramiączek na plecach - tutaj takiej możliwości nie ma. 

   

Dopasowanie i przewidywalność rozmiaru 

Znając swój przeciętny rozmiar w markach EU, sądziłam, że będzie mi potrzebne 80H. Przymierzyłam jednak 85G i to był moim zdaniem strzał w dziesiątkę.

 

Anita_Air_20_b

 

Nie potrzebuję ciaśniejszego obwodu - ten jest w sam raz. Jego rozciągliwość jest minimalna, ponieważ cały przód i boki stanika są stabilne. Elastyczne są jedynie skrzydełka tyłu, które są bardzo szerokie i w związku z tym też mało się rozciągają. 

Miseczki nie są ograniczone fiszbinami, odpada więc martwienie się o ich szerokość. W G moje piersi mają wystarczająco dużo miejsca i jednocześnie na tyle mało, by nie pozostał luz, ani by miseczki nie były zbyt wysokie pod pachami. 

 

Komfort noszenia, regulowania, zakładania i zdejmowania

Powietrzna Anita zakłada się bezproblemowo. Ma tylko jedno, klasyczne zapięcie na haftki z tyłu - jest ich cztery.

 

Anita_Air_09_b

 

Ramiączka wygodnie się regulują, a regulatory nie przesuwają w trakcie używania. Warto się im przyjrzeć - ramiączko jest do nich jakby przyklejone, nie zawinięte i zaszyte, dzięki czemu nie ma wypukłości spowodowanej jeszcze jedną warstwą gumy. 

 

Anita_Air_15_b

Anita_Air_14_b

 

Zapięcie nie jest wypoduszkowane od wewnątrz, ale leżąc na plecach na macie nie czuję przez nie haftek. Jest bardzo płaskie. Ramiączka mają wewnątrz miękką piankę, są poszerzone i poszerzenie to wypada u mnie we właściwym miejscu ramienia. 

 

Anita_Air_13_b

 

Wnętrze delta padów oraz taśma pod biustem są pokryte delikatnym materiałem o fakturze frotté, o bardzo króciutkich i mięciutkich włóknach, dla mojej skóry jest on bardzo przyjemny. 

 

Wentylacja i odprowadzanie wilgoci

W Anicie czuję się bardziej owiana powietrzem niż w innych znanych mi sportowcach :-) Zapewne przyczynia się do tego siatka. Warto zauważyć, że u dołu delta padów są otwory wentylacyjne, choć przy mojej wielkości i stopniu opadania biustu pewnie niewiele z nich korzystam. Podoba mi się jednak, że ktoś wpadł na to, że tam właśnie jest najgoręcej.  

 

Anita_Air_19_b

Anita_Air_18_b

 

Najbardziej potem nasiąka część pod biustem, czyli wyściełana frotą taśma. Po treningu jest ona wilgotna, ale w trakcie jeszcze nigdy nie miałam wrażenia, że jestem w tym rejonie jakoś szczególnie przepocona, czy też obtarta mokrym materiałem (jak to się zdarza w przypadku zwykłych staników). Aczkolwiek, warto pamiętać, że nie biegam ;-)

 

Wytrzymałość materiałów i pranie

Moja Anita była dotąd prana... nie pamiętam już ile razy, ale przynajmniej z 10. Pranie w delikatnym programie, w pralce, w woreczku, z wirowaniem nie zostawiło na niej żadnych widocznych śladów, oprócz ścierania się napisów na zapięciu od wewnątrz oraz być może logo firmy na zewnątrz (ale nie przyglądałam mu się od początku, być może nie wyglądało wcale inaczej niż obecnie ;-) ). 

 

Anita_Air_10_b

Anita_Air_11_b

 

To mój pierwszy stanik sportowy tej marki i mam go około 2 miesięcy, więcej o trwałości będzie można powiedzieć za pół roku ;-)

Schnie szybciutko.

 

Galeria

Zajrzyjcie - więcej fotek! :-) W tym - nabiuściaków.  

 

Anita Active Air Control 5544

 

Podsumowanie

Bardzo przyjemny i wygodny bezdrutowy sportowiec dla biustów większych, acz nienajwiększych (do Panaszowskiego H czy J mu jeszcze brakuje), za to warto zauważyć, że rozmiarówka obejmuje miseczki już od AA oraz obwody od 65 do 95 w mniejszych miseczkach. Jeśli więc potrzebujesz 95E, tu je znajdziesz - to nie model tylko dla szczupłych z dużym biustem, spora część plus size też się załapie. Na pewno świetnie się nada na siłownię i różne zajęcia sportowe, choć nie wiem, jak sprawdziłby się przy bieganiu czy zumbie. Może Wy mi powiecie? :-) 

W ostatniej chwili dowiedziałam się, że do tego modelu można w ofercie Anity dopasować szorty :-) Rozmiary od 32 do 48, co biorąc pod uwagę hojność rozmiarową niemieckich firm, może oznaczać zakres przyjazny amatorkom większych majtek (wink wink mrugu mrugu ;-) ). 

 

Anita_Active_szorty

 

Cieszę się, że sportowce dalej robią się coraz ciekawsze wizualnie i nie pozostają w tyle za modą, również te dla większych wymiarów. Nie miałabym nic przeciwko posiadaniu jeszcze kilku tego typu modeli, wykorzystujących siatkę i nakładanie się różnokolorowych warstw. 

Hmm, a może taki kolor?

 

Anita_Air_blueorange

 

A Wam jak się podoba ten model? :-) Wolicie sportowce na fiszbinach czy bez? 

 

Obwisły biust jest normalny (#saggyboobsmatter)

$
0
0

 

 

HOW I FOOL YOU, THE GENERAL PUBLIC, AND MYSELF. . . Alt title - How we were raised to believe that we are shit and must alter our physical bodies (and not our minds) to appease no one in particular. . . My breasts sag. It's a mixture of gravity, age and genetics. My nipples have always been at a lower point than most other women so even when I was younger they had an aged-appearance. . .

A post shared by @ thelaundrylady on Dec 15, 2017 at 5:27pm PST

„Moje piersi obwisają. To mieszanka grawitacji, wieku i genów. Sutki zawsze były niżej niż u większości kobiet, dlatego nawet gdy byłam młodsza, wyglądały staro. [...] Nie jesteś „nie taka, jak trzeba”. Jesteś, do cholery, człowiekiem, i do tego pięknym!" (@thelaundrylady)

 

Dziś trochę nietypowo, bo mniej o staniku, a bardziej o biuście. Nie martwcie się, dalej kocham bieliznę (czeka recenzja kolejnej śliczności) - ale to, co pod nią, jest dla mnie równie ważne, a właściwie to nawet ważniejsze - i mam nadzieję, że dla Was też ;-) 

Najpierw powiedzmy sobie szczerze, jak jest. W naszym kręgu kulturowym każda dziewczyna i kobieta wie, że piersi mogą być duże (byle nie „za duże”) albo małe (tylko nie „za małe”), ale przede wszystkim nie mogą być obwisłe. Obowiązkiem biustu, który jest ładny, ponętny, zadbany, młody, czyli wszystko, co dobre - jest sterczeć. Jeśli wisi, to znaczy, że jest: ciężko doświadczony, stary i/albo wykarmił stado potomstwa, zaniedbany. Po prostu brzydki. Tak czy inaczej - godny jedynie szyderstw, litościwych spojrzeń oraz współczucia dla jego właścicielki. Ech... Znacie to, prawda? Każda z nas to zna. 

Te oczekiwania wobec damskich piersi wylewają się ze wszystkich mediów, od mody i reklamy zaczynając, a na pornografii kończąc, a także z tego, co o swoich piersiach mówią kobiety. „Jestem jeszcze młoda, ale mam obwisłe piersi jak staruszka. Co robić? Ratunku!” - pytają miliony nastolatek i młodych kobiet codziennie. Nie tylko pytają, ale i robią - liftingi, implanty, a o najmniej kremy, masaże, prysznice i „ćwiczenia na jędrny biust” (które tak jakby nie działają). Ideałem jest biust zbudowany z dwóch kulek, na które nie działa grawitacja. Za co zresztą częściowo odpowiedzialne jest... noszenie staników. Widzimy wokół siebie same piersi okrągłe i podniesione, a więc uznajemy, że tak powinny wyglądać zawsze i cały czas.

 

Fajnie sobie podnieść

Osobiście zawsze byłam zdania, że stanik to fajne urządzenie (jakbyście jeszcze nie zauważyły ;-) ). Biust, zwłaszcza większy i nie sterczący naturalnie, prezentuje się zgrabnie i dziarsko, gdy się go odklei od brzucha. Podtrzymane piersi nosi się wygodniej, bo: nie grzeją, nie kołyszą się, nie wchodzą w paradę przy ruchach.

Staniki oddały mi w życiu i oddają codziennie nieocenione usługi i w dającej się przewidzieć przyszłości nie przewiduję spadku entuzjazmu wobec nich. Po prostu dobrze się w nich czuję. Na pewno wiele z Was zna te uczucie, gdy wreszcie porządnie dobrany stanik zaczął robić to, do czego został stworzony, czyli - podnosić i podtrzymywać. Ten miły dreszcz, gdy patrzymy na siebie w lustrze i widzimy zgrabne kulki w pięknych koronkach. 100 do poczucia atrakcyjności. To jest miłe.

Ale, zawsze jest jakieś ale. Źle, gdy nosimy staniki ze społecznego przymusu, nawet gdy jest nam w nich tylko niewygodnie , bo i tak bywa. Ostatnio część kobiet zaczęła nie tylko z biustonoszy rezygnować, ale i odważnie o tym mówić, pisać i pokazywać się w wydaniu braless. Mnóstwo kobiet przechodzi na bezfiszbinowe, miękkie braletki, które mało ingerują w naturalny kształt piersi. I bardzo dobrze. Jeśli w żadnym, nawet najlepiej dobranym druciaku kobieta nie czuje się lepiej niż bez - to jaki sens ma noszenie go? Róbmy ze swoimi biustami to, co dla nas i dla nich dobre i wygodne. 

 

Natura ma w nosie standardy urody

A teraz drugie „ale”. Ciesząc się podniesionymi piersiami, część z nas zapomina o tym, że #biustysąróżne i że duża część z nich jest - uwaga - wisząca z natury . Nie jest to do końca powiązane z rozmiarem - po prostu kształty piersi są różne. Są sterczące małe, sterczące średnie i sterczące nawet całkiem spore (choć rzadziej), oraz: obwisłe, wiszące, dyndające, spływające w dół we wszystkich możliwych rozmiarach, rozstawach, kształtach. Obwis nie ma nic wspólnego z noszeniem lub nienoszeniem staników, stopniem „dbania o piersi”, w sensie tych nieszczęsnych kremów i natrysków, bzdurnych ćwiczeń „na jędrny biust” (w piersiach nie ma mięśni, remember!) itp. Jeśli masz obwisłe piersi, nie daj sobie wmówić, że to dlatego, że o nie nie dbasz, albo że jesteś wybrykiem natury. 

Natura kompletnie nie przejmuje się aktualnie modnym kształtem piersi. I ty też nie musisz. 

Niedawno trafiłam na instagramie na taga #saggyboobsmatter (w dosłownym tłumaczeniu: obwisłe piersi mają znaczenie, czyli: mają takie samo prawo do istnienia, jak wszystkie inne) i jego twórczynię @theslumflower - londyńską prezenterkę, blogerkę i aktywistkę. Chidera Eggerue, z pochodzenia Nigeryjka, propaguje wolność nienoszenia biustonosza i ubiera swoje wiszące piersi w wydekoltowane kreacje. Jej odpowiedź na pytanie, jak wystylizować obwisły biust, to: 1) załóż to cholerne ubranie, 2) nie przejmuj się - i tak wszyscy umrzemy. :-)

 

 

how to style saggy boobs: a tutorial step 1 - wear the damn outfit. step 2 - remember not to care. we are all dying. #SAGGYBOOBSMATTER

A post shared by Chidera (@theslumflower) on Oct 11, 2017 at 4:37pm PDT

 

Można? Można. Jeśli masz serdecznie dość staników i jest ci wygodniej z wiszącym nieostanikowanym biustem - nie musisz od razu zrzucać „chomąta”, ale przynajmniej o tym pomyśl. Zamiast z góry odrzucać ten pomysł, popatrz, jak robią to inni, jak wyglądają kobiety bez wypchniętych do góry biustów. Daj im chociaż serduszko na instagramie. Od czegoś trzeba zacząć. 

 

Twój biust nie musi być „zasłużony”! 

I jeszcze jedna moim zdaniem - szalenie ważna sprawa dla wszystkich właścicielek obwisłych biustów. 

Zarówno w głosach poparcia dla wyżej wymienionej akcji hasztagowej, jak i w wielu innych ciałopozytywnych kontekstach regularnie czytam argumenty, że nasze ciała mają prawo być takie, jakie są, „bo coś”. Innymi słowy: twoje ciało ma prawo odbiegać od medialnego ideału, BO przecież tak wiele dokonało: zaszło w ciążę, wykarmiło dzieci, przebiegło maraton, podniosło X kilogramów, schudło, przeżyło X lat, i tak dalej. Swoje cechy wyglądu mamy zatem obnosić niczym wyniesione z licznych pojedynków blizny, ordery w uznaniu zasług. Mam rozstępy, bo urodziłam dzieci, mam obwisły biust, bo karmiłam piersią, mam brzuch, bo byłam w ciąży.

A co, jeśli nie byłaś w ciąży, nie rodziłaś, nie karmiłaś - nie robiłaś żadnej z tych rzeczy, a mimo to masz obwisły biust, co gorsza, jeszcze z rozstępami, a do tego nie-płaski brzuch i cellulit, jak większość kobiet? W takim razie po prostu jesteś brzydka i nie masz nic na swoje usprawiedliwienie.

Wiem, choć nie z autopsji, co z kobiecymi piersiami robi karmienie. Zmienia się ich wielkość, skład, konsystencja. Chyba nie ma na świecie biustu, który z takiej przygody wyszedłby w dokładnie takiej samej formie, w jakiej ją rozpoczął. Nic dziwnego, że te zmiany nas niepokoją, frustrują, wściekają. Nie uprawniają nas jednak do tego, by czuć wyższość nad kobietami, które ich nie doświadczyły. Błagam, nie mówcie naszym córkom: „Co to za głupie kompleksy? Zobaczysz, jak urodzisz i wykarmisz, to inaczej zaśpiewasz.” One nie muszą nikogo rodzić ani niczego doświadczać, by mieć prawo do takiego ciała, jakie mają, czy kiedykolwiek będą miały. Nie dawajcie im powodów do mówienia: jestem młoda, a mam piersi jak matka karmiąca, bo to jest złe na kilku poziomach. 

Może nie każda z nas wie, że obwisła forma piersi wcale nie musi być spowodowana ani karmieniem, ani gwałtownym chudnięciem czy starzeniem się - choć wszystkie te okoliczności temu sprzyjają. Naprawdę. Moje piersi - kobiety bezdzietnej, która nigdy nie karmiła, nigdy gwałtownie nie schudła - nie sterczą, a wiszą. Wiszą teraz, gdy mam lat 45 i wisiały, gdy miałam lat 20. Wtedy wisiały mniej i mniej się zapadały, ale też radośnie dyndały - prawie od początku swojego istnienia. Nie przypominają konsystencją doświadczonego post-karmieniowego biustu, ale gdy się jeszcze zestarzeją, to zapewne zaczną. Nie przypominają też w niczym okrągłych anty-grawitacyjnych baloników. 

Pamiętajcie: by mieć obwisłe piersi, wcale nie trzeba nikogo nimi karmić. Tak samo, jak nie trzeba być w ciąży, by mieć duży biust   ani w niej nie być, żeby mieć mały. Można się po prostu z takim „urodzić”. Bez żadnej zasługi ani uzasadnienia.

Ciało nie musi sobie niczym zasługiwać na prawo do wyglądania tak, jak wygląda. Ono po prostu to prawo ma. Nie róbmy z siebie męczennic ciąż, bohaterek odchudzań, weteranek starzenia, przestańmy wreszcie tłumaczyć się przed światem z tego, że nie wyglądamy jak Barbie. 

Pamiętajcie, nie musicie się nikomu tłumaczyć ani usprawiedliwiać ze swojego ciała. 

 

Shirley, czyli biust w listowiu

$
0
0

Gorteks_Shirley_00_b

 

Czasami marzę o przeniesieniu się do innego bieliźnianego świata. Tego pełnego delikatnych koronek, tego, który w głębi duszy zawsze uważałam za lepszy i piękniejszy - świata bielizny na małe biusty ;-) Trochę żartuję, a trochę nie, bo taka była historia mojej przyjaźni z tym modelem - historia ziszczonej tęsknoty ;-) Najpierw zobaczyłam te liściaste zielone koronki (! wiecie, jak kocham zieleń) na targach, gdzie wisiała sobie próbka w dalece odbiegającym od mojego rozmiarze i w życiu nie przypuszczałabym, że ktokolwiek wyprodukuje ten model powyżej miseczki D (względnie F, ale tylko w obwodzie 65, czy jakoś tak - jak zwykle). Smutno mi było, bo był to zdecydowanie najładniejszy model z całej kolekcji Gorteksu. Tak dobrze mi znane uczucie, a za każdym razem kłuje.

Aż tu nadszedł stosowny sezon, czyli zima 2017, i oczom naszym objawiła się Shirley do miseczki H (przy czym zaznaczam, że jest to jednak nieduże H). Rzuciłam się więc na nią z szałem, wrzuciłam na siebie, potem na instagram, a następnie zabrałam się do intensywnych testów i oto, co z tego wyszło.

Gorteks - Shirley B4 , rozmiar: 85H  [Rozmiary: 65 C-H, 70-90 B-H, 95 B-G, 100 D-F, cena: 89,90 zł; biustonosz został mi dostarczony przez producenta]

 

GorteksShirley_01_bGorteksShirley_02_b

 

Estetyka

Koronka, jak śliczna jest, każdy widzi :-) I jednocześnie zdumiewa, że to taki unikat. Ile znacie koronkowych modeli w więcej niż jednym kolorze w ofercie polskich marek? Może mam słabą pamięć... No, w każdym razie, jest to jedna z najładniej zdobionych sztuk bielizny w całej mojej kolekcji. Koronka ma śliczny żywozielony kolor (żadne tam zgaszone sosny czy blade limony), kolorowa nić lekko połyskuje, co daje opalizujący efekt, plus zmiany jej gęstości generują ombrowate przejścia.

 

GorteksShirley_11_b

 

Listowie kojarzy się nimfio, elfio i tolkienowsko (Legolas zgubił stanik, rzeczą Miski Dwie), czemu sprzyja złota zawieszka w esyfloresy - też bomba. Aż się zastanawiam, skąd Gorteks wziął taką koronkę i takie biżu. W żadnej firmie takich nie widziałam! Muszą mieć jakieś niezłe tajne źródła ;-)

 

GorteksShirley_10_b

 

Chwalę też niebanalny krój z przezroczystym elastycznym tiulem doszytym na górze usztywnianych misek. Shirley B4 to coś w rodzaju skrzyżowania półsztywniaka z usztywnianą balkonetką zbliżającą się do half-cupa (uff, skomplikowane, nieprawdaż :-) ). Ogólny pokrój idzie w kierunku high apex, czyli mamy jeszcze skojarzenie z braletami typu koronkowe trójkąty. Trendowo i pomysłowo.

 

GorteksShirley_18_b

 

Shirley sprawiła, że wpadła mi do głowy myśl, by do oceny bielizny dodać jeszcze jedno kryterium. Nazwałabym je „estetyką sensoryczną” - bo chodzi o to, jak dany okaz oddziaływuje na zmysły, poza efektem czysto wizualnym. I nie chodzi też o czysto użytkową wygodę. Czujecie, o co mi idzie? Shirley jest miękka, delikatna i sprawia przyjemność nie tylko swoim widokiem, ale też dotykiem, feelingiem materiałów. Wywołuje wrażenia, których często brakuje w naszej solidnej bieliźnie na większe wymiary.

 

Dopasowanie

85H to ten rozmiar w firmie Gorteks, który biorę zamiast 80I ;-) kiedy tego rozmiaru w ofercie nie ma. W większości przypadków nie jest to zły wybór, obwody w Gorteksie nie są jakieś szczególnie luźne - umiarkowane, powiedziałabym, więc te 85tki jeszcze nieźle się u mnie sprawdzają. Tak jest i w tym przypadku.

 

GorteksShirley_12_b

 

Miseczki natomiast przydałyby się nieco większe - ciut szersze i wyższe po bokach. Ale też bez przesady. Uważam, że nie każdy stanik musi być pancernikiem i wszystko w całości obejmować i kontrolować. 

 

Kształt

Shirley daje mi ładnie okrągły i podniesiony profil, ale zbiera słabo. Biust pozostaje naturalnie rozstawiony, znaczy mniej więcej taki, jaki jest :-) Ale ja już od dawna nie startuję w konkursie na najbardziej zebrane do środka piersi. 

 

GorteksShirley_selfie_01_b

GorteksShirley_selfie_02_b

GorteksShirley_selfie_06_b

GorteksShirley_selfie_04_b

GorteksShirley_selfie_08_b

GorteksShirley_selfie_10_b

 GorteksShirley_selfie_11_b

GorteksShirley_selfie_13_b

GorteksShirley_selfie_12_b

  Konstrukcja

Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczona, biorąc pod uwagę, jak rzadko jestem zadowolona z usztywnianych konstrukcji. Te Gorteksowe bardzo rzadko na mnie pasują. Ta jednak jest inna niż dotychczas testowałam - usztywniana z dwoma pionowymi szwami i doszytą elastyczną częścią górną.

Płytka miska i elastyczna góra spowodowały, że Shirley dostosowała się do mojego własnego kształtu i nie robi niczego dziwnego. 

 

GorteksShirley_06_b

 

Co ciekawe, Shirley odsłania mi całkiem sporą część biustu i ma stosunkowo niski mostek. Na zdjęciu katalogowym sprawia wrażenie niemal full-cupa, na żywo tak nie jest. Uwaga #retusznamaksa...

 

Gorteks_Shirley_kat
 

Podtrzymanie

Jeśli oczekujesz od staników głównie tego, by przytwierdzały ci biust do klatki piersiowej, Shirley cię nie zadowoli. To nie jest biustonosz dla control freaków ;-) Biust jest podwieszony na elastycznej górze miski, która razem z ramiączkiem pozwala na sporą amplitudę baunsu. Zatem kołysze się i skacze razem z nami. Tył również nie należy do pancernych. Jest akceptowalnej jakości, ale to nie supermoc. 

 

GorteksShirley_04_b

GorteksShirley_05_b

 

Shirley sprawia wrażenie zaprojektowanej jednak dla lżejszych biustów niż mój i trochę mam o to do niej żal (dyskryminacja hurr rozmiaryzm durr), a trochę nie. Bo z jednej strony jest taka nieco  flimsy, z drugiej - estetyka sensoryczna :-) 

Czasem mam tak bardzo dosyć dotyku materiałów sztywnych, mocnych i twardych, mimo że podtrzymanie takich wymaga. Mam apel do producentów, żeby oprócz stosowania solidnych elementów konstrukcyjnych zawsze pamiętali też o odrobinie delikatności dla naszych spragnionych zmysłów. Miękka koronka, subtelny hafcik, przejrzystość... Do pewnego stopnia przecież da się jedno z drugim pogodzić. Uprzęże i wędzidła zostawmy producentom harness bras ;-)  

 

Wygoda

Niczym mi Shirley nie szkodzi, jest wygodniczkiem. Pewnie wyżej wymieniona elastyczność temu sprzyja. Fiszbiny boczne, choć są - w ogóle ich nie czuję! 

 

Do kompletu - figi (rozmiar 44)

Oczywiście są dla mnie za niskie, ale za to mają wielką obfitość koronki i gadżet w postaci „gorsetowego” wiązania z tyłu. Śliczne i wygodne, choć dla mojej budowy nie są idealne. Ze względu szczególnie na estetykę sensoryczną zdecydowanie polecam komplet :-) 

 

GorteksShirley_19_b GorteksShirley_20_b

 

GorteksShirley_selfie_komplet_01

GorteksShirley_selfie_komplet_02

GorteksShirley_selfie_komplet_031

 

Cena

Nie kupiłam sobie Shirley za własne pieniądze, ale ośmielam się mimo to ocenić cenę, bo dwie cyfry za to cacko to naprawdę niezły deal. Koronki nie są może z Leavers, ale mają ładne leaves ;-) a całość zszyta jest starannie.

 

Galeria

Zdecydowanie namawiam do obejrzenia wszystkich fotek, bo Shirley jest śliczna! :-) 

 

Gorteks - Shirley

 

Podsumowanie

Gorteks zawsze ciekawie kombinował w estetyce. Obejrzałam w swoim życiu kilka kolekcji i we wszystkich widać było inwencję, choć niekiedy ograniczoną skromnymi środkami. Aktualna kolekcja zimowa naprawdę daje radę estetycznie - pozwolę sobie polecić Wam też niejaką Ginger, która na żywo zachwyca zdecydowanie bardziej niż na fotkach, takoż Mayę, fajna jest też Lavender, Anabel (znowu uwaga na fotki - na żywo te modele zdecydowanie zyskują!) .

 Gorteks_Ginger_kat1

Ginger B3 - półusztywniany model Gorteksu z pięknymi wysokimi figami :-) Biustonosz naprawdę wygląda dużo lepiej niż na tym #retusznamaksa zdjęciu, niestety nawet w 85H był na mnie za mały :-( 

 

Problem mam tylko z niektórymi konstrukcjami, oraz oczywiście rozmiarówką i materiałami nie zawsze wytrzymującym ciężar. To ostatnie wydaje się poprawiać, choć wciąż pozostawia nieco do życzenia. Oby dalej w tym kierunku, Gorteksie! 

Jak Wam się podoba ten liściasty delikacik? :-)

 

 

Sculptresse - wiosna 2018 - architektura i buduar

$
0
0

 SculptresseSS18_b

 

Lubię to całe wariactwo mody między innymi za to, że kolekcje wiosenne wchodzą już w styczniu ;-) Uwielbiam też wszelkie  sneak peak i, czyli możliwość podejrzenia, co na kolejne miesiące szykuje nam przemysł bieliźniany. Każda firma ma w tej dziedzinie swoją politykę, nie zawsze chce dzielić się informacjami na długo przed sezonem. Tym razem na w pełni zielone światło od Panache musiałam chwilkę poczekać - i zdążam dosłownie w ostatniej chwili, bo pierwsze Sculptreski z tej kolekcji powinny już wchodzić do sprzedaży  as we speak :-)

Zestaw modeli sezonowych jest nieduży, ale bardzo interesujący. Jestem szczerze zachwycona rozwojem tej plus size'owej marki (ma ona dopiero kilka lat) - mam wrażenie, że na tworzonych w tej chwili fundamentach konstrukcyjnych i technologicznych za kilka sezonów będziemy już mieć wielką, zachwycającą budowlę :-) Ha, wyraźnie narzucają mi się architektoniczne skojarzenia.

Rozmiary w tej marce nie schodzą poniżej UK 34 (75) pod biustem, nie przekraczają zaś 46 (105). Miseczki zaczynają się od D, a kończą na K w niektórych modelach. Majtki zaczynają się od europejskiego 40, a kończą na 52 (odpowiednik UK 26). 

