Bikini: Ava z kolekcji wiosna-lato 2015 ;-) Duży pozytyw! Nie jestem typową plażowiczką, tylko górołazką, ale prawie wyobraziłam sobie siebie na gorącym piasku :-) Dobrze skonstruowany i wygodny stanik (model full cup). Bravo Avo!
Akcja #cialopozytywne + #cialogotowenaplaze na Facebooku i Instagramie zatacza coraz szersze kręgi. Bardzo mnie to cieszy, ale budzi przy okazji mniej wesołą refleksję : dlaczego, u licha, dopiero teraz? Dlaczego tag #cialopozytywne nie ma już za sobą długiej i obfitej kariery wśród polskich instagramerek i blogerek? Czemu trzeba było dopiero akcji ogólnopolskiego tygodnika, by polskie kobiety odważyły się przyjrzeć tej zagranicznej nowince, jaką jest body positivity ? ;-)
Tak czy owak - oczywiście przyłączam się entuzjastycznie i z tej okazji powstało parę fotek w nowym (choć już starym ;) kostiumie Avy :-)
Przechodząc zaś do spraw ciała - był w moim życiu czas, gdy byłam naprawdę daleka od zachwytu swoją powierzchownością. Co więcej, nadal nie jestem nią zachwycona, jednak teraz myślę o swoim ciele w kompletnie innych katergoriach, niż w czasach, gdy byłam nastolatką. Teraz moje „niedoskonałości” nie definiują mnie ani niczego mi nie narzucają.
Nawiasem mówiąc, czy nie uważacie, że młodym ludziom bardzo przydałyby się warsztaty z body positivity? Nie kazania typu „uroda nie jest w życiu najważniejsza”, które dostawałam ja, i które nie dały mi kompletnie nic, bo były zupełnie obok tematu i poza moim zrozumieniem. Coś, co odwoływałoby się do prawdziwych doświadczeń, lęków i niepewności przeżywanych przez młodego człowieka w związku z ciałem i ogólnym poczuciem wartości. Mam wrażenie, że gdzieś tu popełniany jest jakiś potężny błąd, który skutkuje rzeszami zakompleksionych do końca życia kobiet (i nie tylko kobiet)... Spośród tych kobiet rekrutują się także hejterki narzekające nie tylko na siebie, ale także z upodobaniem umniejszające wartość innych, łudzące się, że dzięki temu poczują się lepiej.
Wybaczcie obcięte nogi, to była totalna improwizacja balkonowa :-) Podobają mi się te majtki z troczkiem (nawet nie bardzo za niskie).
Moje ciało to ja
Tak w ramach małych „warsztatów” z bo-po podzielę się z Wami ćwiczeniem, które wykonałam kiedyś zupełnie przypadkowo. Wyobraziłam sobie, że zmieniam swoje ciało na inne, idealne, wymarzone. Zaczęłam zastanawiać się, jak powinna wyglądać ta moja wyśniona figura, z której byłabym wreszcie zadowolona: projektowałam sobie nową twarz, włosy, biust, biodra, brzuch, nogi... Po drodze okazało się, że to wcale nie takie łatwe: wyobraźnia zaczęła mnie zawodzić i ogólnie czułam się coraz gorzej. Nie wiedziałam dlaczego, aż w końcu zrozumiałam: tworząc w umyśle ten ideał, właśnie wymazałam samą siebie, odmówiłam sobie prawa do istnienia. Zrobiło mi się strasznie smutno. Dotarło do mnie, że przecież moje ciało to ja. Czy naprawdę zasłużyło na to, bym skazała je na niebyt, zapomniała o nim, wyrzuciła na śmietnik tę jedyną na świecie, niepowtarzalną kompozycję?
