Fascynacji szafirem, chabrem i kobaltem ciąg dalszy - po full-cupie Candi czas na full-shapera Inę :-) Jestem poważnie zachwycona relacją wygody do wyglądu w tym staniku, jego minimalistyczno-geometryczną estetyką i oczywiście kolorem.
Jeszcze kilka słów o marce - Change jest firmą duńską, której produkty można kupić w Polsce w polskim sklepie online oraz w firmowych sklepach stacjonarnych w niektórych miastach. W Inę zaopatrzyłam się na onlajnie, korzystając zresztą z promocji. Firma organizuje je często i bywają one nader kuszące (warto się zapisać na newsletter) - ja załapałam się aż na 30% rabatu. Jeśli chodzi o rozmiarówkę - jest ona europejska głównie w tym sensie, że nie jest brytyjska ;-) Miseczki w porównaniu z wieloma firmami polskimi są nieduże - nosząc najczęściej 80H, w Change wybieram 80I, tak też uczyniłam i tym razem i był to strzał w dziesiątkę, a raczej w osiemdziesiątkę.
Ina należy do świeżo wypączkowanej przez Change marki o nazwie Intimate by Change, o świeżym, minimalistycznym designie (uczcie się, marki D-plusowe!), która oprócz tego modelu zawiera m.in. pięknego bladziocha Inoa. Poważnie się nad nim zastanawiam mimo jasnego koloru; w czerni przygarnęłabym natychmiast:
A propos czerni - jeśli nie kochacie szafiru, a spodoba Wam się Ina - istnieje ona także w wersji czarnej.
Change - Ina , rozmiar: 80I, krój: full shaper [Rozmiary (aktualnie dostępne w e-sklepie firmowym): EU 65 H-K, 70 G-K, 75-80 F-L, 85 H-K, cena: 169,90 zł]
Estetyka
Ina to coś dla tych z Was, które niekoniecznie kochają kwiatki. Ja wprawdzie nic przeciwko roślinności nie mam, ale lubię urozmaicenie i z radością witam każdy bieliźniany pomysł, który choć trochę odbiega od popularnej tzw. kobiecej stylistyki pełnej kwiatuszków, serduszek i groszków. Geometrycznych deseni, jak ta żakardowa szachowniczka z pasiastym wykończeniem, jest w bieliźnie D+ stanowczo za mało. Producenci są niestety konserwatywni - moim zdaniem bardziej niż klientki... tym bardziej więc cieszy ten wyjątek.
Kwadraciki są super, świetne jest też pasiaste wykończenie górne. Mogłoby tylko to wszystko być bardziej ażurowe ;-) Podoba mi się, że tył też jest we wzorek. Podoba mi się minimalistyczna, pastylkowata zawieszka w grafitowym kolorze, wygląda trochę jakby była z hematytu (zapewne nie jest). Z podobnego metalu jest tabliczka z nazwą marki na jednym z boków. Stanik jest starannie uszyty, ma dobrej jakości zapięcie i ramiączka.
Wadą jest różnica odcieni między stanikiem a ramiączkami i zapięciem.
Z tyłu mało dekoracyjnie prześwituje metka (widać to zwłaszcza na zdjęciu nabiustnym), choć zawsze można ją obciąć.
Dopasowanie
Rozmiarówka Change jest taka, jaka jest (nie kupujcie w Change tego samego rozmiaru, co np. w Avie), ale moje doświadczenie do tej pory wykazuje, że jest przewidywalna, przynajmniej w ramach jednej konstrukcji. Przymierzałam ostatnimi czasy kilka full-shaperów i 80I pasuje mi praktycznie zawsze. Tutaj także nie miałam niespodzianki.
Kształt
Ina daje nadspodziewanie mocno uniesiony profil jak na stanik z elastycznymi miseczkami, całkiem dobrze też zbiera, choć biust uwypukla się trochę na boki. Jak w większości moich staników. Nie wiem, do czego mogłabym się tu przyczepić, może do mikro-bułki, która robi się czasem na krawędzi miski. Pod ubraniem trochę odznaczają się szwy między górną a dolną częścią miseczek, ale nieznacznie. Podoba mi się ta forma, a na dodatkową pochwałę zasługuje fakt, że została osiągnięta bez strat na wygodzie.