 

Dionne - kafelki i dekolt

Na pierwszy ogień - model, za którym wypatruję oczy już od październikowego Salonu Bielizny (i którego z wrażenia nie sfilmowałam na pokazie, tak podziałało na mnie wyjście w nim supermodelki plus size Joanny Cesarz ;-) ). Sculptresse wzięła przykład z Elomi i włączyła do kolekcji motyw paseczków w dekolcie. Mówię na to „nareszcie” oraz „dlaczego dopiero teraz?” :-)

 

Dionne_tileprint_01_b

 

Dionne_tileprint_08_b

 

Dionne_tileprint_02_b

 

Mamy tu same pyszności: połączenie czerni i beżu święcące ostatnio triumfy w strefach seksowno-buduarowych, przejrzystą niewidkowość górnej części miseczek oraz bardzo ciekawy nadruk kafelkowo-mozaikowy (tak, proszę Pań, wnętrzarstwo przenika do mody bieliźnianej). Konstrukcja jest side-supportowa, z rodziny modelu Chi Chi, jak mniemam, choć góra nie jest elastyczna. Zaokrągla jednak i podnosi doskonale, co miałam okazję sprawdzić i pokazać wam na instagramciu (acz z trudem, bo sample w rozmiarze 36F są na mnie niestety za małe). Paseczki są elastyczne i nie powiewają ;-) 

Doskonale prezentuje się Dionne w komplecie. Figi nie są hiperwysokie, lecz średnio wysokie, ale dla mnie to akurat dobrze. Musisztomieć absolutny.  

Rozmiary: 36-38 E-K, 40 DD-JJ, 42 DD-J, 44 DD-HH, 46 DD-H (dla nie będących weterankami rozmiarówki UK - rozmiar 36 pod biustem odpowiada naszemu 80, 38 - 85 i tak dalej, a miseczki są angielskie, czyli przeciętnie większe od polsko-europejskich). Figi: UK 14-26 = EU 40-52. Dostępność: marzec.

 

Gina - mozaika i dżins 

Lubię w Ginie kilka rzeczy. Po pierwsze, koronka w rombowy wzór - cieszą mnie takie geometryczne detale, bo ileż można te kwiatki i roślinki. Po drugie - znowu moja ulubiona konstrukcja z side supportem. Po trzecie - materiał miseczek, który niby zbyt elastyczny nie jest, ale jakoś tak przyjemnie dostosowuje się do biustu.

 

Gina_denim_01_b

 

Gina_denim_04_b

 

Gina_denim_02_b

 

Dla mnie Gina byłaby doskonała na co dzień (szkoda, że jej jeszcze nie mam ;-) ) i moim zdaniem powinna poszerzyć repertuar kolekcji bazowej. Przydałaby się przynajmniej w czerni i beżu, nie uważacie? No i po czwarte - ten sezonowy kolor jest po prostu świetny. Przygaszony niebieski faktycznie może kojarzyć się z denimem (taka jest nazwa katalogowa tej wersji), ale także z wiosennymi kwiatkami i w ogóle świeżością, swobodą i luzem. Gina to mój kolejny musisztomieć. Figi wyższe niż do Dionne, bardziej modelujące, ale bez przesady - dla mnie mogą być :-)  

Rozmiary: 34-38 E-H, 38 E-HH, 40 DD-HH, 42-46 D-HH. Figi: UK 14-26 = EU 40-52. Dostępność: styczeń (now!).

 

Candi w kwiatki

Candi znam i mam :-) Była jednym z moich ulubionych staników minionego lata - świetny kolor, wygoda, majtki ;-) Wiosną pojawi się w zestawie granatowo-kwiecistym, czyli pierwszy raz z nadrukiem. Oprócz tego dostępna jest cały czas wersja bazowa w czerni. Konstrukcja full-cupowa, dobrze ogarniająca biust.

 

Candi_floralprint_01_b


Candi_floralprint_06_b

 

Candi_floralprint_02_b

 

Rozmiary: 34-36 F-HH, 38 E-HH, 40 DD-HH, 42-46 D-HH. Figi: UK 14-26 = EU 40-52. Dostępność: styczeń (now!).

 

Chi Chi jabłonka

Tego modelu już chyba nie muszę reklamować, ale przypomnę - znowu konstrukcja side supportowa (czyli miseczka trzyczęściowa plus panel boczny), zaokrąglająca i mocno podnosząca. W sezonowej odsłonie wystąpi w kwiatowym nadruku - wygląda mi to na kwitnące drzewka owocowe. Jak dla mnie - urocze. Jeśli już nawróciłyście się na białe z wzorkiem (wiem, że dla wielu to trudny temat, jasną bieliznę przeważnie wolimy gładką), to zdecydowanie polecam. A jak nie, to mamy cały czas do dyspozycji bazową wersję czarną, kawową oraz koszulkę babydoll w czerni i z panterkowymi ramiączkami, którą doceniają czołowe blogerki plus size ;-) 

 

ChiChi_summerfloral_01_b

 

ChiChi_summerfloral_04_b

 

ChiChi_summerfloral_02_b

 

Rozmiary: 34-36 E-H, 38 E-HH, 40 DD-HH, 42-46 D-HH. Figi: UK 14-26 = EU 40-52. Koszulka: 36 F-HH, 38 E-HH, 40 DD-HH, 42-46 D-HH. Dostępność sezonówki: marzec. 

 

Estel - luks koronki

Estel to nowość w kolekcji - i krok w kierunku bardziej luksusowych klimatów. Na pewno pamiętacie nieistniejącą już markę Panache Black i pochodzący z niej model Quinn (teraz został włączony do marki Panache), z charakterystyczną dziurką na mostku i koronkową górą. Estel jest nim wyraźnie inspirowana, choć trochę oszczędniejsza - lśniąco-satynowe są tylko obszycia kanalików fiszbin (i nie ma satyny w majtkach...), nie ma też zawieszki. Trochę szkoda, bo wolałabym pełen wypas - czy plus sajzki na niego nie zasługują? Tak czy owak, całkiem ta Estel urodziwa.

 

Estel_noir_01_b

 

Estel_noir_05_b

 

Estel_noir_02_b

 

Rozmiary: 36-38 E-K, 40 DD-JJ, 42 DD-J, 44 DD-HH, 46 DD-H. Figi: UK 14-26 = EU 40-52. Dostępność: marzec.

 

Syrena plandżowa

Kolejna nowość to wydekoltowany model Siren w wintydżowym beżyku. Zwraca uwagę wymyślna wielocięciowa konstrukcja miseczek. Niestety próbka była na mnie na tyle za mała, że darowałam sobie przymiarkę. Ciekawa jestem, jak się sprawdzi. Przypominam, że poza Siren, w kolekcji jest cały czas dostępny bazowy dekoltowy model Roxie, ze spinanymi na plecach ramiączkami. 

 

Siren_vintage_01_b

 

Siren_vintage_05_b

 

Siren_vintage_02_b

 

Rozmiary: 34 Ff-H, 36 F-H, 38 E-H, 40 DD-GG, 42 D-FF, 44 D-F, 46 D-E. Figi: UK 14-26 = EU 40-52. Dostępność: marzec.

 

Dana straplessowa

Jeszcze jedna innowacja - bezramiączkowiec plus-sajzowy! Zwraca uwagę wieloczęściową miseczką oraz bardzo szerokim tyłem na 5 haftek. Niestety nie mogłam przymierzyć - próbkowy egzemplarz by się na mnie nie zapiął. Co może, swoją drogą, dobrze świadczyć o podtrzymaniu :-) Bardzo jestem ciekawa wrażeń innych z tego modelu. 

 

Dana_linen_01_b

 

Dana_linen_02_b

 

Dana_linen_04_b

 

Rozmiary: 36-38 E-H, 40 D-GG, 42 D-G, 44 D-FF, 46 D-F. Dostępność: marzec.

 

Sport!

Marka Sculptresse dorobiła się pierwszego modelu sportowego. I bardzo dobrze, biorąc pod uwagę ograniczenia rozmiarowe Panache Sporta (który kończy na rozmiarze obwodu 40 = 90). Powiem jednak, że nie jestem pewna, czy zrobienie tego modelu nieusztywnianym to był dobry pomysł - przymierzałam go na targach i mam wrażenie, że klasyczny Panache Sport jednak lepiej trzyma biust w ryzach.

 

Sculptresse_Sport_01_b

 

Sculptresse_Sport_02_b

 

Rozmiary: 34 G-J, 36 F-HH, 38 D-H, 40 D-GG, 42 D-G, 44 D-F, 46 D-DD. Majtek sportowych do kompletu nie przewidziano, a szkoda. 

 

Baza

Z radością zauważam, że w bazie kontynuuje się już całkiem sporo dobrych modeli: Chi Chi czarna i kawowa oraz koszulka, Roxie , termicznie modelowany t-shirtowiec Sasha w granacie i bladym różu, czarna Candi. Ja jeszcze chętnie dołożyłabym tam Ginę :-) Zarówno Roxie, jak i Sashę możecie obejrzeć w opisie kolekcji jesienno-zimowej, tej, która już pomału się kończy :-) 

 

Szczegóły

Dzieje się coraz ciekawiej w dziedzinie detali i zdobień. Paseczki i trójkątne motywy Dionne (spójrzcie też na figi), oczko na mostku Estel. Niektóre modele, jak Estel i Siren, mają ozdobne regulatory z metalu w złotym kolorze. Warto też zwrócić uwagę na szczegóły konstrukcyjne, zwłaszcza na tyły - często gładko wykończone, wysoko wyprofilowane, bez odznaczających się gumek.

 

Dionne_tileprint_06_b

 

Candi_floralprint_05_b

 

ChiChi_summerfloral_03_b

 

Gina_denim_03_b 

Estel_noir_06_b

 

Galeria

Moje fotki sezonowych sampli. Warto przejrzeć, bo szczegóły :-) 

 

Sculptresse wiosna-lato 2018

 

Zamiast katalogu - coś bardziej dynamicznego :-) 

 

 

Mam bardzo pozytywne wrażenia z tej niedużej kolekcji. Ciekawe konstrukcje, z których część już wypróbowałam i oceniam wysoko, stylistyczne smaczki w postaci m.in. paseczków, odrobina luksusu - widać, że Sculptresse nie zostaje w tyle za trendami. Oferuje też naprawdę solidną jakość. Jedyne, czego mi brakuje, to więcej kolorów, wersji i wzorów :-) 

A Wam jak się podoba? Nosiłybyście? :-) 

Naturalne nie jest wow? - wywiad z Agnieszką Sochą

$
0
0

eng_pl_BraCHPOksana1029_17

Przykład zdjęcia z umiarkowanym zastosowaniem retuszu (pozytywny :-) ). Model Oksana od Ewy Michalak.

 

Od pewnego czasu umieszczam tu i ówdzie narzekania na wyedytowane do nieprzytomności zdjęcia reklamowe, katalogowe, sklepowe. Pewnie wielu powiedziałoby, że ot, jakieś zakompleksione kobiety marudzą, że chciałyby być ładniejsze, mogłyby już dać spokój - jak świat światem, reklama kłamała, a retusz fotek jest dla ludzi.

Jednakże, nawet jeśli fakt, że kobieta na zdjęciu nie ma wgłębień w ciele od bieliźnianych gumek, a jej piersi przypominają dwa grejpfruty trzymające się niepojętym sposobem na malutkich skrawkach koronki, osobiście zwisa nam niczym puszczony wolno biust (#saggyboobsmatter ;-) ), to warto otworzyć oczy szerzej i uświadomić sobie, że problem nie jest taki zupełnie błahy. Nie chodzi o jakieś tam kompleksy, że ktoś ma za mały czy za duży biust albo nadwagę. Chodzi o wzbudzanie niemożliwych do spełnienia oczekiwań. I nie dzieje się to tylko gdzieś w czyjejś głowie, ale tu i teraz, na żywo, w sklepowych przymierzalniach, wśród dorosłych, dojrzałych kobiet, które dawno już nie są niedoświadczonymi dziewczynkami wierzącymi we wszystko, co zobaczą w telewizorze i internetach. Te kobiety bywają jednak poważnie rozczarowane faktem, że firma nie umie wyprodukować, a brafitterka nie umie dobrać im bielizny tak, by wyglądały jak z reklamy czy katalogu.

 

Agnieszka Socha 

 

O opinię na ten temat zapytałam Agnieszkę Sochę. Agnieszka jest brafitterką, szefową sieci sklepów Onlyher, firmy dystrybucyjnej oraz Akademii Profesjonalnego Brafittingu, trenerką biznesu - jedną z najważniejszych postaci polskiej brasceny. Ponieważ Aga zna się na sprzedawaniu bielizny jak mało kto - uznałam, iż warto wiedzieć, co ma do powiedzenia o #retusznamaksa. Czy jest to problem wydumany, czy realny?

 

- Szkolisz przyszłe i obecne brafitterki. Jakie są najczęstsze błędne przekonania twoich kursantek, dotyczące tego, jak powinien leżeć biustonosz – które musisz prostować na kursach? 

Agnieszka Socha: - Właściwie nie muszę bardzo korygować przekonań co do tego, jak powinien leżeć biustonosz. Większość kursantek albo już coś poczytała, albo miała do czynienia z brafittingiem wcześniej i na kurs przychodzą, żeby doszlifować wiedzę, usystematyzować ją i poszerzyć. Natomiast przekonania, z którymi na pewno się zderzamy, to „mały biust chce wyłącznie push-up i najlepiej w nim wygląda” oraz „semi-soft [stanik półusztywniany, przyp. red. :-)] lekiem na całe zło”. Jeśli przekonania nie są głęboko zakorzenione - da się je naprawić bez problemu, bo te ilości godzin w przymierzalni, które dziewczyny spędzają, niesamowicie to ułatwiają. Czasami bywa tak, że to myślenie znika dopiero pod koniec, ale kursy naszej Akademii bardzo mocno stawiają na indywidualne podejście do klientki, wyjście z reguł, które już dawno przestały być takie sztywne. Bo iść na skróty można zawsze. Pytanie, czy skróty prowadzą zawsze do najlepszego rozwiązania?

Niezwykle zależy mi na tym, żeby moje kursantki wychodziły z kursu z poczuciem, że pokazanie możliwości należy do ich obowiązków. Skąd masz wiedzieć, że jakiś krój będzie leżał na tobie dobrze, dopóki ktoś ci tego nie zaproponuje? Chyba że ktoś ma w sobie naturalną cechę dociekliwości. No, ale to już jak pójście do lekarza i mówienie mu: mam zapalenie oskrzeli, poproszę duomox.

 

- Czy twoim zdaniem niektóre z tych błędnych przekonań można powiązać z tym, jak przedstawiana jest bielizna na zdjęciach reklamowych?

- To pierwsze przekonanie dotyczące małego biustu i push-upa jest na pewno powiązane z tym, jak biustonosze prezentowane są w katalogach niektórych firm. „Kreska” i mocne wyeksponowanie biustu jest na porządku dziennym. Nie ma kulek? Nie ma sprawy! Photoshop poprawi. A my potem zderzamy się z tym pędem ku kulistym piersiom, których profile muszą być jak odrysowane od cyrkla. I potem słyszę od wielu, wieeelu brafitterek stwierdzenie przy klientce: „Widzi Pani? Proszę stanąć bokiem, jaki piękny okrągły kształt”… A co z tymi, które takiego kształtu nie chcą, albo nawet na to nie zwróciły uwagi? Mamy poczucie, że wszystko, co naturalne jest gorsze, bo tylko przyzwoicie leży, nie ma wow, nie ma zachwytu. Taki tam sobie stanik. Na pewno nie wzięło się to znikąd. A frustracja rośnie. Bo Photoshopem nie da się machnąć czary-mary i wyjść do ludzi. Ale to już taki temat, że można zjeść niejeden worek soli i nie ruszyć z miejsca.

 Kinga_Amazing_b

Przykład zdjęć katalogowych w stylu #retusznamaksa - model Amazing push-up, firma Kinga. 

 

- Jakie są według ciebie najbardziej szkodliwe modyfikacje zdjęć, które wpływają na nieprawidłowe spojrzenie na dopasowanie biustonosza? Wycinanie wałeczków ciała w okolicy gumek? Dorysowywanie sztucznej „kreski w dekolcie”? Zakładanie modelkom za małych miseczek?

- Wszystkie te modyfikacje, które wymieniasz, są szkodliwe. I wcale nie uważam, że zdjęcia nie powinny mieć żadnych poprawek, ale delikatnie muśnięcie obróbką na pewno nie miałoby takich skutków, których doświadczamy teraz. Bo jeśli kobieta mierząc biustonosz push-up mówi, że on nie zbiera i nie robi dekoltu, to ja już nie wiem, co go zrobi…

Obawiam się - muszę przyznać - że przy tym pędzie za nienaturalnym „ideałem” złapiemy się na grzechach, które nie powinny mieć miejsca – dobieranie zbyt wąskich fiszbin, bo klientka lubi kreskę… Albo zgoda na totalny brak podtrzymania, bo gładkie plecy ważniejsze. Zdarza mi się sięgać wtedy po argument, że jednak ludzie komunikują się patrząc sobie w oczy… nie na swoje plecy.

Przypomniała mi się właśnie taka anegdotka, jak klientka stwierdziła, że w kościele koleżanka w ławce za nią będzie mówiła, że ma wałki na plecach. No cóż… trudno tu coś poradzić na zdekoncentrowaną fałdkami koleżankę i jej cele.

 

- Jak myślisz, czy większa naturalność zdjęć reklamowych spowodowałaby, że stanikowe mity stałyby się mniej popularne  wśród kobiet? Czy ułatwiłoby to pracę brafitterkom?

- Uwielbiam zdjęcia marek Ewa Michalak, Sculptresse, Elomi czy Curvy Kate. I to nie chodzi zawsze o to, żeby wszystko pokazywać tylko na krągłych modelkach, chociaż ja osobiście uwielbiam takie prezentowanie bielizny, ale, żeby modelka mogła mieć zmarszczki, figurę gruszki czy np. pieprzyki. Dużo łatwiej byłoby kobietom decydować się na bieliznę, którą można obejrzeć na kimś podobnym sobie.

Wszystkim nam byłoby prościej. My pozbyłybyśmy się frustracji w momentach, kiedy nie możemy spełnić nierealnych oczekiwań klientek, a one mogłyby się wyluzować i nie dostawać zawału z każdym dodatkowym dekagramem czy zmarszczką. 

 

Dzięki za rozmowę!

 

Jak widzicie z powyższego, Agnieszka widzi nie tylko problem, ale i światełko w tunelu. Są firmy, które znajdują umiar w „upiększaniu” rzeczywistości i nie tworzą obrazów, które szkodzą. Warto sobie uświadomić, że nierealność oczekiwań klientki wpływa negatywnie nie tylko na jej nastrój, ale i na cały bieliźniany biznes. Kobieta, która za każdym razem przeżywa w przymierzalni smutek i zawód, nie będzie chętnie robiła zakupów. 

#Retusznamaksa nie jest niezmiennym prawem Wszechświata, a zwyczajem, który można zmienić. Mam nadzieję, że dokonamy tej zmiany wspólnie. Zachęcam brafitterki (i nas, klientki, także) do przerwania milczenia i nagłaśniania problemu. Piszmy o tym w naszych kanałach socialmediowych, rozmawiajmy z firmami, z klientkami, ze znajomymi. W końcu chciałybyśmy, by kupowanie bielizny było dla kobiet przyjemnością, a nie pasmem rozczarowań. Zgadzacie się ze mną?

 

 

Evergreeny, zbroje i gołębi puch, czyli przedsmak jesieni w Panache

$
0
0

Marcie_khaki_01_b

 

Ech, lubię tę gimnastykę wyobraźni, gdy trzeba się zastanowić, co będzie za pół roku i czy ten kolor i wzorek, za którym teraz szalejemy, będzie nam się jeszcze podobał za dwa sezony. Bo z doświadczenia wiem, że bywa różnie. Też to macie? :-) 

Wszystkie ofiary i nie-ofiary mody zapraszam do szybkiego rzutu okiem na to, co planuje nam firma Panache Lingerie na przyszłą jesień i zimę, która dla firmy zaczyna się już... w lipcu, bo już wtedy spora część modeli ma szansę wejść do sprzedaży. Powiem, że o ile kolorystyka tej kolekcji jest raczej mroczna (raczej nie widać moich ulubionych neonów, snif), to jestem nią wielce zaintrygowana. Jest to chyba najbardziej modowa (uch) kolekcja Panache jak dotąd - high apexy, bralety, nieoczywista kolorystyka... - dużo i fajnie się tu dzieje.

Tym razem nie zaprezentuję Wam szczegółowej prezentacji próbek całej kolekcji (tak jak właśnie robię to z kolekcją wiosenną, do której za chwilę wrócę! :-) ), a coś w rodzaju reportażu z pokazu w Krakowie. Był to pokaz o charakterze technicznym, czyli bez muzyki i rekwizytów, za to z komentarzem do każdego modelu, co było z pewnością wartościowe dla obecnych na nim przedstawicielek i przedstawicieli bra-nży.

Warto zwrócić uwagę na dopasowanie biustonoszy do modelek, które było wyraźnie lepsze niż zwykle, oraz różnorodność rozmiarów: oprócz najczęściej obecnych 70E pojawiły się rozmiary 65G oraz 80F. Pod koniec notki zapraszam na wywiad z modelką  (NASI tam są, czyli agentki stanikomaniactwa w modelingu bieliźnianym!) :-) 

No to czas: start! :-)

 

Evergreeny w zieleniach

Odcienie zielone i zielonkawe nie tylko występują, ale wręcz należą tu do głównej palety, co mnie jako zieleniomaniaczkę wprawia w dziki entuzjazm. Co prawda odcienie niezbyt żywe, ale nareszcie nie kończy się na udawaniu, że ten odrobinę zielonkawy niebieski to zielony :-) 

Oto Marcie (Cleo) w militarnym odcieniu khaki, miło kontrastującym z jej dziewczęcą słodkością. Ten pomysł wzbudzał sprzeczne emocje, ale ja już go kocham i chyba wreszcie sprawię sobie Marcie (byle do lipca! :-) 

 

Marcie_khaki_mod_01_b

 

Drugi zieleniak to już chłodniejszy odcień - Tango (Panache) w kolorze leśnym (forest). Wymieniałam już z niektórymi z Was uwagi, że szkoda, że listki nie są cieniowane, bo marzyłyby mi się tutaj różne odcienie chłodniej zieleni...

 

Tango_forest_mod_01_b

 Tango_foest_01_b

 

Na tereny szmaragdowe zaprasza nas niejaka Everly z kolekcji Cleo. Jest to całkowicie nowa konstrukcja w trendowym ostatnimi czasy stylu high apex, czyli z trójkątnymi miseczkami przedłużonymi w kierunku ramiączek. Ciekawa jestem, jak ten styl wypadnie w wykonaniu Panache. Lekki optycznie (bandless) design, może być niestety nie dla mnie... Zobaczymy. Kolor na foto wyszedł trochę bardziej niebieski niż w realu. Rozmiarówka tego modelu to: UK 28 E-GG, 30-38 D-H. 

 

Everly_lagoon_mod_01_b

 

Nawet konserwatywna Porcelain Élan z Panache wchodzi na zielonkawe tereny - blada, szarawa oliwka dla miłośniczek odcieni z tej gamy: 

 

PorcelainElan_sage_01_b

 

Nocne morze, nocne niebo

Wchodzimy na bardziej znajomy i oswojony teren - odcienie morskie i granatowe to już w bieliźnie standard, uderza jednak ich wyjątkowa obfitość w tej kolekcji. Granat, indygo, ultraciemny petrol - to nowa czerń :-)

Oto Candi (Sculptresse). Poznajecie modelkę? Tak, to Joanna Cesarz, zwyciężczyni programu Supermodelka Plus Size. A ten kolor to petrol, bardzo ciemny morski kolor. Lubię Candi, kolor też lubię. 

 

Candi_petrol_mod_01_b

 

Jedna z wersji Jasmine (Panache) wystąpi w takiej oto morsko-granatowej kombinacji. Kojarzy mi się mineralnie, skalnie, kamieniowo-półszlachetnie. I wreszcie nie kwiatki:

 

Jasmine_blueabstract_mod_01_b

 

Z terenów mniej wodnych, ale też abstrakcyjnych - fenomenalna moim zdaniem wersja Hettie (Cleo). Nazywają ją animal abstract, ale dla mnie to też żadne zwierzę, a zdecydowanie minerał:

 

Hettie_animalabstract_mod_01_b

 

Andorrę wszyscy znamy. Granat! Bomba! :-)

 

Andorra_navygold_mod01_b

 

Piper z Cleo była kiedyś półgorsetem, ale teraz, już od nadchodzącej wiosny, zamieni się w ćwierćgorset, czyli dolna część będzie krótsza. W jesiennej kolekcji wróci w wersj czarno-szafirowej: 

 

Piper_blacksapphire_mod_01_b

Modelka: Martyna, 65G :-)  

  Odcienie szarości

Wielką gwiazdą kolekcji były shades of grey. Kolejny stosunkowo mało obecny w bieliźnie, a kochany przez wiele stanikomaniaczek kolor. Szarości przybierały tu różne odcienie i charaktery, od stalowej zbroi po gołębi puszek. Popatrzmy na kilka z nich. 

Oto Spencer, kolejny półgorset z Cleo. Swój debiut będzie miał już niebawem, a w sierpniu pojawi się w takim oto stalowym, zbrojnym wydaniu: 

 

Spencer_steelgrey_mod_01_b

 

Wracając do evergreenów... a może evergreyów? :-) Envy (Panache) nie trzeba nikomu przedstawiać. Szarość w wersji mięciutki gołąbek:

 

Envy_pewter_mod_01_b

 

Drugi evergrey - Clara (jedna z dwóch wersji) w takim cudnym srebrze:

 

Clara_dove_mod_01_b

 

Aria na szaro. Ten usztywniany plandżyk znamy z dawnej kolekcji Panache Black - PB nie jest już osobną marką, modele z niej przeszły do marki-matki Panache.

 

Arla_pewtergrey_mod_01_b

 

I szarość w wydaniu grafitowej mgiełki - Lois:

 

Lois_moonlight_mod_01_b

 

A oto Petra, usztywniana balkonetka do miseczki H. Znacie Petrę? Ja jeszcze nie, ale firma przekonuje, że jest udana. 

 

Petra_charcoalpink_mod_01_b 

 

Czerwone wino i śliwki

Znowu standardowe jesienne kolory - co ciekawe, nie ma już jaskrawych, makowych czerwieni - królować będą zgaszone, nieco sprane, lecz bardzo apetyczne. 

Envy zdecydowanie winna. Niedawno wystąpiła w superjaskrawym szkarłacie. I chyba we wszystkich odcieniach czerwieni będzie jej ładnie. 

 

Envy_rouge_01_b

 

Ardour nie mniej smakowity, choć bardziej zgaszony.

 

Ardour_rosehip_mod_01_b

 

Druga wersja Jasmine - ogródek w winnej tonacji: 

 

Jasmine_autumnfloral_mod_01_b

 

A oto ciekawa nowość w kolekcji Sculptresse - Hush. Jest to modelowany termicznie plandżyk o niesamowitej przyjazności dla skóry. Materiał jest cudownie aksamitny w dotyku, niestety nie miałam okazji go przymierzyć i zweryfikować, czy na biuście jest tak samo miły, jak w rękach. Mam nadzieję, że bliżej sezonu mi się to uda i opowiem Wam o wrażeniach :-) 

 

Hush_scarlet_mod_01_b

 

Chi Chi z kolekcji Sculptresse (jeden z moich ulubionych modeli z całego Panache) wystąpi w takiej oto czerwono-kwiecistej wersji. Bomba, chyba się skuszę! :-) 

 

ChiChi_redfloral_mod_01_b

Sculptresse_ChiChi_redfloral_01_b

 

A skoro już o Sculptresse mowa, to możemy już przejść w rejony śliwkowe - oto kolejny nowy model w tej marce, Carmel. Gładki, elastyczny u góry, również milutki w dotyku, ładnie układający się miękkus. Bardzo się cieszę na tę kolekcję Sculptresse, marka wyraźnie robi kolejny krok naprzód:

 

Carmel_potion_mod_01_b

 

A to największa gwiazda rejonów śliwkowych - Clara. Jestem uzależniona od Clary, mimo że wysokie figi w tym modelu nie do końca mi odpowiadają, snif. W tym sezonie znowu nie będzie mi łatwo się jej oprzeć - i chyba się nie oprę. 