Poczułam w sobie wielką niezgodę na ten stan. Odrzucając swoje ciało, zanegowałabym bardzo ważną część mnie, mojej wartości, mojej istoty. Dlaczego i po co tak siebie krzywdzę? Aby ustąpić tym wszystkim, którzy chcieliby, bym była wiecznie niezadowolona z mojego ciała, żebym starała się je poprawić, by wyglądało „lepiej”, bez względu na to, czy jest to realne, sensowne, zdrowe? Oni najczęściej wcale mnie nie lubią ani nie chcą dla mnie dobrze. A ja nie chcę obudzić się rano i zobaczyć w lustrze innej Kasicy. Bo to już nie byłabym ja! Nie muszę być zawsze sobą zachwycona, mam prawo czasem ponarzekać na to czy owo. Ale to tylko detale. Moje ciało to ja - i nie chcę innego.
Niektórzy od razu poznali, że sieć w tle nie jest bynajmniej rybacka. Po prawej - bohaterka bocznego planu :-)
Życie jest już
Wieczna i jakże często nieudana pogoń za tym doskonałym „ciałem plażowym” (ach, jak się cieszę, że dzieckem będąc zakochałam się w górach i plaże mnie nie obchodziły...) to tylko jeden z przejawów zjawiska, które nazwałabym mentalnością Nie Teraz. Nie teraz - powtarza nam co chwila wewnętrzny krytyk. Nie jesteś jeszcze wystarczająco piękna, zgrabna, szczupła, zdrowa (a także: mądra, wykształcona, silna...) by spełnić swoje marzenie. Na pewno psychologia tudzież kołczing mają już na to swoją nazwę i fachowy opis. Ja mam reakcję: Ale Mnie To Wkurza!
Odnosząc się do spraw ciała - Ale Mnie Wkurzają zdania typu „Nie teraz, ale kiedy już schudnę...”, „Kiedy już zrobię sobie zabieg X”, „Gdy już nabiorę kondycji” czy „Kiedy dzieci dorosną”. To kupię sobie sukienkę, to dobiorę sobie stanik, to odważę się włożyć bikini, to pójdę na górską wycieczkę, to zacznę kupować ciuchy dla siebie. Ale nie teraz. Nie mogę patrzeć na smutne, nieszczęśliwe osoby, które wylogowują się z życia i wszystkiego sobie odmawiają, tracąc bezcenny czas teraźniejszy. I mam do nich pretensję, bo takie nastawienie kształtuje rzeczywistość w sposób, który mi nie odpowiada. Czy to nie im pośrednio zawdzięczamy mały wybór ciuchów plus size w sklepach, skoro z kupnem czegokolwiek czekają do mitycznego schudnięcia? Czy to nie przez nie potencjalna producentka ciuchów plus size mówi: takie coś się nie sprzeda, bo bo jest za kolorowe, a to POGRUBIA, oraz nie zakrywa grubych rąk i nóg, panie tego nie kupią - albo: na tym kliencie nie da się zarobić, bo kupuje tylko najbardziej podstawowe rzeczy.
Zwykle za bardzo mi ich szkoda, ale najchętniej potrząsnęłabym nimi, zadając pytanie: A CO JEŚLI NIGDY? A co jeśli nigdy nie schudniesz, nigdy nie zmienisz się w ideał urody i siły, a co jeśli nigdy nie będziesz miała więcej czasu niż teraz. Co jeśli jutro ciężko zachorujesz i nie będziesz już mogła zrobić żadnej z tych rzeczy, które odkładasz? Kiedy zamierzasz ŻYĆ?
Nie trać czasu na „nie teraz”. Zrób teraz to, co chciałaś zrobić „kiedy już”. Życie nie trwa wiecznie - czas wyjąć to zdanie z worka banałów i je nareszcie zrozumieć. Być może nigdy już nie będziesz wystarczająco szczupła i piękna. A na pewno - nigdy już nie będziesz młodsza, niż teraz. Więc na Jowisza, dobierz sobie ten stanik, kup sukienkę i idź na plażę, jeśli zawsze o tym marzyłaś. Świat nie jest tylko dla szczupłych, pięknych i tych, co „już”. Świat, jak plaża, jest dla wszystkich.