Kontynuuję zwyczaj pozowania w „niebrafitterskim” ubraniu - na staniku sukienka polskiej firmy Vippi Design (którą bardzo lubię i która niestety nie sponsorowała tej notki ;-) ). Jak widać, wzorniczy minimalizm stanikowy nie musi łączyć się z ubraniowym :-) Warto zauważyć, jak bardzo intensywny kolor stanika NIE prześwituje spod materiału (bawełna z elastanem), mimo że sukienka jest cienka i jasna - kwestia jakości, jak sądzę.
Konstrukcja i podtrzymanie
Ina, jak wszystkie full-shapery, ma elastyczne miseczki. Dają one sobie jednak radę z ciężarem biustu, mimo że elastyczność nie ogranicza się do części górnej. Dolna część miseczki jest uszyta z grubej dzianiny. Gdy ściśniemy ja w palcach, wyczuwa się gąbczastą miękkość. Materiał ten przypomina piankę typu spacer, jest jednak dużo mniej sztywny od typowego materiału tego rodzaju - na pewno nie nazwałabym tego stanika usztywnianym. Materiał ten jest lekko rozciągliwy, podobnie jak wierzchnia, ozdobna warstwa. W górnej części miseczek, pod pasiastym ażurem mamy podszycie elastyczną siatką.
Nie wybrałabym się w Inie na bieżnię ani zumbę, ale mam w tym staniku wrażenie bezpiecznego podtrzymania, w zupełności wystarczającego na co dzień. Biust się nie kołysze, jest dobrze podniesiony, czegóż więcej trzeba.
Pas obwodu jest szeroki; zapięcie - w moim rozmiarze trzyhaftkowe - również, tył podszyty elastyczną siatką. Wszysto trzyma się bez zarzutu, ramiączka nie rozciągają się nadmiernie.
Konstrukcja miseczek jest typowo balkonetkowa - trzyczęściowa, zabudowanie nie odbiega od przeciętnej UK-balkonetki. Warto zwrócić uwagę na kształt i szerokość fiszbin. Łuk jest szeroki i łagodny - idealny dla mojego biustu. Miseczki w full-shaperach mają odpowiedni dla mnie stosunek głębokości do szerokości.
Wygoda
Ina jest, jak wszystkie Czejndże, wygodniczkiem. Zachwyca mnie to w zestawieniu z faktem, że tak dobrze podnosi i naprawdę nieźle podtrzymuje biust. Udało się firmie osiągnąć idealną równowagę między elastycznością stanika a jego stabilnością. Ina jest wystarczająco elastyczna, by być superwygodna i wystarczająco nieelastyczna, by skutecznie unosić i podtrzymywać.
Do kompletu - figi tai (42)
Figi mają tę zaletę, że możemy tu wreszcie cieszyć się urokami przezroczystości :-) Jednak dla mnie są za niskie i żałuję, że nie zdecydowałam się na szorciki (hipster), które wyglądają na wyższe. Więc nie będę się przesadnie zachwycać ;-)
Cena
Nawet regularna cena zasługuje moim zdaniem na ocenę dobrą. Model jest przyzwoitej jakości, wygodny i ładnie kształtujący biust, no i ten oryginalny design i kolor! W promocji wydałam na Inę 118 zł i uważam, że zrobiłam doskonały interes. Jednak majteczki w regularnej cenie 79,90 są moim zdaniem za drogie - w promocji zapłaciłam 55 zł i wciąż uważam, ze to dużo... Cóż, kompletoza ma swoje prawa ;-)
Galeria
Zerknijcie - bardzo zachęcam - na większą liczbę zdjęć, zwłaszcza na zbliżenia, oraz więcej zdjęć nabiustnych.
Podsumowanie
Zawsze mnie cieszy, gdy znajdę coś fajnego w ofercie firm innych niż ciągle obecne w moim repertuarze brytyjczyki. Każda z marek ma swoje charakterystyczne cechy - stylistykę, konstrukcję, materiały - a ponieważ liczba marek oferujących mój rozmiar jest wciąż ograniczona, nieustannie łaknę nowości. Ina jest właśnie takim „powiewem świeżości” w mojej bieliźnianej szufladzie ;-) Tak trzymać, Change! Czekam na kolejne full-szejpery w ciekawych kolorach i wzorach!
Popieracie? :-)