 

Clara_plumsilver_mod_01_b

Clara_plumsilver_01_b

 

Z innej rodziny fioletów - w takim intensywnym odcieniu wystąpi usztywniany Koko Sprit (Cleo). Na zdjęciu wydaje się bardziej niebieski, w rzeczywistości to jaskrawy fiolet, ale przechylający się w stronę blurple:

 

KokoSpirit_violet_mod_01_b

 

 

Zimowe ogrody

Też ograny już nieco motyw, ale w końcu żaden sezon nie może obejść się bez kwiatów, a te na ciemnych tłach potrafią prezentować się naprawdę obłędnie.  

 

Znacie już pewnie Minnie z Cleo. Ja znam i lubię, model ten występuje w bardzo różnorodnych wzorach i klimatach, a to dziewczęcych, a to abstrakcyjnych. Jesienią (wrzesień) pojawi się w fotorealistycznym wydaniu kwiatowym. Mój kolejny musthave: 

 

Martyna_Minnie_01_b

 

A ten zimowy ogródek mniej do mnie przemawia. Za szary, jak dla mnie ;-) Thea (Panache):

 

Thea_darkfloral_mod_01_b

 

Na deser - Dionne by Sculptresse. Ten model już znacie z ostatniej notki :-) To pierwszy paseczkowiec tej plus-sajzowej marki i bardzo się cieszę, że zostaje w ofercie. Mam nadzieję, że na długo. 

 

Dionne_winterfloral_mod_01_b

Dionne_winterfloral_01_b

 

High apexy, bralety, topy :-) 

Trendowe kroje zdecydowanie najmocniej jak dotąd zaznaczą swoją obecność w kolekcji Panache. Co my tu mamy? Miseczki przedłużone w kierunku ramiączek ( high apex), w tym w postaci subtelnych "przedłużek" dodanych do usztywnianych plandży, bezfiszbinową miękką Lyzy, która będzie dostępna aż w dwóch kolorach (kobalt, czerwone wino), a na deser - top z miseczkami ukrytymi za tiulową firanką. Przykłady tych dóbr:

 

Arla , nowy model high apex. Rozmiary: UK 30-38 D-G. Będą WYSOKIE FIGI! :-) 

 

Aria_noir_mod_01_b

 

Panache_Arla_noir_01_b

 

Tia, czyli plandż z high-apexowym dodatkiem (28 E-H, 30-38 D-H):

 

Tia_navyteal_mod_01_b

 

Lyzy, czyli bezfiszbinowa koronka... do miseczki H. Bardzo, ale to bardzo jestem ciekawa, jak te miękkie miseczki na obwodzie z samej gumki wytrzymają ciężar H-biustu. Zobaczymy to już w marcu, kiedy wydarzy się debiut Lyzy w czerni :-) 

 

Lyzy_cobalt_mod_01_b

 

Poniżej Sofia - top z wbudowanym stanikiem opartym na konstrukcji modelu Kayla (Cleo), do miseczki J!

 

Sofia_liquorice_mod_01_b

 

Vintage rose

Trend subtelny, niezbyt licznie reprezentowany, ale w bardzo ładnym wydaniu: Tango i Ana (dawna Ava - miękki plandż). 

 

Tango_roseombre_mod_01_b

 

Ana_mod_01_b

 

Swimy!

Kostiumy kąpielowe zwykle traktuję po macoszemu, a właściwie nie traktuję wcale. Tym razem jednak nie mogłam się nad niektórymi z nich nie zatrzymać. Zobaczcie zieleń! Retro paseczki! Zimowe florale! :-)

 

Marina (będzie też miała wersję nie-straplessową): 

 

Marina_khaki_mod_01_b

 

Summer, disco-paseczki w stylu lat '70 (są tam też złote!):

 

Summer_discostripe_mod_01_b

 

Jolee (zimowy ogródek na lato ;-) )

Jolee_mod_01_b

 

Jolee_01_b

 

Sporty - mesh i baletnica

Sporty częściowo wpiszą się w wymienione poniżej kolorystyczne tematy, a częściowo z nich wyłamią :-) 

Jeden z fiszbinowców będzie szary, drugi - neonowolimonkowy przyprawiony kobaltem. Zwróćcie uwagę na efektowną siatkę z dużymi oczkami. 

 

PanacheSport_abstractice_mod_01

PanacheSport_limecobalt_mod_01_b

 

Bezfiszbinowe znajdą się na przeciwstawnych stylistycznych biegunach. Pierwszy będzie arcyciekawy, bo wystąpi w klasycznym bieliźnianym połączeniu bladego różu z czernią. Trend vintage w sporcie! :-) (nazwa tej wersji to: ballerina ). Drugi to klasyczny colour block w żywych kolorach. 

 

PanacheSport_Ballerina_mod_01_b

PanacheSport_coralsky_mod_01_b

 

  Bluebella i biżuteria niedyskretna

Firma, która w Polsce zajmuje się dystrybucją produktów Panache, ostatnio wprowadziła do oferty również Bluebellę - markę bielizny erotycznej w lepszym guście (projektowanej przez kobiety dla kobiet). Bluebellę i jej podmarkę More by Bluebella dla miseczek DD-G już trochę znamy, główna linia Bluebelli zaś jest mi rozmiarowo niedostępna i przez to jednak niezupełnie mam do niej serce :-)

 

Bluebella_bijoux_02_b

 

Bluebellki_01_b 

 

Projekty są fajne, nawet bardzo fajne, ale jest ich tak oszałamiająca liczba, że zajawię Wam tylko kilka tych w większej rozmiarówce. Z dalszym testowaniem czekam, aż marka More by Bluebella się trochę rozkręci, bo na razie wygląda mi, że twórczynie po terenach D+ poruszają się raczej niepewnie. Wielka szkoda, że nie pokazano tych modeli w większych rozmiarach (np. 65G).

 

Thalia:

MorebyBluebella_Thalia_mod_01_b

 

Metis - kojarzy mi się z marką Scantilly...


MorebyBluebella_Metis_mod_01_b

 

A to Aphrodite z bieżącej kolekcji: 

 

MorebyBluebella_Aphrodite_01_b 

 

Wisienką na erotycznym torcie były dodatki - biżuteria i gadżety marki bijoux indiscrets z Hiszpanii. Oploty z łańcuszków i uprzęże z bardzo dobrej imitacji skóry podmarki Maze (odpowiednie dla wegan - brawo!) miały na sobie modelki w czasie pokazu, również te prezentujące modele Panache (możecie tu i ówdzie wyłapać je na zdjęciach). Można je nosić na nagim ciele, jako dodatek do bielizny lub kostiumu kąpielowego, albo na ubraniu. Łańcuszki bardzo mi się podobają (hmm ciekawe, czy mają nikiel... bo wiele osób ma na ten metal alergię), fajne były też maseczki na oczy (sprytnie samoprzylepne). Do tego w ofercie są zapachy, świece do masażu, a nawet, w skromnym wyborze, wibratory. I jeszcze ozdoby w rodzaju nasutników, naklejek na ciało... Wszystko ładnie zapakowane i nie odstraszające bazarową jakością ani stylistyką z taniego sex-shopu. Popieram. 

 

Maze_01_b

 

Modelki

Czymś, co - oprócz ciekawych modeli - zwróciło moją uwagę na pokazie, były modelki i ich rozmiary. Chyba po raz pierwszy dopasowanie prezentowanych rozmiarów do biustów modelek było tak dobre. Oprócz tego nareszcie nie ograniczono się do dwóch rozmiarów - 32E dla Panache/Cleo i 36F dla Sculptresse, a wzbogacono pokaz o rozmiar 65G.  Wreszcie więc właściciele sklepów nie musieli tworzyć w głowie skomplikowanych ekstrapolacji, jak na klientkach z miseczką G lub większą wypadną modele obserwowane w rozmiarze E :-) Chwała dla dystrybutora, że się o to postarał. 

Na pokazie występowała Joanna Cesarz (prezentując markę Sculptresse), która jest także bohaterką kampanii I am Panache . Mam nadzieję, że zarówno o kampanii, jak i o bieliźnie, jeszcze porozmawiamy z nią osobiście :-) Uważam jednak, że niektóre modele wyglądały niestety na trochę za małe na Joannę. 

 

JoannaCesarz_01_b

Joanna Cesarz powiedziała kilka słów o kampanii Panache oraz rozwoju ciałopozytywności w Polsce. 

 

Szczególną bohaterką pokazu była dla mnie Martyna, z którą widziałyśmy się dzień wcześniej na naszym bra-wieczorku w Krakowie (kto z Krakowianek nie był ten trąba ;-) Zerknijcie na fotki w wydarzeniu i zobaczcie, jak świetnie się bawiłyśmy! :-) ). Martyna jest stanikomaniaczką z pewnym stażem (można więc powiedzieć, że wystąpiła jako agentka konsumentek na branżowym wydarzeniu), a prywatnie - przemiłą osobą. Zgodziła się opowiedzieć nam kilka słów o pokazie i o kolekcji.

 

Wywiad z Martyną

 

Martyna_Minnie_01_b

 

- Czy masz już doświadczenie w byciu modelką? Bo na wybiegu sprawiałaś wrażenie, że to dla ciebie nie pierwszyzna! Wypadłaś bardzo naturalnie i jako jedyna z modelek się uśmiechałaś :-) 

Martyna: - Nie mam doświadczenia w modelingu, poza jedna sesja zdjęciową u Ewy Michalak. To była moja pierwsza styczność z czerwonym dywanem - tym bardziej cieszy mnie, że nie wyglądało to jak totalna amatorszczyzna. Dużo pewności siebie dodawały mi znajome twarze na widowni (pracowałam wcześniej jako bra-fiterka podczas akcji Klinika Stanika i poznałam część właścicielek sklepów) :-) 

- Jak oceniasz dopasowanie biustonoszy, które prezentowałaś? Czy miały właściwy rozmiar (tak wyglądały!) i konstrukcję pasującą do twoich kształtów?

- Dziewczyny z So Chic [dystrybutor Panache - przyp.red] dołożyły wszelkich starań, by dopasować do modelek rozmiar oraz krój prezentowanej bielizny. Nim zaprosiły nas do współpracy, prosiły o informacje o noszonym rozmiarze i jego weryfikację w jednym z krakowskich salonów. Na pokazie były dwie modelki prezentujące bieliznę 30G oraz jedna z rozmiarem 32E (również miały być dwie, niestety jedna nich z przyczyn zdrowotnych zrezygnowała). Większość kompletów była dostępna w obu wariantach, więc możliwe było dopasowanie nie tylko rozmiaru, ale też kroju do poszczególnych biustów. Myślę, że rozróżnienie dwóch kategorii rozmiarowych miało na celu pokazanie, że nie tylko na średnim biuście modele wyglądają dobrze, a np Minnie faktycznie radzi sobie z zebraniem i podniesieniem. Gdyby prezentowała go mniejsza modelka, efekt nie byłby tak spektakularny :-)

- Które z prezentowanych modeli najbardziej ci się podobały i w których najlepiej się czułaś?

- Tak naprawdę we wszystkich prezentowanych modelach czułam się dobrze. Modele na bazie Jasmine i Envy dają świetny efekt ze względu na elastyczna koronkę, Minnie genialnie zbiera i winduje biust. Prywatnie jak Ty jestem stanikomaniaczką, więc w tej kolekcji widzę kilka musisztomieciow. Chyba jedyne, czego nie jestem fanką, to straplesowe kostiumy, nie lubię aż takiego narzucania ksztaltu biustu i takie rozwiązanie wydaje mi się mało funkcjonalne przez czas schnięcia materiału. Ale to tylko domysły, bo nie miałam okazji nigdy przetestować w warunkach plażowych. Myślę że miejsce w mojej szufladzie znajdzie Minnie i będę polować na modele prezentowane przez pozostałe dziewczyny: Lyzy i Sofię.

- Dzięki za rozmowę :-) 

 

Album

Zapraszam do przejrzenia wszystkiego, co udało mi się ustrzelić aparatem :-) 

 

Panache - pokaz kolekcji jesień-zima 2018

 

 A Wam jak się podobają te przedsmaki przyszłej jesieni? Czy macie chrapkę na którąś zieleń, albo zamierzacie przetestować któryś z nowych modeli? :-)

 

 

 

Tu braletka, tam ćwierćgorset, czyli wiosna w marce Cleo

$
0
0

Cleo_SS18

 

Czas na ciąg dalszy sprawozdania z kolekcji wchodzących już na scenę! Niektóre z nowych konstrukcji, które zobaczycie niżej, już znacie z widzenia z poprzedniej notki, w której pokazałam plany marki Cleo na jesień (zaczynającą się w lipcu) :-) Uzupełniam więc lukę czasową.

Część niniejszej wiosennej (ja nazwałabym ją raczej przedwiosenną) kolekcji już możecie zobaczyć w sklepach, część powinna pokazać się lada chwila, a ostatnie modele kolekcji SS18 wyjadą z fabryk w marcu. Tak więc, jeśli macie na przykład ochotę uzupełnić szufladę o model Marcie, a zapowiadany na lipiec kolor khaki nie przypadł Wam do gustu tak, jak mnie, zawsze możecie rozejrzeć się za aktualną pastelową limonką :-)

Przeważnie organizuję materiał według klucza kolorystycznego, ale mam tym razem ochotę na odmianę i pójdę trochę innym porządkiem. Generalnie kolekcja jest czerwono-niebieska (z okazjonalnymi wycieczkami w inne rejony), jak zresztą wiele przed nią - nie jest pod względem barwnym zbyt oryginalna, co nie znaczy, że nie ma ciekawych wzorów, a zwłaszcza - konstrukcji.

Zwracam uwagę na rozmiarówkę - miseczka brytyjska H jest rozmiarem dostępnym prawie wszędzie, w modelach nieusztywnianych z jednym wyjątkiem górną granicą jest J. Obwody zaczynają się od brytyjskiego 28, czyli naszego 60, a kończą na 38, czyli 85. W obwodzie 60 dostępne miseczki zwykle zaczynają się od E, choć czasem schodzą niżej. 

No to jedziemy!

 

Miękkie hity

Kayla, Marcie, Minnie, Hettie - znane i lubiane miękkusy wracają w kolejnych kolorach.

Jeśli kochacie Kaylę, rozważcie zakup teraz - bo w jesiennej kolekcji jej nie będzie. Oto wiosenna wersja w praktycznym granacie i z przyjemnym deseniem w motylki - już w sklepach. 

 

Kayla_butterflyprint_01_b

Kayla_butterflyprint_02_b 

Rozmiary Kayli: UK 28 E-H, 30-36 D-J, 38 D-H. 

 

Minnie, kolejny model lubiący ubierać się w nadruczki - tym razem w takiej oto rozmytej krateczce. Kolorystyka, powiedziałabym, disneyowska. Dostępność: marzec. 

 

Minnie_ginghamprint_01_b

Minnie_ginghamprint_02_b

 

Rozmiary Minnie: 28 F-H, 30-38 E-J. 

 

Wiosenna Hettie (już powinna być w sklepach) zaprezentuje mocny malinowy róż, podbity pastelowo-pomarańczowym spodem. Takie gorące kolory też do niej pasują. Hettie jest mocno podnoszącą balkonetką z elastyczną koronką u góry (recenzowałam dla Was wersję fioletową). Fajnie skonstruowana, przyjemna w dotyku, kształtowanie - bomba. 

 

Hettie_brightcerise_01_b

Hettie_brightcerise_02_b

 

Rozmiary Hettie: 28 E-H, 30-38 D-J.

 

Last but not least, Marcie - jak już wspomniałam, nim pojawi się jesienna khaki, można jeszcze zapolować na pastelową limonkę. Już w sprzedaży.  

 

Marcie_lightlime_01_b

Marcie_lightlime_02_b

 

Rozmiary Marcie: 28 E-H, 30-38 D-J.

 

Pół-, czy ćwierćgorsety? :-)

Model Piper już na pewno niektóre z Was znają. Zadebiutował jako miękki longline w dużym zakresie miskowym, a w tym sezonie konstrukcja się trochę zmieniła - dolna część została skrócona i krój ten nazwano midi. Manewr ten ma zarówno zwolenniczki, jak i krytyczki. Ciekawa jestem Waszej opinii! 

Podobają mi się te kolory - mocno pastelowy zgaszony turkus i kwaśnożółta kokardka z aksamitki fajnie ze sobą kontrastują. 

 

Piper_softturquoise_01_b

Piper_softturquoise_02_b

 

Rozmiary Piper: 28 E-H, 30-38 D-J.

 

Jeśli w zapowiedziach jesiennych zaintrygował Was stalowy napierśnik o nazwie Spencer, to jego debiut czeka nas dużo wcześniej, bo jakoś tak mniej więcej teraz :-) Tyle, że w granacie, który nieco bardziej kojarzy się z syrenią łuską niż zbroją. Jest to także „ćwierćgorset" midi, o usztywnianych half-cupowatych miseczkach z dwoma pionowymi cięciami. 

 

Spencer_ink_01_b

Spencer_ink_02_b

 

Rozmiary Spencera: 28 E-H, 30-38 E-H.

 

Bralety!

A właściwie jeden bralet, który w kolejnym sezonie ma się rozmnożyć kolorystycznie - debiutuje jednak w czerni. Lyzy to bezfszbinowe trójkąty z koronki z cielistym podszyciem, z całkowicie gumowym obwodem. Ryzykowna rzecz, zwłaszcza że aż do miseczki H. Nie uwierzę, że to działa, póki nie zobaczę, ale miło by było, gdyby działało.

W komplecie są wysoko wycięte majtki w stylu lat 90 :-)

 

Lyzy_black_01_b

Lyzy_black_02_b

Lyzy_black_05_b

 

Rozmiary Lyzy: 28-38 D-H.

 

Nowe dekolty

Silnie trzymają się modele typu plunge. W tej kokekcji zaplanowano je we wszystkich możliwych typach - miękki, usztywniany szyty i modelowany termicznie. Zacznę od nówek :-)

Dakota to plunge o miekkich miseczkach. Ciekawy zestaw sportowej siateczki i kwiatowego nadruku z kontrastowymi lamówkami i ramiączkami w widelec z tyłu, bardzo wintydżowski w klimacie. Dostępność: marzec.

 

Dakota_orchidprint_01_b

Dakota_orchidprint_02_b

 

Rozmiary Dakoty: 28 D-G, 30-38 D-G. 

 

Pierwszą jaskółką trendu high apex , czyli miseczek podwyższonych trójkątowato w stronę ramion, w marce Cleo będzie  Tia. Jest to termicznie modelowany dekoltowiec obciągnięty siateczką, wydłużającą się w kierunku ramiączek. Krojowo przypomina Koko, o której za chwilę. Ramiączka można, jak widzicie, spiąć haczykiem na plecach (aczkolwiek nie trzeba). Dostępność: marzec. 

 

Tia_deepcerise_02_b

Tia_deepcerise_03_b 

Rozmiary Tii: 28 E-H, 30-38 E-H. 

 

Devon debiutował w przemijającej właśnie kolekcji jesień-zima 2017 . Jest to, a raczej miał być, bo niestety nie wejdzie do produkcji - usztywniany plandżyk, nie termicznie modelowany, lecz szyty, co jest ostatnimi czasy rzadsze (nawiasem mówiąc, w kolekcji Panache mamy usztywnianą szytą balkonetkę - Petrę). Wytłoczki nie każdemu biustowi pasują kształtem, a ja osobiście bardzo lubię szyte plandżesy (na przykład Satine z Bravissimo - to moje ulubione plandże). Szkoda, że z niego zrezygnowano, bo podoba mi się ten  denim z cielistymi dodatkami (sorry za fotkę, tak wyszło, że zrobiłam mu portret tylko na evencie promującym kolekcję). 

 

Devon_denim_01_b

 

Rozmiary Devona: 28 E-GG, 30-38 D-H. 

 

Dyżurne skorupki

Zadomowiła się już w kolekcji balkonetka o termicznie modelowanych miseczkach - Morgan. Wyłamie się z niebiesko-czerwonej dychotomii i wystąpi w graficie z pomarańczowymi dodatkami - czyżby zapowiedź jesiennych szarości? :-) Nie znam tego modelu nabiustnie. 

 

Morgan_charcoalcoral_01_b

 

Rozmiary Morgan: 28 DD-H, 30-38 D-H. 

 

I „stare dekolty”, czyli dobrze już znana Koko Muse oraz Koko Spirit:  

Koko Muse będzie melanżowato koralowa z bladożółtymi dodatkami. 

 

KokoMuse_brightcoral_01_b

KokoMuse_brightcoral_02_b

 

A Koko Spirit - przyjemnie kobaltowa:

 

KokoSpirit_cobalt_01_b

KokoSpirit_cobalt_02_b

 

Rozmiary Koko (obu): 28 E-GG, 30-38 D-H.  

Czym się właściwie różnią panny Koko, oprócz koloru? Spójrzcie na środek między miseczkami - w Koko Muse miseczki łączą się wąskim paskiem doczepionym do kanalików fiszbin, poza tym są niezależne i niepołączone. W Koko Spirit są wszyte w jeden kawałek materiału, zwany kołyską, i cały dół jest podszyty taśmą (krój zwany  banded , z kołyską). Wpływa to na stabilność podtrzymania - modele z kołyską są stabilniejsze i dla mnie osobiście wygodniejsze, choć są i osoby preferujące bandless. Konstrukcja zbliżona do Koko Spirit nieźle sprawdza się też w wersji bezramiączkowej, która cały czas jest w kolekcji bazowej (czyli dostępnej cały czas, niezależnej od zmieniających się kolekcji sezonowych). 

 

Detale

W kolekcji jest wszystko: i koronka, i haft, i nadruk (flora, fauna i abstrakcja), i żakard, i mesh-siatka, i wstążka, i aksamitka... Spencer chwali się metalowymi okuciami, Dakota przyciąga wzrok orchideami na miskach i oryginalnym rozwiązaniem ramiączek z tyłu. Nie jest nudno. Choć dalej brakuje mi tu większych wzorniczych odjazdów, jak to kiedyś bywało (pamiętacie flamingi?).

 

Dakota_orchidprint_05_b

Spencer_ink_04_b

Spencer_ink_05_b

Tia_deepcerise_05_b

Piper_softturquoise_03_b

Kayla_butterflyprint_04_b

Minnie_ginghamprint_04_b

 

Baza a sezon

A skoro już o bazie mowa - jest ona dość skromna, bo zawiera tylko czarną wersję Hettie , czarną i cielistą wersję Marcie , termicznie modelowane t-shirtowce Lexi czarną i cielistą, oraz czarną i cielistą Koko w wersji konstrukcyjniej przypominającej Koko Muse. Konstrukcję podobną do Koko Spirit (z kołyską) ma  Koko strapless, który też występuje w czerni i beżu. I to tyle!

Kolekcja sezonowa zaś zawiera „aż” 13 modeli, czyli powiększyła się o jeden w stosunku do zeszłej wiosennej, ale włączając w to wycofanego Devona, wychodzimy więc na zero ;-) Pojawiły się całkiem nowe rozwiązania - braletka do miseczki H, high apex, a półgorset został skrócony do ćwierćgorsetu ;-) Nadrukowa półgorsetowa Breeze zeszła ze sceny, ustępując metalicznemu Spencerowi. Dzieje się - i dobrze, a jesienią będzie się działo dalej. 

 

Galeria

Obejrzyjcie wszystkie fotki - lepiej widać szczegóły :-) 

 

Cleo by Panache - wiosna-lato 2018

 

Katalog

Zamiast katalogu - filmik z bekstejdżu. Katalogi są nudne ;-) Duch, a przynajmniej lekki duszek lat 70-tych unosi się nad tą kolekcją :-)

 

 

Ciekawa jestem, czy któraś z Was kupiła już coś z tej kolekcji i może się podzielić wrażeniami. Jak tam Piper? Lada chwila pojawi się pewnie Spencer - czekam na wieści. Jak już wspomniałam, w marcu kolekcja zakończy swój napływ do sklepów i wtedy wreszcie się dowiemy, czy braletka Lyzy działa i jak sobie radzi :-) 

Musisztomiecie? :-) 

 


Czervona Verbena

$
0
0

Verbena_selfie_01_b

 

Zbliżająca się połowa lutego zwykle sprawia, że zalewa nas zewsząd lawina bielizny czerwonej i czarnej. Z okazji walentynek firmy prześcigają się w wypuszczaniu na świat kompletów w tych kolorach, i o ile planowana na zimową kolekcję czerwień nie pojawiła się już w grudniu, to w styczniu lub w lutym już na pewno nas nie ominie.

Na Verbenę czekałam już od momentu ujrzenia jej prototypu, co miało miejsce w czasie wizyty u Samanty, i doczekałam się jej właśnie w połowie stycznia. Co mnie tak przyciągnęło? Po primo, całkiem lubię mocny czerwony. Folkowe kwiecistości również, zwłaszcza że kwiecistości towarzyszy tu kontrastowo zielonkawa liściastość. Tytułowa werbena miewa co prawda kwiaty czerwone, lecz zdecydowanie mocniej przylgnęła mi do niej ksywa Czerwony Mak z Makowa Podhalańskiego (w tym uroczym mieście znajduje się siedziba producenta) :-)

Trudno mi rozpoznać obecne w hafcie gatunki (czy te jaśniejsze kwiaty to orchidee?), ale że niektóre z liści przypominają jakby konopie, w związku z czym Mak kojarzy mi się jeszcze bardziej, hm, odurzająco. No to częstujcie się! ;-) 

Samanta - Verbena A922, kolor: czerwony, rozmiar: 80H   [Rozmiary katalogowe: 65 G-M, 70 F-L, 75 E-K, 80 D-J, 85 D-I, 90 D-H, 95 D-G; cena w sklepie firmowym: 229 zł. Biustonosz został mi dostarczony przez producenta. Cała kolekcja Verbena dostępna pod linkiem]

 

Verbena_03_b

Verbena_04_b 

Estetyka

Jeśli cenisz wyrafinowany minimalizm, Verbena raczej nie podbije twojego serca. Ten projekt kipi przepychem i witalnością prosto z letniej łąki w pełni kwitnienia. Dobrze wyglądałby w pełnym słońcu, w zestawieniu z rozpuszczonymi włosami i wiankiem z chabrów i złotych kłosów. Można się odurzyć i zadurzyć, nieprawdaż? :-)

 

Verbena_16_b

 

Kolor to po prostu mocny, krwisty szkarłat. Na zdjęciach tutaj wypada trochę bardziej pomarańczowy niż w realu. Były robione w bardzo słoneczny dzień i to chyba trochę wpłynęło na kolorystykę. W rzeczywistości to czerwień ani pomidorowa, ani malinowa, po prostu - czerwona :-)

Co do haftu, brawo nie tylko za kwiaty, ale i za wyżej wspomniane liście w kolorze nieco zgaszonej, ale niewątpliwej zieleni. Szkoda tylko, że największe kwiaty ograniczają się do górnej części miseczki, której powierzchnia jest trochę za mała, by rozwinęły się w pełni. Nieco lepiej widać je na przodzie majtek.

 

Verbena_26_b

 

Bardzo podoba mi się zębaty brzeg miseczek. Niezbyt przypadły mi do gustu natomiast kokardki na ramiączkach, nie bardzo lubię to rozwiązanie, ale dobrze, że coś się na nich dzieje.

 

Verbena_18_b

 

Cenię Verbenę, podobnie jak Amora, za duży stopień przejrzystości mimo podszycia dolnej części miseczek i wszytych po bokach zbierających slingów. Trochę szkoda, że tył biustonosza nie jest haftowany, podobnie jak w Amorze. Ale może to już byłoby za dużo? :-)

 

Verbena_08_b

Verbena_09_b

 

Podoba mi się dbałość o szczegóły - zawieszka na mostku, satyną obszyte kanaliki fiszbin. Widać staranność wykonania. Trochę tylko niepokoi naciągające się w noszeniu zapięcie.  

 

Dopasowanie

Bez zaskoczenia - podobnie jak Amor, Verbena pasuje mi w rozmiarze 80H. Obwód jest średni, ani bardzo luźny, choć elastycznawy (jedna warstwa dzianiny), ani wyjątkowo ciasny. Miseczki dość głębokie.

 

Verbena_12_b

 

Kształt

Miseczki Verbeny odrobinę słabiej windują piersi do góry, niż w Amorze. Kształtowanie jest bardziej naturalne, choć biust wciąż przyjemnie zaokrąglony. 

 

Verbena_selfik_01_b

Verbena_selfik_02_b

 

Verbena_selfik_06_b

Verbena_selfik_04_b

Verbena_selfik_08_b 

Verbena_selfik_11_b

Verbena_selfik_12_b

Verbena_selfik_13_b

Verbena_selfik_14_b 

Konstrukcja i podtrzymanie

Jak już wcześniej wspominałam, konstrukcja modelu A922 (o największym zakresie rozmiarów) jest taka, że miseczki mają sporo przestrzeni w części dolnej, dlatego piersi są podniesione, ale nie są szczególnie wypchnięte do góry. Podtrzymanie w tym modelu nie jest szczególnie mocne, raczej przeciętne. Ramiączka są stosunkowo wąskie i elastyczne, ale podszycie miękką wyściółką z przodu zmniejsza ich rozciągliwość, na czym podtrzymanie na pewno zyskuje.

 

Verbena_19_b

 

Wygoda

Nie wiem, jak to się dzieje, ale w Verbenie zupełnie nie uwierają mnie fiszbiny boczne! Brawo za ten miły szczegół. 

Za to czuję trochę nacisk ramiączek na ramiona, tak jakby mało wypchnięty przez miseczki biust zwieszał się na nich trochę mocniej niż zwykle.  

 

Do kompletu - figi (XL)

Majtki są niestety niskie i mniej wyrafinowane od tych Amorowych. Szkoda, że tył jest gładki, bez haftów. Za to ma przyjemny detal w postaci łezkowatego otworu u góry. 

 

Verbena_24_b

Verbena_25_b

 

Bardzo, ale to bardzo życzyłabym sobie wysokich majtek w tym komplecie! Niestety Samanta nam ich poskąpiła :-( No trudno, może jeszcze kiedyś... ;-) 

 

A tak prezentuje się komplet w całości (80H, XL):

 

Verbena_wolna_03_b

Verbena_wolna_02_b
Verbena_wolna_04_b

 

Galeria

O, tu naprawdę poklikać warto, bo Verbenka bardzo fotogeniczną panną jest :-) 

 

Samanta - Verbena

 

Podsumowanie

Stanikiem cieszę się bardzo, choć jeszcze bardziej uszczęśliwiłby mnie, gdyby miał haft z tyłu ;-) Jak przepych, to po całości. Nie obraziłabym się też, gdyby Samanta pomyślała nad nowymi dużorozmiarowymi konstrukcjami miękkimi. Tęsknie patrzę w stronę half-cupowego kroju A142, jednak w moim rozmiarze mogę sobie tylko pomarzyć o dużych kwiatach na całej miseczce i pionowym szwie... Mimo wszystko mam dziką radość z tego zestawu i z jego okazji kupiłam sobie nową czerwoną szminkę :-) Jeśli szukacie nowego kompletu w okołowalentynkowym klimacie, to Verbenę na pewno warto wziąć pod uwagę.

 

Verbena_23_b

 

A na zakończenie - słówko nie tylko dla twórców katalogów bielizny, ale dla wszystkich, które w walentynki i nie tylko chciałyby czuć się świetnie w swojej bieliźnie, i ogólnie w swojej skórze. Nie musicie wyglądać jak z reklamy. Wasze ciała są fajniejsze od tych na obrazkach. A kto myśli inaczej, niech sobie idzie na randkę z fotoszopem ;-)

 

Verbena_wolna_013

 

Kto popiera? :-) 

 

Wintydżowe róże i czarne zwierzęta, czyli wiosna w Panache

$
0
0

PanacheSS18

 

Nareszcie mogę przedstawić Wam ostatnią, za to pokaźną część aktualnej kolekcji serwowanej nam właśnie przez firmę Panache: Panache, czyli marka-matka :-) O ile w kolekcji marki Cleo by Panache dokazywały - mniej niż to kiedyś bywało, ale jednak - żywe kolory i kontrasty, tu jest jak zwykle spokojniej. Dla miłośniczek intensywnych barw może nudno, ale za to całkiem elegancko i ze smakiem. Zdecydowanie króluje róż, ale nie jest to róż landrynkowy, lecz przydymione odcienie kojarzące się z modą z początków zeszłego wieku, od pastelowych, różanych płatków po wrzos. Kolejne ważne barwy to granat, czerwone wino i malina oraz klasyczna czerń. Podsumowując - codzienna elegancja z niezbyt może ostrym, ale jednak - pazurem :-) Konstrukcje również nie zaskakują - może poza jednym przypadkiem.

No to jedziemy!

 

Vintage rose

W tej grupie wystąpią w większości znane już modele, z jednym wyjątkiem, od którego zacznę. Być może niektóre z Was nie będą do tego pomysłu przekonane - ale ja nie skreślam, póki nie przymierzę. Co prawda Andorrę w odmianie Non Wired chętnie zobaczyłabym w jakimś bardziej intensywnym kolorze, niż ten blady lekko brzoskwiniowy różyk, ale potrafię zrozumieć, dlaczego firma zaczęła od tego mało ryzykownego ukłonu w stronę bardziej konserwatywnych klientek - wszak takie często tęsknią do bezdrutowców. 

 

Andorra_softblush_01_b

Andorra_softblush_02_b

 

Bezfiszbinowemu stanikowi towarzyszyć będą jak zwykle cudne koronkowe szorty (czy już mówiłam, że kocham szorty od Andorry?), co na pewno doda temu staroświeckiemu kompletowi wiele uroku. Rozmiary: UK 30-40 D-H (rozmiarówka brytyjska - tym z Was, które nie są z nią za pan brat, przyda się ta tabelka. Rozmiar 30 to 65 pod biustem). 

Skoro już jesteśmy przy różowych bladawcach i tradycyjnych upodobaniach - oto  Penny, wintydżowski full cup z haftem, w kolorze majtkowy róż ;-) 

 

Penny_blush_01_b

Penny_blush_02_b

 

Rozmiary Penny: 30 F-K, 32-38 E-K.

 

A teraz mój ulubiony odcień różu z tej kolekcji - Envy w wydaniu rose pink. Jak słowo daję, aż zapragnęłam go mieć, choć jasne róże zwykle są gdzieś na szarym końcu mojej chcelisty. Bardzo przyjemny, twarzowy kolor. 

 

Envy_rosepink_01_b

Envy_rosepink_02_b

 

Rozmiary Envy: 28 F-HH, 30-38 D-K. 

 

Kolejna moja faworytka -  Etta, która wcześniej mieszkała w kolekcji Panache Black. Marka ta zakończyła już swoje odrębne istnienie, a najlepsze konstrukcje zostały wcielone do Panache. To chyba dobry ruch, zważywszy, że Panache Black jakoś wciąż brakowało indywidualności. Z początku spodziewałam się, że PB pójdzie w stronę erotyki, firma Panache jednak wyraźnie odżegnuje się od tego tematu. Może słusznie spodziewa się, że moda na paseczki w dekoltach już nie potrwa długo?

Wróćmy jednak do Etty. Beżoróż zwany mauve zyskuje tu nieco pazura dzięki połyskującym materiałom i minimalistycznej stylistyce. W rzeczywistości kolor jest fajniejszy niż na zdjęciach, na których wypadł jakoś brudnawo. Zwracam uwagę na piękne wysokie majtki :-) 

 

Etta_mauve_01_b

Etta_mauve_02_b

Etta_mauve_05_b

 

Rozmiar Etty: 30-38 D-G, majtki XS-XXXL (czyli do EU 46, a moim zdaniem raczej bliżej 48). 

 

Idziemy w stronę wrzosów - Cari to piankowiec spacerowiec :-) czyli model o tłoczonych termicznie, bezszwowych miskach z pianki typu spacer. Nie zostałam póki co koneserką spacerów, więc na razie nic Wam o nim nie mogę powiedzieć oprócz tego, że wygląda na wygodny :-) 

 

Cari_heather_01_b

Cari_heather_02_b

 

Rozmiary Cari: 28 DD-G, 30-34 D-H, 36 D-GG, 38 D-G.

 

Kolejna jasna wrzosówka to Ava - miękki plandż, którego nie wiem, dlaczego jeszcze nie mam. Nie wiem też, dokąd mi uciekła próbka, wystarczyć więc nam musi skromny skrinszocik z katalogu. 

 

Ava_heather_b

 

Rozmiary Avy: 28 F-H, 30 DD-H, 32-38 D-H. 

 

Wrzos w ciemniejszym wydaniu reprezentować będzie Tango. Listki haftu są beżowe i przyjemnie cieniowane. 

 

Tango__heatherombre_01_b

Tango__heatherombre_02_b

 

Rozmiary Tango w kolorach sezonowych: 28 FF-J, 30 E-K, 32-40 D-K, 42 D-J, 44 DD-F (wersja bazowa oferuje więcej rozmiarów: 28-40 D-K, 42 D-J, 44 DD-FF). 

 

Płatki

W kolekcji dominują zdecydowanie modele gładkie - wzorów jest niewiele i są to oczywiście wzory kwiatowe (z jednym wyjątkiem, o którym niżej). 

Jak zwykle nie mogło zabraknąć floralnej wersji Jasmine. Można by się tu spierać, czy to na pewno kwiaty, czy abstrakcyjne akwarelowe plamy, ale dla mnie skojarzenie z płatkami jest raczej oczywiste. Zwróćcie uwagę na paletę - bladoróżowawe tło, a na nim przygaszone kolory z dużym udziałem wrzosu, z błękitnymi i malinowymi akcentami. Barwy całej kolekcji w jednym nadruku. 

 

Jasmine_confetti_01_b

Jasmine_confetti_02_b 

Rozmiary Jasmine: 28 F-HH, 30-38 D-K

 

Drugi floralny nadruk obowiązkowo należy do modelu Thea, który bardzo lubię. Kojarzy mi się z kwiatami drzew owocowych. Widzę pokrewieństwo z Chi Chi - jabłonką z kolekcji Sculptresse. 

 

Thea_floralprint_01_b

Thea_floralprint_02_b

 

Rozmiary Thei: 30 DD-K, 32-38 D-K

 

Czerwienie

Mocniejsze akcenty z grupy czerwonej obejmują odcienie od czerwonego wina po malinę i koral. Klasycznej czerwieni jednak w kolekcji nie ma. 

W kolorze winnym wystąpi plandż Aria z byłej kolekcji Panache Black. Uważam, że bardzo jej ładnie w tym odcieniu.

 

Aria_winenude_01_b

Aria_winenude_02_b

 

Rozmiary Arii: 28 F-H, 30-38 D-H. 

 

Kolejny ex-Blackowiec w czerwieni to Ardour  - kolor ten w katalogu nazywa się magenta i rzeczywiście jest to chłodny odcień, na pograniczu czerwieni i amarantu, choć jednak nie całkiem magenta. 

 

Ardour_magenta_01_b

Ardour_magenta_02_b

 

Rozmiary Ardoura: 28 DD-G, 30-38 D-G.

 

Tango oprócz wyżej wspomnianego wrzosu będzie też w fuksji. 

 

Tango__fuchsia_01_b

Tango__fuchsia_02_b

 

Na deser koral - taka będzie Andorra w klasycznym wydaniu na fiszbinach. Bardzo urodziwy intensywny odcień. I szorty! :-) 

 

Andorra_coral_01_b

Andorra_coral_02_bAndorra_coral_03_b

 

Rozmiary Andorry na fiszbinach: 30-32 DD-J, 34-38 D-J. 

 

Denim

Podobnie jak w kolekcji Sculptresse, mamy akcent w kolorze blue, a nawet dwa - i chyba oba będą pasowały do dżinsów.

Petra to dla mnie ciągle terra incognita. Jest to model usztywniany, ale szyty (4-częściowy side-support), nie modelowany termicznie. W tym sezonie występuje w granacie ze złotawą nitką. 

 

Petra_midnight_02_b

Petra_midnight_03_b

 

Rozmiary Petry: 28 E-H, 30-38 D-H.

 

Bardziej sprany odcień reprezentuje sezonowa wersja Porcelain Élan. Na razie nie jestem fanką Porcelanek tiszertowych, choć co jakiś czas pewnie będę robić podejścia do tego modelu.

 

PorcelainElan_slateblue_01_b

PorcelainElan_slateblue_02_b

 

Rozmiary:  28 DD-H, 30-38 D-H. 

 

Czarne zwierzę 

Najmocniejszym kontrapunktem do rozmytych róży jest ta wersja modelu Jasmine . Nazywa się animal black i konia z rzędem temu, kto rozpozna gatunek ;-) Deseń to raczej abstrakcyjny maziajek, ale może budzić skojarzenia ze światem zwierząt. Na początku mi się ta wersja nie podobała, ale chyba już zmieniłam zdanie. Nie musisztomieć, ale ciekawy pomysł i na pewno wielu osobom podpasuje. A w dołach mamy do wyboru figi z wyższym stanem :-) 

 

Jasmine_animalblack_01_b

Jasmine_animalblack_02_b

Jasmine_animalblack_04_b

 

Czarna elegancja

Skoro już jesteśmy przy czerniach - kilka propozycji zdominowanych przez ten wieczorowy kolor. 

Na początek Clara - w wersji taupe-black - jest już dostępna w sklepach. Ten różowawy kolor kojarzy mi się z różowym złotem. Lubię :-) A do tego, rzecz jasna, obowiązkowo wysokie majtki (kto nie lubi wysokich, niższe oczywiście też będą). 

 

Clara_taupeblack_01_b

Clara_taupeblack_02_b

 

Rozmiary Clary: 30-38 D-J, 40 E-J. 

 

Lois to aktualnie naczelny Panaszowski mgiełkowiec. W tym sezonie wersja black/blue. Niedawno wrzucałam jego portret na fejsa i zgadywałyście, czy to produkt brytyjski czy polski - zdania były podzielone :-) Widzę tu spore pokrewieństwo z ostatnimi dokonaniami polskich firm, co oczywiście jest głosem na korzyść tych ostatnich :-) 

 

Lois_blackblue_01_b

Lois_blackblue_02_b

 

Rozmiary Lois: 30-38 D-H.

 

A teraz czas na czerń w wydaniu maksymalnym. Quinn już znamy z kolekcji, nomen omen, Panache Black. Podoba mi się ta bogata koronkowość. Wysokie figi do kompletu znajdziecie w galerii na końcu ;-) 

 

Quinn_black_01_b

Quinn_black_02_b

 

Rozmiary Quinn: 30 F-HH, 32-38 D-K.

 

I na koniec najbardziej klasyczna klasyka - półprzejrzysta czerń, trochę grzeczniejsza niż Lois, czyli full-cup  Alissa. 

 

Alissa_black_01_b

Alissa_black_03_b

 

Rozmiary: 30-32 E-K, 34-38 D-K.  

 

Baza

Kolekcja bazowa w tym sezonie wzbogaca się trochę. Po pierwsze, pojawi się w niej model Olivia, który znacie już od kilku sezonów z wersji barwnych. Teraz wchodzi do stałej oferty w wersji miodowobeżowej. Wiem, że Olivia ma swoje miłośniczki.

Charakterystyczną cechą tego stanika jest elastyczna część górna, która jednocześnie jest bardzo gładka, bezszwowo wykończona przylega do biustu bez odznaczania się. 

 

Olivia_honey_01_b

Olivia_honey_02_b

 

Rozmiary: 30-38 D-K

 

Clara wejdzie do bazy w kolorze kości słoniowej (przypominam, że od dawna w kolekcji bazowej mamy Clarę beżową oraz czarno-grafitową). 

 

Clara_ivory_01_b

 

Do bazy wchodzi także - uwaga, ewenement - Envy w kolorze granatowym :-) Koniec z monopolem czerni, bieli i beżu w bazie!

Poza tym - w kolekcji bazowej jak zwykle już znane modele w bazowych kolorach: Tango, Tango plunge, Clara, Jasmine, Andorra, Envy, Thea (czarna), Nouveau, Porcelain Élan w wersji tiszertowej, plandżowej i strapless, Evie, Cari, Ardour, ślubny Quinn, do karmienia: Eleanor, Sophie. Oraz oczywiście Panache Sport w kolorach bazowych, których grono ostatnio powiększyła wersja latte (cielisty beżyk) zarówno w wydaniu fiszbinowym, jak i bez-. 

 

Panache Sport

Miejmy go z głowy :-) Trzy sezonowe kolory już dostępne są w sprzedaży, z czego dwa - malarski print na fiszbinach oraz fiolet bez fiszbin - wpisują się w trend koloru ultraviolet by Pantone, a trzeci - pomarańczowo-szary fiszbinowiec - we wciąż modne melanże. Mnie oczywiście bardziej podobają się te wielokolorowe wersje, a najbardziej ten pierwszy - maziajkowy :-) 

 

PanacheSport_painterlyprint_01_b

PanacheSport_painterlyprint_02_b

PanacheSport_purplepink_01_b

PanacheSport_purplepink_02_b

PanacheSport_greymango_01_b

PanacheSport_greymango_02_b

 

Rozmiary Panache Sport na fiszbinach: 28 DD-H, 30 D-H, 32 C-J, 34 B-J, 36 B-HH, 38 B-H, 40 D-GG.

Rozmiary Panache Sport bez fiszbin: 28 DD-H, 30 D-H, 32 C-H, 34-38 B-H, 40 D-GG.

 

Detale

Jak już pewnie zauważyłyście, nadruków w tej kolekcji jest mało, dominują jednkolorowe koronki i hafty. Najładniejszy druczek ma według mnie Thea, a najdziwniejszy - Jasmine animal black :-) W modelach ex-Panache Black daje się zauważyć dobór innych materiałów oraz metalowy błyszczący hardware, plus odrobinę biżu.

Niektóre kokardki na mostkach wyglądają ciekawiej niż inne.

 

Quinn_black_04_b

Ardour_magenta_03_b

Lois_blackblue_04_b

Petra_midnight_04_b

Jasmine_animalblack_03_b

Thea_floralprint_03_b

 

Galeria

Zerknijcie na całość, w tym na niektóre majtki :-)

 

Panache - wiosna-lato 2018

 

Jak Wam się widzi ta stonowana, raczej staroświecka kolekcja? Mało tu elektryzujących propozycji, a dużo klasycznych modeli w bezpiecznych kolorach. Trudno się specjalnie ekscytować różową czy też czarną koronką lub haftem... Kolekcja jest jednak przyjemna dla oka, a zgaszony róż i inne odcienie bliskie kolorowi skóry mają też lekko zmysłowe zabarwienie. Ciekawa jestem, czy podzielacie to odczucie. Musisztomiecie? :-) A może macie już coś z tej kolekcji? 

Red Madison

$
0
0

Madison_red_selfie_16_b

 

Oto znowu coś, co pochodzi z kolekcji wiosennej, ale przywodzi na myśl jeszcze zimowy klimat, od mikołajek po walentynki :-) Testowałam już usztywniane pionowo cięte modele od Avy (Julieta), postanowiłam więc sprawdzić, co się stanie, gdy Avowskiego sztywniaczka obciągniemy koronką. Stanie się całkiem przyjemnie, jak się okazuje.

Gdybyście czuły już przesyt szkarłatu, to Madison, czyli model AV1559, jest/ma być dostępny jeszcze w bieli/czerni. Wersje białą push-upową (która skrojona jest chyba tak samo, z tą różnicą, że ma wyjmowane wkładki) w rozmiarze 65D zrecenzowała jakiś czas temu Brafiterka. Ja zaś prezentuję Wam czerwoną Madisonkę w rozmiarze 85F. 

Ava - Madison AV 1559 , kolor: czerwony, rozmiar: 85F  [Rozmiary: 65 G-J, 70 F-J, 75 E-I, 80 D-H, 85 D-G, 90 B-F, 95 B-E,100 B-D, cena: ok. 79,79 zł w kontri.pl; biustonosz został mi dostarczony przez producenta].

 

Madison_red_01_b

Madison_red_02_b

 

Estetyka

Nazwałabym Madison biustonoszem estetycznie prostym ;-) Ot, sztywniaczek obciągnięty koronką w jednym kolorze, jakich wiele. Ma jednak miłą dla oka konstrukcję oraz warstwowość, która powoduje, że robi się z niego prawie high apex.

 

Madison_red_15_b

 

Odcień czerwieni jest bardzo intensywny, delikatnie w chłodną stronę. Podoba mi się zawieszka - to, że szkiełko też jest czerwone! 

 

Madison_red_09_b

 

Brawo za to, że całość jest jednolita kolorystycznie, przód nie różni się w widoczny sposób od tyłu. Bardzo dobrej jakości jest dzianina tylna. Solidna, z delikatnym połyskiem. Podobają mi się metalowe okucia w srebrnym kolorze, mam nadzieję, że nie ściemnieją z czasem. 

 

Madison_red_10_b

 

Jakość jest przyzwoita - taka, do jakiej ostatnio przyzwyczaiła nas Ava. Z całą pewnością good value.  

 

Dopasowanie

Przyzwyczaiłam się już, że 85F mi w Avie pasuje, tutaj jest nieco przymałe. Jednak porównanie z 85G wykazało jednoznacznie, że większy rozmiar miseczki też nie jest moim. Zostawiłam więc F, które jest "na styk" na większej piersi, a wrażenie to wzmacnia wcinająca się trochę gumka na brzegu koronki i wąskość fiszbin. Nie jest to zatem perfect fit, ale najlepszy, jaki udało mi się uzyskać. 

 

Madison_red_12_b

 

Kształt

Na przykładzie Juliety już się przekonałam, że pionowce Avy nie dają mocnego zebrania z boków (co mnie zresztą specjalnie nie martwi). Z Madison jest podobnie. Wewnętrzne, usztywniane miseczki są niżej zabudowane niż w tamtym modelu i chyba trochę mniej sztywne. Być może to właśnie powoduje, że Madison minimalnie słabiej wypycha biust do góry, a profil, zwłaszcza większej piersi, na którą miseczka jest trochę za mała, jest ciut bardziej spłaszczony. W sumie jednak kształtowanie uznaję za całkiem dobre, zważywszy problemy z dopasowaniem. 

 

Madison_red_selfie_01_b

Madison_red_selfie_02_b

Madison_red_selfie_06_b

Madison_red_selfie_04_b

Madison_red_selfie_08_b

Madison_red_selfie_10_b

Madison_red_selfie_12_b

Madison_red_selfie_14_b

Madison_red_selfie_13_b 

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Madison to typowy krój half-cupowaty z pionowymi szwami, bardzo lubiany przez niektóre biusty, z którym to krojem firma Ava radzi sobie zupełnie dobrze. Niektórym biustom wypukłym w górnych partiach może przeszkadzać gumka na brzegu koronki, która może wcinać się w pierś.

Madisonka daje dobre podtrzymanie, biorąc pod uwagę, że jest raczej nisko zabudowana. Dzianina z tyłu bardzo dobrze pracuje, a ramiączka nie są nadmiernie rozciągliwe. Odcinek między ramiączkiem a sztywną częścią miski jest dość stabilny (są modele w stylu high-apex, gdzie ten koronkowy fragment jest zbyt elastyczny, co skutkuje gorszym podtrzymaniem). 

 

Madison_red_081_b

Madison_red_04_b

 

Wygoda

Jakoś tak wyszło, że same czwóry stawiam :-) Nie jest źle, fiszbiny boczne na tyle mało mi dokuczają, że jeszcze ich nie wyprułam i być może tego nie zrobię. Są dosyć krótkie i dają się przesunąć ciut do góry. Ale nie obraziłabym się, gdyby ich nie było. Poza nimi nie potrafię wskazać żadnych konkretnych punktów zapalnych, choć nie nazwałabym też Madison najwygodniejszym stanikiem świata, zwłaszcza że jest na mnie jednak trochę za mały. 

 

Madison_red_18_b

 

Do kompletu

Figami jestem trochę rozczarowana. Są dla mnie za niskie, zsuwają mi się z przodu z brzucha, przez co uroki ich przedniej strony są mniej widoczne :-) Ratowałby je ciekawszy tył, z koronką na pośladkach, tył jednak jest gładki - koronka znajduje się tylko na przodzie. Raczej tylko dla miłośniczek niskich majtek. 

 

Madison_red_19_b

Madison_red_20_b 

 

Galeria

Zapraszam Was do obejrzenia wszystkich fot. Madison to całkiem fotogeniczny okaz!

 

Ava - Madison AV1559

 

Podsumowanie

Podsumowując - firma Ava daje radę w pionowo cięte staniki usztywniane i mam nadzieję, że zacznie produkować więcej w tym kroju (zwanym przez firmę Balconette K-1202). W aktualnej kolekcji wiosna 2018 mamy w tej konstrukcji niestety tylko Madison w dwóch wersjach - z puszapem i bez puszapa (moja wersja). Avo droga, stanikomaniaczki lubią pionowe cięcia! Tak miło byłoby dostać jeszcze choć jeden taki model, na przykład z druczkiem... Nie uważacie?

 

Jak Wam się podoba takie podejście do tematu high-apex? Skusicie się na któryś z kolorów Madisonki? 

 

"Tu się brzydko wylewa"? Zatrzymajmy pacho-szejming!

$
0
0

Pachy_front_b1

 

Dziś będzie o tym, jak normalny wygląd fragmentu naszego ciała dorobił się złej sławy oraz szejmingu. A także o tym, jak pogoń za dobrze dopasowanym stanikiem przyczynia się do propagowania ciałonegatywnej fobii przed... kobiecą pachą. I nie chodzi tym razem o owłosienie. 

Jeśli szukałaś w sieci porad, jak dobrać stanik, to pewnie się z tym spotkałaś. Wszędzie się pisze, że jednym z objawów, że stanik jest źle dobrany, a konkretnie - ma za małą miseczkę, jest tak zwane wylewanie się pod pachą, zwane też niezbyt apetycznie „bułami podpachowymi” . Chodzi o wybrzuszenia, które pojawiają się po bokach biustu w momencie, gdy ściśniemy pierś za małą miseczką biustonosza. Pierś w za małej misce nie tylko wydostaje się górą czy bokami, ale też jest ściskana, co dodatkowo przyczynia się do „ rozlewania się ” tkanki wokół - zarówno tej należącej do piersi, jak i okolic. To wszystko prawda. Rzeczywiście - w staniku o za małych miseczkach biust „wylewa” się na boki, albowiem ciało, które nie zmieściło się w biustonoszu, gdzieś zmieścić się musi. 

Odkąd w naszych internetach toczy się rozmowa o brafittingu, mnożą się wątpliwości, jakiego rodzaju nierówności w okolicach pachy należy zaliczać do „buł podpachowych ” do skorygowania rozmiarem stanika, a jakie - do normalnych cech anatomii, ponieważ - surprajs - nawet bez stanika   nie jestesteśmy w tym miejscu równe i gładkie. O czym, jak się okazuje, nie każda/każdy wie. Myślałam jednak, że problem został już przepracowany. Jednak niekoniecznie - co dotarło do mnie w momencie, gdy zaczęłam częściej wrzucać w internety swoje półgołe selfiacze. Takie jak ten:

 

IMG_1260

Biustonosz: Ava, model Libi, źródło: mój instagramcio 

 

Pod tym zdjęciem pojawił się komentarz, że pierś moja brzydko się wylewa bokiem. Nie po raz pierwszy czytam takie uwagi, a czasem pytania, czy mi to zjawisko nie przeszkadza. Nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie - w tym konkretnym modelu, aby zakryć ciało w okolicy pachy, musiałabym zapewne sprawić sobie inny rozmiar, o za dużej miseczce, i cierpieć ból ocieranej skóry przy poruszaniu rękami. 

Zacznijmy jednak od tego, co właściwie tam się „wylewa ” i dlaczego oraz jak wygląda pod spodem?

 

Naga prawda o pachach

Zapraszam na nagą sesję ;-) czyli zobaczmy, jak wygląda pacha takiej kobiety jak ja, gdy nie ma na sobie bielizny. 

Na poniższej fotce widzicie mnie, jak stoję prosto bez stanika. Zakrywam sobie dłonią brodawkę, żeby było cenzuralnie (przepraszam za odrosty na lakierze) - niestety nie sprawiłam sobie jeszcze fajnych nasutników, a cieliste naklejki maskujące okropnie mi się nie podobają. Dłoń służy tylko do zakrycia - moja pierś wisi sobie całkowicie swobodnie, jak natura przykazała (i ma prawo - patrz notka o obwisłych biustach). 

 

 Pacha_01_b1

 

Pacha_02_b1

 

Jak widzicie, w okolicy pachy mam wypukłość - fałdkę, poniżej której zaczyna się pierś. Widać ją także z profilu - w postaci cienia pod spodem. Mam ją niezależnie od tego, czy mój biust jest uniesiony bądź przyciśnięty stanikiem, czy nie. Tak naprawdę, wszyscy ludzie mają w tym miejscu coś. To coś jest bardziej lub mniej, czy prawie wcale niewidoczne - ale jest. Tam pod spodem znajduje się mięsień piersiowy większy - który rzeczywiście jest spory i przebiega skosem od ramienia w kierunku mostka, pod piersiami - a tu, pod pachą, jest jego krawędź. Na wierzchu jest trochę nadmiarowej skóry, która służy do tego, żebyśmy mogły podnosić rękę i ruszać ramieniem. Raczej nie ma opcji, żeby w tym miejscu być całkiem gładką - czy gładkim - jak z plastiku. 

 Warto sobie popatrzeć, jak wygląda mięsień piersiowy większy i jak pracuje:

 

 

Teraz, gdy już mamy jasność, że ten wypukły element pod pachą nie jest fragmentem wypchniętej przez za mały stanik piersi, przyjrzymy się, co dzieje się z pachą, gdy podniesiemy pierś do góry.

Na poniższych fotkach widzicie, jak podnoszę sobie dłonią pierś mniej więcej na taką wysokość, jak robią to staniki, które odczuwam jeszcze jako wygodne. Nie jestem w stanie zrobić tego w dokładnie taki sam sposób, jak czyni to stanik - nie obejmę dłonią całej piersi (bo jest na to za duża) i nie zbiorę jej z kilku stron tak, jak miseczka, jednak na zdjęciu od frontu starałam się delikatnie zgarnąć ciało w sposób jak najbardziej zbliżony do noszonych przeze mnie staników. 

 Pacha_05_b1

 

Pacha_04_b1

 

Jak widzicie, samo podniesienie piersi do góry generuje u mnie kolejną fałdkę. I zapewne wiele z Was, mających większe piersi, a zwłaszcza takie o wydłużonym kształcie albo wiotkie, zauważy coś takiego u siebie.

Widoczność tej fałdki zależy w dużej mierze od tego, jak skonstruowano stanik, który mamy na sobie: od tego, jak mocno podnosi biust oraz od wykrojenia miseczki w okolicy pachy.

Powtórzę - także i ta nierówność nie wynika z wylewania się piersi poza za małą miseczkę. Wynika ona z konsystencji mojego ciała, kształtu i stanu piersi, a przyczyną jej powstania jest podniesienie piersi do góry.

 

Pacha w staniku

Zobaczmy teraz, jak wygląda pacha, gdy mam na sobie biustonosz. Dla przykładu wybrałam 3 modele: Libi - bezfiszbinową nowość Avy (tę samą, której fotkę widziałyście już wyżej), fiszbinową balkonetkę Curvy Kate - model Victory oraz - również na fiszbinach - plandż Kiki plus-sajzowej marki Elomi. 

Przyjrzymy się im po kolei, a następnie porównajmy je ze sobą. 

Libi:

 Pacha_06_b11

 

Pacha_07_b1

 

Victory:

 

Pacha_10_b1

 

Pacha_09_b1

 

Kiki:

 

Pacha_11_b1

 

Pacha_08_b1

 

Pachy_front_b1

Libi - Victory - Kiki

 

Pachy_profil_b1

Libby - Victory - Kiki

 

Jak widzimy, każdy z tych staników daje trochę inny wygląd pachy. Pierwszy, bezfiszbinowy  Libi najbardziej odsłania pachę, ze względu na swój krój. Ramiączko wyprowadzono bliżej środka miseczki i dalej od pachy, niż w Victory czy Kiki, co sprawia, że pacha jest wyeksponowana w sposób, do którego może nie być przyzwyczajona przeciętna użytkowniczka balkonetek. 

Stanik bez drutu jednocześnie najsłabiej podnosi mi biust. A mimo to podpachowe nierówności są w nim najbardziej widoczne, zwłaszcza en face . Dlaczego? Po prostu dlatego, że są odsłonięte. W Victory czy Kiki krój miseczek jest taki, że okolica pachy jest bardziej osłonięta miseczką i mniej zwraca uwagę, niż w Libi. 

Ciekawym przypadkiem jest Kiki. Elomi, jako marka kierowana do kobiet plus size, ze sporymi zarówno piersiami, jak i rozmiarem pod biustem, przewiduje we wszystkich modelach zwiększoną przestrzeń w okolicy pachy. Miseczka ma w tym miejscu więcej materiału i jest mocno wykrojona, tak by wygodnie było kobiecie grubszej - o szerszej ramie ciała i z większą ilością tkanki tłuszczowej. Przyznam się, że czasem mi to w Elomi przeszkadza - bo nie do końca wypełniam to miejsce, i to widać - z drugiej strony nie przypominam sobie, by było mi kiedykolwiek niewygodnie w biustonoszu tej marki. Pełna swoboda ruchu i żadnego ścisku pod pachą - to w sumie wielki pozytyw. 

 

IMG_1260

 

Wracając do domniemanego wylewania się piersi z miseczki w staniku Libi - to miejsce, które widać na mojej instagramowej fotce, to, kolejno: wypukłość pod pachą, fałdka powstająca wskutek uniesienia piersi oraz fragment ciała z góry/boku piersi. Głęboki wykrój pachy oraz konstrukcja Libi z ramiączkami bliżej środka, a dalej od pach sprawia, że miejsce to jest bardziej odsłonięte niż w innych stanikach. Co nie oznacza, że dochodzi tam do jakiegokolwiek nadmiernego ściśnięcia czy spędzającego nam sen z powiek „wylewania się” piersi z za małej miski. 

 

Pacha a brafitting

Niestety pacho-fobia, mam wrażenie, nie omija także brafitterek, choć wydaje się, że najmocniej ulegają jej klientki. Przyczynia się do tego na pewno stylistyka zdjęć reklamowych bielizny - spec od photoshopa niestety nie przepuści żadnej pasze! Przykładów znajdzie się sporo. Że już nie wspomnę o starej, dobrej tłuszczofobii - przecież, jeśli coś się wybrzusza, to na pewno jest to tłuszcz, a tłuszczu nienawidzimy, mój ssskarbie.

Rozumiem dbałość o to, by miseczki na pewno nie były za małe, a piersi z nich nie uciekały. To codzienna troska każdej brafitterki. Źle jednak, gdy dążenie do właściwego dopasowania zamienia się w walkę z naturalną anatomią. Celem dobrania właściwego stanika nie jest likwidacja wszelkich nierówności pod pachami, a wygodne zmieszczenie biustu w miseczkach i podtrzymanie go.

Rzecz jasna, każda z nas ma prawo nosić to, co lubi. Jeśli chcesz zamaskować pachę - twój wybór! Pamiętaj jednak, że naturalna ludzka pacha nie przypomina pachy lalki i jest to zjawisko zupełnie normalne. 

Co do „wylewającej się” piersi - sam fakt, że jakiś fragment piersi jest widoczny poza stanikiem, trudno uznać za wadę samą w sobie. Jak wyżej - dąż do zakrycia, jeśli tak wolisz, ale nie popełniasz grzechu, pozwalając na wyglądanie. Wyglądanie to nie to samo, co wylewanie się. Wylać się można z czegoś za małego. Przed za małym oczywiście także przestrzegam! :-)  

 

I ty masz łono pod pachą!

Na zakończenie ciekawostka - niedawno rzuciły się na mnie w internetach newsy o tak zwanej „armpit vagina”, czyli tłumacząc dosłownie, pochwie podpachowej. Zapewne nie chodzi o pochwę jako taką (używanie określenia pochwa na całość kobiecych genitaliów jest bardzo niefortunnym błędem), choć nie jestem pewna, co dokładnie wyobrażała sobie autorka tego określenia - ponoć była to ta oto kobieta:

 

JenniferL źródło: Daily Mail

 

Czy chodziło o srom, czy też może o kształt przypominający złączone uda i wzgórek łonowy? Nie mam pojęcia! Pewnie dlatego, że nie cierpię na tak daleko posuniętą obsesję :-) Tak czy owak, pochwa podpachowa jest podobno modową wpadką, przez którą drżą gwiazdy. 

Wymyślono więc kolejną, naturalną cechę ludzkiego ciała, której kobieta powinna się wstydzić: pachę. Zresztą nawet bez tego pachy są na cenzurowanym. A to niedogolone, a to niedostatecznie gładkie i pachnące, pokryte skórą z mieszkami włosowymi i gruczołami potowymi. Po prostu fe. 

Bezskutecznie usiłuję wyobrazić sobie stan umysłu osoby, która znajdując się w towarzystwie kobiet w sukienkach czy topach bez rękawów wszędzie widzi ŁONA! :-) Wypadałoby chyba współczuć. A już na pewno nie brać takich wymysłów poważnie. 

Proszę cię więc, droga Stanikomaniaczko, bądź spokojna - twoje pachy są normalne i nie przypomniają niczego innego niż to, czym są - pachami! Zaakceptuj swoje pachy - a do tego, co też ważne, nie czepiaj się cudzych :-) A staniki dobieraj tak, by dobrze się czuć. Jeśli nie chcesz, nie masz obowiązku zasłaniać pach i ich okolic, czy też wpychać ich do miseczek stanika. Zastanawiam się, czy oprócz galerii normalnych biustów czy normalnych sromów nie przydałaby się nam jeszcze jedna... galeria normalnych pach! :-) A może by taka akcja: przyślij mi swoją pachę? Niech nas zobaczą! ;-) 

 

Bielizna nie-użytkowa, czyli brafitterka na targach w Paryżu

$
0
0

Paryz_Dorota_Sophie1

Na zdjęciu po prawej, patrząc od prawej - autorka artykułu Dorota razem z Miss Sophie Cake, autorką bloga Two Cakes on a Plate współpracującą z fińskim sklepem Lumingerie , w którym można kupić m.in. polską bieliznę D+ :-) Jej paryski trend report przeczytacie tutaj

 

Dziś zapraszam Was do Paryża, na targi Salon International de la Lingerie :-) Targi te to jedna z najważniejszych na świecie bieliźnianych imprez. Gdy  Dorota zaproponowała mi, że przygotuje dla nas relację z ostatniej edycji, która odbyła się 20-22 stycznia, podskoczyłam z radości i wytrzeszczyłam oczy z ciekawości :-) Byłam ciekawa nie tylko samych najnowszych kolekcji (które zresztą już częściowo znamy), ale także tego, jak w stolicy mody traktuje się temat brafittingu i szerokich zakresów rozmiarów.

Zapraszam Was więc do zaspokojenia ciekawości i oddaję głos Dorocie.  Zarówno tekst, jak i ilustracje stworzyła Dorota (na końcu notki zapraszam do galerii zdjęć). 

 

Paryz_Empreinte_01_b

Empreinte

 

Zabieranie się do tego tekstu zajęło mi trochę czasu - chciałam, żeby było zwięźle i ciekawie dla każdej stanikomaniaczki spragnionej światowych nowinek. Jednak musiałam sobie te targi „przetrawić”, zanim zmierzyłam się z tematem.

Do Paryża pojechałam jako świeżo upieczona właścicielka salonu z brafittingiem - pierwszego z prawdziwego zdarzenia na ziemi greckiej - z myślą o markach, które chciałabym mieć w bliższej lub dalszej przyszłości w moim sklepie,  ale też, żeby zobaczyć co w bieliźnianym świecie piszczy, jakie są trendy i nowinki.

 

Brafitting

Przede wszystkim chciałam się dowiedzieć, jak na paryskich salonach ma się brafitting. Otóż, hmm... ma się nijak. Niby był obecny na targach, ale nie do końca. Temat dopasowania biustonosza został „ogarnięty” przez przedstawicielki rodziny marek Wacoal (Fantasie, Freya, Huit, Wacoal, b.tempt'd, Elomi, Goddess) - po francusku przez panią, która zajmuje się szkoleniami dla francuskich sklepów, a po angielsku - przez jedną z managerek sprzedaży. Półgodzinna prezentacja odbyła się nawet nie w głównej przestrzeni konferencyjnej, ale w salce wypoczynkowej mieszczącej 20, góra 30 osób. Nie żeby prezentacja była zła - Wacoalowi trzeba przyznać, że na rzeczy się zna, sęk raczej w skrótowości, bardzo podstawowych treściach i dostosowaniu poziomu do słuchaczy, którzy o brafittingu nie słyszeli nigdy w życiu (uproszczenia: jak mały biust, to stanik usztywniany, pełny biust - full-cup, itp.) A to chyba nie powinno dotyczyć osób, które w branży bieliźniarskiej działają od lat... Już wprowadzenie pani prelegentki, która oznajmiła, że stanik to narzędzie służące do uzyskania pożądanego kształtu biustu, wzbudziło zdumienie u sporej części widowni. Na pytanie, jaki element biustonosza jest najważniejszy, pierwsza odpowiedź, która padła brzmiała „miseczki”, a druga „ramiączka” (mojego BACKBAAAAND niemal wykrzyczanego z jednego z tylnych rzędów nie dosłyszano). I tu jest pies pogrzebany. W Paryżu biustonosz nie jest postrzegany jako konstrukcja, która ma nadać piersiom pożądany kształt, podtrzymać i unieruchomić, ale jako element świata mody, gdzie najważniejszy jest design, a nie rola użytkowa. I to było bardzo mocno widać na targach.

 

Paryz_Parfait_01_b

Dorota i Charlotte od Parfait - jednej z tych marek, które nie pomijają rozmiarów D+ :-)

 

Zacznijmy od modelek - dobrze dopasowany stanik można było zobaczyć na takowych naprawdę sporadycznie i tu nawet dobre angielskie marki nie były wyjątkiem, chociaż postarały się na pewno bardziej niż pozostałe - Panache i Wacoal jako jedyni przywieźli ze sobą modelki plus size. Żadnej z nich niestety nie zobaczyliśmy na wybiegu. Była na nim tylko jedna z nieco większym biustem (na moje oko 28G - 30FF), którą w ciągu półgodzinnego pokazu udało się nam zobaczyć w JEDNYM dobrze dopasowanym staniku – Freya Deco, przez pozostałą część pokazu biedna baunsowała sobie w próbkach zapewne w rozmiarze 75D. Pozostałe chudzinki (żeby nie było, nie mam nic przeciwko szczupłym modelkom, ale bardzo dużo przeciwko lansowaniu tylko takiego typu sylwetki jako idealnej), którym pewnie dobrałabym rozmiary 60-65 C-D-DD, radośnie pomykały w próbkach, które posądzam o rozmiar 75B. A że tempo pokazu było szybkie, główna nauka, którą wyciągnęłam z z pokazu była taka, że nawet niewielkie biusty w świetnej kondycji w źle dobranym biustonoszu potrafią naprawdę mocno podskakiwać.

Oprócz podskakujących biustów (mój partner określił pokaz mody jako bouncewear show) podjeżdżające po plecach obwody były widokiem naturalnym i tak powszednim na targach, że gdybym nie wiedziała, jak biustonosz powinien, a jak nie powinien leżeć, to pewnie bym sobie pomyślała, że taki jest porządek wszechświata i stanik ma tak robić. No, ale jak się zatrudnia modelki z obwodami 55 do maksymalnie 65, a produkuje staniki od 75, to czegóż się spodziewać... Oprócz przechadzających się między stoiskami modelek z podjeżdżającymi obwodami epatowano nas zewsząd wyfotoszopowanymi fotografiami pań w duuuużo za małych stanikach z fiszbiną w miejscu powodującym u mnie ból zębów. No, ale przynajmniej wiedziałam, dokąd nie zaglądać.

 

Trendy

Nie jestem zbyt dobrą obserwatorką trendów, więc zacznę od czegoś nie do przeoczenia - kolor biały wraca triumfalnie w bieliźnie codziennej i wiele marek zaczyna uwzględniać go w kolekcjach sezonowych albo dodaje do bazy. Nie powiem, żeby mi się to podobało – ani nosić, ani sprzedawać białego nie lubię, ale fanki tego koloru mogą się wreszcie czuć usatysfakcjonowane.

 

Paryz_Gossard_09_b

Gossard

 

Paryz_Empreinte_10_b

Empreinte

 

Paseczki trzymają się mocno, ale obok nich pojawiają się w większych ilościach ozdobne kołnierzyki dopinane do staników, albo całkiem niezależne, jak również ozdobne plecy (na razie w mniejszych rozmiarach). Pokazują się też w większych ilościach staniko-topy, body z zakrytym dekoltem oraz bardziej zabudowane longline’y i generalnie konstrukcje, które można nosić jako odzież. 

 

Paryz_Gossard_07_b

Gossard

 

Paryz_Gossard_19_b

Gossard 

 

Paryz_Gossard_15_b

Gossard

 

Wysokie majtki zdecydowanie triumfują na salonach, a stringi odchodzą raczej do lamusa. Retro-majty robią się coraz bardziej sexy, a Wacoal pokusił się nawet - uwaga - o seksowną bieliznę modelującą. Jest ona czerwona, a struktura modelująca mimo mocy bardzo ażurowa i rzeczywiście sexy – zwłaszcza w kolorze czerwonym. Niestety działania wyszczuplającego nie dało się zaobserwować, bo sexy shaper był prezentowany na modelce w rozmiarze XS...

 

Paryz_Wacoal_01_b

Wacoal

 

Parfait

Przede wszystkim producent kontynuuje nową markę w zakresach mało-średniobiuściastych MOD , która swoją premierę ma właśnie teraz (sezon SS 2018) - a tam takie ciekawostki, jak małobiuściasty bezfiszbinowy strapless ze sznurowaniem miedzy miseczkami, plunge zapinany z przodu z paseczkami i interesująco rozwiązanymi ramiączkami, high-apex , piękne body (zdecydowanie tutaj underwear as outerwear – przyznam, że zachorowałam na to body i mam zamiar sobie takie sprawić, najlepiej we wszystkich kolorach). Zakresy rozmiarowe - z grubsza 32-40 B-F. Dlaczego, pytam, nie ma rozmiaru 30?

 

Paryz_MOD_09_b

MOD

 

Paryz_MOD_01_b

MOD

 

Paryz_MOD_07_b

MOD

 

Parfait kontynuuje sportowce – zarówno bezfiszbinowy, jak i na fiszbinie. Oba ciekawe i solidnie wyglądające (ta siatka w bezfiszbinowcu!). Oba sięgają tradycyjnie dla Parfait do angielskiego G.

 

Paryz_Parfait_21_b

Parfait

 

Oprócz sportowców kontynuowaną ciekawostką jest Adriana – miękki biustonosz (przez producenta nazwany braletką, wg mnie braletką nie jest a raczej bardzo udanym bezfiszbinnowcem, koleżanki z bra-nży przymierzały już podobno gdzieś i doceniły) w pełnej rozmiarówce marki. W sezonie jesień-zima pojawi się w fiolecie. Genialnym rozwiazaniem jest babydollka na konstrukcji tego stanika. Nareszcie ktoś na to wpadł i będę miała w czym spać!

 

Paryz_Parfait_11_b

Parfait

 

Do tej pory D-plusy miały wybór pomiędzy babydollkami w rozmiarach stanikowych z fiszbinami (Spać w fiszbinach? Zakładać tylko jako bieliznę erotyczną? Nosić jako halkę pod luźniejsze sukienki?) a koszulkami w rozmiarach konfekcyjnych, które większego biustu nie są w stanie ogarnąć. Adriana babydoll to dla mnie zdecydowany musthave! [niestety nie mamy fotki - tylko koszulek na drucie... :-) przyp. red.]

  

Paryz_Parfait_12_b

Parfait

  

Oprócz tego debiutuje nowy miękki longline Cora z ciekawym mykiem konstrukcyjnym – lekkim zewnętrznym usztywnieniem samego dołu miseczek (32-44 D-G) oraz piękny full-cup Lulu w trzech kolorach z kontrastową koronką oraz w wersji babydoll.

 

Paryz_Parfait_18_b

Parfait

 

Panache

Kolekcja AW 2018 jest według mnie bardzo udana. Zielenie, szarości, gołębie niebieskości i fiolety a także kilka zupełnych nowości. Wśród strojów kąpielowych pojawią się nowe kroje bikini: oparty na znanym i kochanym Ardourze z dekoltem w serduszko i dwa halternecki (usztywniany, bardzo w stylu vintage i miękkie trójkąty). Część strojów dwuczęściowych będzie mieć do wyboru wysokie majtki, a dwa z nich majtki z pasem, który można zamienić w spódniczkę. [więcej o kolekcji Panache AW18 znajdziecie tutaj :-)]

 

Paryz_Panache_01_b

Panache Swim 

 

Wacoal

Od jakiegoś czasu marki Freya, Fantasie, Elomi, b.tempt'd i Wacoal należą do tej samej korporacji i były świetnie widoczne na targach – jedna z większych przestrzeni wystawowych, porównywalna z francuskimi gigantami. W czasie wizyty u nich skupiłam się na Elomi i B.tempt'd, więc przepraszam fanki Frei i Fantasie. Elomi zdecydowanie zrobiła furorę tatuażowym modelem z odpinaną ozdobą dekoltu Toni –już od pierwszego targów model został gwiazdą instagrama [mojego instagrama także - przyp. red. ;-)]

 

Paryz_Elomi_01_b

Elomi

 

Paryz_Elomi_08_b

Elomi

 

Paryz_Elomi_03_b

Elomi

 

Paryz_Elomi_11_b

Elomi

 

Paryz_Elomi_14_b

Elomi Swim

 

Empreinte

Byłam jeszcze u Gossarda (białe i czerwone koronkowe Glossies, smutna wiadomość o dyskontynuacji bezfiszbinowca na mniejsze biusty) oraz w ramach obczajania marek high-endowych u Empreinte, Ulli oraz Adiny Reay. Empreinte rzeczywiście mnie oczarowała jakością tkanin i wykonania oraz ponadczasową elegancją. Modelki prezentujące ich bieliznę miały bardzo dobrze dobrane biustonosze (rzadkość w Paryżu). Jednak żal, że mimo iż marka reklamuje się jako luksusowa dla dużych biustów, to luksusem mogą się cieszyć biusty maksymalnie do europejskiego H (czasem do G), a większość krojów to dość siermiężnie wyglądające full-cupy (no bo przecież H to taki olbrzymi biust, tylko full-cup).

 

Paryz_Empreinte_12_b

Empreinte

 

Paryz_Empreinte_14_b

Empreinte

 

Paryz_Empreinte_08_b

Empreinte

 

Paryz_Empreinte_06_b

Empreinte

 

Paryz_Empreinte_05_b

Empreinte

 

Ulla

Lukśna i na naprawdę duże biusty jest za to niemiecka Ulla (miski do europejskiego L, duże obwody), która oprócz full-cupów i klasycznych trzyczęściowych balkonetek wprowadziła przejrzysty buduarowy plunge, a także gorsety, halki z biustonoszem, stroje kąpielowe i, co ważne dla plus-sizek - majtki w rozmiarach do 60!

 

Paryz_Ulla_01_b

Ulla

 

Paryz_Ulla_05_b

Ulla

 

Paryz_Ulla_06_b

Ulla

 

Paryz_Ulla_07_b

Ulla

 

Adina Reay

Ostatnią high-endową marką, którą odwiedziłam, była Adina Reay. Zdecydowanie jest to bielizna piękna, designerska i bardzo wysokiej jakości, ale czy warta cen, w których jest sprzedawana? Trudno powiedzieć...

 

Paryz_Adina_01_b

Adina Reay

 

Paryz_Adina_02_b

Adina Reay

 

Paryz_Adina_03_b

Adina Reay

 

Paryz_Adina_04_b

Adina Reay

 

Polskie marki

Polska na targach nie była szeroko reprezentowana - a szkoda. Z bielizny pojawiła się marka Vena razem z erotyczną Let’s Duck, małobiuściasto-braletkowe Le Petit Trou i Undress Code, Gabriella i Veneziana reprezentowały pończosznictwo, a Sensis i Coemi -  piżamy i loungewear.

 

Łódź a Paryż 

Jako że jestem nowa w bra-nży, targi w Paryżu były drugimi, w jakich uczestniczyłam, po jesiennym Salonie Bielizny w Łodzi. Jakie są podobieństwa i różnice między tymi dwiema imprezami?

Paryż to światowa stolica mody i rzeczywiście tak jest - światowo. Targi trwały trzy dni i zostały zorganizowane w olbrzymim i bardzo wygodnym pawilonie wystawowym. Pokazy mody były świetnie zaaranżowane jako show i robiły wrażenie pełnego profesjonalizmu. Oprócz pokazów w trakcie targów odbywały się również prelekcje i odczyty na tematy związane z branżą - sprzedaż, trendy itp. po francusku i angielsku. Targi łódzkie są o wiele mniejsze i zdecydowanie mniej „wielkoświatowe” - trwają jeden dzień i gromadzą tylko marki polskie, albo te działających aktywnie na rynku polskim dystrybutorów marek zagranicznych.

W Paryżu z zasady wystawiają się marki, które albo maja już wyrobioną pozycję, albo mocno aspirują, żeby się przebić. Oprócz bielizny bogato reprezentowane były stroje kąpielowe, loungewear, piżamy i wyroby pończosznicze. Cały osobny dział przeznaczony był dla producentów materiałów, koronek i półproduktów służących do wytwarzania bielizny. 

Nie zapomnijmy też o tym, że uczestnictwo w międzynarodowych targach to niebotyczny koszt dla wystawców. Osoby wizytujące targi również wykupują wejściówki. Za dużymi pieniędzmi idzie świetna organizacja - generalny brak ścisku i uczucia przeładowania i przeludnienia, co było dla mnie problemem w Łodzi. Tam miałam wrażenie, że i czas i miejsce organizacji targów nie są odpowiednio pojemne, żeby pomieścić tylu ludzi i tak wiele potencjału i że treść zdecydowanie przeważa nad formą. W Paryżu forma była perfekcyjna, ale tej ciekawej dla mnie treści proporcjonalnie dużo mniej.

Jednym z przejawów organizacyjnego dopracowania targów paryskich był fakt, że przedstawiciele sklepów dostawali opiekunów posługujących się ich językiem. My jako grecki sklep dostaliśmy opiekunkę greckojęzyczną. I tu mała anegdotka - była nią przemiła dziewczyna około trzydziestki - pół-Greczynka, pół-Francuzka z pełniejszą figurą i sporym biustem. Mimo że pracowała na targach już trzeci czy czwarty raz, w rozmowie wyznała mi, że nie wie, co to takiego brafitting, a sama nie jest w stanie znaleźć dla siebie (w Paryżu!) ani dopasowanych staników, ani tym bardziej czegoś w jej guście - nie „babcinego” i „namiotowatego” - i że nie spodziewała się, że na targach są takie marki! No to teraz wyobraźcie sobie kogoś, kto pracuje przy organizacji targów łódzkich, ma biust i nie wie, co to brafitting. Mało prawdopodobne, prawda? W Paryżu brakowało mi też możliwości przymierzenia próbek, takiej jak genialna przymierzalnia brafittingowa towarzysząca łódzkim targom.

Podsumowując - Łódź i Paryż to dwie zupełnie różne imprezy pod względem rozmiaru, renomy, podejścia do tematu bielizny i obecności brafittingu. Do Łodzi mam zamiar wybrać się ponownie i pojawiać się regularnie - jeśli nie uda się dwa razy, to przynajmniej raz w roku. Do Paryża na targi już raczej się nie wybiorę (chociaż nigdy nie mówię nigdy). Więcej interesujących wystawców jest dla mnie na targach INDX w UK, więc bardzo prawdopodobne, że za kilka miesięcy podzielę się z Wami relacją również stamtąd :-) 

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z wielkiego świata! :-)

 

Salon International de la Lingerie 20-22.01.2018

 

 No i jak wrażenia? Jak Wam się podobało w Paryżu? :-) 

 

Maya na wiosenne roztopy

$
0
0

Gaia_Maya_selfie_12_b

 

Kiedy przyszła do mnie przesyłka z Mayą, oczy mojej duszy ujrzały krystaliczne strumienie i śniegi topniejące w promieniach wiosennego słońca ;-) A teraz tylko patrzeć, jak ten turkusik zacznie się kojarzyć bardziej z niezapominajkami, niż soplami lodu na tle błękitnego nieba. Czeka nas wielka turkusowo-błękitna fala w tym sezonie, więc jeśli kochacie turkusy, śledźcie najbliższe recenzje! Oprócz wesołego koloru Maya rozweseliła mnie także fajnie układającym biust krojem oraz tym, że jest wygodna oraz pasuje (załapałam się na rozmiarówkę), co stanowiło miłą niespodziankę. Do rzeczy zatem. 

Gaia - Maya  [Rozmiary: 65 E-K, 70 D-J, 75 C-I, 80 B-H, 85 B-G, 90 B-F, 95 B-E, cena regularna: 94,90 zł, zobacz zniżkę na końcu notki! :-) Biustonosz został mi dostarczony przez firmę].

 

Gaia_Maya_01_b

Gaia_Maya_02_b

 

Estetyka

Ma Maya wiele zalet. Po pierwsze - metaliczny błysk satynowego simplexu. Kocham błysk, kocham simplex, więc zachwyt był tu gwarantowany.

 

Gaia_Maya_06_b

 

Do tego wzór - trochę architektoniczne, trochę przyrodnicze rozetki, odwołujące się do jednego z wzorniczych trendów tego sezonu, który przybliżałam Wam przy okazji ostatnich targów Salon Bielizny (które zresztą za chwilę odbędą się znowu) :-)

 

SalonV_trendy_01_b

 

Cudowny szczegół: wzór występuje nie tylko z przodu, ale również z tyłu. Skrzydełka tylne co prawda satynowe już nie są, ale półprzejrzysty powermesh z tym wzorkiem też ładnie się prezentuje. 

 

Gaia_Maya_11_b

 

Zestawienie rozetek z kwiatowym haftem jest trochę ryzykowne. Kwiatki są z innej bajki, choć też ładne, i odcień mają inny... choć też ładny :-) Takie dzikie kombinacje jednak dają się lubić.

 

Gaia_Maya_10_b

 

Mniej niestety dają się lubić ramiączka, które rzucają się w oczy swoją matową, gładką jasną turkusowością, a przede wszystkim - szerokością. Wynosi ona jakieś 24 milimetry i zdecydowanie wykracza ponad przeciętną w mojej szufladzie. Jednak wolałabym węższe. Mimo że to „aż” 80H :-) Nie uznaję co prawda takiej prostej zależności, że im szersze ramiączko, tym brzydsze, ale w moim średnim rozmiarze wygląda to trochę ciężko. Zostawmy ramiączka powyżej 20 mm większym biustom, z którymi będą lepiej harmonizowały i lepiej im służyły.

 

Gaia_Maya_13_b

 

Na szczęście satynowy bling bling i kolor wybijają się tu na plan pierwszy :-) 

 

Dopasowanie

Dopasowanie ucieszyło mnie niezmiernie. Mój problem z ofertą Gai polega na tym, że jestem na granicy strefy biustów tzw. normalnych, oraz biustów nadmiernie wybujałych, czyli tzw. rozmiarów maxi. Poprzednie zdanie było oczywiście ironiczne i sarkastyczne, bo nie uznaję podziałów ludzi ani ich części ciała na normalnych i dziwaków ze względu na wymiary i stanowczo się temu sprzeciwiam. Niestety rozmiarówki firm bieliźniarskich powodują, że część kobiet czuje się zaliczana do tej drugiej grupy. Nie ironizowałabym, gdyby nie fakt, że modeli dostępnych w rozmiarach maxi jest, zgadnijcie, ile? Oczywiście znacznie mniej, niż tych przeznaczonych dla nie-maxi. 

Granica tych grup w Gai znajduje się między rozmiarem 80H a 80I, czyli: 80H to jeszcze rozmiary regularne, 80I zaś znajdziemy tylko w modelach maxi (w innych obwodach będzie to np. 75I - 75J, granica ma bowiem kształt schodkowy). Oczywiście bardzo szanuję Gaię za to, że nie kończy swojej rozmiarówki na 80H, ale jestem bardzo za tym, by modeli maxi było więcej. Tym razem miałam szczęście - załapałam się i to bez poczucia, że ledwie się mieszczę (miałam ten problem trochę z Bernadettą), bo mieszczę się bez problemu w graniczne 80H, choć widać asymetrię i mojej większej piersi przydałoby się tak z pół rozmiaru więcej. A Maya w rozmiarach maxi niestety nie występuje. 

 

Gaia_Maya_16_b

 

Kształt

Powinien spodobać się wszystkim tym, które preferują ładnie podniesione i zebrane kulki, niekoniecznie ze spektakularnym wypchnięciem do góry (jak w niektórych modelach Cleo czy Nessy :-) ). Dobra konstrukcja i materiały trzymające kształt (simplex!) wszystko to zapewniają. Maya przyjemnie mnie zaskoczyła, bo choć jestem otwarta na wiele kształtów - dobrze wiedzieć, że Gaia potrafi w dobrze kuleczkujące miękkie modele. 

Moja wieksza pierś co prawda ciut wychodzi z formy, ale gdyby nie asymetria, byłoby perfekt. 

 

Gaia_Maya_selfie_01_b

Gaia_Maya_selfie_02_b

Gaia_Maya_selfie_06_b

Gaia_Maya_selfie_04_b

Gaia_Maya_selfie_08_b

Gaia_Maya_selfie_10_b

Gaia_Maya_selfie_16_b

Gaia_Maya_selfie_17_b 

Gaia_Maya_selfie_18_b

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Nie mam zastrzeżeń ani do konstrukcji, ani do oferowanego przez Mayę poziomu podtrzymania biustu. Fiszbiny w tym modelu są raczej wąskie, ale jeszcze się mieszczę. Miseczki bardzo przypominają klasyczny brytyjski balkon bez side-supportu, nie mają wad konstrukcyjnych, typu wchodzące pod pachę miseczki - wszystko działa jak powinno.

 

Gaia_Maya_08_b

Gaia_Maya_04_b

 

Biust dobrze się trzyma, tylna dzianina pracuje, a ramiączka nie są nadmiernie elastyczne, choć w pewnej mierze na pewno zawdzięczają to szerokości. Ja bym je wymieniła na węższe i lepsze ;-) Są też bardzo krótkie - muszę je wydłużyć prawie maksymalnie, a osoba potrzebująca dłuższych ramiączek miałaby problem. 

 

Wygoda

Maya jest wygodna, nie dokucza mi niczym, choć po kilku godzinach zaczynam czuć fiszbiny boczne. Są jednak dość krótkie i elastyczne, a także ich dolne końcówki układają się dalej od ciała (na zdjęciach nabiustnych z profilu możecie zobaczyć charakterystyczne „przegięcie” nad gumką) więc przeszkadzają mi znacznie mniej niż przeciętnie. 

 

Do kompletu - figi 2XL

Gaia_Maya_17_b

Gaia_Maya_18_b

 

Niestety Maya nie dostarczyła mi tego, co najbardziej lubię, czyli majtek z wyższym stanem. Postanowiłam więc cieszyć się tym, co jest i przystałam na brazylijskie figi. Pasują na mnie w rozmiarze 2XL. Robią to, co tego typu majtki robić lubią, czyli wchodzą między pośladki, ale są miłe w dotyku i ładnie się układają. Do tego, by sobie fajnie powyglądać, nadają się z pewnością ;-) 

Oto fotki kompletowe, rzecz jasna #wolneodretuszu, które tym razem pięknie podkreślają nierówności ciała za sprawą oświetlenia (mocniej świeci z góry niż z przodu). Fotografowie oczywiście skrzętnie unikają oświetlania gołych ciał w ten sposób, dzięki czemu dużo mniej jest potem do retuszowania ;-) 

 

Gaia_Maya_selfie_13_b

Gaia_Maya_selfie_14_b

Gaia_Maya_selfie_15_b 

Galeria

Panna Maya z bliska warta jest obejrzenia :-)

 

Gaia - Maya

 

Podsumowanie

To już teraz wiem, że mogę nosić miękkie staniki od Gai w rozmiarze 80H ;-) Miła wiadomość (zwłaszcza dla tych z Was, które mają podobne parametry ;-) ). Do tego coraz częściej docierają do mnie głosy, że Gaia daje radę w dużych rozmiarach, w tym maxi, niektóre z Was chwalą i wygodę, i urodę. Ja życzyłabym sobie jednak po pierwsze poszerzenia rozmiarów podstawowych, albo rozmnożenia modeli maxi, a po drugie, dalszych postępów wzorniczych. Z obserwacji targów, rozmów i wizyty w firmie wiem, że dział projektowy Gai ma spory potencjał, ale chyba ograniczają go ceny materiałów i wciąż nieco konserwatywne gusta zamawiających. Gaia kiedyś przebąkiwała coś o nowej, bardziej luksusowej linii - na coś takiego czekam! :-)

 

Gaia_Maya_20_b

Na zakończenie mam dobrą wiadomość dla tych z Was, które nie przepadają za błyszczącą satyną, albo też wolą modele usztywniane od miękkich - model Marianna ma taką samą rozmiarówkę, ale jest półusztywniany (konstrukcja SS10 - info dla znawczyń konstrukcji Gai), a dzianina na miseczkach ma taki sam wzór, jednak jest matowa. 

 

Uwaga, promocja!

GaiaLogoOd 14 do 21 marca (czyli aż do wiosny!) możecie kupić Mayę, majteczki (mayteczki!) do kompletu: figi brazyliany, oraz półusztywniany model w tym samym wzorze - Mariannę i figi Marianna - 10% taniej oczywiście na hasło STANIKOMANIA :-)

Macie już coś miękkiego (albo usztywnianego) z Gai? Jak Wam się podoba ten błyszczący turkusik? :-)

 

Walory Valerii, czyli wiosenna tęcza!

$
0
0

Valerie_selfie_05_b

 

Zapowiadałam falę turkusu - i voilà, mamy kolejną turkusową lagunę, i to wzbogaconą tęczą. Valerie firmy Nessa była zapowiadana już jesienią, miała pojawić się zimą, tymczasem przyszła na wiosnę. Świetny moment na to, by nasze bieliźniane szuflady nabrały więcej barw, nieprawdaż? ;-) 

Przypomnę tylko, że biustonosze polskiej Nessy są w ścisłej czołówce sprzedaży w polskich salonach z brafittingiem, jeśli wierzyć ankietom, a mnóstwo stanikomaniaczek wypowiada się o nich z entuzjazmem. Dobre konstrukcje, szeroka rozmiarówka, solidne materiały powodują, że Nessa może śmiało stawać w szranki z wyspecjalizowanymi firmami brytyjskimi i jedyne, czego tym stanikom  być może jeszcze trochę brakuje, to większe designerskie wyrafinowanie. Na szczęście w tej kwestii, jak widać, nie brak firmie odwagi, co świetnie wróży na przyszłość. No to tęczujemy!

Nessa - Valerie , rozmiar: 85H  [Rozmiary: 65 E-S, 70 D-R, 75 C-P, 80 B-O, 85 B-N, 90 B-M, 95 B-L,100 B-K, cena: ok. 170 zł; biustonosz został mi dostarczony przez producenta]

 

Valerie_02_b

Valerie_03_b

  Estetyka

Nadruk w tęczowe malarskie plamy i turkus czarują i mimo że połączenie z haftem nie wydaje mi się do końca harmonijne, a całość jest, powiedzmy, prosta w wyrazie, to jednak stawiam maksa. Nie co dzień spotyka się bowiem tęczową bieliznę! We wzorze dominują odcienie wodne, z wielką przyjemnością zauważam tam też obecnosć żywej zieleni, a niemal neonowe pomarańczowe akcenty robią świetną robotę. Komplet jest po prostu bajkowy! Swoją prostotą i bezpretensjonalnością (oraz kokardkami) kojarzy mi się trochę z marką Curvy Kate. 

 

Valerie_18_b

Valerie_14_b

Valerie_17_b

 

Czepiać można się tu ewentualnie szczegółów, jak dosłownie ciut niezgrane odcienie turkusowych niebieskości na ramiączkach, hafcie i zapięciu, czy inny odcień kanalików fiszbin od spodu ;-) Jestem też na granicy krytyki za szerokość ramiączek, bo są one tylko ciut węższe od modelu Gai, na który dopiero co narzekałam. Te wszystkie detale odchodzą jednak na dalszy plan, gdy spojrzymy na tęczę, która zdobi tu nie tylko przód, ale i tył. Dobrej jakości i solidne jest zapięcie i wspomniane ramiączka, których szerokość mniej przytłacza dzięki wzorkom. 

 

Valerie_12_b

 

Dopasowanie

Rozmiar (85H) mnie ani trochę nie zaskoczył - wybrałam ten sam, co w poprzednio recenzowanych Nessach (Moly, Clarisse) i był to strzał w dychę. Przypomnę jeszcze tylko, że Nessa należy do firm o wielkości miseczek mniejszej od np. Avy (gdzie w tym samym rozmiarze 85 pasuje na mnie miseczka F). Obwód jest dosyć ciasny, stąd wybór rozmiaru 85. 

 

Valerie_13_b 

 

Kształt

Nie jest to może wcielona perfekcja podnoszenia i zbierania, jak miało to miejsce w przypadku modelu Clarisse (przypomnę, że tamten, poprzednio recenzowany model był w innej konstrukcji - z side-supportem - oraz z innego materiału, a mianowicie ultrastabilnego simplexu, podczas gdu tu mamy „tylko” stabilne tiule). Ale nie mam żadnych zastrzeżeń do tej formy - jest okrągła, łagodna i podniesiona absolutnie wystarczająco. 

Na zdjęciach w ubraniu zobaczycie tym razem, zamiast nudnego czarnego podkoszulka, bluzkę polskiej „biuściastej” (o rozmiarówce dostosowanej do różnych wymiarów biustu) marki odzieżowej  Urkye. Zainspirowała mnie do tego sama właścicielka marki - Ula - która ostatnio prezentuje swoje ubrania także na nowym blogu o bieliźnie - Stanikolove (polecam, fajne recenzje!) :-) 

 

Valerie_selfie_06_b

Valerie_selfie_07_b

Valerie_selfie_11_b

Valerie_selfie_09_b

Valerie_selfie_13_b

Valerie_selfie_15_b

Valerie_selfie_16_b

Valerie_selfie_17_b

Valerie_selfie_18_b

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Valerie jest typową miękką balkonetką 3-częściową, bez side-supportu - podobnie jak Moly, którą recenzowałam wcześniej. Moim zdaniem skonstruowana jest doskonale, podnosi i zbiera jak trzeba i układa się na moim biuście lepiej niż Moly, a to pewnie ze względu na miększe, trochę bardziej podatne materiały dołu miseczek. Nie ma więc efektu szpiczastości, odznaczania się na granicy dzianiny i haftu, marszczenia u dołu itp. objawów niezupełego zgrania kształtów miseczek i piersi. Bardziej podatne materiały nie oznaczają tu jednak strat na podtrzymaniu, które jest cały czas bardzo dobre. Dzianina obwodu i ramiączka pracują jak należy. Model ten ma dość wąskie fiszbiny, ale nie jest dla mnie niewygodny. 

 

Valerie_04_b

 

Wygoda

A propos wygody - Walerka ma fiszbiny boczne, które jednak doskwierają mi mało, i dopiero po naprawdę dłuższym noszeniu. Jest też wyraźnie wygodniejsza od Moly. Nie czuję w Valerie tego nacisku fiszbinami na klatkę piersiową pod biustem, który czułam w tamtym modelu. 

 

Do kompletu: figi z wysokim stanem, rozmiar XL

[rozmiary: S-XXXL]

Valerie_20_b

Valerie_21_b

 

Jestem nimi ogólnie zachwycona, bo krój jest dla mnie idealny, podoba mi się też przejrzysty tył tych majteczek. Przyczepię się do nie do końca symetrycznego rozłożenia haftu oraz tego, że ciężko pozbyć się białej metki, która prześwituje z tyłu, a jest wszyta między gumkę a materiał i można ją tylko obciąć, zostawiając kawałek w środku... Powyżej mojego rozmiaru są jeszcze dwa, z czego wnioskuję, że największy rozmiar tych fig to okolice konfekcyjnego 48 (moje XL szacuję na 44). 

Fotki w komplecie, oczywiście #wolneodretuszu :-) 

 

Valerie_selfie_01_b

Valerie_selfie_03_b

Valerie_selfie_02_b

 

Galeria

Zapraszam na dużo, dużo fotek :-)

 

Nessa - Valeria

 

Podsumowanie

nessa_logo_biale

To moja pierwsza Nessa z tiulowymi miseczkami i tak jak się spodziewałam, układa się bardzo dobrze. Choć nadal moim ulubionym krojem pozostanie chyba side-support (Clarisse) i mam nadzieję, że firma będzie go jeszcze wykorzystywała. A tęczową Walerkę szczerze polecam wszystkim kolorofilkom :-)

Valeria dopiero wchodzi do sprzedaży, dlatego będę Wam wdzięczna za wiadomości, gdzie już można ją kupić :-) 

A Wam jak się podoba? :-)  

 

 


Czy stanik jest od wyszczuplania, czyli pacha kontratakuje

$
0
0

Pacha_plus_01_b1

Jak wyglądam w staniku, kiedy podniosę rękę. Model Soiree Lace High Apex Plunge marki Freya, rozmiar: UK 36G.

 

W internetach czy sklepach pewnie już nie raz trafiłyście na chwytliwe hasła reklamujące dobrodziejstwa prawidłowego dobierania stanika. Bardzo popularnym argumentem za tym, by biusthalter wybierać w sposób nieprzypadkowy, a dostosowany do własnych wymiarów w biuście i pod, jest ten, że dobrze dobrany stanik wysmukla optycznie. „Pięć kilo mniej!” „Odchudzanie bez diety!” „Sylwetka staje się optycznie lżejsza”, „Odklej biust od brzucha!” - tych ostatnich nawet sama używam. Bo i jest to najprawdziwsza prawda, zwłaszcza w odniesieniu do większego biustu. Jeśli podniesiemy duże piersi, to odsłonimy węższy fragment ciała poniżej i będziemy się prezentować lżej i smuklej, bliżej ideału klepsydrowej figury. Jest to wymarzone hasło reklamowe, radośnie stosowane przez salony z brafittingiem.

Nic dziwnego, że wielu z nas dobry stanik jawi się jako uniwersalny poprawiacz wyglądu, bo nie da się ukryć, że wygląd poprawia (to znaczy zbliża sylwetkę do tego, co zwykłyśmy uważać za dobry wygląd). Ale gdy już odkryjemy, co z sylwetką robi podniesienie i zebranie większego biustu, oczekiwania zaczynają rosnąć i czasem niepostrzeżenie lądujemy w rejonach dalekich od rzeczywistości. 

 

Pacha plus size

Pisałam już o tym, jak wygląda naturalna pacha i co jest objawem za małego stanika, a co po prostu naturalnym wyglądem ciała, którego zmienić się nie da (która to wiedza nie jest tak powszechna, jak nam się wydaje - spora część ludzi w epoce photoshopa nie wie, jak wygląda naturalne ciało). Dziś zajmę się szczególnym rodzajem naturalnej pachy i jej okolic, a mianowicie pachą plus size :-)

Skąd takia potrzeba? Ano stąd, że w mediach różnych czytam komentarze do zdjęć ludzi w bieliźnie i szczególnie uderzył mnie ostatnio pewien ich rodzaj. Jeden z nich dotyczył tego zdjęcia: 

 

Samanta_panichachurska_01

Samanta, model A925

 

Fotka ta pojawliła się na instagramie na profilu firmy Samanta. Samanta zamieściła ją także na swojej firmowej stronie, obok kilku innych, przedstawiających tę samą modelkę (autorkę bloga Gruba i szczęśliwa, znaną też na insta jako @panichachurska), w przeglądzie modeli proponowanych na duży biust. W komentarzu zarzucono biustonoszowi, że jest źle skrojony, ponieważ - uwaga - „eksponuje tłuszczyk pod pachą”. Chodziło o tę fałdkę ciała, którą widzicie nad bokiem biustonosza, po prawej stronie, gdzie modelka ma podniesioną rękę. 

Być może nie każda z nas zdaje sobie sprawę z tego, jak zachowuje się tłustsze ciało opięte biustonoszem. Ba, stawiam, że nawet te szczuplejsze spośród nas nie zawsze analizują w lustrze, jak układa się ich ciało w róznych pozach, gdy mają na sobie dobrze dopasowany, a więc raczej opięty w obwodzie stanik. Otóż - surprajs, dla niektórych - tworzą się fałdki w miejscach, w których biustonosz opina ciało, tym większe, im grubsza jest warstwa miękkiego ciała pod biustonoszem. Czyli na całym obwodzie, a w szczególności na bokach i plecach, w tym pod pachą. 

 

Samanta_panichachurska_02

Samanta - model A911

 

I teraz najważniejsze: żaden biustonosz, nie wiedzieć jak sprytnie skrojony, nie będzie zachowywał się jak część zbroi i modelował całej  górnej połowy ciała tak, by nie występowały tam żadne fałdki ani nierówności. Nie można w szczególności skroić biustonosza tak, by zakrywał całe ciało w rejonie pachy, byłby wtedy bowiem skrajnie niewygodny. Spróbujcie opasać się czymkolwiek ściśle i dokładnie pod pachą - ciężko wytrzymać nawet nieruchomo, a co dopiero próbować w takim pancerzu poruszać rękoma. Nasze ciało, a już zwłaszcza grubsze ciało, potrzebuje przestrzeni dla zmian pozycji i ruchów - nie da się go obudować bielizną ani ubraniami niczym mumię bandażem. Alternatywą mógłby ewentualnie być wielki worek z otworami na oczy - taki na pewno wszystko zamaskuje :-D 

Oczywiście, stanik w zdecydowanie za małym rozmiarze, albo źle skrojony w stosunku do rozmiaru, będzie tych fałdek i nierówności generował nienaturalnie dużo. Jeśli opaszemy kobietę noszącą normalnie rozmiar 85F stanikiem w rozmiarze 85D, efekt będzie raczej niedobry, bo ściśnięte za małą miseczką piersi będą nie tylko wypływać z biustonosza, ale i wypychać okoliczną tkankę tłuszczową na wszystkie strony. Jeśli stanik w rozmiarze 85F będzie miał wąziutki tył i boki niczym przeszczepione z push-upa w rozmiarze 70A, to werżnie się w ciało jak sznurek i fałdki będą bardzo widoczne (nie mówiąc już o gorszym podtrzymaniu biustu i ogólnej niewygodzie - spróbujcie ciasno obwiązać się najpierw sznurkiem, a potem szerokim pasem, a poczujecie różnicę). I tak dalej. Nie każda fałdka tłuszczu na górnym korpusie jest jednak, na Junonę, objawem złego kroju czy rozmiaru biustonosza. Czasem po prostu mamy takie ciało, to znaczy grube, miękkie i fałdujące się pod każdym naciskiem, a nawet bez niego!

 

Bieliźniana tłuszczofobia

We wspomnianym wyżej komentarzu zwracają moją uwagę dwie kwestie: brak wiedzy o tym, jaki wygląd pozwala, a jakiego nie pozwala osiągnąć biustonosz, oraz przekonanie o tym, że fałdki tłuszczu powinny być maksymalnie zamaskowane i jeśli nie są, to znaczy, że nasza bielizna bądź ubranie jest niewłaściwie dopasowane, a my wyglądamy źle.

Zdjęcie modelki w tym samym modelu biustonosza, ale znacznie szczuplejszej, nie wywołałoby zapewne takiej reakcji. Również nie wywołałoby jej zdjęcie tej samej modelki, ale z opuszczoną wzdłuż ciała ręką. Zaczynam rozumieć, co miały na myśli modelki plus size w wywiadzie udzielonym do ostatniego numeru pisma „Modna Bielizna”, mówiąc: „Szczupłe modelki mogą pozwolić sobie na prawdziwe akrobacje przed obiektywem. My musimy uważać, w jaki sposób pozujemy. [...] Musimy dobrze znać swoje atuty oraz mankamenty, żeby podczas sesji wypaść jak najlepiej i jak najlepiej przedstawić reklamowany produkt.” (Adelina). „Nie każda pozycja sprawdzająca się w przypadku „klasycznej” modelki jest korzystna dla modelki plus size”. (Loti). Nie wiem jak Was, ale mnie te spostrzeżenia ciut zmroziły - wcale mi się nie podoba takie cenzurowanie większych ciał i ograniczanie repertuaru „korzystnych” pozycji w porównaniu do tych mniejszych. 

 

CurvyBeauties_ModnaBielizna

Polskie modelki plus size, które udzieliły wywiadu magazynowi „Modna Bielizna”

 

I tutaj wypada mi tylko bić brawo firmie Samanta, że podczas sesji nie kazała modelce występować wyłącznie z opuszczonymi rękami i nie poddała się tłuszczofobii każącej udawać, że grubsze ciało to ciało zachowujące się tak samo, jak szczupłe, tyle, że większe. Bo tłuszcz to temat wstydliwie przemilczany i im mniej go widać, tym najwyraźniej według wielu osób lepiej... Wrócę tu do tematu poruszonego w notce o nadmiernym retuszu - im bardziej będziemy fałszować rzeczywistość, zarówno poprzez retusz kształtu i wymiarów ciała, jak i staranny dobór dozwolonych ujęć, tym słabiej odbiorcy będą utożsamiali się z przedstawionymi im obrazami i tym mniejszą pomoc dzięki nim uzyskają, podejmując decyzje zakupowe. Jeśli widzę biustonosz zawsze na modelce z opuszczonymi rękami, to skąd mam wiedzieć, jak będę w nim wyglądała, gdy podniosę rękę? A czy jeśli fałdka tłuszczu pod pachą zostanie wycięta w obróbce graficznej, to czy nie będę dobierała za luźnego obwodu, albo czy nie będę miała pretensji do producenta, że jego produkt funkcjonuje w sposób niezgodny ze zdjęciem? Czy dopasowując sobie biustonosze nie będę się wiecznie frustrowała, bo gdzieś widać mi wałeczki?

Pozwolę sobie jeszcze na mały wtręt emocjonalny. Wyobraźmy sobie, jak czuje się modelka, czy też osoba o podobnym do niej ciele, czytając taki komentarz, jak ten do zdjęcia Samanty. Ja czuję bezsilną irytację, bo sama musiałam się wiele razy tłumaczyć z tego, jak wygląda moja pacha i co dzieje się z moim ciałem, kiedy się je ściśnie, tak jakby to było coś dziwnego. Jest to irytujące i męczące, ponieważ, jak by na to nie patrzeć, wiąże się z zastrzeżeniami do wyglądu mojego ciała - choćby osoba wytykająca mi niedopasowanie stanika miała na myśli wyłącznie stanik, a nie ciało, oraz nie chciała mi zrobić najmniejszej przykrości. Żaden stanik jednak nie zmieni mojego wyglądu w tym miejscu, bo ja po prostu tak wyglądam . Osoba komentująca zdjęcie modelki Samanty nie miała złych intencji, jedynie brakowało jej wiedzy - jako punkt odniesienia służyło jej zapewne własne ciało oraz zdjęcia innych, przeważnie szczupłych i/lub wyretuszowanych ciał. Mam w związku z tym apel do wszystkich stanikomaniaczek i innych osób, które czytają ten tekst - bądźcie otwarte na wiedze o tym, że nasze ciała są różne i że to, w jaki sposób układa się Wasze ciało nie oznacza, że tak samo będzie u innych. 

 

Biustonosz to nie bielizna wyszczuplająca

Część entuzjastek dobrej bielizny w moim odczuciu zapomina, iż bielizna modelująca (zwana też korygującą, którego to terminu nie lubię - bo korygowanie to poprawianie błędów, a żadne ciało nie jest błędem) to tylko jeden z typów tejże i że obowiązkiem bielizny zwykłej nie jest urabianie całego ciała w pożądaną formę. Nie będę się tu zajmowała tematem shapewear'u, zaznaczę tylko, że zwykła bielizna, jak biustonosz i majtki, to jednak innego rodzaju produkt, niż obciskające, modelujące body. 

 

Galanta_Rosa

Blogerka plus size - Galanta Lala - w komplecie Scarlett marki Anita Rosa Faia. Zdjęcie z recenzji.

 

Nawiązując do początku tego tekstu - mam wrażenie, że część bieliźnianych koneserek marzy o tym, by właściwie dobrany biustonosz przeniósł je do magicznego, lepszego świata ludzi szczupłych. Rozumiem to - podniesienie i zebranie biustu pozwala do tej wizji się zbliżyć, każda z nas lubi być uważana za atrakcyjną, a powszechnie uznawany model atrakcyjności jest taki, jaki jest - ale nie wymagajmy od staników niemożliwego. Biustonosz nie służy do wyszczuplania, a w brafittingu nie o to chodzi, by nasz tłuszcz magicznie zniknął. Dobry stanik to nie liposukcja. W dopasowywaniu odpowiedniego rozmiaru i wygarnianiu piersi do miseczek nie chodzi o to, by znalazła się w nich cała okoliczna tkanka tłuszczowa, a reszta ciała pozostała szczupła i gładka. Jest to niemożliwe - i tu mój mały apel do brafitterek, nie twórzcie i nie wzmacniajcie u Waszych klientek tego rodzaju złudzeń. Zostałam kiedyś podjęta takiej przesadnej próbie wgarnięcia całej górnej połowy ciała do za dużych misek i wierzcie mi, nie było mi z tym dobrze ani fizycznie, ani psychicznie. Dziś nazwałabym to tłuszczofobią i ciałonegatywizmem. 

Bielizna to coś, co ma mi pozwalać cieszyć się swoim wyglądem, a nie wracać do starych, mrocznych czasów wciskania się w rzeczy niedopasowane do mojego ciała. Teraz mamy wybór - korzystajmy z niego. 

 

Pacha_plus_02_b1

Moja tłusta pacha pozdrawia Wasze pachy i życzy miłej wiosny. Pachy w górę! ;-) 

 

Libi - czarna perła

$
0
0

Libi_selfie_04_blackwhite_b

 

Marzyłyście kiedyś o pozbyciu się fiszbin ze stanika? Bezfiszbinowce są w trendzie - moda na braletki (która chyba tak szybko nie odejdzie) nawet największe entuzjastki biustonoszy na drucie, takie jak ja, zachęca do eksperymentów z brakiem okablowania. Każda szanująca się firma wprowadziła już do kolekcji przynajmniej jednego bezdrutowca. I nie chodzi o powielanie wysłużonych, bazowych modeli kojarzonych z szafami naszych babć - raczej o tworzenie świeższych projektów (co nie wyklucza, rzecz jasna, stylistyki retro, z którą bezfiszbinowce bardzo współgrają).

Czy jednak bezfiszbinowiec da sobie radę z biustem w słusznym rozmiarze? Same zobaczcie - mnie ten eksperyment nastraja optymistycznie :-) 

Ava - Libi AV 1691 , rozmiar: 85F  [Rozmiary: 75 E-I, 80 D-H, 85 C-G, 90 B-F, 95 B-E, 100 B-D, cena: ok. 94 zł; biustonosz został mi dostarczony przez producenta]

 

Libi_01_b

Libi_02_b

 

Estetyka

Libi kojarzy się zdecydowanie staroświecko i gdy patrzę na ślubny portret mojej babci z lat trzydziestych, myślę, że świetnie pasowałby do niej taki właśnie komplet (i uważam, że Libi doskonale wypadłaby w bieli i beżu, choć wielką koneserką tych barw nie jestem), mimo że z szaf kobiet z mojej rodziny nie pamiętam takich strojniś. Myślę, że fajnie byłoby móc odczarować określenie „babciny stanik” i pozbawić je skojarzeń z siermiężnością i bylejakością znaną z polskiego rynku sprzed 30-40 lat. Babcina bielizna powinna przywodzić na myśl elegancję, luksus oraz wygodę, bo kobieta doświadczona byle czym się nie zadowoli. Co Wy na taki zwrot pojęciowy? :-) 

 

Libi_12_b

 

Wracając do Libi - jej wielką zaletą jest przezroczystość, dzięki której odsłania praktycznie cały dekolt i sporą część biustu. Cały środek stanika zajmuje przejrzysta siateczka, a właściwie połączenie gładkiej siateczki z haftowaną. Zastanawiam się, czy nie byłoby fajniej, gdyby nie było widać łączenia tych dwóch materiałów, które rzuca się w oczy jako ciemniejsza linia. Tak czy owak, środkowy trójkąt powoduje, że całość nabiera lekkości i zupełnie nie kojarzy się z przeciętnym bezdrutowym chomątkiem. Miło też, że ramiączka nie są zbyt szerokie. 

 

Libi_09_bLibi_08_b

Libi_08_b1

 

Na mostku świetna tiulowa kokardka i perełka „w kabaretkach” - moim zdaniem nic bardziej od pereł nie pasuje do Libi :-)

 

Libi_11_b

 

Materiały są porządnej jakości, zarówno siatka - stabilna i mocna - jak i dzianina (simplex) z przodu oraz dobrze pracująca dzianina tylna. 

 

Dopasowanie

Bez niespodzianek - 85F komfortowo pasuje, tak samo jak ostatnio większość moich Av na fiszbinach. 

 

Libi_06_b

 

Przy okazji słówko o przewidywalności rozmiarów - jak pewnie zauważyłyście, w moich recenzjach polskiej bielizny pojawiają się najróżniejsze rozmiary, od 80I po 85F. Niestety rozmiary naszych firm nie grzeszą konsekwencją i podczas gdy np. u Avy mój rozmiar ustalił się na poziomie 85F, w marce Gorteks w tym samym 85 mieszczę się dopiero w miseczce H. Kogo winić za ten bałagan? :-) Nie wiem, chwalę więc przewidywalność rozmiaru w obrębie marki, która w przypadku Avy jest wysoka. 

 

Kształt

Jeśli jesteś ortodoksyjną zwolenniczką wymodelowanego biustu, Libi może ci się nie spodobać. Ja jednak mam inne spojrzenie na sprawę. Jak na bezfiszbinowca, model ten zaskakująco dobrze unosi biust (choć z lekką przewieszką - podobnie jak np. w sportowcu Anity), a nawet go zbiera, co widzę, patrząc na swoje piersi z góry. 

 

Libi_selfie_06_b

Libi_selfie_07_b

Libi_selfie_08_b

Libi_selfie_13_b
Libi_selfie_11_b

Libi_selfie_14_b 

Już słyszę głosy, że biust nie tak podniesiony i nie tak zebrany, jak w fiszbinowcach. Może i tak, zwróćcie jednak uwagę nie tylko na efekt optyczny w samej bieliźnie, ale także na to, jak prezentuje się biust w ubraniu. 

 

Libi_selfie_17_b
Libi_selfie_18_b

Libi_selfie_19_b

 

Specjalnie zrobiłam sobie zdjęcia w tej samej bluzce również w modelu Valeria od Nessy, który leży jak przyzwoity fiszbinowiec. Różnica w kształcie biustu między bezdrutową Libi a fiszbinową Valerie da się zauważyć, ale jest niewielka i dotyczy głównie podniesienia biustu. Mnie to zaskoczyło. A Was? 

 

Libi_selfie_valerie_02_b

Libi_selfie_valerie_01_b

 

Przy okazji mamy tu kolejne ćwiczenie z efektów optycznych - lekko skośne paski (uwielbiam paski!) :-) Bluzka nieco w stylu lat 60-tych to produkt polskiej firmy BiuBiu, która podobnie jak wspominana wcześniej Urkye, oferuje ubrania w rozmiarach na różne wielkości biustu (czyli dostosowanych nie tylko do obwodu pasa czy bioder) od B do BBB. Bonusik - dekolt tylny (stanik pod spodem to Libi): 

 

Libi_selfie_20_b  

Podsumowując, nie mam problemu z wyjściem z domu w Libi - nie jest to stanik podomka, a całkiem nieźle kształtujący biustonosz.  

 

Konstrukcja i podtrzymanie

Zawsze fascynowały mnie miseczki zszyte z wielu kawałków materiału i zadziwiały przestrzenne efekty, jakie da się w ten sposób osiągnąć :-) Nie mam na razie wielkiego doświadczenia z konstrukcjami bezdrutowymi i przyglądam się tej z zaciekawieniem. Dużo tego! 

 

Libi_03_b

 

Zwróćcie uwagę na bardziej centralne wszycie ramiączek z przodu, w porównaniu z przeciętnym drutowcem. Kojarzy się z full-cupowymi tradycyjnymi modelami. Ramiączko wszyte w ten sposób mocniej ciągnie piersi do góry, co jest szczególnie potrzebne w przypadku bezdrutowca, za to nie sprzyja zbytnio zebraniu ich do środka. 

Podtrzymanie biustu oceniam jako średnie - wszystko pracuje jak trzeba, ale brak drutów skutkuje sklejeniem piersi pośrodku i mniejszą stabilnością w związku z tym. 

 

Wygoda

Libi jest bardzo wygodna do czasu - jak w zegarku po 3 godzinach zaczynam czuć dolne końce fiszbin bocznych (i tak myślałam, że będzie gorzej - sumarycznie jestem zaszkoczona pozytywnie). Trochę też gryzie mnie ozdobny brzeg dolnej gumy - wolałabym, by był pozbawiony pętelek. Chyba amputuję Libi boczne usztywnienia i zobaczę, jak sprawuje się i wygląda bez nich. Eksperyment zrelacjonuję  pewnie na instagramie ;-) 

 

Do kompletu - figi, rozmiar XXL (dostępne rozmiary: do XXXL)

Doskonała wysokość dla takiej amatorki średnio-wysokich stanów, jak ja. Zwykle pasowały mi w Avie XL-ki, ale tutaj ze względu na wysokość potrzebowałam większego rozmiaru. Są superwygodne i ładne, choć brakuje mi czegoś ciekawszego z tyłu :-)

 

Libi_15_b

Libi_16_b

 

Oto zdjęcia kompletowskie w stylu #wolneodretuszu - miałam dużo zabawy z tą auto-fotosesją :-)

 

Libi_selfie_01_b

Libi_selfie_02_b

Libi_selfie_03_b

Libi_selfie_05_b 

Galeria

Zbliżenie na szczegóły :-)  

 

Ava - Libi AV1691

 

  Podsumowanie

Teraz już wiem, że jeśli nadejdzie dzień, gdy serdecznie znudzą mi się miseczki na drutach (albo gdy po prostu będę chciała od nich odpocząć) - nie zostanę bez stanika. Firmy już ogarniają prudukcję biustonoszy bezprzewodowych dla rozmiarów powyżej D, wyglądających nie jak sprzęt rehabilitacyjny, a jak eleganckie, kobiece fatałaszki. Mam nadzieję, że oprócz retro doczekamy się też innych stylistyk. A także - większych zakresów rozmiarów, ponieważ Libi jest niestety mocno ograniczona - obwody od 75, a ja w moim 85 mam w zapasie jeszcze tylko jedną miseczkę - G.  

 

Libi_13_b

 

A Libi jak se vám líbí (jak wam się podoba) ? :-) Niestety mam wrażenie, że w e-sklepach wiele rozmiarów skończyło się zanim się zaczęło i nie bardzo umiem wskazać Wam najlepsze miejsce do zakupów, ale jeśli znajdziecie gdzieś dobre źródełko Libi to proszę, podzielcie się adresem. 

Po tym doświadczeniu tym radośniej rzucę się na testy kolejnego bezfiszbinowca, choć jeszcze nie wiem jakiego. Może Afrodyty od Kris Line? Co myślicie? :-)  

Czy twój biust jest "specjalistyczny"?

$
0
0

ModnaBieliznaWiosna2018b

 

Za chwilę kolejne targi bielizny (Salon Bielizny w Łodzi ), a tam - nowe kolekcje i trendy, którymi będziemy się zachwycać, albo wręcz przeciwnie. Będziemy też jak zwykle utyskiwać na to, że ten czy inny pomysł znowu trafi tylko do bardzo ograniczonych rozmiarówek. Że na ten czy ów piękny projekt będziemy mogły tylko sobie popatrzeć, a na jego twórcę - wściec się słusznym gniewem stanikomaniaczki :-) Może nie będzie tak źle, a może okaże się, że większość targowych modeli cudownie objawi się w rozmiarze 80H i większych? Pomarzyć zawsze można, a ponieważ ostatnio targi zaskakiwały mnie głównie pozytywnie - jadę raczej z optymizmem. Ale i z wymaganiami.

Więc trochę antycypacyjnie i trochę à propos - czytam sobie pewien wywiad w „Modnej Bieliźnie” (niestety nie ma go jeszcze na onlajnie, wielka szkoda - gdy tylko będzie, niezwłocznie wrzucę linkę do numeru) i dzielę się z Wami refleksjami osoby, która przez sporą część swojego życia czuła się, i nadal trochę czuje, wykluczona z bieliźnianej mody. 

Projektantka mody jest artystką. W jej umyśle powstają odważne pomysły i przełomowe wizje, które inspirują innych, w tym tych, od których zależy, co zobaczymy w sklepach - firmy produkujące odzież. Niektóre z tych pomysłów doczekają się przełożenia na codzienny język i trafią na nasze ulice, inne nie. Gdyby jednak projektantka od początku poruszała się tylko w kręgu sprawdzonych rozwiązań, nigdy nie stworzyłaby niczego nowego. Myślę, że w tym zawodzie trzeba być trochę „ponad” oczekiwaniami przeciętnych śmiertelników. Mimo to nie da się przecież uciec od faktu, że gdzieś tam na samym końcu jest klientka, z jej upodobaniami i wymaganiami. I z jej ciałem.

Nie wcielałam się nigdy w rolę bra-projektantki, ale na zdrowy rozum - jeśli mowa o bieliźnie, to radosne oderwanie od formy i potrzeb ciała ma tu jeszcze mniejszy sens, niż w przypadku ubrań. Narzucić na siebie swobodnym ruchem można z grubsza cokolwiek, ale stanik czy majtki muszą trzymać się biustu i pupy, dosłownie i w przenośni.  Zawsze byłam ciekawa, jak pracują projektanci bielizny i co powinno zostać zrobione, by artystyczna wolność projektantów nie skutkowała ciągłym wykluczaniem z bieliźnianej mody osób o większych biustach i gabarytach nie przypominających parametrów modelki wybiegowej. 

 

Szyjemy bralety?

Na łódzkiej ASP powstała niedawno Pracownia Projektowania Bielizny i Stroju Rekreacyjnego, czyli miejsce, w którym mają kształcić się przyszłe projektantki i projektanci bielizny. Z wywiadu w „Modnej...” z założycielką tej pracowni dr Dorotą Salską wywnioskowałam, że jest to jedyne takie miejsce w Polsce, a wykształconych projektantów bielizny w naszym kraju policzyć można na palcach jednej ręki. Pani doktor kładzie nacisk nie tylko na kwestie artystyczne, ale i praktyczne - konstrukcję bielizny i dobór materiałów, co jest w wywiadzie mocno podkreślone. Rozumiem, że pracownia ta działa dopiero od roku i pewnie dlatego studentki na razie zetknęły się dopiero z podstawami i mają za sobą najłatwiejsze zadania. Mam nadzieję, że za kilka lat będą wymiatać w staniki ;-) 

Mimo to poczułam ukłucie niepokoju, czytając zdanie „na potęgę szyjemy bralety”. Bo studentki mogą od razu je nosić, są bowiem (studentki) „bardzo młode, bardzo szczupłe i bardzo zgrabne” (tu od razu zaświtała mi nadzieja, by do Pracowni zgłosił się także ktoś grubszy i oczekujący mocniejszego podtrzymania biustu ;-) ), a bielizna na większe biusty to już trudniejsza sprawa i rządzi się innymi prawami. Należałoby zaliczyć ją do specjalistycznej, razem z bielizną dla amazonek i karmiących piersią. Bo prostego staniczka z trójkącików nie założy pani, która nosi 85F (swoją drogą, ten rozmiar pojawia się w artykule dwa razy jako przykład bardzo dużego rozmiaru ;-) Warto jednak wiedzieć, że dobre bralety i w tym rozmiarze powstają!) Jasna sprawa, doskonale rozumiem stopniowanie trudności, że jakoś te zagadnienia trzeba podzielić, a uszycie biustonosza z miską i drutem to nie bułka z masłem. Bardzo już jednak odwykłam od nazywania wszystkiego poza braletem, czy zwykłym stanikiem w małym rozmiarze, „bielizną specjalistyczną”. Ta kojarzy mi się raczej ze sprzętem medycznym, niż z modą. Na szczęście, pani Dorota Salska, która kieruje Pracownią i stworzyła jej program, rozumie tę subtelną kwestię, miała bowiem bliski kontakt z osobami, dla których zaprojektowała swoją doktorską kolekcję - z amazonkami.

 

Sensualność po operacji piersi

Oprócz stworzenia i prowadzenia Pracowni dla przyszłych projektantek i projektantów bielizny, pani Dorota Salska ma na koncie m.in. niecodzienną kolekcję, która stanowiła jej pracę doktorską. Ogólnie nie posiadam się z radości, że w Polsce można doktoryzować się z projektowania biustonoszy i mam nadzieję, że ten kierunek przyniesie nam w niedługim czasie kolejne magisteria i doktoraty oraz armię wybitnych projektantek i projektantów naszych staników :-) 

 

Kolekcja_modna

 

Kolekcja „Kształty ochronne” Doroty Salskiej obejmuje trzy serie: biustonosze, body i koszulki dla kobiet po mastektomii. Biustonosze mają miseczki zarówno miękkie, jak i kształtowane termicznie i z zatopionymi wewnątrz „łyżwami” z poliwęglanu, zastępującymi fiszbiny (umieram z ciekawości, czy jest to rozwiązanie podobne do tego, które stworzyły kobiety z Trusst Lingerie). Body zaprojektowane są tak, by zakrywały miejsca po ewentualnym pobraniu skóry do przeszczepu - o tym zagadnieniu nie miałam wcześniej pojęcia i to super, że projektantka tak wnikliwie zbadała potrzeby kobiet po operacjach piersi. Niestety kolekcji nie możemy nigdzie zobaczyć - w „Modnej...” brak choćby jednego zdjęcia, jest jedynie rysunek, co do którego nawet nie wiem, czy przedstawia kolekcję. Wiemy za to, że jest ona utrzymana w minimalistycznym, zmysłowym stylu oraz ma kolor czarny.

Ankieta przeprowadzona wśród kobiet po operacjach piersi, którą autorka poprzedziła stworzenie pracy, zawierała również pytania o estetykę. „Ku mojemu zaskoczeniu najwięcej było opinii, które obalały całą moją teorię na temat „pancernej” bielizny mastektomicznej. Każda z tych kobiet podkreślała jedną rzecz: by jej stanik był jeszcze bardziej seksowny niż ten, który nosiła przed operacją. Żeby nie był „pancerny”, żeby to nie było cokolwiek, co kojarzy się jednoznacznie z bólem i cierpieniem”. Powiem szczerze - mimo iż nie miałam bliższej styczności z kobietami po operacji ani ich bieliźnianymi marzeniami, nie jestem tym zaskoczona ani trochę! Wydaje mi się oczywiste, że chcąc na nowo cieszyć się swoim zdrowiem i patrzeć z nadzieją w przyszłość, kobiety po mastektomii chcą zapomnieć o biustonoszach przypominających bardziej opatrunki i bandaże niż kobiecą, delikatną część garderoby. Dlatego sama życzyłabym im nie tylko czarnego minimalizmu, choćby i najbardziej zmysłowego, gusta są bowiem różne. Życzyłabym im też słodkich, barokowych haftów oraz bajecznych kolorów. Jaskrawej, wyzywającej czerwieni i łagodnych pasteli. Wesołych nadruków i seksownych koronek. Życzyłabym im po prostu równego dostępu do bielizny utrzymanej w różnych stylach, mimo ograniczeń, stwarzanych przez konieczność dobrego podtrzymywania protezy, czy nieuciskania ciała. 

 

Takie rozmiary

Może dlatego trochę rozumiem tęskniące za fikuśną bielizną amazonki, że mnie, mimo że nie mam za sobą operacji, nie noszę protezy i nie mogę nawet próbować wyobrazić sobie doświadczeń osób borykających się z nowotworem piersi, też kiedyś wmawiano, że „na takie rozmiary to chyba tylko w jakichś w specjalistycznych sklepach”? Przy czym nikt nigdy nie wskazał mi żadnego konkretnego sklepu, który byłby dostatecznie „specjalistyczny”, by prowadził mój rozmiar - wielu o takich mówiło, tylko nikt nie widział. Był to po prostu inny sposób na powiedzenie mi - i setkom z Was, zapewne - że jestem tak dziwacznie zbudowana, że nikt biustonoszy dla mnie nie produkuje. A jeśli, to gdzieś daleko, może w Ameryce. Po prostu Tam, Gdzie Mieszkają Smoki. 

 

dragons

 

Widujecie na zdjęciach dość dokładnie, jak wyglądam - jakoś patrząc na siebie nie mam wrażenia, że stanowię wybryk natury. Nie potrzebuję, by pochylano się nade mną z troską i kiwano głową ze słowami „no tak, jak się ma taki biust...”. Potrzebuję fajnej bielizny i ciuchów, na które jestem gotowa sypnąć mamoną tak samo, jak moje koleżanki o innych wymiarach. Myślę, że dokładnie tak samo myślą inne kobiety, których potrzeby ktoś zaliczył do „specjalistycznych”. Te dużo- i mało-biuściaste, te szczupłe i te tęgie, te karmiące, te po operacjach. Wiem, że za występującym w tekście sformułowaniem nie stała intencja, by segregować biusty na te, na które da się uszyć modną, artystyczną bieliznę i te, na które się nie da. Że był to po prostu inny sposób powiedzenia, że nie każdy biustonosz da się uszyć szybko i łatwo, na samym początku edukacji. Dlatego nie mam pretensji do jego autorek. Zastanowiła mnie jednak lawina skojarzeń, którą uruchomił we mnie ten tekst... nie wzięła się przecież znikąd. 

Wykluczenie bieliźniane, w sensie braku dostępu do jakiejkolwiek pasującej bielizny, to oczywiście już dla większości z nas przeszłość, zwłaszcza jeśli się mieszka w dużym mieście, a po wiedzę i zakupy udaje do salonów nie tylko stacjonarnych, ale i korzysta z globalnego wyboru w internecie. Niby przeszłość, a jednak ciągle nie do końca. Gdy tylko wystawimy nosa poza brafittngową bańkę , spotykamy się z różnymi opiniami, rzucanymi od niechcenia uwagami, a także takimi prozacznymi utrudnieniami, jak: brak możliwości wyszukiwania po rozmiarach w sklepach, brak rozmiarówek w katalogach bielizny (naprawdę, targowe katalogi i takie bywają!). No bo przecież wiadomo, że 75B będzie na pewno, a kto potrzebuje innego rozmiaru? Chyba jakieś smoki.

Przede wszystkim jednak wciąż marki, które kreują się na modne, awangardowe, nowatorskie, a także te z wyższej designerskiej półki - mają wciąż mocno ograniczoną ofertę rozmiarów. Te najbardziej niszowe zaś... na potęgę szyją bralety ;-) Ma to oczywiście swoje uzasadnienie, ekonomiczne oczywiście. Nie zamierzam jednak w nieskończoność kupować historii o tym, że dla tzw. takich rozmiarów nie opłaca się szyć modnej bielizny. Nie znam statystyk, ale myślę, że nie pomylę się wiele, szacując, że miski powyżej D to przynajmniej połowa populacji. Heloł? Sorry, bez przesady - do niedawna nie dało się dla nich szyć niczego, a dziś proszę - cały Salon Bielizny aż huczy od hasła brafitting, a nasze firmy z Białegostoku, Łodzi czy małych śląskich miasteczek chwalą się miskami powyżej G. 

Dlatego też odetchnęłam z ulgą, czytając na końcu wywiadu z projektantką zdanie: „Co jeszcze jest dla mnie niezwykle istotne? Żeby moi studenci się nauczyli tego, że nie projektują dla siebie. Muszą wiedzieć, że trzeba szanować klienta i liczyć się z jego zdaniem. Najważniejsze jest to, by ich nic nie zaskoczyło”. Pozostaję więc w nadziei, że nowe pokolenia polskich projektantek nie poprzestaną na tworzeniu dla siebie i bardzo młodej, bardzo szczupłej i bardzo zgrabnej koleżanki, a ich ambicje będą sięgały daleko. 

A jak tam rozwijają się rozmiarówki dla smoków, zobaczymy sobie za trzy dni na Salonie Bielizny :-)  

Zielone tonie, szare skały i czerwone korale - wiosenny Salon Bielizny 2018

$
0
0

VI Salon Bielizny - wiosna 2018

 

Chyba już dwie edycje łódzkich targów temu odnotowałam z satysfakcją, że propozycje naszych firm bieliźniarskich są coraz mniej konserwatywno-praktyczno-nieciekawe, a coraz bardziej bezkompromisowe i trendy. Może zadziałało to, że na tej imprezie prezentowano kolekcje jesienne, w których zawsze mniej jest bezpiecznych pasteli i drobnych łączek, a więcej mocnych barw, a może nasi rodzimi projektanci faktycznie mają już dosyć bladych piżamkowych rzucików? Dość powiedzieć, że na wiosennym Salonie Bielizny dominowała głęboka, ciemna kolorystyka, a klimat był daleki od słodkiej, rozmarzonej łagodności. Piżamkowatości zaś nie odnotowałam w ogóle i mam cichą nadzieję, że nie będzie do niej już powrotu. 

Pojawiło się kilka dotąd niewidzianych marek, jak Alles, Wiesmann czy Room669, która to marka zaliczyła niesamowicie udany targowy debiut. Jako że ręce same wyciągały mi się do wieszaków, tym razem postanowiłam nie uczestniczyć w żadnych prelekcjach, a skupiłam się na oglądaniu stoisk i rozmowach z wystawcami. Dzieje się sporo, fajnie i w szerokich zakresach rozmiarów. Dominowała kolekcja jesienna, choć wisiała też aktualna wiosna, trochę już jednak zepchnięta w cień przez nowe pomysły. Niektóre firmy miały już jesienne katalogi, co się chwali. Dzięki rezygnacji z wykładów (oprócz pokazu, o którym na koniec) udało mi się trafić do tych, których nie udało mi się odwiedzić wcześniej, na przykład do Konrada czy Wiesmanna.

Jako że zachwyciły mnie zwłaszcza kolory - pojadę znowu kluczem barwno-motywowym i pokażę Wam wzorki i kolorki na najbliższą jesień :-) 

 

Głębia zieleni

Pamiętacie zielone propozycje Panache na jesień? To jeden z moich ulubionych trendów, toteż z radością odnotowałam, że nasze firmy też za nim podążyły, i to tłumnie. Nie bez pewnego zdziwienia, ponieważ kolor ten uchodzi za mało „sprzedawalny” i boją się go bieliźniani konserwatyści. Polska bielizna jednak wydobywa się z zachowawczości i wypływa na zielone fale śmiało.

 

Gorteks_SalonWiosna18_09_b

Gorteks. Te wzory mogą być kwiatami, choć mnie kojarzą się z meduzami fosforyzującymi w głębinach :-) Gorteks coraz bardziej szaleje wzorniczo, co zobaczycie jeszcze niżej (Wersja półusztywniana też będzie). 

 

Gaia_SalonWiosna18_01_b

Gaia. Satynowy simplex w ciemnej, szarawej zieleni. 

 

Gaia_SalonWiosna18_03_b

Gaia. Ten sam wzór w wersji matowej, na modelu półusztywnianym. Wolę błysk, choć tutaj podoba mi się większa powierzchnia haftu.



Gaia_SalonWiosna18_04_b

Znowu Gaia. Zieleń w pełnym zakresie. 

 

Anita_SalonWiosna18_03_b

Anita - tu już bardziej morsko (model do miseczki F)

 

Ava_SalonWiosna18_16_b

 Ava 

 Lupo_SalonWiosna18_01_b

Lupoline. Bardzo ciemna, prawie czarna zieleń - ta koronka dużo efektowniej zaprezentuje się na ciele niż luzem.

 

Samanta_SalonWiosna18_01_b

Samanta - istna zielona gwiazda targów :-) Ten haft wystąpi w kilku konstrukcjach, w tym także dużobiuściastej A922. Model nazywa się Mona. Rozetka jest oddzielnym elementem - znamy ją już w wersji czarnej, jesienią pojawi się w zieleni! Może ozdobić także dekolt z tyłu. 

 

Samanta_SalonWiosna18_02_b

I drugi przykład zastosowania Samantowej rozetki. Ten model ucieszy raczej mniejsze biusty...

 

Bling

„Stanik syrenka” Gorteksu hipnotyzował wszystkich, ale to nie jedyna błyskotka Salonu. Metaliczne materiały, połyskliwe nici - sroki oraz miłośniczki syrenich klimatów znajdą coś dla siebie. 

 

Gorteks_SalonWiosna18_01_b

 Jest też wersja usztywniana. Szkoda, że Gorteks wciąż oferuje niezbyt duże miseczki w porównaniu z innymi firmami. 

 

Gorteks_SalonWiosna18_18_b

Efekt syrenki z bliska :-) 

 

Gorteks_SalonWiosna18_25_b

Dalej Gorteks - ależ się nam rozbrokacił! 

 

KrisLine_SalonWiosna18_14_b

Srebrno-hematytowe odcienie u Kris Line.

 

Lupo_SalonWiosna18_07_b

Znowu zieleń i bling. Tym razem Lupoline. Powstała cała linia z tymi cudnymi aplikacjami. 

 

Lupo_SalonWiosna18_08_b

... i jest to mój największy smutek, ponieważ duże rozmiary jak zwykle dostały najmniej fajnego. Oto wersja big z zielonym blingiem w stanowczo zbyt małym natężeniu. 

 

Room669_SalonWiosna18_07_b

Room669 -  przecudna koronka z turkusowo-szafirowym metalikiem. Jestem zakochana! Niestety, nie ma dla mnie (jeszcze?) rozmiaru... 

 

Granat to nowa zieleń ;-)

Odcienie morsko-niebieskawe, petrolowe i granatowe nie błąkały się gdzieś na obrzeżach i pograniczach, a stanowiły solidny temat. Czasem towarzyszyły czerni. 

 

Gorsenia_SalonWiosna18_01_b

Gorsenia - nowa odsłona modelu znanego już z wersji czarno-beżowej. 

 

Gaia_SalonWiosna18_30_b

Gaia - ten wzór z nadrukiem udającym koronkę wystąpi też w wersji półusztywnianej. 

 

Gorsenia_SalonWiosna18_10_b

Gorsenia - czerń zestawiona z granatem w koronkowym miękkusie. Koronka jest gładka i ma bardzo płaską krawędź, czym kojarzy mi się z modelem Olivia z Panache. 

 

Alles_SalonWiosna18_05_b

Alles - to co prawda propozycja z aktualnej wiosny, ale nie sposób jej pominąć. Linia zawiera kilka biustonoszy i fantastyczne majtki, a nawet... bluzeczkę :-) 

 

Gorteks_SalonWiosna18_17_b

Gorteks - cudna morska wersja Pameli.

 

Kinga_SalonWiosna18_05_b

Kinga - model half-cupowaty z pionowym szwem. Szefowa tym razem zaklina się, że będzie dostępny rozmiar 80H. Jaram się ;-) 

 

Kinga_SalonWiosna18_08_b

...A tym chabrem od Kingi jaram się jeszcze bardziej. Także pionowy szew i szersza, niż to niekiedy bywało, rozmiarówka. 

 

Ava_SalonWiosna18_02_b 

Ava. Kobalcik z paseczkiem. 

 

Korale i borda

Czerwieni jesienią zabraknąć nie może - w kolekcjach pokazała się w dwóch odmianach: pierwszej, klasycznie jaskrawej oraz drugiej, nieco mniej ogranej, bo ciemniejszej i głębszej. 

Zacznę od sensacji - rewelacji, a mianowicie od Avy i jej uwielbianego longlajna Crystal. Kryształka w poprzednim sezonie w wersji czerń z beżem sprzedała się ponoć tak rewelacyjnie, że firma postanowiła - i słusznie - wznowić ten model, a do tego jeszcze dołożyć mu siostrę w energetycznym koralu. 

 


Ava_SalonWiosna18_13_b

Ava - Crystal long

 

Ava_SalonWiosna18_01_b

Ava - jaskrawy koralik przyprawiony fuksją. Nie jestem chyba entuzjastką czerwieni z beżem, a sporo widziałam tego zestawienia w kolekcjach. Może się przekonam po sprawdzeniu nabiustnym?

 

Ava_SalonWiosna18_06_b

Jak wyżej - Ava. Ten połyskujący złotawo beż plus szkarłat kojarzy mi się z pełną przepychu estetyką chińską.

 

Samanta_SalonWiosna18_14_b

Samanta - szkarłat z blingiem! 

 

Kinga_SalonWiosna18_03_b

Kinga - czerwonoczarno. Walentynkowa klasyka. 

 

A teraz udajmy się w strefę nieco mroczniejszą...

 

Room669_SalonWiosna18_02_b

Room669 - ten model był dla mnie jedną z gwiazd Salonu, choć niestety miseczka G, do której dociera, jest na mnie za mała. Paski zdobione koronką dają się przesuwać i dostosowywać do osobniczych preferencji ;-) Odcień - głęboka, nieco zgaszona czerwień. Jak mówi projektantka marki, nie przepada ona za oczywistymi odcieniami - i to widać. 

 

Alles_SalonWiosna18_14_b 

Alles. Już teraz zapowiem, że do kompletu są niesamowite majtki.

 

Room669_SalonWiosna18_05_b

I znowu Room669. Lubię te nieoczywistości :-) 

 

Konrad_SalonWiosna18_01_b

Konrad. To model z katalogu jesień-zima 2017/18, więc już nie nowość, ale urzekł mnie tym bordem. Niestety większe rozmiary dostępne tylko w wersjach gąbkowanych :-( 

 

Fiolety

Chyba żadna zima się bez nich nie obejdzie...  

 

Lupo_SalonWiosna18_06_b

Lupoline - ten odcień szczególnie mi się spodobał. 

 

Gaia_SalonWiosna18_21_b

Gaia podąża bardziej w stronę grafitu. Tu znowu zwracają uwagę gładkie bezszwowe krawędzie (również majteczek). 

 

Krisline_SalonWiosna18_02_b

Kris Line

 

Gorteks_SalonWiosna18_06_b

To już bardziej amarant czy też malina, ale obecność obowiązkowa. Gorteks. Gratka dla miłośniczek halfów (wink wink), mieszczących się w rozmiarówkę modelu Dita (buu, buu). 

 

Gossard_SalonWiosna18_02_b

Gossard - cudny soczysty amarant. Nie jestem pewna, która to kolekcja. 

 

Empreinte_SalonWiosna18_02_b

Empreinte - za ten odcień dałabym się pokroić :-) Na Salonie pojawił się po raz pierwszy dystrybutor tej marki, który sprowadza również m.in. Gossarda, Shock Absorbera i Marlies Dekkers. Salon, jak widać, pomału ściąga wszystkie obecne w naszym kraju D-plusy :-) 

 

Grafit i marmur

Odcienie szarości - kolejny trend - również były bardzo mocno widoczne w ofercie naszych firm. Dało się też zauważyć skalno-marmurowe motywy. 

 

Gaia_SalonWiosna18_18_b

Gaia, chyba najbardziej szara marka Salonu. Czarne kwiaty na szarym tle. 

 

Gaia_SalonWiosna18_19_b1

Jeszcze jedna szara Gaia, całkiem gustowna, choć sztywna ;-)

 

Gaia_SalonWiosna18_05_b

Szaro-różowe, trochę dalekowschodnie kwiatki Gai. Taki sobie, raczej tradycyjny wzór. 

  

Kinga_SalonWiosna18_02_b

Kinga. Malina i szary - zestaw zawsze jary ;-)  

 

Samanta_SalonWiosna18_10_b

Urokliwa Samanta w odcieniach szarości. Wygląda mi na nową konstrukcję! 

 

Gaia_SalonWiosna18_09_b 

Gaia: szaro-różowy marmur. A haft - zielony. Dwa trendy w jednym.

 

Krisline_SalonWiosna18_12_b

Kris Line - marmurowy napierśnik sportowy :-)

 

Zwierzę!

Zdaje się, że niedawno wieszczono koniec panterek. Salon chyba nic o tym nie słyszał, bo z tego co widzę, zwierzaki zaliczają comeback. Oprócz klasycznych panterek zdarzały się też wzory nieco odleglej, ale także kojarzące się ze skórami zwierząt.

 

Kinga_SalonWiosna18_07_b 

Kinga - panterka, czerń i czerwień. Zestaw znany i wypróbowany.

 

KrisLine_SalonWiosna18_13_b

Zwierzę, roślina, czy minerał? Roboczo zakładam, że zwierzę ;-) Kris Line. 

 

Ava_SalonWiosna18_07_b

Ava. Ten wzorek kojarzy mi się z wężową skórką. Nareszcie model w side-supporcie - w jesiennej kolekcji jakoś niewiele ich widzę, a szkoda, bo to moja ulubiona konstrukcja Avy.

 

Gorteks_SalonWiosna18_23_b 

Zdecydowanie zwierzęcy Gorteks. 

 

Flokowanie

Flokowanie to, jak czytamy w najnowszym numerze „Modnej Bielizny”, specjalna technika pochodna od druku - polega na nanoszeniu na materiał cienkiej warstwy włókien (strzyży) w miejscach uprzednio posmarowanych klejem. Powstaje w ten sposób efekt podobny do weluru. „Floczki” widziałam u naszych producentów po raz pierwszy, i jako że mam oko na wszystko co welurowe, albo chociaż welur przypominające (kto mi uszyje prawdziwie welurowy komplet, pretty please?), ucieszyły mnie te czarne flokowe kwiaty na beżowych tłach. Producenci zapewniają, że materiały, z których korzystają, są testowane i dostatecznie wytrzymałe i trwałe dla zastosowań bieliźnianych. Trzymam za słowo. 

 

Gaia_SalonWiosna18_28_b

Gaia. Klasyczna czerń na beżu w wydaniu flokowanym. Świetny, trochę art-decowski deseń. 

 

Gorsenia_SalonWiosna18_08_b

Gorsenia - nowy, całkowicie usztywniany model. Trochę obiciowa estetyka ;-) 

 

Kinga_SalonWiosna18_06_b

Kinga. Ten komplet miała na sobie na pokazie Joanna Cesarz, zwyciężczyni programu Supermodelka Plus Size. 

 

Czerń na beżu

Tego ultraklasycznego zestawienia było na Salonie wciąż pełno. Beż jest tłem dla czarnych koronek, haftów, aplikacji czy wyżej wspomnianych „floczków”. Popularność tego motywu mnie nie dziwi - efekt tatuażu jest bardzo seksowny, a erotyczny trend w bieliźnie tak szybko nie odpuści (jeśli w ogóle) ;-) 

 

Gorteks_SalonWiosna18_14_b

Gorteks - kolejny miękki model na bazie Pameli. To aż drugi trzeci miękkus w kolekcji (naprawdę Gorteks mógłby już trochę bardziej zmięknąć! Gąbka jest passé!)

 

Gorteks_SalonWiosna18_12_b

Gorteks. Uroczy strojny model w konstrukcji znanej nam z modelu Shirley - mam nadzieję, że będzie równie świetnie leżał! 

 

Gaia_SalonWiosna18_26_b

Gaia. 

 

Lupo_SalonWiosna18_04_b

Lupoline. Tu już dominacja czerni. 

 

Gaia_SalonWiosna18_24_b

Gaia. Takich braletkowatych pomysłów było wszędzie pełno, niestety ich zakres rozmiarów z reguły nie powalał. 

 

Ava_SalonWiosna18_09_b

Na szczęście Ava jak zawsze dawała radę ;-) 

 

Alles_SalonWiosna18_15_b
Alles. Model zwany przeze mnie pieszczotliwie wąsaczem - z rzęskową koronką i paseczkami oraz złotym słoneczkiem na mostku. Ma cudne gacie w komplecie.

 

Wśród czarnobeżaków dało się znaleźć i bardziej minimalistyczne projekty:

 

Gorteks_SalonWiosna18_08_b

Gorteks

 

Na doczepkę - trochę udanych beżaków.

 

Alles_SalonWiosna18_16_b

Alles. Cudna koronka! Kojarzy mi się ciut z bazowymi modelami Fantasie czy dawnej Fauve. 

 

Gorsenia_SalonWiosna18_03_b

Gorsenia. Model specjalnie dla dużych rozmiarów, z fajnym prześwitem na mostku. Czyżby początek modeli dedykowanych dla plus size w Polsce? 

 

Gaia_SalonWiosna18_06_b

Gaia - bardzo ciekawy model w ciemnym kakaowym beżu z turkusowym haftem. Bardzo bym chciała go przymierzyć! 

 

 

Bezfiszbinowce

Trend braletkowy wypączkował w renesans zainteresowania modelami bez drutu. Coraz ich więcej, i coraz ciekawszych. 

 

Alles_SalonWiosna18_12_b

Alles.

 

Ava_SalonWiosna18_10_b

Ava - beżowa odsłona Libi! Czekamy jeszcze na biel ;-)

 

Anita_SalonWiosna18_04_b 

Anita. Tego bezdrutowca w niebieski rzucik mam nadzieję wypróbować. Bezfiszibnowce nie muszą być gładkie! Żądam wzorów na bezdrutach! 

 

Sport

Oprócz klasycznych staników sportowych (obecne na Salonie marki: Anita, Kris Line, Panache Sport, Shock Absorber...) siatkowo-sportowe motywy przenikają także do zwykłej bielizny, jak na przykład w tych niecodziennych propozycjach Gorteksu. Raczej jednak nie wybrałabym się w nich na siłownię ;-) 

 

Gorteks_SalonWiosna18_04_b

Gorteks_SalonWiosna18_11_b 

Motyw sportowej siatki wytropiłam też w nowych topach Lupoline:

 

Lupo_SalonWiosna18_02_b 

 

A oto już prawdziwa bielizna sportowa:

 

Anita_SalonWiosna18_05_b 

Anita. Ten model dobrze znam. Wysportowane stanikomaniaczki lubią limonkę z czarnym ;-)

 

Anita_SalonWiosna18_06_b

Anita. Momentum. Znamy. 

 

Anita_SalonWiosna18_02_b

Anita. Bo rozkochane w kwiatach też lubią sport! :-)

 

Krisline_SalonWiosna18_11_b

 Kris Line. Nareszcie sportowy stanik w kamuflaż! Wow! Niestety wciąż nie było mi dane wypróbować Krisowego sporta. Kris Line to firma niezbyt kontaktowa, przykro mi to przyznać, i jest to główny powód, dla którego tak mało znam jej produkty :-(  

 

„Dopinacze”

Tak roboczo nazywam wszelkie paski, ozdoby, harness bras, gipiurowe rozetki, koronkowe kołnierzyki - które można doczepiać do biustonoszy bądź też po prostu nakładać je niezależnie. Na Salonie wystąpił ich prawdziwy wysyp - obok wciąż wszędobylskich paseczków dekoltowych zintegrowanych ze stanikami. Aksamitkowe elastyczne konstrukcje widziałam u Kingi, harness bras różnych typów - u Samanty, dekoltowe ozdoby znalazły się też u Gai, paseczki - u Kris Line, Avy i Lupoline. Trochę rozczarowała mnie Gorsenia brakiem kontynuacji wysadzanych kryształkami ozdób. Najbardziej oczywiście ucieszyła Samanta swoją rozetką w zielonym wydaniu. Absolutny musisztomieć. A harnessik wysadzany lśniącymi guziczkami udało mi się dostać w prezencie (uwaga instagram ;-)). 

 

Gaia_SalonWiosna18_13_b

Motyl w dekolcie by Gaia. Ten sam wzór zapowiada się także w czerni.

 

Samanta_SalonWiosna18_03_b

 Samanta - kołnierzyk i rozetka 

 

Samanta_SalonWiosna18_04_b

Samanta. Open bra z haftowymi motylkami na ramiączkach. 

 

Warstwy, warstwy

Oprócz dopinaczy i harnessów wciąż popularnością cieszą się modele przypominające topy - z nałożoną wierzchnią, przejrzystą warstwą. Swój pomysł z zeszłego sezonu kontynuuje Lupoline - włączając oprócz przezroczystego tiulu elastycznego także siatkę oraz wzór w kropki.

Warstwowe pomysły szykuje także Ava w swoich supertajnych projektach na kolejne sezony, o których nakazano mi milczeć (a szkoda, bo było na co popatrzeć, wierzcie mi. Ava napiera!). 

 

Lupo_SalonWiosna18_05_b

Lupoline - bra-top we flokowane groszki

 

Kwiaty i folk 

Kwiaty przewijały się jak zwykle przez wszystkie tendencje barwne. Podzieliłabym je z grubsza na dwie odmiany: graficzne i czarne, oraz folkowe i kolorowe :-) 

 

Gaia_SalonWiosna18_20_b

Czarno-srebrno-złoty ogród Gai

 

Gaia_SalonWiosna18_14_b

Bardzo ciekawy model z pionowym cięciem Gai. Kwiaty haftowane, kwiaty wytłaczane. Niestety, nie sięga do mnie rozmiarówką. Na modelce leżał kusząco (choć nie wiem, czy nie był nieco za mały). 

 

Gaia_SalonWiosna18_02_b 

Czarny halfiak Gai na modelkowym biuście

 

Gaia_SalonWiosna18_15_b

Też Gaia. Półusztywniany model z nadrukiem przypominającym koronkę. 

 

Ava_SalonWiosna18_03_b

Jeden z moich ulubieńców całego Salonu - model Avy z cudnym biało-czerwono-turkusowym haftem i patriotyczną kokardką. Takie folki lubimy! Bardzo cierpię, że nie jest miękki :-(  ale i tak wypróbuję go na pewno! 

 

Ava_SalonWiosna18_17_b

Najlepszy haft Avy z bliska :-) 

 

Samanta_SalonWiosna18_06_b

Samanta. Tym haftom wróżę wielką karierę, jako że będą dostępne także w kroju A922 ;-) 

 

Lupo_SalonWiosna18_11_b

Kwiaty w postaci drukowanej w Lupoline. I znowu najfajniejsze mnie ominie, bo mojego rozmiaru tego cuda z zielonym blingiem nie będzie. :-(

 

Gorteks_SalonWiosna18_20_b 

Gorteks. Kolorystyka jakby podobna do powyższej. Oraz CHWOŚCIK! Tu już mam większą szansę się zmieścić, ale pewności brak...

 

Konrad_SalonWiosna18_03_b

Konrad zrobił miękkiego side-supporta, w dużej rozmiarówce oraz z motywem maków i chabrów. Cóż za korzystne zestawienie ;-) Mam nadzieję, że będzie testowane. 

 

Gaia_SalonWiosna18_22_b

Gaia - ten druczek wybitnie kojarzył mi się z ludową wycinanką.

 

Gorteks_SalonWiosna18_02_b

Gorteks. Kwiaty tropikalne w modelu Cleo.

 

Ava_SalonWiosna18_05_b

Ava. Płomienne kwiaty na tle morskich głębin ;-) Podobny haft był w zamierzchłych czasach w Panache - kto pamięta?

 

Gorteks_SalonWiosna18_22_b

Gorteks - totalne szaleństwo kwiatowe. Nie, to nie jest kostium kąpielowy :-) 

 

Gorteks_SalonWiosna18_26_b

Gorteks - ta marka powoli monopolizuje segment odjechanych kolorowych kompozycji! 

 

Gorteks_SalonWiosna18_24_b

I zgadnijcie kto... Gorteks, oczywiście! Jeden z najbardziej szalonych wzorów Salonu. Brawo!

 

 

Majtkomania

Nie, nie zamierzam wprowadzić w życie primaaprilisowego żarciku i przemianować Stanikomanii na Majtkomanię, ale powiem, że majtki coraz bardziej przyciągają moją uwagę, zwłaszcza że ciekawych modeli jest jakby coraz więcej. Na Salonie specjalnie rozglądałam się za majtkami i oto efekty moich poszukiwań. 

 

Alles_SalonWiosna18_04_b

Alles - gatki piżamkowo-longuewear'owe 

 

Alles_SalonWiosna18_19_b 

Alles - szykowane na jesień wintydżowe bordo 

 

Alles_SalonWiosna18_20_b

Alles - czarnobeżowa klasyka

 

Alles_SalonWiosna18_02_b

Alles to istny majktowy potentat :-) (majtentat?)

 

Gorsenia_SalonWiosna18_02_b

Gorsenia

 

Ava_SalonWiosna18_04_b 

Ava - tu już normalny stan, ale też ładnie. 

 

Room669 - sexy debiut ze smakiem

W Polsce brakuje dobrej jakości bielizny o zabarwieniu lekko erotycznym, ale takiej, którą wciąż można by nosić na co dzień. Innymi słowy - żeby stanik trzymał biust, majtki były wygodne, a stylistyka pozostawała w sferze elegancji i lukśności, nie przeginając zbytnio w kierunku seksszopowym. I do tego w dużej rozmiarówce. No więc wszystkie biuściaste stanikomaniaczki tęskniące do luksusu z pazurem informuję, że jest nadzieja. A konkretnie - młoda firma o nazwie Room669. Marka ta objawiła mi się na instagramie i zrobiła na tyle dobre wrażenie (również gotowością do kontaktu), że to od stoiska pani Magdaleny Grześlak zaczęłam zwiedzanie Salonu. 

Projekty marki są pełne seksownych przejrzystości, wzmacniane sporymi metalowymi elementami pokrytymi 18k złotem, z włoskich koronek i dzianin. Tę jakość czuje się w dotyku. Rozmiarówka jest obiecująca, bo do miseczki G, ale jest to raczej nieduże G, także ja będę musiała jeszcze na testowanie poczekać. Twórczyni Room669 nad przystosowanymi do większych rozmiarów konstrukcjami ma zamiar pracować tak długo, aż ją zadowolą, co oznacza - starannie i bez pośpiechu.. „Wolę dłużej pracować nad nowościami, ale wiedzieć, że to co zaoferujemy, będzie naprawdę wyrafinowane i dopracowane, z najwyższej półki jeśli chodzi też o materiały i akcesoria, z których jest wykonane” - mówi. Prototyp jednego z takich modeli udało mi się przymierzyć, niestety stanowi na razie tajemnicę handlową ;-) 

 

Room669_SalonWiosna18_06_b 

Room669_SalonWiosna18_04_b

 

Room669_SalonWiosna18_09_b

 

Room669_SalonWiosna18_08_b 

 

Salon ciałopozytywny 

To pierwszy Salon, o którym mogę powiedzieć, że zauważało się szeroką reprezentację ciał. Co prawda zostało w tej mierze jeszcze nieco do zrobienia, ale powiem - nareszcie było wow! Po hali przechadzała się pokaźna reprezentacja modelek plus size, widoczna także na wybiegu (pokaz pokażę ;-) Wam, jak tylko zmontuję filmik). Gwiazdą całych targów była pani Barbara Tukendorf, biegaczka półmaratonów, urocza osoba w dojrzałym wieku. Ktoś mówił „babcine staniki”? Myślę, że ta modelka wyglądałaby doskonale w najróżniejszych, nawet najbardziej efektownych projektach, choć na targach reprezentowała raczej tradycyjną wzorniczo (za to rewelacyjną jakościowo) markę Anita.  

Co na to twórcy katalogów, pełnych wyfotoszopowanych modelek o jednym typie sylwetki? Może by tak już trochę pójść z duchem czasu i przypomnieć sobie, że bieliznę noszą prawdziwi ludzie, którzy są różni: starzy i młodzi, grubi i chudzi?

 

Anita_SalonWiosna18_01_b

Pani Barbara Tukendorf wraz z przesympatyczną przedstawicielką marki Anita. Będę dalej testować babcine staniki! W takim towarzystwie - zawsze ;-) 

 

Gaia_SalonWiosna18_29_b

Dziewczyny Gai.

 

Ogólne wrażenia

Najkrócej mówiąc: podobało mi się! :-)

Nie bez powodu zrobiłam najwięcej zdjęć ze wszystkich dotychczasowych edycji, a na prelekcje szkoda mi było czasu. Nawet prezentację brafittingową sobie darowałam, stąd niedostatek fotek na modelkach. Brakowało mi jednak tzw. brafittingowej przymierzalni - która była świetną okazją do wypróbowania nabiustnie niektórych modeli. Mam nadzieję, że organizatorzy wrócą jeszcze do tego pomysłu. 

Dobrze było móc dobrze przyjrzeć się kolekcjom i porozmawiać z przedstawicielami marek, zwłaszcza tymi, z którymi jeszcze nie zdążyłam do tej pory zawrzeć znajomości, a którzy byli wyraźnie na kontakty otwarci (tu szczególne pozdrowienia dla marki Alles oraz Room669). Ci, którzy do tej pory nie zawodzili - nie rozczarowali i tym razem. Pochwały należą się Avie, Gai, Gorteksowi, Samancie, Kindze, od których stoisk najtrudniej było mi się oderwać. Jedyne, czego żałuję, to że nie udało mi się dotrzeć do francuskiej marki Sans Complexe - mam nadzieję, że nadrobię to za pół roku. 

 

Room669_SalonWiosna18_10_b

Tak było u Room669 ;-) 

 

Samanta_SalonWiosna18_15_b

... a tak u Samanty :-) 

 

Brawo dla organizatorów tym razem za catering, w tym świetnego food trucka Vegeneration, dzięki któremu głód nie przeszkadzał mi w komfortowym zwiedzaniu targów przez cały dzień (od otwarcia do zamknięcia). Mankamentem imprezy był oczywiście dziki tłum zwiedzających, a właściwie - niedostatek miejsca, bo duże zainteresowanie targami trudno uznać za ich wadę. Gdyby hala była przestronniejsza i stoiska większe - byłoby znacznie łatwiej dostać się do towaru i spokojnie wszystko obejrzeć. 

Głowę mam pełną kolorów i wzorów, a stanikomaniackie serce - optymizmu. Polska bielizna jest fajna i coraz fajniejsza, głowy projektantów coraz bardziej otwarte i pełne pomysłów, a miseczki coraz większe. Ciekawe, co zobaczymy na jesiennym Salonie Bielizny! 

 

Salon_logoSS8

 

A Wam jak się podobało? ;-)  

 

Avocado - Misia i Vintage Silk - czerń i złoto

$
0
0

Misia_16_b 

Dziś coś dla miłośniczek klasyki, ale w trendowym wydaniu. Avocado to marka, do której wracam nieczęsto, ale za to regularnie i z dużą przyjemnością, jej projekty dowodzą bowiem, że polski design bieliźniany to nie tylko wesołe nadruczki i segment budżetowy, ale także bardziej wyrafinowane pomysły i luksusowe materiały.  

Viewing all 210 articles
Browse latest View live